Zastanawiam się jaką mamy alternatywę.
Alternatywy są trzy:
- wszyscy się jakoś dogadają i jeszcze pożyjemy, być może przy okazji znowu zostaniemy przehandlowani za szklane koraliki i będziemy wchodzić w tyłek komuś innemu niż dotychczas - czyli na przemian USA i Niemcom. Co my możemy niby zrobić? Choćby nasz rząd (z którejkolwiek opcji by nie był) wywijał szabelką niczym Wołodyjowski, to nic nie znaczy. Próbować dyplomacji sobie możemy, ale co my możemy komukolwiek zaoferować? Komu jesteśmy potrzebni? Jedyne co jesteśmy w stanie komukolwiek dać, to te kilkaset kilometrów bufora między nim a przeciwnikiem, które będzie można do woli orać wszystkim, co siedzi w arsenale.
- wszyscy skoczą sobie do gardeł, wyniknie je**na wojna która będzie się toczyć gdzieś od strony Bliskiego Wschodu - będzie jak z wojnami w Iraku czy Afganistanie, tylko będziemy pewnie musieli wysyłać znacznie większe kontyngenty, więcej sprzętu, potencjalnie odbije się to dość mocno na naszej gospodarce i zadłużeniu.
- wszyscy skoczą sobie do gardeł, wyniknie je**na wojna która będzie się toczyć w Europie - będą po nas jeździć walcem w tę i z powrotem jak za starych, dobrych czasów, stratami w cywilach nikt się nie będzie zbytnio przejmował - jak będzie trzeba, to obie strony zrównają nas z ziemią bez mrugnięcia okiem, a nawet zrobią poligon atomowy.
Jest wiele naukowych opracowan dotyczacych tego tematu (geopolityka to rowniez nauka :D). Natomiast tldr:
Punkt pierwszy -> Polska ma sporo do zaoferowania najbardziej dla Niemiec i UE i tak jak piszesz jest to bufor ale rowniez wazny szlak handlowy w europie, do tego czym silniejsze wiezy ekonomiczne z panstwami europy zachodniej i USA tym mniejsze zagrozenie ze strony Rosji ktora jest najslabsza praktycznie od koncowki XVII wieku i jej realne aspiracje zamykaja sie w obronie swoich interesow (np. dlatego zajeli krym) Rosja ma bardzo duze problemy spoleczne i geopolityczne (jest otoczona z dwu stron supermocarstwami cala syberia ze slaba infrastruktura i slabo zaludniona graniczy z Chinami od poludnia a na wschodzie sa wody Japonii czyli bliskiego sojusznika USA, na zachodzie ma granice z UE ktore w potencjalnie niedalekiej przyszlosci stana sie supermocarstwem o ile kierunek w ktorym UE podaza od jakiegos czas sie utrzyma, nie ma dostepu do zadnych tras oceanicznych [albo porty marznace w zime i/lub plytkie albo przesmyki utrzymowane przez inne panstwa -> Kanał Kiloński, Bosfor].
Punkt drugi -> Wojny na Bliskim Wschodzie praktycznie w ogole nie dotykaja Polski bo my nie mamy tam zadnych interesow w przeciwienstwie do Francji, USA, Chin czy Niemiec i takie wojny sluza nie wywalczeniu jakiejs mitycznej przewagi nad wrogiem ale jako poligon wiec nie widze opcji zeby polacy musieli wysylac tam jakis wiekszy kontyngent, zreszta teraz wysyla sie glownie kontyngenty po to aby żołnierze byli po prostu przeszkoleni w boju.
Punk trzeci -> Calkowicie nie realny kiedy istnieje UE po pierwsze zadne panstwo na swiecie nie jest w stanie zagrozic UE w wojnie totalnej (nawet USA) po drugie jesli zagrozeniem ma byc Rosja ktora zawsze jako takie jest podawane to sprawdz jej relacje handlowe, budzet, pkb oraz potencjal militarny i prownaj go z europa kontynetalna po wylaczeniu panstw na zachod od Francji + wylacz UK bo to prawdopodbnie to sa jedyne panstwa ktore nie przylaczylyby sie do takiego konfilktu.
Jedynym realnym zagrozeniem jakiejs wiekszej wojny jest konflikt USA z Chinami i wtedy wojna bedzie toczyla sie w Azji poludniowo-wschodniej i raczej tez srednio widze zeby UE w tym Polska wyslala na tyle pokazne sily zeby zatrzesly nasza gospodarka.