A prawda jest taka że ludzie pchają się na siłę w ten cały światek programistyczny, jak zresztą we wszystko inne, nie wiedząc często że minimum 92% z nich na bank się nie uda. W każdym zawodzie aby było cacy trzeba być "wariatem" w dobrym tego słowa znaczeniu a w programistyce trzeba być niestety już "świrem" i nigdy zdania nie zmienię. Świr oznacza iż człowiek ma kochać to co robi, czuć się w temacie jak ryba w wodzie, łykać zagadnienia jak bociek żaby czyli nie mieć problemów z przyswajaniem wiedzy. Prócz tego wszystkiego należy mieć łeb uzbrojony w logikę i powagę. Za logiką stoją matma/fiza i trochę chemii. Bez tego ginie każdy początkujący zapaleniec już na drugim roku studiów i wtedy zmienia zawodzik. Na starcie przygody z programowaniem trzeba sobie przede wszystkim odpowiedzieć na pytana typu, kim chcę dokładnie zostać i co robić! Bez tego nie ma jazdy albowiem uniwersalizm już dawno się skończył.
Moje zdanie jest takie:
Podstawą życia każdego dobrego programisty jest ogarnięta w paluszku przeszłość, programista musi znać przeszłość czyli wiedzieć od czego to wszystko się zaczęło. Fortran i wujo asemblerek się kłania, zatem programista bez asm.'a w paluchu tu dupa a nie programista albowiem co to za programista który nie potrafi dogadać się ze sprzętem? Kolejna sprawa to podstawy programowania czyli najsłynniejsze języczki siii.... mowa o komplecie czyli C/C# i C++.
W między czasie takie Pan "programisttt" winien zapoznać się z podstawami życia codzienego i ogarnąć zabawki typu HTML/PHP oraz zaznajomić swoją czaszkę z CSS i podobnymi. Następnie Pan "programist prawdziwy" winien pobawić się linuksami, windowsami a także ogranąć SQL i sieci.
Dopiero wtedy uznałbym Pana "programistę" za programistę "starszego Juniora" albowiem byłoby o czym i przy czym z takowym już pogadać.
Następnie, programist taki czyli już "starszy dźiunior" winien (korzystąc z logiki) przemysleć rynek pracy, czyli wybrać dla siebie odpowiedni kierunek. Dopiero, znając powyższe winien określić sobie drogę czyli zadać pyatnie: będę jełopem w korpo od mazania bibliotek do gierek; bedę innym jełopem w korpo Team mazał grafę pod gierki ... czy może pójdę inną drogą i zacznę np. projektować maszyny produkcyjne, pójdę w robotykę ....
Wtedy własnie "napaleniec programist" powinien zywot przemysleć i zdać sobie sprawę przede wszystkim z tego, że ON sam nie jest!
Własnie....
Nie jest sam!
Zatem kto z nim jest?
Ano tysiące podobnych napaleńców i liczby rosną, nie maleją... zatem trzeba wybrać drogę w której - liczny te bedą małe!
Dlaczego?
A ni dlatego że dzisiaj, 95% pseudo pismaków kodu - smaruje kod tylko pod gierki... i robią to juz tylko w dużych Team'ach, zespołowo.
Na górze Teamu siedzą cwaniaki "Juniory" które hajsem rządzą ...
Gdy "cwaniakom" jakieś ogniowo zaczyna przynosić straty (urodziło się "juniorowi" dziecko, ohajtał sie, ma dom, żonę, psa, rybki i inne obowiązki i zapomniał odrobić lekcje po 12 godzinnej zmiane w korpo) - cwaniaki szukają nowej "bateryjki" i Junior ląduje z torbami za drzwiami heheheh.
O co kaman w tym monologu??
Ano o to, że jeśli już zostać PROGRAMISTĄ to tylko jednym z tych CWANIAKÓW NA GÓRZE czyli naprawdę uczyć się... Uczyć i poświęcić!
Innymi słowy inne bajki są nieopłacalne, albowiem C zna każdy, JAVĘ też. Podstawówek jest na rynku po uszyyyy i problem jest tylko jeden wtedy:
- podstawówki za każdą kasę przyjdą do roboty zatem o piniondzorkach wtedy snić idzie.
Amen!