Składka OC zależna od ilości punktów karnych.

0

Być może wielu z Was słyszało, że istnieją plany wdrożenia systemu obliczającego składkę OC na podstawie ilości punktów karnych. Ci, którzy mają jakieś punkty, płaciliby więcej. Ci którzy nie mają... no właśnie. Znając życie to płaciliby tyle samo ;)

Co myślicie o tym pomyśle?

5

Z jednej strony jest to logiczne - bo im ktoś ma więcej punktów, tym (teoretycznie) więcej razy został złapany na stwarzaniu zagrożenia. Ale problemem jest to, że na ogół punkty dostaje się za stosunkowo niegroźne rzeczy.

Każdy chyba chociaż raz dał się upolować (albo przynajmniej widział policjantów stojących w krzakach) na prostej drodze poza terenem zabudowanym, na której z jakiś powodów jest ograniczenie do 70-tki. Takie coś łatwo złapać i udowodnić kierowcy przekroczenie prędkości, chociaż niebezpieczeństwo z taką akcją związane jest 1000 razy niższe, niż często spotykane (i bardzo rzadko karane) wyprzedzanie na trzeciego, wymuszanie pierwszeństwa, wyprzedzanie w miejscach bez wystarczającej widoczności itp. Sam dostałem niedawno mandat za rozmowę przez telefon. Mimo, że od kilkunastu lat używam (i nie tylko w aucie, ale też w firmie - bardzo wygodne rozwiązanie gdy z kimś rozmawiasz i jednocześnie musisz pisać albo trzymać kierownicę) słuchawek na Blutootha. Sytuacja była taka, że odebrałem dzieciaka z przedszkola, wsiadłem do auta i w tym momencie zadzwonił klient. Nie zdążyłem słuchawki podpiąć, więc odebrałem i gadałem z łapy. Do przejechania miałem dosłownie 500 metrów do domu. Na rogu stali policjanci i od razu mnie zgarnęli. Owszem, złamałem przepisy - ale raczej nie stwarzałem taką rozmową zbytniego zagrożenia (zwłaszcza, że auto mam w automacie). Zgodnie z tym, co napisałeś - przez taką "zbrodnię" miałbym wyższe OC do zapłaty... Trochę to nie ma sensu :(

1

IMO to jest wychodzenie państwa poza swoje kompetencje, bo wycena ryzyka ubezpieczenia OC nie należy do zadań ani rządu, ani Sejmu.
Co najwyżej mogliby taki rejestr udostępnić w jakiejś bezpiecznej formie, żeby ubezpieczyciel mógł sprawdzać liczbę punktów.

0

Takie rozwiązanie obowiązuje np. w USA. Ubezpieczyciel ma wgląd w bazę danych mandatów i może podwyższyć składkę jeżeli jesteś kierowcą "podwyższonego ryzyka".

2

Mnie by się rejestr przydał:
400 000 km mniej więcej przejechanych przez prawie 20 lat
0 punktów
1 mandat za brak dokumentów przy sobie (50 PLN)

kilka razy ktoś mnie otarł na parkingu (poszło z OC sprawcy)
raz ja walnąłem w słupek na parkingu (czysto moja wina, ale był lód i był spadek)

3
cerrato napisał(a):

Każdy chyba chociaż raz dał się upolować (albo przynajmniej widział policjantów stojących w krzakach) na prostej drodze poza terenem zabudowanym, na której z jakiś powodów jest ograniczenie do 70-tki.

Ja stosuję taki trik, że jak jest ograniczenie do 70, to jadę max 70. I mandatu jeszcze nie dostałem. Polecam.

3

Mam dziwne wrażenie, że w Polsce brak oficjalnych lobbystów skutkuje tym, że rząd przyjmuje wszystko jak leci o ile 2 lub 3 firmy powiedzą, że tak trzeba. Tyczy się to wszystkich branż np. przywrócenia opłat roamingowych przez telekomy.
W obecnym wydaniu OC to nic innego jak łupienie szarego Kowalskiego. Jeśli posiadasz 2 auta to musisz płacić składkę dwukrotnie. Na składkę wpływ ma pojemność silnika, czy miejsce zamieszkania. I niech ktoś mi wytłumaczy czy jak w jadę Tico 700 ccm w Lambo za milion w Pcimiu Dolnym to koszty naprawy będą mniejsze, niż jak stłuczkę spowoduję w centrum Warszawy 7 litrowym Viperem.
Już obecnie jak wspomniano składka zależy od bezszkodowej jazdy. Ci co dużo jeżdżą i łapią punkty np. przedstawiciele handlowi mają auta służbowe. Firma nie łapie punktów. Ewentualne zmiany będą więc dotyczyć tylko osób prywatnych, które nie zaprotestują.Mało tego, część nieświadomych przyklaśnie temu, myśląc naiwnie, że sąsiad handlowiec zapłaci więcej, bo przecież wiadomo jak jeździ tą niebieską fabią. Znów zacznie się polskie kombinowanie. Jeśli auto jeszcze nie jest zarejestrowane na kogoś z rodziny, kto mieszka w tańszej strefie, to po takich zmianach już na pewno będzie.
Jeśli OC będzie przypisane do osoby, a nie pojazdu, to można oczywiście myśleć o większym zróżnicowaniu składek względem konta punktowego. Inaczej to tylko kolejny pretekst do podwyżek dla szarego Kowalskiego.
Podsumowując: zdecydowanie przeciw takim zmianom!

0

@Los Bomberos: mam dla Ciebie ważną wiadomość
title

2

Pojeździłbyś @scibi92 w takim, kraju gdzie się limitów przestrzega i zobaczyłbyś, że to nie jest żaden mechanizm represjonowania tylko zajebista pomoc w organizowaniu płynnego ruchu.
Jak prawie wszyscy przestrzegają to nie ma nerwówki, jedzie się super płynnie i zaskakująco ładnie ucina się czas (np. z szacowanego przez GPS).
Tylko muszą tych przepisów prawie wszyscy (z wyjątkiem skończonej, ale małej liczby idiotów) przestrzegać. (od razu widać, że w Polsce nie da się nawet tej koncepcji sprawdzić - zapraszam do krajów z cywilizacją).

To tak trochę jak zasada ruchu prawostronnego - dobry liberał powinien się się obrazić na takie ograniczanie wolności, bo przecież nie ma sensu jechać po prawej stronie, szczególnie jak droga pusta.... jakkolwiek nie sądze, żeby zniesienie tej zasady znacząco poprawiło komfort jazdy.

Zresztą to nawet ciekawe, że kraj gdzie mieszkam, uznawany za jedne z najbardziej liberalnych i z dość bezpośrednią demokracją (w niektórych kantonach naprawdę), ma najsłabsze (najniższe limity) na drogach (120 autostrada, 80 poza miastem - w teorii, często sa dodatkowe ograniczenia) i naprawdę surowe kary za przekraczanie.

1

@jarekr000000: nie twierdze że ograniczenia prędkości są same w sobie bez senowne, jakbym miał prywatną droge to tez bym takie pewno dawał, śmieszy mnie tylko fanatyczne podejście do państwowego prawa i myślenie że jego celem jest dbanie o obywateli. Otoz czasami limit prędkości jest zbyt niski na pewnych odcinkach drogi,a policjańci mają wlepiac mandaty żeby hajs w budżecie na roszczeniaki+ się zgadzał. A poza tym nie jestem liberałem :)

1
scibi92 napisał(a):

@jarekr000000: nie twierdze że ograniczenia prędkości są same w sobie bez senowne, jakbym miał prywatną droge to tez bym takie pewno dawał, śmieszy mnie tylko fanatyczne podejście do państwowego prawa i myślenie że jego celem jest dbanie o obywateli. Otoz czasami limit prędkości jest zbyt niski na pewnych odcinkach drogi,a policjańci mają wlepiac mandaty żeby hajs w budżecie na roszczeniaki+ się zgadzał. A poza tym nie jestem liberałem :)

Łączne wpływy z grzywien, mandatów i kar to ~0.5 mld. To drobne w budżecie.
Podjąłeś kiedykolwiek próbę konfrontacji Twojego widzimisię, że dane ograniczenie prędkości jest nieadekwatne do warunków na drodze z faktami: przez kogo zostało ono w danym miejscu postawione i jak to uzasadnił?
Czy jednak nie sprawdzałeś, ale wiesz lepiej, bo... bo tak.

0
jurek1980 napisał(a):

Na składkę wpływ ma pojemność silnika, czy miejsce zamieszkania. I niech ktoś mi wytłumaczy czy jak w jadę Tico 700 ccm w Lambo za milion w Pcimiu Dolnym to koszty naprawy będą mniejsze, niż jak stłuczkę spowoduję w centrum Warszawy 7 litrowym Viperem.

To pytanie powinieneś skierować do ubezpieczycieli, bo to oni tworzą swoje taryfikatory, ani my tutaj ani rząd nie mają z tym nic wspólnego.
Ja osobiście nie widzę nic dziwnego w tym, że w miastach stawki są wyższe niż na wsiach, podobnie jak w tym, że młodzi płacą więcej niż doświadczeni ani w tym, że właściciele audi oraz bmw mają większe stawki.

Mało tego, część nieświadomych przyklaśnie temu, myśląc naiwnie, że sąsiad handlowiec zapłaci więcej, bo przecież wiadomo jak jeździ tą niebieską fabią.

Mnie tam nie interesuje, czym jeżdżą sąsiedzi i co robią. Po prostu nie boli mnie to, że ktoś, kto nie umie jeździć bezpiecznie będzie płacił więcej.

Znów zacznie się polskie kombinowanie. Jeśli auto jeszcze nie jest zarejestrowane na kogoś z rodziny, kto mieszka w tańszej strefie, to po takich zmianach już na pewno będzie.

A jakby tak nie było kombinowania, to może by nie było takich zmian? :)

Podsumowując: zdecydowanie przeciw takim zmianom!

A ile masz punktów? ;)

scibi92 napisał(a):

śmieszy mnie tylko fanatyczne podejście do państwowego prawa i myślenie że jego celem jest dbanie o obywateli.

Jak rozumiem śmieszy Cię także popieranie zakazu aborcji?

0

To akurat bardzo dobry przykład. Weźmy taki barbarzyński kraj jak Francja: aborcja jest legalna, dofinanowywana z budżety o ile sie nie mylę, dzeciobójstwo na poziomie 200 tys rocznie.
Kilka lat temu został wybrany prezydent który okresowo wprowadził 75% podat od dochodów. No i to pokazuje jak moralne jest prawo we Francji - mordowanie dzieci OK, ale zarabianie pieniędzy to zło.

0

z jednej strony TU dymają kierowców z każdej strony, (szczególnie przy wypłatach AC) to samo rząd, z drugiej na naszych drogach nadal bardzo niebezpiecznie i radiowóz powinien stać co 100 metrów :)

0
somekind napisał(a):
jurek1980 napisał(a):

Na składkę wpływ ma pojemność silnika, czy miejsce zamieszkania. I niech ktoś mi wytłumaczy czy jak w jadę Tico 700 ccm w Lambo za milion w Pcimiu Dolnym to koszty naprawy będą mniejsze, niż jak stłuczkę spowoduję w centrum Warszawy 7 litrowym Viperem.

To pytanie powinieneś skierować do ubezpieczycieli, bo to oni tworzą swoje taryfikatory, ani my tutaj ani rząd nie mają z tym nic wspólnego.
Ja osobiście nie widzę nic dziwnego w tym, że w miastach stawki są wyższe niż na wsiach, podobnie jak w tym, że młodzi płacą więcej niż doświadczeni ani w tym, że właściciele audi oraz bmw mają większe stawki.

Zgoda, wiek ( a w zasadzie powinien być brany również czas posiadania prawa jazdy) ma znaczenie jeśli chodzi o wyliczanie składki. Ktoś z bardzo krótkim stażem za kółkiem to faktycznie większe zagrożenie. Samo miejsce zamieszkania/zameldowania nie. W moim mieście ponad połowa aut ma rejestracje z poza niego. Wielu ludzi celowo rejestruje auta gdzie taniej, na wujka, babcię, ciocię. Wytłumacz mi jaka jest różnica między osobą z rejestracją z dalekich okolic np. Lublina, jeżdżąc codziennie po Poznaniu, a osobą z Poznania. No nie ma żadnej. To dlaczego te osoby mają płacić inną składkę?
Jak rząd zgodził się na tzw. rejonizację ubezpieczeń(bo kiedyś tego nie było) , to ubezpieczyciele tłumaczyli to właśnie potencjalnymi obniżkami. Nikt obniżek nie dostał, a tylko CI bogatsi z dużych miast dostali zwyżkę. To genialny zabieg psychotechniczny bo Ci ludzie nie zaprotestują bo powiedzmy 30-50zł nie zrobi im dużej różnicy. W skali kraju zysk dla TU ogromny. Jeszcze raz powtarzam, nikt wtedy nie dostał obniżki, tak jak i teraz nikt nie dostanie.

Mało tego, część nieświadomych przyklaśnie temu, myśląc naiwnie, że sąsiad handlowiec zapłaci więcej, bo przecież wiadomo jak jeździ tą niebieską fabią.

Mnie tam nie interesuje, czym jeżdżą sąsiedzi i co robią. Po prostu nie boli mnie to, że ktoś, kto nie umie jeździć bezpiecznie będzie płacił więcej.

Ha - I to jest właśnie to o czym piszę, handlowiec z 23 puntami nie zapłaci nic, bo zapłaci tylko firmie za użytkowanie auta służbowego. Więcej co najwyżej zapłacisz Ty, jak przypadkiem zrobisz błąd na drodze.

Znów zacznie się polskie kombinowanie. Jeśli auto jeszcze nie jest zarejestrowane na kogoś z rodziny, kto mieszka w tańszej strefie, to po takich zmianach już na pewno będzie.

A jakby tak nie było kombinowania, to może by nie było takich zmian? :)

Hmm. Nie rozumiem.

Podsumowując: zdecydowanie przeciw takim zmianom!

A ile masz punktów? ;)

0 - zero - null. Prawo jazdy B od 1998 - 20 lat minęło, kat. A - 8 lat. Przez 2 lata jeździłem zawodowo, ponieważ była to osobówka bez tachografów, to robiło się tylko autem służbowym i z 150 tyś km rocznie, a do tego jeszcze dochodziła jazda własnym. Przez całą karierę miałem dwa razy punkty za złe parkowanie, raz był to 1pkt. drugiego nie pamiętam, chyba 2 bo taryfikatory się zmieniały. Ostatni punkt zdobyłem jakieś 7-8 lat temu.

0

Przecież te kwoty oni liczą statystycznie, to będzie kolejna zmienna, nawet jak będzie miała wpływ to niewielki. Wiadomo, że ktoś w BMW będzie miał statystycznie większe szansę na przecenianie umiejętności i wypadek, a skodziarz będzie miał statystycznie większe szansę na bycie niedzielnym kierowcą, więc mimo braku umiejętności jazdy będzie miał niższa składkę, bo będzie jeździł o wiele mniej. Maniury w yariskach też będą miały niższą składkę, bo mimo, że powodują sporo incydentów, to w większości z nich są to szkody parkingowe, a nie rozwalenie połowy samochodu.

0

@Krzywy Pomidorek: o ile masz rację w wypadku uwzględniania marki pojazdu czy miasta, to odnośnie głównego tematu tego wątku (od którego wszyscy bardzo mocno uciekliśmy) jest zupełnie inaczej - tutaj ilość punktów (i może informacja, za co one zostały przyznane) nie będzie żadną statystyką, ale raczej będzie miała bezpośrednie przełożenie na wysokość składki danego kierowcy.

0
jurek1980 napisał(a):

Zgoda, wiek ( a w zasadzie powinien być brany również czas posiadania prawa jazdy)

Czas posiadania prawa jazdy to bardzo zły pomysł. Posiadanie prawa jazdy nie oznacza, że się jeździ samochodem, dlatego towarzystwa ubezpieczeniowe stosują bardziej miarodajny wskaźnik - czas opłacania składki OC.

Samo miejsce zamieszkania/zameldowania nie. W moim mieście ponad połowa aut ma rejestracje z poza niego.

Oczywiście, że maa znaczenie, bo tam gdzie większe zagęszczenie ruchu tam więcej zdarzeń drogowych. A skoro istnieje większe ryzyko, że trzeba będzie wypłacić odszkodowanie, to towarzystwa żądają większej składki. To jest całkowicie normalne i racjonalne ekonomicznie zachowanie. Podobnie jest z ubezpieczeniem np. od raka - jeśli palisz papierosy i masz historię nowotworów w rodzinie, to zapłacisz większą składkę, bo jest większe prawdopodobieństwo, że też zachorujesz. Podobnie zapłacisz większą składkę za ubezpieczenie domu jeśli mieszkasz na terenach zagrożonych powodzią.

Wielu ludzi celowo rejestruje auta gdzie taniej, na wujka, babcię, ciocię. Wytłumacz mi jaka jest różnica między osobą z rejestracją z dalekich okolic np. Lublina, jeżdżąc codziennie po Poznaniu, a osobą z Poznania. No nie ma żadnej.

Głównie taka, że przez jego działalność tracą uczciwi ludzie.

W skali kraju zysk dla TU ogromny.

Ale Ty wiesz, że TU wyszły na plusie na OC dopiero w zeszłym roku?

Hmm. Nie rozumiem.

No właśnie tu jest źródło problemu, że ludzie nie rozumieją, że kombinując okrada się resztę społeczeństwa.
Gdyby cwaniaczki nie rejestrowały samochodów poza miejscem ich faktycznego używania i wszyscy płacili uczciwie, to nie trzeba byłoby żadnych podwyżek.

0

W moim mieście ponad połowa aut ma rejestracje z poza niego.
[...]
Oczywiście, że maa znaczenie, bo tam gdzie większe zagęszczenie ruchu tam więcej zdarzeń drogowych

Ale @jurek1980 chodziło o to, że często się zdarza tak, iż samochód zarejestrowany w A praktycznie cały czas jeździ w B.
I o ile masz rację z zagęszczeniem ruchu i większym ryzykiem spowodowania kolizji, to nie do końca miejsce rejestracji jest tożsame z miejscem użytkowania auta.

W moim przypadku jest dokładnie tak samo - od ładnych kilku lat samochód mam z rejestracją ONY (Opolskie - Nysa), ale 95% czasu jeżdżę po Poznaniu i okolicach. Czyli mam składki liczone zgodnie z taryfikatorem odpowiednim dla Nysy, ale swoją jazdą stwarzam zagrożenie na skale poznańską ;) I uprzedzając to, co pewnie zaraz napiszesz (i co wynika z Twojego poprzedniego posta) - nie jestem cwaniakiem, a obecna sytuacja wynika z tego, że żona stamtąd pochodzi i tam ma stały meldunek. Nie może (i nie chce) się przemeldować na stałe do Poznania (jest kilka powodów, ale nie są one w tej chwili istotne), ale przez to, że tam ma stały meldunek - w Nysie musimy załatwiać kwestie związane z rejestracją.

Poza tym jest jeszcze np. kwestia aut firmowych - często są rejestrowane w miejscu siedziby firmy, a potem pracownicy dostają do korzystania na terenie całego kraju. Ciężko w takim przypadku ustalić, jakie zagęszczenie ruchu jest pasujące do danego pojazdu.

0
cerrato napisał(a):

Ale @jurek1980 chodziło o to, że często się zdarza tak, iż samochód zarejestrowany w A praktycznie cały czas jeździ w B.
I o ile masz rację z zagęszczeniem ruchu i większym ryzykiem spowodowania kolizji, to nie do końca miejsce rejestracji jest tożsame z miejscem użytkowania auta.

Ale ja nie pisałem, że jest tożsame. Ja napisałem czemu ten wskaźnik do wyliczania jest racjonalny z punktu widzenia ubezpieczycieli. A to, że system nie działa przez cwaniaków, którzy rejestrują się gdzieś indziej jest przyczyną wprowadzania podwyżek to inna sprawa. Możliwe, że ta rejonizacja nie ma sensu i powinna być zlikwidowana, jakby co jestem za.

I uprzedzając to, co pewnie zaraz napiszesz (i co wynika z Twojego poprzedniego posta) - nie jestem cwaniakiem, a obecna sytuacja wynika z tego, że żona stamtąd pochodzi i tam ma stały meldunek. Nie może (i nie chce) się przemeldować na stałe do Poznania (jest kilka powodów, ale nie są one w tej chwili istotne), ale przez to, że tam ma stały meldunek - w Nysie musimy załatwiać kwestie związane z rejestracją.

Nie, nie musicie. Gdybyś chciał, to zarejestrowałbyś samochód w Poznaniu.

Poza tym jest jeszcze np. kwestia aut firmowych - często są rejestrowane w miejscu siedziby firmy, a potem pracownicy dostają do korzystania na terenie całego kraju. Ciężko w takim przypadku ustalić, jakie zagęszczenie ruchu jest pasujące do danego pojazdu.

Myślę, że firmy płacą OC za swoje pojazdy wg inaczej liczonych stawek.

0
somekind napisał(a):

Ale Ty wiesz, że TU wyszły na plusie na OC dopiero w zeszłym roku?

Hmm. Nie rozumiem.

(...)
Gdyby cwaniaczki nie rejestrowały samochodów poza miejscem ich faktycznego używania i wszyscy płacili uczciwie, to nie trzeba byłoby żadnych podwyżek.

No właśnie nie. Problem z OC jest taki, że przez długi czas były sprzedawane po bardzo niskich cenach - z powodu wojny cenowej.
Teraz wszyscy doszli do wniosku, że biznesu tak dalej prowadzić się nie da (przy czym argument o tym, że firmy dopłacają do interesu to tylko jeden z kilku) i ceny skończyły do góry

0
wartek01 napisał(a):

No właśnie nie. Problem z OC jest taki, że przez długi czas były sprzedawane po bardzo niskich cenach - z powodu wojny cenowej.

A wielu płaciło jeszcze mniej niż powinno, bo rejestrowali samochody nie tam, gdzie jeżdżą. Nie sądzisz, że przyspieszyło to moment, w którym ceny zaczęły iść do góry?

1
somekind napisał(a):
cerrato napisał(a):

Ale @jurek1980 chodziło o to, że często się zdarza tak, iż samochód zarejestrowany w A praktycznie cały czas jeździ w B.
I o ile masz rację z zagęszczeniem ruchu i większym ryzykiem spowodowania kolizji, to nie do końca miejsce rejestracji jest tożsame z miejscem użytkowania auta.

Ale ja nie pisałem, że jest tożsame. Ja napisałem czemu ten wskaźnik do wyliczania jest racjonalny z punktu widzenia ubezpieczycieli. A to, że system nie działa przez cwaniaków, którzy rejestrują się gdzieś indziej jest przyczyną wprowadzania podwyżek to inna sprawa. Możliwe, że ta rejonizacja nie ma sensu i powinna być zlikwidowana, jakby co jestem za.

Powtarzam, to był zabieg psychotechniczny w celu zwiększenia zysków TU. Temat śledzę jakiś czas. To nie jest moja pierwsza dyskusja na ten temat. Nikt nigdy nie był w stanie przedstawić racjonalnych statystyk potwierdzających, że w dużych miastach wojewódzkich(bo takie z reguły mają duże zwyżki) dochodzi do większej ilości kolizji względem pokonywanych tras. Rozwinę, bo zaraz znów zostanę zlinczowany. Większość ludzi dojeżdża do pracy tam gdzie jest jej więcej - czyli duże miasta. Ci sami ludzie płacą mniejsze składki bo pochodzą z małej miejscowości. Jeśli więc dwie osoby z małych miast dojeżdżając do pracy do dużego miasta będzie w nim mieć stłuczkę, to ubezpieczyciele skutecznie przypiszą to zdarzenie miastu.
Sprawa kolejna, czym większy ruch pozamiejski tym mniej obostrzeń ruchu( świateł, skrzyżowań równorzędnych itd.) , oraz gorsze oznakowanie drogi, czy aspekty techniczne jak odśnieżanie drogi. Nie raz jadę i widzę sprzeczne znaki, brak logiki w ich stawianiu, a w najgorszym wypadku ich brak. I teraz gdzie prędzej dojdzie do stłuczki, w Warszawie w korku, gdzie przez 10 km auta od świateł do świateł poruszają się po 10km/h czy poza obszarem zabudowanym, gdzie ktoś pędzie powiedzmy ustawowe 90km/h a ktoś mu wyjedzie z bocznej drogi. Proszę pokażcie takie statystyki, że ludzie z dużych miast powodują więcej kolizji i wypadków, a koszty ubezpieczyciela są większe. Za wypadki z dużą utratą zdrowia i mienia
oraz te najgorsze - śmiertelne, które w większości są poza obszarem zabudowanym ubezpieczyciele muszą wypłacać większe odszkodowania.

wartek01 napisał(a): Myślę, że firmy płacą OC za swoje pojazdy wg inaczej liczonych stawek.

Dokładnie tak. Bardzo często są to firmy leasingowe itd.

somekind napisał(a):
Ale Ty wiesz, że TU wyszły na plusie na OC dopiero w zeszłym roku?

Hmm. Nie rozumiem.

(...)
Gdyby cwaniaczki nie rejestrowały samochodów poza miejscem ich faktycznego używania i wszyscy płacili uczciwie, to nie trzeba byłoby żadnych podwyżek.

No właśnie nie. Problem z OC jest taki, że przez długi czas były sprzedawane po bardzo niskich cenach - z powodu wojny cenowej.
Teraz wszyscy doszli do wniosku, że biznesu tak dalej prowadzić się nie da (przy czym argument o tym, że firmy dopłacają do interesu to tylko jeden z kilku) i ceny skończyły do góry

O tym, że TU mają straty na ubezpieczeniach OC mówi się tyle lat. Co roku nowa firma z PL/zagranicy wchodzi w ten biznes. Przez ostatnie 10 lat pojawiło się może z 10 -20 TU gdzie można kupić OC. Czy któraś zbankrutowała? Czy w gazetach było info, że jakiś prezes TU stracił pracę za taki krok? Wreszcie czy akcje jakiejś firmy ubezpieczeniowej spadły znacznie bo weszła ona w branżę OC przez co akcjonariusze widzieli potencjalną stratę firmy?

A teraz do sedna, bo zrobiłem duży offtopic.
Nawet ludzie z dużą ilością punktów mogą jeździć bezszkodowo. To samo tyczy się ludzi bez punktów. Sam w życiu miałem 2 kolizję i za żadną zero punków (nie było konieczności wzywania policji). Na prawdę liczba punktów nie ma żadnego znaczenia jeśli OC będzie przypisane do pojazdu.

2

Skoro rejestracja auta w innym mieście jest niemoralna, to co sądzicie o powszechnym kupowaniu aut na spółę z rodzicem, żeby skorzystać ze zniżek rodzica? ;)

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1