Podejrzewam, że takie artystyczne postrzeganie pracy w IT jest postrzegane głównie przez środowisko IT. Artystów jest mało.
Artysta też musi się znać na rzeczy, spędzić lata na szlifowanie warsztatu, a w samo konkretne dzieło też często włożyć dużo pracy. Nie przyjdzie chłopaczek z ulicy i nie namaluje Bitwy pod Grunwaldem w 10 minut...
artysta = rzemieślnik.
W tym sensie artystą / rzemieślnikiem będzie osoba, która spędza lata na nauce programowania, nie będzie klepać bezmyślnie, ale zastanowi się, jak coś ma zrobić, w jaki sposób to zaprojektuje, może zrobi najpierw prototyp, zanim będzie ryć coś na żywo, może zmieni koncepcję w trakcie, uwzględniając nowe problemy, czy zmianę wymagań biznesowych itp.
Tak jak lekarz - najpierw uczy się w szkole medycznej, operuje trupy, a dopiero potem rusza ze skalpelem do żywego człowieka.
Tylko, że z programowaniem często jest niestety inaczej. Na programistów biorą ludzi z ulicy, którzy ledwo się nauczyli kodzić, dużo robi się rzeczy na żywca (zwyczajem jest nauka technologii dopiero w pracy albo pisanie kodu na spontana), ale jak dla mnie to sprawia, że jeszcze trudniej jest coś wyestymować, bo więcej rzeczy może pójść nie tak, jeśli nie masz do czynienia z profesjonalistami, tylko z ludźmi, którzy dopiero zaczynają.
Po co planować i czy warto planować, a może lepiej "chwytać dzień" albo "żyć na krawędzi"? To już każda organizacja odpowiedzieć musi sobie sama.
Wg mnie jest tak, że biznes jest aż za bardzo nastawiony na planowanie wszystkiego i robienie waterfalla ze wszystkiego, gdzie masz rozplanowane wszystko na najbliższy rok. Albo liczenie bezsensowne story pointów, żeby tylko coś liczyć.
Ale z drugiej strony programiści często przesadzają w drugą stronę i nawet nie myślą za bardzo co robią, po co, w jaki sposób i dlaczego. Więc są trochę jak dzieci na koloniach, które trzeba pilnować i dawać im zadania do wykonania. Stąd ci wszyscy product-ownerowie, żeby pilnować programistów, a być może też chronić ich przed "złymi panami" (np. przed klientami biznesowymi).
Jeśli trafiają się malarze, to głównie od ścian i sufitów
Ale przecież malować ściany i sufity też trzeba umieć. Jeden wyrówna gładko ścianę i ładnie położy kolor, drugi pozostawi krzywe ściany i wyłażącą farbę z poprzedniego malowania.