Właśnie się dowiedziałam (chociaż to w sumie stary news), że Istredd będzie czarny. Po czarnych driadach w sumie nic już mnie nie powinno dziwić, ale ten absurd, jak dla mnie przekroczył po prostu pewien limit i mogę już tylko śmiać się albo wzruszać ramionami. Wiadomo, gość opisywany w książce jako człowiek o długich prostych włosach i szarych oczach po prostu musi być czarny :p
BTW: przy okazji w zeszłorocznej dyskusji związanej z kompletnie szalonym pomysłem niebiałej Ciri, znalazłam taki wic:
"Niech jeszcze Yen będzie czarna a Triss trans-Indianką"
- dobaczenko
No i normalnie prorok, tylko, że Yen jest półindianką a Triss jest czarna.
Nie wiem jak wy, ale po takich rewelacjach nie jestem po prostu w stanie nazywać Netfliksowego "wiedźmina" wiedźminem.
BTW: kwadratowoszczęki supermam też się kompletnie nie nadaje na głównego bohatera, ale dla tego gościa mam jednak pewien podszyty tragizmem szacunek, bo podobno jest bardzo zaangażowany w tę rolę, przeczytał wszystkie książki i ogólnie bardzo mu zależy.