Cześć.
Z reguły tego nie robię ale chciałbym się wdać w małą konwersację na temat polityki.
IPN jednoznacznie potwierdza że Lech Wałęsa to niejaki "Bolek"
Pewnie jedni stwierdzą że to zemsta Kaczyńskiego, inni że już dawno o tym wiedzieli a ja chciałbym zapytać o coś innego.
W pewnym sensie Wałęsa jako "człowiek wolności" znany jest na całym świecie (a przynajmniej w wielu krajach).
Dostał nobla, jest zapraszany na różnego rodzaju spotkania itp nie tylko w Polsce.
Jaki więc wpływ na wizerunek Państwa Polskiego jak i naszą historię ma to, że możliwe jest że faktycznie współpracował?
Czy jeśli okazuje się że faktycznie z człowiekiem wolności nie miał za wiele wspólnego, to czy powinniśmy załatwić to na spokojnie, bez większego rozgłosu, czy jednak powinniśmy to głośno powiedzieć, rozliczyć historię i odebrać mu wszelkie przywileje i odznaczenia jakie przez lata zebrał?
Chodzi mi nie tyle o samego Wałęse, tylko o to czy Waszym zdaniem rozliczanie Wałęsy za życia po latach ma jeszcze sens i jak wpłynie to na wizerunek Polski na arenie międzynarodowej?
Czy np. lepszy byłoby poczekanie aż odejdzie i na wzór Kiszczaka i Jaruzelskiego odebrać mu odznaczenia bez większej afery?
Pozdrawiam.
Ale co i po co chcesz mu odbierać.
Prawdę trzeba ujawnić, a człowieka zostawić w spokoju.
Tak samo jak odbieranie i nadawanie pośmiertnych generałów to bezsensowny retcon rzeczywistości.
Azarien napisał(a):
Ale co i po co chcesz mu odbierać.
Nic mu nie chcę odbierać, a tym bardziej nie podpisuje się pod żadną ze stron.
Ostatnimi czasy trochę się do tego wraca, a po publikacji wniosków IPN na pewno znowu zrobi się hałas.
Ja się jedynie zastanawiam na ile ma to sens i czy (oraz ewentualnie jak) wpłynie to na zmianę postrzegania polskiej historii z ostatnich dwudziestu kilku lat.
Nie znam za bardzo tematu Wałęsy, ale moim zdaniem jeżeli ktokolwiek dostał jakieś przywileje, sławe czy cokolwiek z niesłusznych powodów to powinno mu to zostać odebrane, a prawda powinna zostać rozgłoszona. Zresztą dlatego właśnie nie intersuje się historią, bo przez lata wmawiana jest nam jedyna słuszna prawda a każdy kto myśli inaczej jest uważany za oszołoma, a potem okazuje się że jednak było inaczej.
Jakiś czas temu (nie pamiętam, czy już za tych rządów, czy jeszcze za PO), IPN jednoznacznie stwierdziło, że Wałęsa nie był Bolkiem. I co teraz? Kto ma rację?
Juhas napisał(a):
Jakiś czas temu (nie pamiętam, czy już za tych rządów, czy jeszcze za PO), IPN jednoznacznie stwierdziło, że Wałęsa nie był Bolkiem. I co teraz? Kto ma rację?
Nie zapominaj o tym, że przez ostatnie lata uzyskano dostęp do wielu dokumentów, które wcześniej były niejawne. W 1999 roku powstał IPN, który m.in. zajmuje się badaniem archiwów SB oraz umożliwia dostęp do tych archiwów historykom i dziennikarzom. Potrzeba było lat zanim historycy dotarli do wszystkich dokumentów, w tym skompletowali teczkę Lecha Wałęsy.
Nie zapominaj o tym, że Lech Wałęsa piastując urząd prezydenta, wykorzystał swoje kompetencje żeby dotrzeć do swojej teczki osobowej i usunąć z niej dokumenty, które go obciążały. Historycy w trakcie badania teczki Wałęsy ustalili, że jest niekompletna (strony były ponumerowane) i na tej podstawie zaczęli szukać kopii tych usuniętych dokumentów. W trakcie poszukiwań dotarli do notatek sporządzonych przez Andrzeja Milczanowskiego ministra spraw wewnętrznych w latach 1992-1995. Z notatek wynika, że Lech Wałęsa dwukrotnie w latach 1992 i 1993 zwracał się do MSW w sprawie dostępu do teczki TW "Bolek". Historycy dotarli również do notatki Zbigniewa Siemiątkowskiego późniejszego ministra spraw wewnętrznych, z której wynika, że do archiwów UOP pomimo ponagleń Wałęsa nie zwrócił wszystkich dokumentów. To właśnie przez zdekompletowanie dokumentów prawda o Wałęsie wypłynęła dopiero w 2008 roku wraz z wydaniem książki Cenckiewicza i Gontarczyka "SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii".
Obecne doniesienia medialne dotyczą badania dokumentów ujawnionych dopiero w zeszłym roku przez wdowę po generale Kiszczaku. Po śmierci generała okazało się, że do końca swoich dni trzymał dokumenty dotyczące współpracy agenturalnej Wałęsy.
Ciekawe, że twój kaczy wielbiciel kotów zawzięcie popierał kandydaturę Wałęsy na prezydenta, chociaż podobno wiedział, że Wałęsa byl Bolkiem. Wszystko zmieniło się nagle, gdy Wałęsa go usunął z grona swoich współpracowników.
tdudzik napisał(a):
przez lata wmawiana jest nam jedyna słuszna prawda a każdy kto myśli inaczej jest uważany za oszołoma, a potem okazuje się że jednak było inaczej.
Ba. Jest nawet gorzej. Za takie „myślenie inaczej” można pójść siedzieć:
Art. 55. Kto publicznie i wbrew faktom zaprzecza zbrodniom, o których mowa w art. 1 pkt 1, podlega grzywnie lub karze pozbawienia wolności do lat 3. Wyrok podawany jest do publicznej wiadomości.
Gdzie art. 1 pkt 1 mówi o zbrodniach nazistowskich i komunistycznych „popełnionych na osobach narodowości polskiej lub obywatelach polskich innych narodowości w okresie od dnia 8 listopada 1917 r. do dnia 31 lipca 1990 r.”.
To jest, niezależnie od intencji, „paragraf” totalitarny – utrudniający pracę historykom, bo weź potem udowadniaj że to co odkryłeś na podstawie nowych dowodów nie jest „wbrew faktom”.