Uwaga na bootcampowców

0

Ja pracowałem z bootcampowcami. Są kumaci i szybko się uczą. Mają swoje projekty. Twierdzą, że ich koledzy z bootkampu w 80% znaleźli pracę. Nie ma co się oszukiwać. W dzisiejszych czasach, programowanie stało się dziecinie proste.

2

W tutorialach tego nie ma, bo szkoda roztrząsać kwestię wydajności (czy choćby czystości kodu itp) dopóki uczący się człowiek w ogóle nie potrafi doprowadzić do jakiegokolwiek rozwiązania problemu. Uczenie wydajności powinno następować później - gdy już się umie zrobić coś choćby byle jak. I też da się znaleźć do tego odpowiednie poradniki w internecie.

To trochę tak jakby twierdzić, że leczenia ludzi można nauczyć się z poradników w portalach dotyczących zdrowia i że nie trzeba iść na medycynę.
Może i da się znaleźć poradniki w internecie, ale poradniki są nastawione na gotowe, szybkie porady, bez zagłębiania się w odpowiedź na pytanie "dlaczego". Część tych porad jest zresztą zła i szkodliwa.

Ktoś kto poszedł na studia techniczne będzie zmuszony poznać podstawy architektury komputerów. Będzie raczej zdawał sobie sprawę z takich podstawowych rzeczy jak istnienie cache procesora, TLB czy mechanizmu stronicowania, będzie wiedział jak wykonywane są obliczenia od strony sprzętowej, jak działa I/O, alokacja pamięci itp. Może bez szczegółów, ale jakieś tam pojęcie i pewną intuicję będzie miał.

Da się bez tego programować? Da się. Czyli z punktu widzenia "praktyki" jest to wiedza niepotrzebna. Dlatego nie będzie o tym na bootcampie i większości poradników. I potem mamy kod, który potrzebuje 20x więcej mocy obliczeniowej niż mógłby - i nie dlatego, że nie został zoptymalizowany, tylko dlatego, że ktoś kto go pisał, nie wiedział jak działa komputer, a jedynie nauczył się jednego frameworka.

Są oczywiście wyjątki (np. materiały udostępniane przez Brendana Gregga czy Martina Thompsona), ale żeby je czytać, to raczej już trzeba mieć już jakieś podstawy teoretyczne i odpowiedni aparat pojęciowy. Jak dasz takie materiały świeżakowi, który na bootcampie poznał if i for, to on tych materiałów zwyczajnie nie zrozumie.

Twierdzą, że ich koledzy z bootkampu w 80% znaleźli pracę

Moi koledzy z podstawówki też w 80% znaleźli pracę. Znalezienie pracy nie jest zbyt dobrym wyznacznikiem jakości edukacji, bo jeszcze bardzo istotne jest jaka to praca.

0
Krolik napisał(a):

Twierdzą, że ich koledzy z bootkampu w 80% znaleźli pracę

Moi koledzy z podstawówki też w 80% znaleźli pracę. Znalezienie pracy nie jest zbyt dobrym wyznacznikiem jakości edukacji, bo jeszcze bardzo istotne jest jaka to praca.

Znaleźli pracę, jako Junior Java Developer.

0

Pewnie w Akademii Kodu nauczyli ich jak zaimplementować w springu paczkę z mavena do opowiadania dowcipów. No i potem dostali pracę.

1
Krolik napisał(a):

Ktoś kto poszedł na studia techniczne będzie zmuszony poznać podstawy architektury komputerów. Będzie raczej zdawał sobie sprawę z takich podstawowych rzeczy jak istnienie cache procesora, TLB czy mechanizmu stronicowania, będzie wiedział jak wykonywane są obliczenia od strony sprzętowej, jak działa I/O, alokacja pamięci itp. Może bez szczegółów, ale jakieś tam pojęcie i pewną intuicję będzie miał.

Przykładowo o stronicowaniu dowiedziałem się, gdy byłem w liceum, gdy profili informatyka jeszcze nie było. Nie miałem też wtedy w rodzinie żadnego absolwenta informatyki, ani studenta a internet był dla mnie niedostępny. Dało się - istniały czasopisma - żadnego z nich nawet nie kupowałem, bo dostępne były w czytelni. Co więcej, nikt mi tych pism nie doradził, tylko po prostu przekartkowywałem co było dostępne a z tytułu wydawało się być z tematem związane. Jak widać - da się. Interesował mnie asembler, więc na takie tematy trafiałem.

Da się bez tego programować? Da się. Czyli z punktu widzenia "praktyki" jest to wiedza niepotrzebna. Dlatego nie będzie o tym na bootcampie i większości poradników. I potem mamy kod, który potrzebuje 20x więcej mocy obliczeniowej niż mógłby - i nie dlatego, że nie został zoptymalizowany, tylko dlatego, że ktoś kto go pisał, nie wiedział jak działa komputer, a jedynie nauczył się jednego frameworka.

Najczęstszym przypadkiem jest, gdy ktoś doskonale wie, jak działa komputer, ale ma gdzieś użytkowników jego programu. Programy potrzebujące 20x więcej mocy obliczeniowej to norma a nie wyjątek, identycznie jak normą a nie wyjątkiem jest, że pracują przy tych programach absolwenci informatyki.

5

Mam wrażenie ze w 80% typowych prac dostępnych na naszym rynku wiedza niskopoziomowa nie jest w ogole potrzebna. Liczy się dowożenie taskuf i żeby klient był zadowolony

2
GutekSan napisał(a):

Na pewno z własnych projektów można się wiele nauczyć, ale trzeba jeszcze sobie te projekty umieć wybrać. Studia mają to do siebie, że zmuszą Cię do robienia projektów, którymi przy braku doświadczenia sam byś się nie zainteresował, bo byś je uważał za niepotrzebne, ale które w istocie zwiększyłyby Twoje informatyczne ogarnięcie.

Czyli studia są po to, żeby ludzie, którzy zainteresowali się programowaniem na siłę i nie mają pomysłu na projekty, ani chęci szukania gotowych pomysłów w necie, mogli po prostu pokodzić?

Ok, to czemu te projekty na zaliczenie są zwykle tak banalne? To nie jest "napisz prosty system operacyjny" tylko raczej "zrób program typu OOP HelloWorld, albo program który liczy słowa, przeszukuje drzewko binarne / cokolwiek innego". Przecież żeby takie proste programiki trzepać wystarczy tylko chodzić na rozmowy rekrutacyjne, bo na rozmowach o pracę pełno takich zadań.

Albo po prostu wejść na Codility.

Mało tego. Wystarczy wejść na popularny projekt na Githubie i rozwiązać jakieś nierozwiązane issue z bardziej ambitnym i real life problemem, jeśli komuś zależy na tym, żeby ktoś mu powiedział, co ma robić.

GutekSan napisał(a):

Tego nie kwestionuję. Tylko przy tendencji do negowania potrzeby studiów, może okazać się kiedyś że w projekcie nie ma nikogo kto zwróciłby uwagę na pewne aspekty, należące bardziej do domeny teoretycznej, niż praktycznej.

Może dlatego pewne firmy szukają ludzi po studiach. Tylko, że studia i tak nie gwarantują, że ktoś cokolwiek zobaczy i na coś zwróci uwagę. Albo to masz w sobie, albo nie.

Obstawiałbym, że junior bez studiów i bez doświadczenia, ale z odpowiednią postawą i umiejętnością szukania w Google i chęcią do nauki, więcej by potrafił dostrzec niż absolwent studiów informatycznych z doświadczeniem, ale bez umiejętności zwracania uwagi na pewne rzeczy.

Poza tym pewnej wiedzy ludziom bez studiów się łatwo nie przekaże, bo większości brakuje odpowiedniego aparatu pojęciowego.

Czego np. się nie przekaże ludziom bez studiów?

Może na Ciebie tak. Ale jeśli wierzysz, że ta magia zadziała na większość bootkampowiczów, to jesteś w błędzie.

Na naukę programowania trzeba dać sobie czas.

Nie porównuj bootcampowiczów z absolwentami studiów, ponieważ bootcamp trwa o wiele krócej niż studia. Bardziej uczciwie by było porównać absolwenta dwumiesięcznego bootcampu z kimś, kto dopiero 2 miesiące studiuje.

To co w tym wszystkim złe, to puste obietnice i to, że ludzie się nakręcają na znalezienie pracy zaraz po bootcampie. A to, co powinni zrobić to dalej się uczyć i dopiero po kilku latach nauki szukać pracy.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1