Troll anty OOP napisał(a):
Ja w ogóle jestem przeciwnikiem istnienia korporacji - czyli bytów, gdzie bardzo ciężko zidentyfikować, kto za nimi stoi. Kiedyś - jeszcze wtedy korwinowy - UPR promował projekt konstytucji, zakładający że wspólnikami w spółce mogą być tylko dające się zidentyfikować fizyczne osoby, a nie jakieś wirtualne byty. Takie byty zaczęły powstawać od jakiegoś momentu w historii - nie chce mi się w tej chwili śledzić którego - bo wcześniej zwyczajnie nie były możliwe. Musiały dopiero zostać wprowadzone w państwach reguły coś takiego sankcjonujące.
I tak, jestem za tym, aby inne reguły obowiązywały małych, a inne wielkich. Może Tobie się ten pogląd nie podoba, ale mi się podoba. I jest mi obojętne, czy jak ta reguła byłaby nazwana, czy wg kogoś tam innego mieści się w definicji "wolnego rynku", czy nie.
Tu nawet nie ma nic do podobania lub nie podobania, to jest po prostu bez sensu :)
Albo jest wolność albo jest interwencjonizm. Nawet za korporacjami wbrew pozorom stoją ludzie, których można złapać za rękę. Głównym właścicielem Facebooka z prawie 80% akcji klasy B jest Zuckerberg. Zawsze w którymś momencie, nawet wirtualny byt, ma właścicieli. Handlowanie udziałami naturalnie rodzi złożone struktury, ale żeby tego nie było, to by trzeba było zakazać handlowania udziałami, zakazać giełdy.
Poza tym Facebook nie zawsze był duży. Stał się także (nie tylko) dzięki pozyskiwaniu kasy, ale gdy ktoś inwestuje, to chyba logiczne, że chce tą kasę pomnożyć i później wyciągnąć lub chociaż odcinać kupony zysków. No i teraz Facebook najpierw był mały, więc go nie obowiązywały reguły, a później nagle miałyby obowiązywać? A co zrobić z tymi, co zainwestowali - zabrać im, czy jak? :)
Zabieranie dużemu pachnie mi nieładnie socjalizmem :P