B2B oszukiwanie panstwa

1

@azalut: Kto Panu o tym brak macierzyńskiego naopowiadał? To, że @aurel ma problem nie oznacza, że tak jest zawsze. Często jest wręcz przeciwnie - ludzie na etacie płacą przez cały czas wysokie składki ZUS, a ci na DG płacą ZUS najniższy. Potem przez kilka miesięcy sobie podnoszą podstawę naliczania składek i jechane - najpierw pół roku L4 podczas ciąży, a następnie rok macierzyńskiego. Może Ci się robić słabo, ale nie pisz rzeczy niezgodnych ze stanem rzeczywistym.

3

@cerrato nie rozumiem o czym piszesz, uważasz, że na b2b mamy urlop macierzyński? czy jak?
chyba nie mowisz o tym zasiłku? :D

0

@cerrato: Na matki-przedsiębiorców jest jawna nagonka, a chorobowego się przecież nie da zaplanować.

5
cerrato napisał(a):

Inny procent zarobków/dochodów płacą osoby zatrudnione na etat, a inny osoby prowadzące działalność gosp. Wynika to z różnych czynników i teraz nie ma sensu w to wchodzić.

Jest wielki sens w to wchodzić, bo to jest kluczowe dla całej dyskusji, która sprowadza się generalnie do sprawiedliwości systemu fiskalnego. Czy to to sprawiedliwe, że biedniejszy płaci wyższe podatki oraz składki obowiązkowe niż bogatszy? 15k na B2B, to 43560zł rocznie wpłat do US, ZUS i NFZ. Aby tyle wpłacić na etacie, trzeba zarabiać 7300 brutto. Różnica do ręki to 11370 vs 5154, czyli dwukrotna. Tylko to nie jest takie proste jak się wydaje.

Czy przeniesienie wszystkich optymalizujących programistów na etaty rozwiąże ten problem? Nie - bo nadal będą istnieć bogatsi ludzie na B2B, np. menadżerowie, architekci, weterynarze, prawnicy, dentyści albo agenci ubezpieczeniowi. Czemu oni mają płacić mniej niż biedniejsi od nich?

Istotne jest to, że w przypadku pracy dzień w dzień w jednym miejscu, pod nadzorem i na sprzęcie zleceniodawcy, tak naprawdę mówimy o stosunku pracy, a to całe B2B ma dwa cele: ułatwienie życia firmie, która zatrudnia takiego poracownika oraz obniżenie podatków. Istotne jest to, że tak naprawdę to jest zwykły etat, a "biznesy" są zakładane w celu obniżenia kwot do wpłaty do US. B2B nie tyle jest okradaniem Państwa jako takiego, ale po pierwsze - jest nie fair w stosunku do osób, które pracują na etat i nie cwaniakują, a po drugie - pozbawia się w ten sposób ludzi dostępu do rzeczy, które w ramach umowy społecznej powinni dostać - np. wyremontowanej drogi albo nowego sprzętu w szpitalu.

Ta cała retoryka opiera się na dość wątłych założeniach:

  1. Nadwyżka pieniędzy znika w otchłani i nie jest źródłem kolejnych podatków (VAT, od zysków kapitałowych, itd.)
  2. Programista X, który pracuje na B2B zawsze znajdzie płatną pracę.

Pierwsze jest oczywistą bzdurą, drugie jest bardzo indywidualne. (Abstrahując już od mojego osobistego przypadku, bo ja zamiast obecnego B2B wylądowałbym albo na rencie socjalnej albo na jakiejś słabo płatnej pracy z dotacją z PFRON. Pytanie - co jest lepsze dla państwa, wydać na mnie kilkaset złotych miesięcznie, czy przytulić kilka tysięcy?)

I teraz pytania:

  1. Czemu nie może być równego podatku procentowego dla wszystkich? (Nawet z progresywną kwotą wolną, aby zmniejszyć regresję podatku liniowego.)
  2. Albo czemu podatek nie może być po prostu odprowadzany od całkowitych wydatków pracodawcy na pracę i wykonywanie usług - wszystko jedno jaką i dla jakich osób, bez względu na ich zarobki?

Punkt drugi rozwiązuje trochę problemów:

  • negocjacje w sprawie zarobków - operuje się wyłącznie kwotami "na rękę";
  • łatwiejsze obliczenia i znacznie mniej biurokracji: zarówno dla firm i pracowników, jak i dla urzędów;
  • tytułowego "oszukiwania na B2B" - skoro pracodawca i tak musi odprowadzić podatek od całkowitego nakładu pracy, a reszta zostaje dla pracowników i kontrahentów, to nikt nie będzie chciał mieć JDG i jeszcze odprowadzać od niej dodatkowego podatku.

No i ostatnia kwestia, to to, że jednak wpłaty na ZUS są rejestrowane i w założeniach dadzą większą emeryturę w przyszłości. Dla wszystkich ludzi z wyjątkiem wiecznie zdrowych i młodych liberalnych wróżbitów, którzy upadek ZUSu głoszą dłużej niż sami żyją, ale o historii i inwestowaniu mają chyba dość marne pojęcie, jest to coś, czego pomijać nie można. JDG z minimalnymi składkami jest pewnym ryzykiem pod tym względem - może opłacalnym, może nie, czas pokaże. (Szklana kula Janusza nie.)

mr_jaro napisał(a):

@jurek1980: normlanie - inwestujemy w rzeczy które mają większe szanse pozwolić godnie żyć na starość niż zus :)

@mr_jaro: ale jak dokładnie obliczasz te szanse?

superdurszlak napisał(a):

Dawno przestałem wierzyć, że podniesienie składek itp cokolwiek pomoże.

@superdurszlak: to raczej nie jest kwestia wiary ile ekonomii i cen.

0

@somekind: wiesz że według prognoz (podajże na money.pl czy bankier.pl) dla ludzi na UoP z mojego pokolenia emertytura będzie stanowić 25% ostatniej wypłaty?

1

B2B programistów postrzegam o tyle pozytywnie, że pewnie nie jest rzadkim zjawiskiem gdzie po pewnym czasie taki programista już zaznajomiony z B2B zacznie przyjmować większą ilość klientów, aż w końcu sam otworzy firmę zatrudniającą nowe osoby.

2
scibi92 napisał(a):

@somekind: wiesz że według prognoz (podajże na money.pl czy bankier.pl) dla ludzi na UoP z mojego pokolenia emertytura będzie stanowić 25% ostatniej wypłaty?

@scibi92: owszem, znam te prognozy. Je właśnie nazywam szklaną kulą.
A wiesz, że:

  1. Istnieje takie powiedzenie jak niemiecki emeryt, ciekawostką jest to, że też tam mają repartycyjny system emerytalny.
  2. Nie tylko od demografii zależą wypłaty z ZUS.
  3. Każda forma odkładania na przyszłość wiąże się z ryzykiem, i żadna nie jest doskonała. Jeśli boisz się zmiany prawa dotyczącego ZUS, to tak samo powinieneś obawiać się zmiany każdego prawa, które dotyczy jakiejkolwiek innej formy Twojego majątku.
  4. ZUS nie jest dobrym wyborem w stabilnych czasach. W niestabilnych jak do tej pory okazuje się najlepszym. Jaką mamy gwarancję, że następne 50 lat będzie wyglądało tak, jak ostatnie 30?
  5. Narzekaniem i marudzeniem jeszcze nikt nigdy niczego w historii nie osiągnął. Pracą owszem.

I nigdzie nie pisałem, żeby ślepo wierzyć w ZUS i nie odkładać poza nim. Uważam wręcz przeciwnie, ZUS to po prostu jedna z form dywersyfikacji.

2

Czy B2B to oszukiwanie państwa? IMHO ciężko powiedzieć :) Z jednej strony to państwo samo daje taką możliwość. Wydaje mi się też, że niektóre programy (typu dofinansowanie na pierwszą działalność, mały zus etc) zachęcają (możliwe że celowo) do przechodzenia na JDG. Więc ciężko tu mówić o jakimś oszustwie. Dodatkowo być na B2B - jak to było już tu wzmiankowane - wiąże się też z kosztami (urlopy, brak prawdziwego 'l4', urlopy okolicznościowe, mniejsza emerytura, brak prawa pracy etc etc)

Więc raczej nie powiedziałbym, że jest to oszukiwanie państwa. Raczej powiedziałbym, że obecne opodatkowanie osób na JDG jest po prostu niesprawiedliwe (ale znów - nie jest oszustwem). Polska to kraj gdzie bogaci ponoszą - procentowo - mniejsze obciążenia niż biedni, a jednym z narzędzi, które to umożliwiają jest właśnie zakładanie naszych (sam jestem na B2B) pseudo firm. Oczywiście problem nie dotyczy tylko programistów, ale w ogóle zdecydowanej większości Polaków (bodaj 90% ?), którzy zarabiają przynajmniiej kilka średnich krajowych.

2

zachęcają (możliwe że celowo) do przechodzenia na JDG

Ale każda działalność jest inna. Czym innym jest np, malarz, który wykonuje usługi co kilka dni u innego klienta, właściciel restauracji/budki z kebabem, taksówkarz czy koleś mający kiosk ruchu. W takich przypadkach to jest rzeczywiście "prawdziwa" działalność gospodarcza.

Nie możemy stawiać znaku równości między w/w przypadkami, a programistą, który sobie siedzi dzień w dzień, przez kilka lat, w biurze w siedzibie pracodawcy i tak naprawdę jest etatowcem. Żeby nie było, że się czepiam tych biednych informatyków - to samo dotyczy także np. wspomnianego malarza - jeśli pracuje na zlecenia od swojego szefa, maluje jego wałkiem, u wskazanych przez szefa klientów, dojeżdża służbowym autem itp, to tak samo będzie to naciągane, co inni "biznesmeni" na B2B. Oczywiście - są tacy, którzy naprawdę działają jako firma i świadczą usługi, niemniej w mojej ocenie większość przypadków to naciąganie i zbijanie podatków.

1

Czytam ten wątek i jest mi słabo.
Szkoda, że nie ma możliwości zrzec się tych wszystkich cudownych praw o których zwolennicy UoP i Zusów tutaj wspominają zostawiając im całkowitą możliwość korzystania z tych wszystkich dobrodziejstw (za ich własne pieniądze).

Ja niestety nie jestem na b2b i smuci się moje serce jak widzę ile pieniędzy jest totalnie przepalonych przez państwo.
I tak naprawdę mocno wierze że:

  • nie dożyje emerytury
  • jak mnie trafi choroba której leczenie będzie wymagało milionów to mi tego nikt nie zrefunduje i umrę

Dlatego ja jestem całkowicie za ujednoliceniem podatków. Bo zus, zdrowotne, składka pracodawcy to podatek od którego nie można uciec.
Niech to ujednolicą i niech jest że płace 40% podatku. Będziemy w czołówce europejskiej.

0

@cerrato: czy popierasz wprowadzenie podatku liniowego lub w ogóle zlikwidowanie PIT?

0

Twoje pytanie (w części dot. likwidacji) trochę zalatuje populizmem w stylu Leppera, natomast w zakresie podatku liniowego - tak, uważam, że jest to sprawiedliwe. Czemu ktoś ma płacić większą karę za to, że jest bardziej zaradny/wykształcony/pracowity?

2

Dlaczego likwidacja PIT to populizm? Pomine to obrażające mnie porównanie do Leppera ;)

0

Nie porównałem Ciebie do Leppera, ale raczej sam argument o likwidacji podatków. Zobacz: 500+, obniżenie podatków dla 26- i wiele innych działań jest odbierane jako gest pod publiczkę. To jakbyś nazwał likwidację podatku? Dla mnie to demagogia w czystej postaci. A poza tym, pomijając kwestię tego, czy to popieram czy nie, sama likwidacja to jedno, ale trzeba na to spojrzeć szerzej. Po odcięciu jednego ze źródeł wpływów, wypadałoby jakoś doprowadzić kasę z innego miejsca, co nie?

0

@cerrato: jednak 500+ to trochę co innego niż likwidacja podatku

0

inna sprawa, ale podobny poziom dopasowania do życzeń odbiorcy ;)
Podejrzewam, że jakby teraz jakaś partia wyszła do wyborów z hasłem "likwidujemy podatek dochodowy, będziesz zarabiać 30% więcej na rękę" to z miejsca wygrywają. Bo ludzie nie będą myśleć o dziurze, która może powstać, ani o tym, że będziemy jeszcze dłużej czekać na remont drogi.

A co do samego pomysłu, który się pojawił kilka postów wyżej - temat może jest do przegadania, ale trzeba by było do tego podejść z głową, zrobić jakieś symulacje, obliczenia, zastanowić się nad skutkami i konsekwencjami, a nie po prostu zapytać, czy "jestem za". Nie mając wiedzy o konsekwencjach ani o alternatywach/dalszych krokach po likwidacji, co właściwie mam napisać sensownego? :P

0

Korwin Mikke ciągle postuluje likwidacje PIT a nie wygrywa ):
Po 1 primo czemu zakładasz że trzeba zastapić ten przychod czymś innym zamiast likwidować podatki?
Po 2 secondo, Pit jest do bani, bo np. budżetówka sama na siebie płaci, jest nieefektywny i niemoralny, A PIT to akurat miód na uszy dla piewców "sprawiediwosci społecznej " ;)

1

Pit jest do bani, bo np. budżetówka sama na siebie płaci

A tak konkretnie to co autor miał na myśli?
Pit jest podatkiem dochodowym od osób fizycznych. Czy sugerujesz, że ludzie pracujący w budżetówce z automatu przechodzą na własność skarbu państwa? :P

3
somekind napisał(a):

Jest wielki sens w to wchodzić, bo to jest kluczowe dla całej dyskusji, która sprowadza się generalnie do sprawiedliwości systemu fiskalnego. Czy to to sprawiedliwe, że biedniejszy płaci wyższe podatki oraz składki obowiązkowe niż bogatszy? 15k na B2B, to 43560zł rocznie wpłat do US, ZUS i NFZ. Aby tyle wpłacić na etacie, trzeba zarabiać 7300 brutto. Różnica do ręki to 11370 vs 5154, czyli dwukrotna. Tylko to nie jest takie proste jak się wydaje.

Mam takie samo wrażenie, że B2B powinno być rozpatrywane w kategoriach etycznych - bo jak wyliczyło MF liczba JDG które wystawiają jedną fakturę miesięcznie (co przy działalności usługowej wcale nie musi być niczym nienormalnym) to 133 tys. - czyli trochę poniżej 1% aktywnych zawodowo.

Tutaj widzę trzy aspekty dotyczące tego problemu:

  • czy ZUS to podatek, czy też pożyczanie państwu kasy z nadzieją na to, że w przyszłości odda? Jeśli to pierwsze to faktycznie jest to średnio sprawiedliwe, jeśli to drugie - to osoba na B2B zadłuża państwo w mniejszym stopniu, a wtedy liniowy PIT oznacza, że takie B2B płaci więcej podatku niż osoba na etacie poniżej 85 tys.
  • czy osoba mająca mniejszą ochronę od państwa (wynikającą z KP) powinna płacić tyle samo co osoba o którą państwo się bardziej troszczy?
  • i wreszcie - przez właśnie Kodeks Pracy w wielu firmach jest problem z np. rozliczaniem nadgodzin. Nie można jednego dnia posiedzieć sobie dziesięć godzin, żeby następnego dnia skończyć dwie godziny wcześniej (a raczej - jest to kwestia dogadania się z swoim szefem i udawanie, że przepracowało się dwa dni po osiem godzin), natomiast kontraktorzy takich rozterek nie mają. Czy Kodeks Pracy, który był projektowany dla zakładów przemysłowych jest aktualny oraz czy przypadkiem dla etatowca nie jest dodatkową przeszkodą?

Oczywiście na wszystko patrzę przez pryzmat naszej branży.

Jeśli chodzi o mnie to pewnie nie bolałoby mnie to przejście na 18/32 + procentowy ZUS tak bardzo, gdyby pieniądze z budżetu były wydawane w rozsądny sposób. Niestety od dłuższego czasu zamiast na ważne sprawy wydaje się kasę na transfery z kieszeni jednych do kieszeni drugich, więc widzę to mniej więcej tak, że państwo oszukuje mnie, a ja się staram jak najmniej stracić.

1

@cerrato: chodzi o to że dajesz np. nauzycielowi z brutto z czego x to podatki a y to kwota netto. A można po prostu nie pobierac podatków tylko dac y.

1
cerrato napisał(a):

Podejrzewam, że jakby teraz jakaś partia wyszła do wyborów z hasłem "likwidujemy podatek dochodowy, będziesz zarabiać 30% więcej na rękę" to z miejsca wygrywają. Bo ludzie nie będą myśleć o dziurze, która może powstać, ani o tym, że będziemy jeszcze dłużej czekać na remont drogi.

Likwidacja podatku nie musi oznaczać, że nagle wszyscy dostaną więcej pieniędzy, tylko np. zastąpienie obecnego mechanizmu prostszym w obsłudze i rozliczaniu. (Przykład podałem w poprzednim poście.)

0

Z jakiego powodu mam opłacać pokolenie obecnych seniorów i liczyć że następne pokolenie opłaci mnie? Bo takie jest prawo i zgodnie z prawem płacę składki. Fakt mi się niezbyt podoba, najchętniej nie oplacalbym ich, ale też na starość nie narzekał, że młode pokolenie mnie nie opłaca. Co mogę zrobić z własnym zdaniem. Praktycznie nic :D

0

Moze to i oszukiwanie panstwa, ale osobiscie nie mam z tym problemu. Panstwo oszukuje mnie na kazdym kroku, potrzeba pewnej wzajemnosci.

2
viader napisał(a):

Co mogę zrobić z własnym zdaniem. Praktycznie nic :D

Nie do końca nic, możesz z niego przyrządzić @viader nadziewany własnym zdaniem - wystarczy, że sobie to swoje zdanie... no wiesz :)

To jest właśnie to, co najbardziej lubię w polskim życiu politycznym:

  • idziesz na wybory
  • głosujesz na ludzi którzy coś tam naobiecują
  • wybrani przez Ciebie ludzie robią co chcą i nie masz nad tym żadnej kontroli
  • protesty zawsze można ogłosić nielegalnym zgromadzeniem i teraz to Ty jesteś tym złym i niedobrym
  • nawet jak nie rozgonią, albo jak nie protestujesz tylko krytykujesz to powiedzą albo, że Ty jesteś gorszego sortu a oni są prawdziwymi Polakami (PiS), albo, żebyś sobie poszedł wygrać wybory i wtedy będziesz miał coś do powiedzenia (PO)
  • ostatnie ogólnokrajowe referendum, jakie pamiętam (cud, że pamiętam) to referendum akcesyjne do UE. Czyli dość dawno temu. Niech mnie ktoś poprawi, jeśli jeszcze jakieś było. Może jakieś było, tylko np. okazało się nieważne albo coś - nie wiem. Jak ktoś zaczyna coś przebąkiwać o referendum, to nagle się okazuje, że to jest za drogi interes i w ogóle nie opłaca się robić referendów i wydawać pieniędzy na demokrację czy inne nikomu niepotrzebne bzdety.
  • możesz zebrać 100 000, 500 000, 1 000 000 podpisów pod jakąś obywatelską inicjatywą ustawodawczą czy czymkolwiek - ale to nie oznacza, że Twoja inicjatywa trafi w ogóle pod obrady - właściwie to wg tego masz jakieś 39% szans, a zakładając że spełnisz wszystkie wymogi formalne i wszystko będzie cacy to nawet zbliżasz się do 48%. Przez 11 lat rządów POPiSu w latach 2005-2016 przyjęto "aż" 6 takich projektów, a odrzucono "zaledwie" 18:
    screenshot-20190627081152.png
3

Dzisiaj byłem złożyć wniosek VAT-R i podejście Pani w US dało mi do myślenia. Planuje "zmianę trybu współpracy" dość niedługo i z tego powodu podatek wziąłem liniowy i choć mam zamiar wykonywać kilka kontraktów na boku to i tak czuję się jak przestępca. Lada moment a ludzie zaczną szukać fikcyjnych umów najmu na lokal u klienta, tak aby nie było to miejsce i czas wyznaczone przez pracodawce, a "nasz własny lokal" :).

Wracając jednak do Pani z US - mnóstwo pytań, być może standardowych, choć nie wydaje mi się - ilu będzie miał Pan kontrahentów, czy już Pan z jakimiś rozmawiał, a jeżeli tak to z jakimi, czy ma Pan stronę internetową, jakie kwalifikacje i staże pracy (heh), jakie usługi będzie Pan wykonywał pod jakim adresem...

Może to tylko ja, ale dokumenty miałem wypełnione dobrze, a czułem się jakbym wypełniał jakąś ankietę.

0
shadaia napisał(a):

Może to tylko ja, ale dokumenty miałem wypełnione dobrze, a czułem się jakbym wypełniał jakąś ankietę.

To tak ma wyglądać, luźna interpretacja przepisów, chaos informacyjny potęguje poczucie niepewności i to można wykorzystać na niekorzyść obywatela (towarzysza :) ).

1
shadaia napisał(a):

Wracając jednak do Pani z US - mnóstwo pytań, być może standardowych, choć nie wydaje mi się - ilu będzie miał Pan kontrahentów, czy już Pan z jakimiś rozmawiał, a jeżeli tak to z jakimi, czy ma Pan stronę internetową, jakie kwalifikacje i staże pracy (heh), jakie usługi będzie Pan wykonywał pod jakim adresem...

Może to tylko ja, ale dokumenty miałem wypełnione dobrze, a czułem się jakbym wypełniał jakąś ankietę.

Kwestia US. Ostatnio w mojej nowej spółce zapomniałem VAT-R złożyć w terminie - standardowo czołobitne pismo z czynnym żalem, w dodatku przyszło pisemko że jak nie złoże do 5 listopada to kara.
Podchodzę do US, skierowali mnie do pokoju z paniami, a kobieta nie dość że poprawiła wszystkie błędy w deklaracji (robił księgowy i coś namieszał) to jeszcze z uśmiechem i w ogóle pytam jej się po co to wezwanie itd "a bo się nie mogła dodzwonić". Ogólnie lajt, na na swój US nie mogę narzekać.

2

W tym temacie sporo się zmienia w UK (kwiecień 2020), jeśli jesteście na B2B myślę, że warto poobserwować, gdyż pewnie podobne idee którąś wiosną zakwitną w głowach polskich polityków.
W UK sporo (szacuje się 40-60%) pracowników IT pracuje na kontaktach. Tak jak w PL koszt dla pracodawcy jest niższy (np. odpadają składki na ubezpieczenie społeczne (NIC ;-)), ludzie wypłacają sobie minimalne pensje (0% podatku) i resztę płacą sobie w dywidendzie z swojej firmy, wrzucają laptopy, telefony, lunche w koszta, etc. Tak było od lat i zasada, że może tak być w przypadku umowy, która nie ma charakteru stałego zatrudnienia (IR35), praktycznie nie była sprawdzana, ponieważ odpowiedzialność prawna była po stronie kontraktora, a nie firmy go zatrudniającej.
2 lata temu sektor publiczny dostał przykaz, żeby sprawdzać czy nie zatrudnia kontraktów (ukrytych pracowników). Od kwietnia 2020 duże i średnie firmy (zapewne >50 ludzi) też będą miały ten obowiązek. Odpowiedzialność prawna została więc przesunięta. Aby uniknąć kłopotów niektóre firmy wolą po prostu przyznać, że ktoś jest in-IR35 i się rozstać z kontraktami (wielu nie zaryzykuje przejścia na stałe zatrudnienie, ponieważ byłoby to przyznanie się, że byli in-IR35 już wcześniej). Wyobraźcie sobie co się dzieje na rynku pracy gdy mały tłumek trochę podrdzewiałych developerów zaczyna szukać pracy.

https://www.crunch.co.uk/ir35/
https://home.kpmg/uk/en/home/insights/2019/01/changes-to-ir35.html
https://www.theregister.co.uk/2019/11/04/it_contractor_wins_ir35_appeal_against_hmrc/

1
shadaia napisał(a):

Dzisiaj byłem złożyć wniosek VAT-R

Nie lepiej przez internet? Nie trzeba z nikim gadać :)

0
baant napisał(a):
shadaia napisał(a):

Dzisiaj byłem złożyć wniosek VAT-R

Nie lepiej przez internet? Nie trzeba z nikim gadać :)

Przeczytałem w necie że w związku z ostatnimi kontrolami warto przejść się osobiście, bo przyspiesza to cały proces. I rzeczywiście, musiałem wręczyć kopie umowy najmu i pozwolenie na prowadzenie działalności i jakieś tam jeszcze oświadczenie o zakresie działalności który dali mi na miejscu. W innym przypadku często gdy weryfikują to proszą pisemnie albo telefonicznie o dostarczenie tych dokumentów (więc i tak trzeba iść), albo robią ci kontrolę na chacie. Wolałem uniknąć ten przyjemności i sam im wszystko dostarczyć :D

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1