Oglądałem wywiad z Sidneyem Polakiem i wniosek jest jeden. Oni nie ogarniają rzeczywistości gospodarczej, w jakiej się znajdujemy i raczej już nie ogarną. Do artystów nie przemawia kapitalizm i nie mieści im się w głowie, że firma niczego nie bierze na siebie, a każdą możliwą opłatę/podatek (tak jakby to była jakaś różnica) przerzuca na klienta, bo koniec końców to jest biznes i chodzi o zysk. Szkoda, że cała ta banda nie próbowała nam jeszcze wmówić, że 9% składka chorobowa też nie wpłynie na wzrost cen, bo (wstaw randomowe socjalistyczne argumenty z tyłka).
Swoją drogą ja tam artystów trochę rozumiem. Komunizm to utopijna idea, piękna w założeniach, wręcz chwytająca za serce, wspólnota, wszystko razem, każdy sobie pomaga itd itd. Dla ludzi o miękkim sercu, czy bardzo ideowych to może być jedyne wyobrażenie świata, w którym będą się dobrze czuli. To, że człowiek z natury jest inny i będziemy wiecznie toczyć błędne koło komuna-kapitalizm to już na ich idealistyczne poglądy nie rzutuje.