Jak długo według was kobieta powinna pracować w danej firmie, zanim zajdzie w ciążę?

0

Celowo pytam w męskim gronie >:]
Załóżmy, że w waszym zespole pojawia się nowa laska. Ile czasu musi minąć, zanim oznajmi, że jest w ciąży, abyście nie uznali jej za "wózkową" wykorzystującą pracodawcę do uzyskania świadczeń socjalnych? Ile czasu, by krótko mówiąc "wypadało"?
Wiele negatywnych rzeczy mówi się o kobietach, które zatrudniają się a potem od razu idą na macierzyński. Ile to jest "od razu"?

Na potrzeby tych teoretycznych rozważań załóżmy, że kobieta informuje o ciąży w 3cim miesiącu, czyli jeszcze 6 miesięcy będzie w pracy, zanim uda się na macierzyński.
Oznacza to, że niektóre opcje w ankiecie dopuszczają bycie w ciąży już na rozmowie kwalifikacyjnej i poinformowanie o niej po zatrudnieniu.

0
  1. Pracodawca to sobie mniej więcej sam określi czy na rozmowie rekrutacyjnej była w ciąży.
    Jeśli była >= 3 mcu to pewnie wiedziała i nie poinformowała. Wtedy można to ocenić podobnie jak przy zawarciu małżeństwa (wiedziała ale nie powiedziała).
    Jak już pracodawca oceni to może wyciągnąć jakieś wnioski.
    Gdyby pracodawca zaczął coś bruździć to prawnie chyba jest to zabronione i generalnie pracownik ma chyba tu większe pole do popisu w sądzie pracy (nie słyszałem o przepisie nakazującym badanie ginekologiczne przed zatrudnieniem - jest coś takiego?).

  2. Pracownicy - facetów to chyba średnio interesuje kto w którym miesiącu jest. Raz mi się tylko zdarzyło na to zwrócić uwagę, jak koleżanka była chyba w 3-ciej ciąży z dwoma rocznymi przerwami na pracę i wróciła do pracy żeby za parę dni dać wypowiedzenie. No owszem, był temat do pogadania - na 1 dzień.

0

Jak jest w ciąży albo po pierwszym dziecku to statystycznie chyba mniejsza możliwość że zajdzie w drugą jak w przypadku bezdzietnej. Tak mi się wydaje, biorąc pod uwagę tendencje do 0-1-2 dzieci.

1

Gdyby pracodawca zaczął coś bruździć to prawnie chyba jest to zabronione i generalnie pracownik ma chyba tu większe pole do popisu w sądzie pracy (nie słyszałem o przepisie nakazującym badanie ginekologiczne przed zatrudnieniem - jest coś takiego?).

Prawnie to kobieta jest mocno uprzywilejowana i np. pracodawca nie ma prawa zapytać o to na rozmowie kwalifikacyjnej. Kobiety nie mówią, bo zakładają, że nikt nie zatrudni ciężarnej ;) A jak już zatrudni, to od momentu, gdy się dowie o ciąży (dostarczasz zaświadczenie lekarskie) nie ma prawa zwolnić.

Pytanie jest raczej o obyczajowe podejście niż prawne.

8

kobiety zwykle i tak są zatrudnione na stanowiskach mniej absorbujących w firmie więc w sumie (w większości) żadna strata...

3

Wszystko zależy, część kobiet jak tylko dowie się, że jest w ciąży idzie do lekarza po L4, a część pracuje tyle ile może, nawet do porodu. Ciężko mi byłoby określić to w ogólnym przypadku, bo każdy jest inny. No na pewno nie pochwalam czegoś takiego, że laska podpisuje umowę a następnego dnia oznajmia, że jest w ciąży i idzie na L4.

Wszystko zależy od intencji osoby o której mowa, bo jeśli "się zdażyło" i są rzeczywiście medyczne przesłanki do tego, by dana jednostka nie pracowała w ciąży to rozumiem. Z drugiej strony nasz zawód jest na tyle elastyczny, że dana kobieta pewnie mogłaby pracować zdalnie przez większość ciąży i zapewne częściowo na macierzyńskim (ale to też zależy).

Więc ja osobiście unikałbym takich uproszczeń.

0

Po krótkim namyśle powiem, ze nie powinno dojść do sytuacji, w której kobieta wie, ze jest w ciąży i zmienia prace.

Nie wiem jaki w tym sens, skoro ja zmieni i od razu pójdzie na macierzyński. To wydaje się, ze już lepiej „przeczekać” w starej firmie.

Zaznaczyłem pół roku, chociaż gdyby kobieta zaszła w ciąże od razu po przyjęciu do pracy, to bym się nie obraził.

1

W ogóle nie powinna. Albo pracujesz albo ciążysz.

4

0

Czasami sie nie wie przed rozmowa dopiero pozniej i duzo kobiet czuje sie zle bo to wyglada jakby chciala wykorzystac pracodawce co nie jest prawda
Czasami kobiety specjalnie ukrywaja by miec socjal

W obu przypadkach nadal 0. To, ze jest jakis procent kobiet ktore to robi nie powinny inne cierpiec.
Tak samo mozna zapytac o L4 Czy nie powinno byc zwolnienia od lekarza ktory zatrudnia pracodawca? Bo przeciez niektorzy maja znajomych lekarzy i beda miec L4

zasady powinny pasowac do ogolu, nie do ludzi ktorzy to wykorzystuja.

3

Jak długo według was kobieta powinna pracować w danej firmie, zanim zajdzie w ciążę?

Pytanie trochę dziwne, bo to jakby pytać „przez jaki czas od rozpoczęcia nowej pracy nie wypada zachodzić w ciążę”. Na takie pytanie można udzielić odpowiedzi jedynie zerowej.

Pozostaje sytuacja kiedy pracownica już zaszła w ciążę. Uważam że:

  • powinna powiedzieć od razu, nie czekać miesiąca ani tygodnia
  • nie powinna zmieniać pracy jeśli nie ma takiej potrzeby
  • nie powinna iść od razu na zwolnienie jeśli nie ma takiej potrzeby.

W ten sposób pracodawca o „niedyspozycyjności” dowiaduje się z półrocznym albo większym wyprzedzeniem, a pracownica jest chroniona od początku i nikt jej nie będzie kazał pracować ponad 2900 kJ :-)

1

imo nie ma wiekszej roznicy z punktu widzenia pracodawcy, w sumie im wczesniej tym lepiej bo mniej wiedzy do przekazania zastepcy a raczej nikt normalny (t.j. z jakimikolwiek ambicjami) nie robi takich rzeczy 'na bezczela' z oczywistych powodow.
podczas pracy w poprzedniej firmie urodzilam dwojke dzieci (z czego pierwsze w roku zatrudnienia) i te pare miesiecy w skali kilku lat to nie jest koniec swiata dla firmy, zwlaszcza ze gdy pracodawca jest fair i idzie na reke to tego samego moze zwykle sie spodziewac od podwladnej, kluczem do sukcesu jest traktowanie sie nawzajem powaznie i ograniczenie sciemniania.
oczywiscie sytuacja jest troche inna gdy pracujemy w firmie 3 osobowej a 300k osobowej :) no ale zakladajac ze wiekszosc programistek to jednak korpo to nie ma sie co przejmowac, tylko robic swoje :) jedyna powazna sprawa to zwykle bol d**y wspolpracownikow zazdrosnych o dodatkowy urlop (bo przeciez zajmowanie sie noworodkiem to jak wczasy ;))

0

Ja uważam, że kobiety nie powinny być zmuszane do pracy i nawet byłbym za tym by wprowadzić świadczenia socjalne od państwa dla wszystkich kobiet za to, że są kobietami.
Uzasadnienie:
za zjedzenie zakazanego jabłka w raju Pan Bóg powiedział Adamowi, że za karę będzie po wszystkie dni swojego życia z trudem i o pocie czoła zdobywać pożywienie. Interpretuję to jako pracę czyli wg mojego rozumowania mężczyzna został ukarany pracą. Mężczyzni, więc mają obowiązek pracować, bo tak ustanowił Pan.
Kobiecie natomiast Pan Bóg powiedział, że za karę będzie w bólu rodziła dzieci i ku swemu mężowi skłaniała pragnienia, on zaś będzie panował nad nią. Pan Bóg nie powiedział jej, że też musi pracować w pocie czoła jak Adam.
Kobiety rodzą dzieci, mężczyźni zdobywają pożywienie.

W cywilizowanych czasach zarobkowo pracowali często tylko mężowie. Mój pradziadek był organistą, miał 4 córki i 1 syna i był w stanie wszystkich sam utrzymać... i jeszcze kupował sobie książki i garnitury. Dzisiaj by to było nie do pomyślenia przy tak licznej rodzinie.

1

Prawnie to kobieta jest mocno uprzywilejowana i np. pracodawca nie ma prawa zapytać o to na rozmowie kwalifikacyjnej. Kobiety nie mówią, bo zakładają, że nikt nie zatrudni ciężarnej ;) A jak już zatrudni, to od momentu, gdy się dowie o ciąży (dostarczasz zaświadczenie lekarskie) nie ma prawa zwolnić.

Pytanie jest raczej o obyczajowe podejście niż prawne.

Kobiety nie mówią i nie powinny mówić o tym, czy są i czy mają zamiar być w ciąży. Pracodawcy nie powinni pytać a jak pytają to kandydatki powinny pytać czy "pracodawca przestał już zdradzać żonę/męża" bo z chamem to trzeba jego językiem ;).

2

Zanim zajdzie z jakimś kolegą z pracy, to powinna mieć trochę czasu na lepsze poznanie się, więc stawiam na kilka miesięcy ;)

2

Rok pracy do przejścia na urlop jest moim zdaniem uczciwy wobec pracodawcy.

1
aurel napisał(a):

to zależy z kim, jak z prezesem, to może nawet 3 dni

1

Pytanie chyba zakłada że zajść w ciążę można ot tak, jak w simsach czy serialu telewizyjnym. Zwykle to kilka miesięcy starań a czasem lat, szczególnie jak kobieta się stresuje co w pracy powiedzą :p.

Moim zdaniem nie ma takiego okresu. Jeżeli jakaś nierówność w stawkach jest, to właśnie pracodawca ubezpiecza się od takich przypadków. Jeżeli ktokolwiek jest pewny że zatrudni 25 letnią kobietę, mężatkę (ma obrączkę na rozmowie) i zdziwi się że nie będzie pracować przez 10 lat ma nierówno pod sufitem. Żyjemy w państwie opiekuńczym, więc większość kosztów zwolnienia ponosi państwo, a pracodawca tylko urlopy (to jest głupie :P) i zastępstwa, ale to zapewne miał zaplanowane.

Jedyne co moim zdaniem kobieta powinna zrobić, to gdy ciąża nie jest specjalnego ryzyka, z powikłaniami lub gdy praca nie jest w trudnych warunkach, powinna popracować tylko tyle żeby zdać obowiązki i iść na L4. Bo potem jest jedynie wyjątkowo delikatnym generatorem kosztów który pracując jako programista nie może siedzieć zbyt długo przy komputerze o burzy hormonów nie wspominając.

0

właśnie chciałem napisiać coś podobnego jak "krzysiek050" . Każda kobieta ciążę przeżywa inaczej i inne są zagrożenia, a dzieci muszą się rodzić.

1

Po co w ogóle się tym przejmować ? Wystarczy zatrudnić kogoś kto nie może zajść w ciążę.

0

a jak się nie jest kobietą i ma niewykorzystane 2 tygodnie urlopu ojcowskiego i pół roku rodzicielskiego to po jakim czasie od zatrudnienia można się nań udać?:)

0
krzysiek050 napisał(a):

Pytanie chyba zakłada że zajść w ciążę można ot tak, jak w simsach czy serialu telewizyjnym. Zwykle to kilka miesięcy starań a czasem lat, szczególnie jak kobieta się stresuje

Bo kwestia łatwości bądź trudności nie jest przedmiotem rozważań w niniejszym wątku :-)

1

0 - to jedyna poprawna odpowiedź. Ale ważne jest też uzasadnienie dlaczego. Pytanie jest bowiem źle sformułowane - powinno brzmieć: ile czasu kobieta powinna mieć umowę żeby zajść w ciążę. Całe clou jest w tym że kobiety NIE pracują. Praca kobiet w większości społeczeństw sprowadzała się do dbania o gospodarstwo domowe i wychowania dzieci. W Europie też tak było aż nadszedł szalony wiek XX i emancypantki. Kapitaliści doszli bowiem do wniosku że skoro podaż taniej siły roboczej się kurczy to czemu nie wykorzystać szansy i nie wpuścić na rynek tej drugiej części która była do tej pory niewykorzystana. Z powodu mechanizacji tradycyjne prace pani domu też zajmowały mniej czasu - kobiety bez zajęć wpadają w depresję czy melancholię. No i zrobili deal.

A prawda jest taka że kobieta jest kompletnie zbędna w nowoczesnym procesie wytwórczym. Nie jest na tyle silna co mężczyzna, jest mózg jest przystosowany do "innej" logiki, dodatkowo przez hormony jest niestabilna w cyklu miesięcznym. Dlaczego więc kobiety są zatrudniane i jest nacisk żeby zatrudniać ich coraz więcej? Ano dlatego że jedynym innym wyjściem jest wypłacanie kobietom (albo ich mężom) zapomóg i dopłat z centralnego budżetu - który to musiałby być dodatkowym podatkiem który i tak przedsiębiorcy musieli by ponieść. Śmierdzi socjalizmem? Dlatego też załatwiamy to w białych rękawiczkach - państwo zachęca przedsiębiorców do zatrudniania kobiet, jednocześnie wprowadzając restrykcje co do rodzaju prac jakie mogłyby wykonywać (ogólnie wszystkie cięższe prace grożące powstaniem urazu który może uczynić kobietę bezpłodną - kobieta bezpłodna to stracona inwestycja). Przedsiębiorcy więc "zatrudniają" kobiety udając że im płacą (płacąc im odpowiednio mniej niż mężczyznom) - bo tak naprawdę ta praca to kryptopodatek (coś jak wymóg zatrudniania niepełnosprawnych).

Celem obecnego układu jest więc zapewnienie kobiecie iluzji bycia zaangażowanej w proces wytwórczy społeczeństwa - wpływa to na jej zdrowie psychiczne i w rezultacie na zdrowie potomstwa (być może również na liczbę potomstwa). Jeśli kobieta zachodzi w ciążę to wszyscy na tym korzystają - pracodawcy odpada problem, państwo jest happy bo będzie nowy jeleń do golenia w przyszłości, kobieta jest też szczęśliwa bo jest to zgodne z jej instynktem. Wszyscy są happy i koło życia kręci się dalej.

Pytanie jest więc źle postawione i odpowiedź na nie w obecnym kształcie jest bez znaczenia :)

0

kobiety bez zajęć wpadają w depresję czy melancholię.

:D

A prawda jest taka że kobieta jest kompletnie zbędna w nowoczesnym procesie wytwórczym.

:D :D

kobieta bezpłodna to stracona inwestycja

:D :D :D

Celem obecnego układu jest więc zapewnienie kobiecie iluzji bycia zaangażowanej w proces wytwórczy społeczeństwa - wpływa to na jej zdrowie psychiczne i w rezultacie na zdrowie potomstwa (być może również na liczbę potomstwa).

A ty się nie boisz, że ujawniając tę tajemnicę o jednej wielkiej iluzji spowodujesz, że kobiety, które to czytają, popadną w melancholię i depresję i nie będą chciały robić dzieci? ;)

1
aurel napisał(a):

A ty się nie boisz, że ujawniając tę tajemnicę o jednej wielkiej iluzji spowodujesz, że kobiety, które to czytają, popadną w melancholię i depresję i nie będą chciały robić dzieci? ;)

Jako zapiekły mizogin na to właśnie liczę.

EDIT: Dziwię się że pominęłaś ten fragment:

kobieta jest też szczęśliwa bo jest to zgodne z jej instynktem

;)

0
loza_szydercow napisał(a):

Praca kobiet w większości społeczeństw sprowadzała się do dbania o gospodarstwo domowe i wychowania dzieci. W Europie też tak było aż nadszedł szalony wiek XX i emancypantki. Kapitaliści doszli bowiem do wniosku że skoro podaż taniej siły roboczej się kurczy to czemu nie wykorzystać szansy i nie wpuścić na rynek tej drugiej części która była do tej pory niewykorzystana.

Weź poczytaj jakąś książkę historyczną zanim napiszesz takie głupoty.

1

EDIT: Dziwię się że pominęłaś ten fragment:

kobieta jest też szczęśliwa bo jest to zgodne z jej instynktem

;)

Bo tutaj jest zwykła generalizacja - zazwyczaj kobieta faktycznie po porodzie jest szczęśliwa, bo hormony/instynkty robią swoje, ale zapewne słyszałeś o przypadkach depresji poporodowej? Nie mogłeś przecież nie słyszeć...? Więc zakładając u ciebie minimum wiedzy o świecie, przyjęłam, że zwyczajnie generalizujesz, a z generalizacją nie ma sensu dyskutować. Przecież oboje wiemy, że to tylko generalizacja.

Wypunktowałam za to zdania, które nie są generalizacją, tylko kompletną głupotą.

0

słuchajta tego:

0

@loza_szydercow: o efektach hipergamii: http://www.zerohedge.com/news/2017-10-13/millennials-are-delaying-marraige-because-men-arent-earning-enough

Sztuczne zatrudnianie kobiet co jest nagminne w IT powoduje, że cenią siebie dużo bardziej niż powinny albo raczej cenią potencjalnych partnerów zbyt nisko i efektem są samotne matki, dzieci starych kobiet, bezdzietność itp.

Generalizując(bo tak powinno się w tym przypadku zrobić) większość kobiet nie chce partnera, który zarabia mniej od nich i żadna racjonalizacja tego nie zmieni. Efekty już są widoczne od dawna.

Oni to opisali w ten sposób: “The declining ability of men to earn a salary large enough to sustain a family.” - ale ja tu widzę efekty sztucznego pompowania firm kobietami.

U mnie ostatnio zatrudnili kobietę(developerka python), która niczym się nie wykazała na rozmowie ba mało tego nie zna podstawowych pojęć z informatyki. Nie mogę powiedzieć dokładnie jakich ale to tak jak by przenieść gimnazjalistę na studia z matematyki. Nie uczy się, nie chce się uczyć i myśli, że posada jej się należy. Co najgorsze wiem, że zostanie w firmie. Żaden mężczyzna nie byłby przyjęty z taką wiedzą i nie jest to żaden januszsoft.

Taka Karyna jak spotka Janusza, który jest bardziej ogarnięty od niej ale zajmuje gorszą posadę jedynie nim wzgardzi.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1