Trump i bol d**y

2

Dlaczego Kraśki i inne mają taki niesamowity ból d**y spowodowany tym, że wybory w USA wygrał starszy Pan ze śmieszną fryzurą? Od rana trwa ten spektakl skamlenia i jęków. O co chodzi?

0
Haskell napisał(a):

Dlaczego Kraśki i inne mają taki niesamowity ból d**y spowodowany tym, że wybory w USA wygrał starszy Pan ze śmieszną fryzurą? Od rana trwa ten spektakl skamlenia i jęków. O co chodzi?

Też nie wiem, dla mnie to żenujące. Po pierwsze to się dokonało, po drugie co nam do tego, po trzecie to widocznie był lepszym kandydatem dla Amerykanów.
Coś mi ta sytuacja zresztą przypomina...

Edit: @Haskell: weź szybko coś dopisz*, bo ten flame się źle skończy ;-)

(*) patrz liczba postów

1

Bo zawsze mniejszość będzie krytykować zwycięską większość. Zresztą taka tam była polityka do tej pory, że mniejszościom się nadskakiwało :P

2

Jesteście białymi, sfrustrowanymi i niewykształconymi mężczyznami i dlatego nie rozumiecie niebezpieczeństwa.

0

Dojrzali mężczyźni dostają sraczki.

3
Haskell napisał(a):

Dlaczego Kraśki i inne mają taki niesamowity ból d**y spowodowany tym, że wybory w USA wygrał starszy Pan ze śmieszną fryzurą? Od rana trwa ten spektakl skamlenia i jęków. O co chodzi?

Bo Trump to wielki ból d**y wszelkiego szeroko rozumianego lewactwa, które jest świadome że nastały dla nich ciężkie czasy.

clintonvstrump.jpg

4

i post Miriam Shaded z Twittera:
trump.jpg

Jak widać w większości punktów jest to przeciwieństwo tego co głosi lewica, PO, KOD, Nowoczesna itp.
A biorąc pod uwagę realną władzę prezydenta w USA (a nie tak jak w Polsce, że stanowisko jest głównie tylko reprezentacyjne) i wpływ USA na resztę świata - rzeczywiście, mają się czego bać.

1

@xfin i @Azarien - nic dodać, nic ująć :)

A mimo to coś dodam. HC to odpowiednik HGW w Polsce. Dobrze, że ona nie została prezydentem, to była by klęska, nie tylko dla USA.

Trump (jeśli go nie załatwią jak Kennedyego) ma szansę naprawić wiele rzeczy, nie tylko to co jest zapisane w 15 punktach które przytoczył Azarien.

Dziś w TV Cejrowski tłumaczył, że w USA mają niezły syf tak jak W Europie Zach i do niedawna jeszcze u nas. Że taki Obama to był tylko marionetką, a zupełnie kto inny tam sprawuje władzę. Ciekawe na ile pozwolą Trumpowi sprawować władzę.

A ten tytułowy ból tyłka to dziś mają wszyscy lewacy, co widać w mediach, dla nich to wielka katastrofa.

0

Tak pozaflejmowo: zagadką pozostaje jego polityka zagraniczna, w perspektywie niekoniecznie będąca w zgodzie z naszym interesem. Tylko tyle i aż tyle. Pijący jego zdrowie Żyrinowski daje jednak negatywnie do myślenia.
I to już chyba bardziej merytoryczny problem niż lewicowy ból odbytu?

1

Ból tyłka bierze się z tego, że media głównego nurtu łykają jak pelikany wszystko co napisze The Washington Post, The New York Times, CNN i inne. Praktycznie wszystkie duże firmy medialne wspierały HC, przez ostatni rok wbijając czytelnikom/słuchaczom/widzom prawdę objawioną: "Trump to ksenofobiczny szowinista-półgłówek! Nikt rozsądny z dorobkiem nie popiera go!". Sami najwyraźniej w końcu w to uwierzyli więc teraz rozdzierają szaty nad losem USA pozostawionych na pastwę Konrgesu i Białego Domu opanowanych przez (tfu!) Republikanów.

Mnie ciekawi inna sprawa: jak będzie się układać współpraca między Trumpem a kierownictwem Partii Republikańskiej. Ci ostatni w otwarcie sprzeciwiali się jego kandydaturze, woląc ponieść "honorową porażkę" prowadząc na smyczy jakiegoś republikańskiego pionka.

1

w sumie to jakie to ma znaczenie dla naszej polskiej wioski, to jakby analogicznie ktoś śledził wybory w Algerii czy na Malcie :)

2

@Azarien Biorąc pod uwagę gospodarkę, to jest też co innego niż chciałoby PiS, PSL, PO, SLD... Cóż tam nawet lewica - jaką nazywani są demokraci ma mniej socjalistyczne poglądy na gospodarkę niż u nas partie nazywane prawicą (jak PiS)

1

@xfin

Bo zawsze mniejszość będzie krytykować zwycięską większość.

Wczoraj czytałem, że Trump wygrał głosami elektorskimi, ale Clinton to otrzymała więcej głosów. Zaznaczone jednak było, że nie wszystkie głosy zostały jeszcze policzone, więc może obecnie inaczej to wygląda.

Co do Trumpa - taka ciekawostka za wiki:

W latach 1964–1987 należał do Partii Demokratycznej, a od 1987 do 1999 do Partii Republikańskiej, z której przeszedł do Partii Reform. W 2001 powrócił do Demokratów, z których w 2009 przeszedł ponownie do Republikanów. Od 2011 do 2012 był niezależny, po czym ponownie przystąpił do Republikanów.

Widać, jak wiatr zawieje. Kadencja zweryfikuje jakie ma faktycznie poglądy będą jego faktyczne cele.

0
mstl napisał(a):

@xfin

Bo zawsze mniejszość będzie krytykować zwycięską większość.

Wczoraj czytałem, że Trump wygrał głosami elektorskimi, ale Clinton to otrzymała więcej głosów. Zaznaczone jednak było, że nie wszystkie głosy zostały jeszcze policzone, więc może obecnie inaczej to wygląda.

Tak właśnie się stało: Gdyby zsumować wszystkie głosy po równo, Clinton by wygrała. Ale ze względu na bardzo dziwną ordynację wyborczą, wystarczy mieć większość w kilkunastu największych stanach, co nie musi oznaczać większości ogólnej.

0

Ale z Bushem chyba podobnie było, to jak na Stany nic dziwnego przecież...

0
czysteskarpety napisał(a):

w sumie to jakie to ma znaczenie dla naszej polskiej wioski, to jakby analogicznie ktoś śledził wybory w Algerii czy na Malcie :)

Cały świat to naczynia połączone. Oczywiście Malta/Algieria nas nie obchodzi za wiele, ale USA to wielkie mocarstwo, które ma wpływ praktycznie na cały świat.

( zobacz co mogłoby spowodować samo zniknięcie Javy: A to przecież amerykański soft ! ).

Zobacz jak szybko zostaliśmy wciągnięci w walkę z "terroryzmem" i Arabami, po do dziś nie wyjaśnionym 11 września 2001 roku (Trump coś mówił, że być może odtajni akta dotyczące tamtego "zamachu").

5
Azarien napisał(a):

i post Miriam Shaded z Twittera:
trump.jpg

Jak widać w większości punktów jest to przeciwieństwo tego co głosi lewica, PO, KOD, Nowoczesna itp.
A biorąc pod uwagę realną władzę prezydenta w USA (a nie tak jak w Polsce, że stanowisko jest głównie tylko reprezentacyjne) i wpływ USA na resztę świata - rzeczywiście, mają się czego bać.

Te punkty to bzdury godne Miriam.

  1. Zrobiona na pokaz. Wszyscy wiedzą w ilu związkach był Trump, że nie jest najwierniejszym mężem. Inni kandydaci GOP zarzucali mu podczas kampanii właśnie to, że wcale nie jest religijny (taki atak był m.in. ze strony Cruza), ani wyjątkowo prawicowy.
  2. Wiara w to co mówi polityk w kampanii politycznej, ze strony polityka to doprawdy słodka sprawa. Jednak, jeśli nawet założyć, że wykona te obietnice to:
    a) z USA nikogo nie wyrzuci, bo zbyt mocno dostałaby gospodarka,
    b) obecnie system wizowy dla ludzi z krajów Bliskiego Wschodu i Afryki w USA jest najbardziej rygorystyczny, każde kolejne rozwiązanie zwiększyłoby biurokracje do poziomu absurdu, no chyba, że totalnie zamknie dla nich granice (co jest nierealne),
    c) nawet jeśli dostanie zgodę Kongresu na zbombardowanie Syrii - to jest to najgłupsze rozwiązanie na świecie. Po pierwsze w Syrii jest 6 różnych frakcji, które walczą o różne sprawy, którą będzie bombardował? Bo niektóre są za ISIS, niektóre z nimi walczą, niektóre jednoczą się tylko podczas bitew przeciwko Asadowi, po drugie Republikanie mają w tym duże osiągnięcia - Bush zbombardował Irak i Afganistan. Niestety skończyło się na tym, że teraz cały Bliski Wschód pogrążony jest w wojnie, radykalnych Jihadystach, codziennie giną tam setki ludzi (cywile), a państwa praktycznie nie funkcjonują. Do tego spowodowało to kolejne rozlewające się konflikty powodujące fale uchodźców. Tak mniej więcej działa polityka "a walnę sobie bombkę".
  3. Nie ma to nic wspólnego z rzeczywistością. Codziennie są naloty NATO, obecnie trwają duże walki o Mosul będące wspólną akcją Iraku, Kurdów oraz NATO. "Wspieranie chrześcijan" to jakieś w ogóle puste hasło. Bo co zrobi? Założy tam państwo kościelne? Już raz Amerykanie pomogli utworzyć Izrael i włożyli tym kij w mrowisko.
  4. Mówienie o jakiejś polityce imigracyjnej i rozbijaniu państwa, które zostało utworzone na fundamencie imigracji to jest trochę śmieszne. Kto rozbije to państwo? Meksykanie? No chyba, że dla Pani Miriam USA jest państwem dopóki są tam Rednecki. W innym przypadku to jest śmieszne, bo nie można tam mówić o żadnej jednolitości, a więc nie można niczego rozbić.
  5. NWO. Spoko. Ta Pani jest poważna. Jej poglądy są poważne. No, ale jak już jesteśmy przy "elitach finansowych" to pomijając, że on sam do niej należy to muszę zasmucić: http://www.reuters.com/article/us-usa-election-trump-treasury-idUSKBN12Y25X
  6. Gość spoza establishmentu, który od lat 60 szlaja się po polityce i co kilka lat jest na zmianę, albo demokratą, albo republikaninem. Spoko.
  7. Polityka != finansom. Negocjować może potrafi, ale co innego negocjować z firmą, która ma wpływ jedynie finansowy, a czym innym jest negocjowanie z państwem, które ma arsenał jądrowy i kilkudziesięciu/kilkuset milionowy naród za sobą. Zresztą trochę nie rozumiem tego punktu, bo negocjacjami zazwyczaj zajmuje się sztab zawodowych negocjatorów, dyplomatów, czy jeszcze innych pomniejszych ludzi, a prezydent ewentualnie jest w negocjacjach wykorzystywany jako mocniejsze działo, czy do wyznaczania kierunków negocjacji.
  8. Zależy którą przeszłość. Miał zarówno ogromne zyski, jak i ogromne straty. Potwierdza to jego narcystyczną osobowość. A narcyzi mają do siebie to, że uważają swoje zdanie za najważniejsze. Czasami może to przynieść ogromne zyski, bo nie patrzysz na ryzyko tylko inwestujesz, ale równie dobrze może przynieść spore straty, kiedy logiczne argumenty mówią, że stracisz, ale się uparłeś. Za wcześnie, żeby robić wnioski, czy gospodarka będzie za jego rządów lepsza, czy gorsza.
  9. OK spoko, na 9 punkcie doszliśmy do sensownego punktu.
  10. Nie brzmi to zbyt logicznie, ale na rynku paliwowym i nie znam się na tyle na polityce USA w tej sprawie, żeby obiektywnie ocenić.
  11. Debilny argument. Sam ma pochodzenie niemieckie i szwedzkie. Merkel ma pochodzenie polskie. Who cares?
  12. Sprzeczność z punktem 9. oraz 8.
  13. Mocno to te 2-4% przy około 3% błędzie statystycznym? Wygrała z Trumpem o 1 punkt procentowy, więc nawet zgadzają się z sondażami, głosy elektorskie to inna sprawa. Swoją drogą Clinton przegrała w tradycyjnie demokratycznych stanach, kiedy wszyscy skupiali się na tradycyjnych swing states.
  14. Nie ma to niczego wspólnego z poprzednią polityką GOP, więc nie wiem na jakiej podstawie to stwierdza. Przypominam, że w 2001 roku (kto wtedy rządził? :)) wprowadzono "Patriot Act".
  15. Jak każdy inny prezydent USA od kilkunastu lat.
1
czysteskarpety napisał(a):

w sumie to jakie to ma znaczenie dla naszej polskiej wioski, to jakby analogicznie ktoś śledził wybory w Algerii czy na Malcie :)

Bo Trump mówił o dogadywaniu się z Putinem. Oznacza to podzielenie stref wpływów, a putinowska kilka lat temu zaczęła przesuwać się w naszą stronę. Takie ma to dla nas znaczenie.

Kolejna sprawa to podważanie znaczenia USA w NATO. Trump uważa, że USA za dużo płaci za obronę innych krajów. Niby ok, ale USA znajduje się na równoważni z Rosją. Jeżeli oni popuszczą, to Putin zyska pole manewrów. Putin chciałby odbudować potęgę ZSRR i biorąc pod uwagę to, że Rosji grozi kryzys gospodarczy, może w przyszłości zyskać argumenty do bardziej agresywnych działań.

Dokładając do tego kiepskie ostatnio stosunki Polski z Rosją, to ja wcale nie byłbym taki pewien, że nie ma dla nas znaczenia kto zasiada w Białym Domu.

6

Dokładając do tego kiepskie ostatnio stosunki Polski z Rosją

Kiepskie (łagodnie mówiąc) stosunki z Rosją są na życzenie Polski, i na rozkaz USA.
Nie ma obiektywnych powodów, by musiały być kiepskie. Jest tylko ciągła propaganda „Putin zły, Rosja zła, Ameryka ach i och”.

Zupełnie bez sensu było też podlizywanie się Ukrainie i wtrącanie w Majdan.

0
Azarien napisał(a):

Dokładając do tego kiepskie ostatnio stosunki Polski z Rosją

Kiepskie (łagodnie mówiąc) stosunki z Rosją są na życzenie Polski, i na rozkaz USA.
Nie ma obiektywnych powodów, by musiały być kiepskie. Jest tylko ciągła propaganda „Putin zły, Rosja zła, Ameryka ach i och”.

Zapominasz, że Rosji są na rękę.

0

Mała, chociaż lekko stronnicza, analiza zachowania mediów:

7

Zwycięstwo Trumpa to wielkie zaskoczenie nie tylko dla lewicy, ale dla wszystkich którzy się interesują amerykańską polityką. Mam paru znajomych, który mocno w temacie siedzą (analizują wszystkie prawybory od czasów Reagana albo i wcześniej i wszystkie strategie jakie obie partie + niezależni stosowali), jeden z nich ma mocno konserwatywne poglądy i wszyscy byli prawie pewni, że wygra Clinton. Jakbyście 4 lata temu komuś takiemu powiedzieli, że w 2016 roku wygra duet dwóch białych facetów, oboje w wieku +50 i żaden niepochodzący ze swing-state'u, to by padł ze śmiechu. A jakbyście potem dodali, że kandydat na prezydenta kategorycznie sprzeciwiający nielegalnej imigracji zdobędzie poparcie 1/3 Latynosów, to by już chyba nie wstał.

Ale te wybory pokazały, że całą dotychczasową wiedzę nt. amerykańskiej polityki można sobie w tyłek wsadzić, bo wygrał facet, który prawie wszystko robił dokładnie odwrotnie, niż dotychczasowi zwycięzcy.

Owszem, faktem jest, że Clinton jest fatalną kandydatką i gdyby ona wygrała - to też byłby ciężki ból pupy tylko po drugiej stronie barykady. Ale nie oszukujmy się - Trump to nie jest żaden "pogromca lewactwa i zbawca ludzkości", na jakiego jest lansowany.

Przede wszystkim, jest dość mało konserwatywny. To jest przecież były Demokrata, który też kilka lat był też u niezależnych. Raz mówi A raz B w takich sprawach jak aborcja czy religia, jest za podniesieniem płacy minimalnej, do tego już 3x żonaty i specjalnie nie kryje się ze zdradami. M.in dlatego wielu Rep otwarcie go nie popiera - jego frywolne zachowanie bardzo niekorzystnie wpływa na wizerunek GOP, a o tym o czym teraz piszę wielu jego zwolenników nawet nie wie i myśli, że Trump to jakiś wielki konserwatysta, którego cała partia się boi.

Ale konserwatyzm to pół biedy. Najbardziej rozbawia mnie, jak ludzie twierdzą, że Trump jest spoza establishmentu. Miliarder, który większość życia spędził na skakaniu po partiach, który finansował takich polityków jak Bush, McCain, Kerry czy nawet Clintonowie ( http://thehill.com/blogs/blog-briefing-room/242088-trump-gave-at-least-100k-to-clinton-foundation ), a jego córka otwarcie przyjaźni się z córką Clintonów, jest spoza establishmentu. Tak było.

Ciekawostka: Przed wyborami głoszono teorie, że Clinton sfałszuje wybory, tymczasem okazało się, że Clinton przegrała, pomimo tego że w "popular votes" wygrała, zdobyła o 200k więcej głosów, jednak mimo to Trump wygrał w systemie elektorskim. Systemie, którego sam krytykował przy zwycięstwie Obamy: https://twitter.com/realDonaldTrump/status/266038556504494082

Także podsumowując: oboje kandydaci byli fatalni. Trump jest może i mniej umoczony w afery niż Clinton, ale Clinton ma tę jedną zaletę, że przynajmniej jest przewidywalna. Po Trumpie nikt nie wie, czego można się realnie spodziewać. Nie wiadomo, czy dla Polski to będzie wybór lepszy czy gorszy. Jego poglądy nt. NATO są co najmniej niepokojące, a jego pomysły na politykę zagraniczną wcale niekoniecznie muszą wyjść Polsce na dobre: http://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/trump-wybory-w-usa-prezydent-putin,255,0,2186751.html Inna sprawa, że część pomysłów Trumpa nie popierają ani Rep ani Dem, a prezydent bez porozumienia z Kongresem za wiele nie zrobi.

No ale czas pokaże. Póki co cieszę się, że Clintonowie, celebryci i tzw. SJW umierają na ból pupy :)

0

Maja wielki bol d**y bo Trump nie byl poprawny politycznie i zamiast przez to wyleciec ze studiow/stracic prace/pojsc do wiezienia jak to sie czesto w stanach dzieje, zostal prezydentem.

0

Jakim trzeba być głupkiem, żeby wierzyć że Trump zniesie wizy dla Polaków? Albo w to, że jego żona pochodzi ze Słowenii spowoduje, że nie będzie sojuszu z Putinem.

Tak w ogóle, dla Polski nie zmieni się nic, a jeśli już to na gorsze. Trump będzie przede wszystkim dbać o interesy swojego kraju, na pewno nie o interesy Polski. Jeśli np zechcemy obecności amerykańskiego wojska u nas, to kto wie czy w zamian nasze wojsko nie będzie musiało zacząć brać prawdziwego udziału w misjach wojskowych USA, w tym w czynnych walkach. Zresztą, w kontekście zażyłości Trumpa z Putinem w ogóle czarno to widzę

1

A jakbyście potem dodali, że kandydat na prezydenta kategorycznie sprzeciwiający nielegalnej imigracji zdobędzie poparcie 1/3 Latynosów

To naturalne że legalny imigrant będzie przeciwny nielegalnym imigrantom, bo robią mu nieuczciwą konkurencję.

ale Clinton ma tę jedną zaletę, że przynajmniej jest przewidywalna. Po Trumpie nikt nie wie, czego można się realnie spodziewać

Jak widać Amerykanie woleli zaryzykować niż godzić się na to co im chciała zaserwować Clinton.

Albo w to, że jego żona pochodzi ze Słowenii spowoduje, że nie będzie sojuszu z Putinem.

Tu nie o to chodzi, tylko o sojusz kosztem Europy Środkowej.

0

I tak wszystko okaże się za parę lat, bo "polityka przed wyborami" to nie koniecznie "polityka po wyborach". Jedyna różnica tym razem, to wygrana kogoś bez doświadczenia w polityce (w końcu ostatni taki przypadek to Eisenhower).

2

hahahahh

0
Azarien napisał(a):

Jak widać Amerykanie woleli zaryzykować niż godzić się na to co im chciała zaserwować Clinton.

Głosy były oddane prawie po połowie, trudno tu mówić o tym, że "Amerykanie czegoś chcieli".
A rozgoryczenie pewno wynika z głupiej ordynacji, bo minimalnie więcej ludzi oddało głos na Clinton.

1

Na czym ma polegać przewidywalność Clinton?

  • na tym, że grozi Rosji wojną? (Hillary Threatens War With Russia)
  • czym może na tym, że lubi programy militarne, w których USA unika bezpośrednich starć, a zamiast tego finansuje rebeliantów? (U.S Senator Confirms Hillary Clinton Created ISIS) Skutek jest taki, że ta broń trafia do niesympatycznych gości (terrorystów), którzy robią dużo szajsu na swoim terenie i mamy teraz zalew uchodźców (z terrorystami gratis).
  • na tym, że chce znacznie podnosić płacę minimalną i kontynuować kosztowne programy socjalne? To raczej nie jest dobre dla gospodarki kraju, spowoduje raczej zwiększenie deficytu i kolejne kombinacje finansowe, a przecież pole do manewru się kurczy.

Jakoś nie widzę na czym ta przewidywalność polega, przynajmniej w porównaniu do Trumpa. O Trumpie niewiele czytałem, ale Clintonowa nie kojarzy mi się ze stabilnością.

5

Mnie tylko zastanawia wielka miłość do Trumpa mediów publicznych oraz polityków PiS (np. widoczna w ostanim "Warto rozmawiać" w TVP 1). Przecież PiSowi znacznie bliżej do programu Obamy i Clinton. Trump to drugi koniec kija. Ani on jakoś bardzo konserwatywny obyczajowo nie jest (np. trzecia żona, dość odważnie prezentująca swoje wdzięki w mediach), ani prosocjalny (deklaruje ograniczanie wpływu rządu niż jego zwiększanie, wycofanie reform socjalnych Obamy). Natomiast z punktu widzenia interesów Polski to raczej za wcześnie mówić, czy wyszło nam na dobre. Mnie osobiście wyszło na razie na dobre, bo USD i giełda w USA poszybowały w kosmos, ale dla większości Polaków to chyba niekoniecznie jest powód do radości, zwłaszcza tych spłacających kredyty we frankach. Rozmawiałem z kolegami z USA już po wyborach, i na pytanie, co wynik wyborów może oznaczać dla Polski, odpowiedzieli, że Trump prawdopodobnie nawet nie wie, gdzie leży Polska :D

W ogóle Trump to mi się trochę z Korwinem kojarzy, z tą różnicą, że Trump wygrał.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1