Czy to czas na rewolucję?

0

Cześć.

Nie udzielałem się tutaj politycznie, ale pomyślałem, że może chcecie wiedzieć, jeżeli o tym jeszcze nie wiecie. https://www.facebook.com/events/750031045051893/?fref=ts

Planowana jest pokojowa (miejmy nadzieję) rewolucja w Polsce. Co by nie mówić dzieje się tu coraz gorzej. Było źle, jest bardzo źle. Nie każdy musi się ze mną zgadzać (ale po to jest ten dział), ale uważam, że każdy myślący się zgadza.

Media kłamią (jeśli chodzi o informacje i sondaże z Komorowskim > 60% na czele), wybory są fałszowane (podejrzewam, że od początku rządów PO, kiedy to zawsze minimalnie wygrywali z PiS-em, co za fart), są małe szanse na prawdziwą zmianę w najbliższym czasie, więc jakaś duża manifestacja jest potrzebna.

Pieniądze w Polsce są rozdawane Żydom i Ukraińcom, chcą oddać Polską ziemię praktycznie za darmo. Wg mnie to wyraźnie ten rząd działa na rozkaz kogoś kto chce rozwalić ostro Polskę (lub sami są na tyle durni, że to robią). Dlatego musi zacząć rządzić ktoś spoza systemu, ktoś kto nie ma żadnych układów i kto nie poleci na kasę z układów. To drugie może być trudne, ale dlatego trzeba obstawić kogoś dla kogo naród jest ważniejszy niż forsa.

Co Wy w ogólności uważacie o obecnym rządzie? Co sądzicie o rewolucji, która ma być pokojowa? Czy uważacie, że się powiedzie? Czy popieracie i się zjawicie (jeżeli mieszkacie w Warszawie lub okolicy, w innych miastach nie będzie tak dużej)?

Edit: Jak coś to ja tego nie organizuję i nie mieszam się w ustalanie czegokolwiek. Sam zamierzam może (tutaj nawet nie wiem, bo i tak bym był w Krakowie, gdzie może nic nie być) przyjść, ale gdyby się zaczynała rozróba, to jak to mówił Kiepski "Nie o tako Polske walczyłem" i bym wyszedł/uciekł stamtąd. Tym wątkiem jedynie chciałem poznać wasze zdanie na ten temat, bo co jak co, ale nie przypominam sobie w ostatnim czasie organizacji czegoś takiego. Sam również się zastanawiałem jak to by się miało udać, ale nie zabrałem jeszcze zdania, bo nawet duża część jeszcze nie jest ustalona. A niektóre z tych ustaleń, które są wydają mi się co najmniej dziwne.

4
JumpSmerf napisał(a):

Co Wy w ogólności uważacie o obecnym rządzie?

Nic dobrego.

JumpSmerf napisał(a):

Co sądzicie o rewolucji, która ma być pokojowa?

Ale nie będzie, bo 99% z tych "deklarujących udział" to pewnie narodowcy.

JumpSmerf napisał(a):

Czy uważacie, że się powiedzie?

Oczywiście, że nie. Niczego to coś nie zmieni.

JumpSmerf napisał(a):

Czy popieracie i się zjawicie (jeżeli mieszkacie w Warszawie lub okolicy, w innych miastach nie będzie tak dużej)?

Nie popieram robienia sobie samemu problemów.

Mam wrażenie, że jesteście jak górnicy/rolnicy: tylko chcą tego, tego i tego, a nie wiedzą, że reszta kraju będzie przez to cierpieć (lub, co gorsza, wiedzą, ale mają to gdzieś). IMHO potrzeba nam jakiegoś porządnego dyktatora/króla, a nie pseudo-pokojowych demonstracji a'la 11 listopada.

2

Osiągniemy to poprzez wylosowanie 5 tysięcy obywateli kraju i stworzenie z nich zgromadzenia społecznego. Następnie oni wybiorą wśród siebie 50 osób, którym najbardziej ufają. Te 50 osób, sformuje rząd tymczasowy, który napisze nowa ordynację wyborcza.

Według jakich kryteriów 5 tysięcy obcych sobie osób wybierze spośród siebie 50, którym najbardziej ufa?
Czy ktoś to w ogóle przemyślał?

0

mi się bardziej podoba pomysł certyfikatów i głosowania na wszystko przez neta :P :P - to zamiast pracować, odpoczywać, zajmować się sobą każdy będzie siedział przed kompem i głosował. Normalnie zidiocenie sięga szczytu

8

Po pierwsze odstaw cokolwiek bierzesz. Po drugie w Polsce następuje etap kształtowania się systemu dwupartyjnego (z PSL-em zawsze dziewicą jako "niezależnymi") dlatego wybory wyglądają tak śmiesznie. Media jak świat długi i szeroki zawsze są po którejś stronie patrz USA (i to jak wyglądają np. wiadomości w Fox News).

A po drugie rewolucji nie będzie, bo rodzice nie pozwolą rewolucjonistom wyjść po dobranocce.

0
Koziołek napisał(a):

w Polsce następuje etap kształtowania się systemu dwupartyjnego

W ogóle system dwupartyjny jest naturalnym efektem wprowadzania demokracji. Zawsze na początku jest tych partii multum, po czym najsłabsze partie po kolei odpadają, widząc, że nie mają większych szans na sukces.

Mniej-więcej opisane przez pana C.G.P. Greya (choć tam bardziej skupił się na wyborach na jedno stanowisko, a nie na parlament):

0

Przydałoby się, ale to raczej niemożliwe. Ci co pójdą to będą 'nieudacznicy', którzy nie umieją sobie radzić we wspaniałym kraju pełnym możliwości i szczęśliwości jak Polska. Społeczeństwo jest max podzielone, a władza ma dobre narzędzia by je osłabiać.

Poza tym, niech się uda taka rewolucja. Co to zmieni? Kto zastąpi obecnych? Czy będzie lepiej? Za takimi ruchami przecież też będą się kryć grupy interesów, które będą chciały ugrać dla siebie jak najwięcej. Bo niby nie może być gorzej?

Rewolucje w 89' robili, część rzeczy się udała, a część niekoniecznie ;)

5

O tak rewolucja w Polsce, przy obecnej sytuacji geopolitycznej to naprawdę świetny pomysł. Dawno się nie uczyłem rosyjskiego, może czas to zmienić.
Jak dodać do tego jaka była sytuacja ekonomiczna i społeczna 20-30 lat temu, a jak jest teraz, no to faktycznie teraz mamy powód do rewolucji, a wcześniej to był raj.

0

@MarekR22, z tą sytuacją ekonomiczną to niektórym nie przetłumaczysz. Wystarczy, że wyjdzie taka Henia B, która zacznie gadać o tym jak to przedsiębiorcy są uciskani... i pozamiatane. @rav3n, politycy zrobili bardzo dużo dla tego rozwoju.

1

Znam sporo właścicieli firm, sporo też z nich upadło. I zazwyczaj problemem nie były koszta pracy (obiektywnie niskie w Polsce) tylko niezapłacona faktura przez kontrahenta. Niektórzy zrobili sobie z takich braków biznesplan (vide Empik, kontraktorzy przy autostradach). I jedyna rewolucja jaką bym poparł, to rewolucja etyczna w Polskim biznesie :)

0
Koziołek napisał(a):

Po pierwsze odstaw cokolwiek bierzesz.

Nie ma to jak zacząć od mocnego, merytorycznego początku i obrazić rozmówcę na samym wstępie.

Koziołek napisał(a):

A po drugie rewolucji nie będzie, bo rodzice nie pozwolą rewolucjonistom wyjść po dobranocce.

Nie ma to jak zakończyć równie mocno i merytorycznie jak się zaczęło, obrażając rozmówcę na do widzenia.

I jeszcze post ma 4 łapki w górę?! O_o

Normalnie tylko wziąć pilot w rękę, włączyć TVN i posłuchać jak w kraju jest zaje@%#^. Po co przejmować się rzeczywistością - milionami emigrantów oraz sondażami wg których 80% młodych ludzi w Polsce nie widzi perspektyw w kraju i zamierza wyjechać. Jest zajebiście, nic zmieniać nie trzeba.

0

Krzywy Kot, a może wystarczy zacząć na kraj patrzeć nie poprzez pryzmat "robię już rok i nie mam ferrari", albo co też często spotykane "tu nie ma perspektyw, bo nie ma" i nie ważne, że osoba tak twierdząca nawet nie próbuje wziąć się za robotę.

  1. Polska ma jedne z najniższych podatków i kosztów pracy w UE (liczone jako udział w PKB)
  2. Polska ma chłonny rynek na którym nie ma dużej konkurencji. W wielu dziedzinach nawet nie ma co mówić o konkurencji, bo ona nie istnieje.

i żeby nie było różowo

  1. głównym problemem wykańczającym firmy są zatory płatnicze.
  2. brakuje specjalistów.
2

Nie wiem czy powinienem w ogóle rozpoczynać dyskusję z bucem, który obraża myślących inaczej, ale niech będzie...

Koziołek napisał(a):

a może wystarczy zacząć na kraj patrzeć nie poprzez pryzmat "robię już rok i nie mam ferrari", albo co też często spotykane "tu nie ma perspektyw, bo nie ma" i nie ważne, że osoba tak twierdząca nawet nie próbuje wziąć się za robotę.

Czy chcesz powiedzieć, że 2 miliony Polaków wyjechało, a 80% młodych zamierza wyjechać, "żeby zarobić w rok na Ferrari" albo dlatego, że "nie próbują wziąć się za robotę"? Po pierwsze to co napisałeś się wzajemnie wyklucza. Po drugie celowo wyolbrzymiasz skrajne przykłady, żeby pominąć stojącą po środku całą resztę, która ani nie ma ogromnych oczekiwań, ani nie jest leniwa.

Koziołek napisał(a):
  1. Polska ma jedne z najniższych podatków i kosztów pracy w UE (liczone jako udział w PKB)

Zapomniałeś wspomnieć, że Polska ma również jedną z najniższych kwot wolnych od podatku. Z tego powodu młodzi ludzie, którzy na początku zarabiają mało muszą oddawać krocie w podatkach. Za granicą często nie przekraczają kwoty wolnej od podatku, albo przekraczają nieznacznie dzięki czemu nie płacą podatku dochodowego w ogóle lub płacą niewielki.

Kwota wolna od podatku wynosi w Polsce 3091 zł czyli 257,58 zł miesięcznie. Tymczasem ustawowa granica ubóstwa, która uprawnia do otrzymania pomocy społecznej wynosi 351 zł miesięcznie na osobę w przypadku rodziny lub 477 zł miesięcznie w przypadku osoby samotnej. Czyli najpierw muszę zapłacić podatek państwu, żeby dostać zapomogę? Szlak mnie trafi zaraz...

Koziołek napisał(a):
  1. Polska ma chłonny rynek na którym nie ma dużej konkurencji. W wielu dziedzinach nawet nie ma co mówić o konkurencji, bo ona nie istnieje.

Pomijając duże miasta w Polsce ludzie są biedni i przeznaczają większość pieniędzy na jedzenie. W związku z tym prowadzenie jakiegokolwiek biznesu jest wyjątkowo trudne. Poza tym młodzi ludzie nie mają kapitału na jego rozpoczęcie.

Koziołek napisał(a):
  1. głównym problemem wykańczającym firmy są zatory płatnicze.

Tak, jak pisałem panuje powszechna bieda, w związku z tym firmy oszczędzają na czym mogą i zwlekają z regulowaniem płatności.

Koziołek napisał(a):
  1. brakuje specjalistów.

Wyjechali, albo ich po prostu nie ma, ponieważ nasze szkoły i uniwersytety to ch@, du! i kamieni kupa, jak całe państwo z resztą.

1

Czy chcesz powiedzieć, że 2 miliony Polaków wyjechało, a 80% młodych zamierza wyjechać, "żeby zarobić w rok na Ferrari" albo dlatego, że "nie próbują wziąć się za robotę"? Po pierwsze to co napisałeś się wzajemnie wyklucza.

Nie wyklucza. Większość ludzi po rozpoczęciu działalności zaczyna być pasywna w tym co robi. Względnie przejawia naiwną nadaktywność skupiając się na wszystkim dookoła, a nie na pracy. Do tego dochodzi jeszcze całkowite niedopasowanie wykonywanej pracy do potrzeb rynku (dzięki temu mam na osiedlu 3 zakłady fryzjerskie i dwie pizzerie)

Zapomniałeś wspomnieć, że Polska ma również jedną z najniższych kwot wolnych od podatku. Z tego powodu młodzi ludzie, którzy na początku zarabiają mało muszą oddawać krocie w podatkach.

Kwota wolna to fetysz, który został rozwinięty w latach 70-tych. Zresztą jak napisałem wcześniej nie są to "krocie". Inna sprawa to możliwość odsiana biznesów pozbawionych podstaw. Skoro nie umiesz zarobić na minimalne utrzymanie to chyba coś nie tak z twoim biznesem.

Pomijając duże miasta w Polsce ludzie są biedni i przeznaczają większość pieniędzy na jedzenie.

Koszyk inflacyjny GUS mówi coś innego. Na jedzenie przeznaczamy raptem 24% budżetu. Na utrzymanie domu 20%. Biorąc pod uwagę, że w mniejszych miejscowościach koszty utrzymania lokum są znacznie wyższe niż w mieście (chociażby opłaty za ogrzewanie) to raczej dom pochłania większość wydatków.
Kolejna sprawa to mityczna bieda prowincji... http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/limuzynami-po-zasilek-rekordowe-bezrobocie,275627.html jak widzę biedę z pod radomskiej wsi w samochodzie za 150k to aż portfel sam się otwiera by wesprzeć. Sorry nie kupuję tej bajeczki o biednej prowincji. Za dużo rodziny w tzw. Polsce B i C.

Tak, jak pisałem panuje powszechna bieda, w związku z tym firmy oszczędzają na czym mogą i zwlekają z regulowaniem płatności.

Mocne. Może twój pracodawca powinien tak zacząć robić. Ciekawe co byś wtedy powiedział. Szczególnie, że brak kasy na fakturę nie przeszkadza w np. zakupie nowego samochodu.

2

Wyjechali, albo ich po prostu nie ma, ponieważ nasze szkoły i uniwersytety to ch@, du! i kamieni kupa, jak całe państwo z resztą.

To oczywista nieprawda. Po prostu panuje przekonanie że "magistra każdy mieć musi" (oraz "nieważna uczelnia/wiedza, ważny papier") więc popularnością się cieszą różne "Wyższe Szkoły Odmawiania Różańca i Europeistyki". Dla chcących się uczyć (i robiących to) miejsc dobrze kształcących nie brakuje.

0

@msm, to inna sprawa. Początek lat 90-tych gdy brakowało specjalistów z pewnych dziedzin w rodzaju marketing, reklama, zarządzanie spowodował, że powstało silne parcie na edukację. W połączeniu z "głodem edukacyjnym" poprzedniej epoki (typowanie na studia itp. mechanizmy) spowodowało to szybką dewaluację tytułu magistra. W efekcie mamy cale pokolenie ludzi, którzy czują się (w pewnym sensie słusznie) oszukani, bo wmawiano im iż edukacja wyższa to podstawa. To, że to nie tak działa w praktyce to już nieważne.

0
Koziołek napisał(a):

Nie wyklucza. Większość ludzi po rozpoczęciu działalności zaczyna być pasywna w tym co robi. Względnie przejawia naiwną nadaktywność skupiając się na wszystkim dookoła, a nie na pracy. Do tego dochodzi jeszcze całkowite niedopasowanie wykonywanej pracy do potrzeb rynku (dzięki temu mam na osiedlu 3 zakłady fryzjerskie i dwie pizzerie)

Co za bełkot. Już się zgubiłem... Chcesz powiedzieć, że 2 miliony emigrantów i 80% młodych ludzi to przedsiębiorcy, którzy albo zapadają w sen zimowy albo mają ADHD? To są przede wszystkim zwykli ludzie, którzy chcą pracować i otrzymywać za to godne wynagrodzenie, a nie prowadzić biznes. Nie wszyscy mają kompetencje, żeby zostać przedsiębiorcami. Poza tym lewica w Polsce twierdzi, że przedsiębiorców jest za dużo, a Kaczyński nawet planuje wprowadzić egzamin państwowy na przedsiębiorcę.

Koziołek napisał(a):

Kwota wolna to fetysz, który został rozwinięty w latach 70-tych. Zresztą jak napisałem wcześniej nie są to "krocie". Inna sprawa to możliwość odsiana biznesów pozbawionych podstaw. Skoro nie umiesz zarobić na minimalne utrzymanie to chyba coś nie tak z twoim biznesem.

Znów bełkot o biznesie i jeszcze ta mądra pointa "skoro nie umiesz zarobić". Kwota wolna od podatku dotyczy wszystkich ludzi i przede wszystkim chodzi mi o zwykłych ludzi - pracowników, a nie przedsiębiorców. Po co wspominałbym o ustawowej granicy ubóstwa gdybym miał na myśli przedsiębiorców?

Koziołek napisał(a):

Kolejna sprawa to mityczna bieda prowincji... http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/limuzynami-po-zasilek-rekordowe-bezrobocie,275627.html jak widzę biedę z pod radomskiej wsi w samochodzie za 150k to aż portfel sam się otwiera by wesprzeć.

Jasne, przecież wszyscy jeżdżą na prowincji brykami za 150 tysięcy. Ja w innej Polsce chyba żyje...

Koziołek napisał(a):

Sorry nie kupuję tej bajeczki o biednej prowincji. Za dużo rodziny w tzw. Polsce B i C.

Argument z rodziną niezawodny. Wszyscy przecież mamy taką samą rodzinę, "wszyscy Polscy to jedna rodzina" jak śpiewa Bayer Full.

Koziołek napisał(a):

Mocne. Może twój pracodawca powinien tak zacząć robić. Ciekawe co byś wtedy powiedział. Szczególnie, że brak kasy na fakturę nie przeszkadza w np. zakupie nowego samochodu.

Ja ich nie usprawiedliwiam, tylko dedukuję z jakiego powodu mogą zwlekać z płatnościami...

0
msm napisał(a):

Wyjechali, albo ich po prostu nie ma, ponieważ nasze szkoły i uniwersytety to ch@, du! i kamieni kupa, jak całe państwo z resztą.

To oczywista nieprawda. Po prostu panuje przekonanie że "magistra każdy mieć musi" (oraz "nieważna uczelnia/wiedza, ważny papier") więc popularnością się cieszą różne "Wyższe Szkoły Odmawiania Różańca i Europeistyki". Dla chcących się uczyć (i robiących to) miejsc dobrze kształcących nie brakuje.

Przecież to co napisałeś wzajemnie się wyklucza. Z jednej strony zaprzeczasz "oczywista nieprawda", a z drugiej piszesz o "Wyższej Szkole Odmawiania Różańca"... To jak to w końcu jest, polskie szkoły są dobre czy do d@$%? Zdecyduj się.

0

Przecież to co napisałeś wzajemnie się wyklucza. Z jednej strony zaprzeczasz "oczywista nieprawda", a z drugiej piszesz o "Wyższej Szkole Odmawiania Różańca"... To jak to w końcu jest, polskie szkoły są dobre czy do d@$%? Zdecyduj się.

Jest popyt na słabe szkoły (tzn. "fabryki magistrów") to jest i podaż. Ale jeśli ktoś się faktycznie chce uczyć, to dobrą polską uczelnię bez problemu znajdzie.

1

@Schadoow - nie dyskutuj z @Koziołek to nie ma sensu. On wszystko wie lepiej. Stara się za wszelką cenę napisać coś mądrego, choć niekoniecznie na temat. Nie ogarniam jego sposobu myślenia. Ja piszę o 2 milionach emigrantów i 80% młodych ludzi, którzy chcą wyjechać, a on o przedsiębiorcach.

Poza tym ten tekst "praca na czarno to k@%#" to już w ogóle mistrzostwo świata. @Koziołek w ogóle pomija motywację ludzi, którzy pracują na czarno. Nie rozumie, że niektórzy nie mają wyboru albo po prostu zarabiają tak mało, że nawet 100zł robi różnicę. Jeść i zapłacić rachunki z czegoś trzeba. Poza tym powtarza jak mantrę "podatki są niskie", pomijając kwestię kwoty wolnej od podatku. Gdyby kwota wolna od podatku była wyższa, to ci biedni albo młodzi ludzie mieliby te kilkadziesiąt, kilkaset złotych więcej i niekoniecznie myśleliby o pracy na czarno.

1
msm napisał(a):

Jest popyt na słabe szkoły (tzn. "fabryki magistrów") to jest i podaż. Ale jeśli ktoś się faktycznie chce uczyć, to dobrą polską uczelnię bez problemu znajdzie.

Nie ma czegoś takiego jak "dobre polskie uczelnie", to fantom. Nawet UW zajmuje się produkcją bezrobotnych magistrów i przyjmuje tysiące osób na popularne kierunki: prawo, ekonomia, zarządzanie, pedagogika, filologia itp.

1

Ale czy to wina UW że tysiące przyszłych bezrobotnych magistrów chce studiować marketing/zarządzanie/filologię?

0

Ale czy to wina UW że tysiące przyszłych bezrobotnych magistrów chce studiować marketing/zarządzanie/filologię?

Nie, ale winą UW (i chyba wszystkich polskich uczelni) jest przyjmowanie niemal wszystkich jak leci i nie wyrzucanie tych, co okazują się jełopami. Lepiej ich przepchnąć te 5 lat i subwencji nastukać.

0
msm napisał(a):

Ale czy to wina UW że tysiące przyszłych bezrobotnych magistrów chce studiować marketing/zarządzanie/filologię?

To chyba uczelnie ustalają limity miejsc? Jest podaż, jest popyt, sam o tym pisałeś. Młodzi ludzie chcą studiować. Jeżeli nie mogą się dostać na kierunek, który chcą, to idą na inny byleby tylko dostać się na "dobrą polska uczelnię". Niektórzy nie mają szans dostać się na żaden pożądany kierunek na "dobrej polskiej uczelni" i idą do jakiejkolwiek szkoły, byleby tylko mieć magistra. Oczywiście ta szkoła "różańca" posiada akredytacje, więc to wina systemu, że ta szkoła istnieje, a nie wyłącznie ludzi chcących mieć lepsze perspektywy.

Inne linki na temat 80% o które pytałeś:
http://kobieta.interia.pl/uczucia/psychologia/news-mlodzi-bez-pracy-blisko-80-proc-mysli-o-wyjezdzie,nId,1465904
http://www.polishexpress.co.uk/coraz-bogatsi-polacy-mysla-o-wyjezdzie-widza-ze-emigrantom-sie-udaje/
http://www.nto.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20140326/REGION/140329615

0

tak z ciekawości Krzywy Kot ilu ludzi zatrudniasz?

1

Polityka to teatrzyk, więc mne tam всё равно. Z tego samego powodu mało mnie obchodzi co się stanie z tą "rewolucją", bo ewidentnie niczego ona nie zmieni. To dlatego, że jak przeglądałem ich postulaty to same mrzonki godne stania się kiełbasą wyborczą. To czego ten kraj potrzebuje to wreszcie się obudzić i zadbać o swój los. Jaki rząd by nie był, nie jest w stanie zaspokoić potrzeb tylu bezwonych stworzeń. Na szczęście być kowalem swojego losu mogę być wszędzie, więc co mi tam czy to będzie Polska, Niemcy, Rosja czy nawet Kazachstan. :P

3

Tak się zastanawiam "o co ten krzyk"... Wiem, że w życiu mi się ułoży, a moje dzieci będą żyły w dobrobycie, bo to jest mój życiowy cel i choćby po trupach go osiągnę, niezależnie od miejsca, w którym przyjdzie mi żyć. Jakie ma więc znaczenie to, czy łąkę za stawem koło Mikołajek wykupił żyd-katol-protestant-prawosławny, dostał kościół pod nowy meczet, czy z woli starego burmistrza (przed wyborami) odkupiono działeczkę od pana Zbysia w celu zbudowania moranu?

Jakie znaczenie ma to, czy np. lasy państwowe zostały sprywatyzowane, czy nie? A czy wiecie, jaki to "biznes", takie cykliczne obsadzanie, wycinanie i obróbka drzewek? A czy wiecie jakie są dotacje europejskie za hektar szkółki leśnej? A czy wiecie ile miejsc pracy poczeba, żeby o taki lasek zadbać i przetworzyć to, co wyrośnie? Troszkę, mniemam, więcej niż jedno miejsce a'la pan Tadeusz "Leśniczy" i spółka na 100 h przestrzeni leśnej. To taka dygresja tylko.

Wracając do tematu. Tak szczerze - jak źle się komuś żyje w tym kraju, to może go zawsze zmienić, tj. wyjechać lub zacząć ciężko pracować, tworząc nowe miejsca pracy. Ja tam swoją drogą nie narzekam i nigdzie mi się nie pali. A jeżeli miałbym wyjechać za granicę, to tylko w celu dalszego samorozwoju i to tylko w przypadku, gdybym wyszedł na tym korzystnie na wszystkich obecnie respektowanych przeze mnie poziomach egzystencji, czyt. dostępu do wiedzy, pieniędzy, kosztów utrzymania, dalszych perspektyw, doświadczenia do zdobycia, otoczenia.

Tak się też zastanawiam nad argumentem "jest w Polsce źle, bo za granicę wyjechało ponad 2 miliony młodych, zdolnych polaków". Śmiać mi się chce jak słyszę ten argument. Moim zdaniem wyjechali, bo:

  1. Nie mogli znaleźć pracy w Polszy. Dlaczego? Powodów jest pewnie wiele (ich zdaniem), ale moim zdaniem wszystkie można sprowadzić do wspólnego mianownika, czyt. byli gorsi od innych. Swoją drogą dziwne, aby młody, zdolny Polak nie mógł znaleźć pracy, albo takiego stanowiska sobie stworzyć, no nie?
  2. Mogli znaleźć pracę w Polszy, ale na podobnym stanowisku chcieli zarabiać więcej.
  3. Mogli znaleźć pracę gdzie by tylko chcieli, również podobnie płatną (załóżmy na potrzeby wywodu), ale wyjechali z uwagi na lepsze perspektywy (nie tylko majątkowe) czekające ich za granicą. Mówię tutaj np. o wyjazdach w celu pracy w firmie marzeń, czy też takiej, która do firmy marzeń otworzy nam w przyszłości drzwi.

W każdym razie ciekaw jestem jak wygląda liczba emigrantów i rodzaj wykonywanej pracy w procentach - np "zmywak - tyle procent", "inżynier w airbusie - tyle procent". Ciekaw też jestem odpowiedzi, jakie by osoby z każdej z tych grup podały, na pytanie o powody wyjazdu za granicę. Śmiem przypuszczać, że byłyby odrobinkę inne, i że osoby z grupy drugiej, troszkę mniej narzekałyby na swój los oraz na to, jaka ta Polska jest zła.

Podsumowując, myślę, że nieudacznikowi nawet w Nowym Yorku będzie źle. W końcu reputacja Bronxu nie wzięła się znikąd :)

0

Wg wskaźnika BAEL mamy w Polsce 16 milionów pracujących, czyli razem z emigrantami, którzy wyjechali do pracy będzie 18 milionów. Wyjechało 11% osób zdolnych do pracy, a ja czytam "o co ten krzyk", "byli gorsi od innych", "nieudacznicy". Ile jeszcze milionów musi wyjechać, żeby lemingi dostrzegły, że coś się dzieje? Czy lemingi obudzą się jak dziura budżetowa przekroczy progi ostrożnościowe i trzeba będzie wprowadzić zrównoważony budżet, bo "nieudacznicy" płacą podatki za granicą, a nie w kraju? Czy lemingi obudzą się dopiero jak trzeba będzie płacić na emerytów, a nie będzie komu, bo "nieudacznicy" płacą składki za granicą? Czy lemingi obudzą się może dopiero jak będą sami na głodowej emeryturze, bo dzieci "nieudaczników" płacą składki za granicą?

Btw. to bardzo ciekawe nazywać emigrantów "nieudacznikami". Za granicą muszą posługiwać się językiem obcym, poznawać od nowa przepisy, kulturę, obyczaje w których funkcjonują. Jednym słowem emigranci mają trudniej z ułożeniem sobie życia, znalezieniem pracy itd. a jakiś leming jeden z drugim nazywa tych ludzi "nieudacznikami". Gdzie ja żyję?

0
kamienikupa napisał(a)

Btw. to bardzo ciekawe nazywać emigrantów "nieudacznikami". Za granicą muszą posługiwać się językiem obcym, poznawać od nowa przepisy, kulturę, obyczaje w których funkcjonują. Jednym słowem emigranci mają trudniej z ułożeniem sobie życia, znalezieniem pracy itd. a jakiś leming jeden z drugim nazywa tych ludzi "nieudacznikami". Gdzie ja żyje?

Ale oni nie pojechali do zupełnie innego kulturowo kawałka planety. To, że zamiast jednego kranu są dwa to nie czyni kultury odmienną. Język? Bitch please, że tak powiem jak już przy angielskim jesteśmy. Ja od 3 lat nie miałem polskojęzycznego klienta. Wcześniej pracując na etacie 80% spraw załatwiało się po angielsku.

Zresztą obecnie pracuję z dużą grupą Ukraińców i oni po miesiącu zaczynają gadać po polsku. Zatem język to naprawdę nie jest coś niezwykłego. Tu zresztą można pobawić się i kopsnąć do jakiegoś kraju w celu nauki języka w miesiąc. Nie będzie to co prawda perfect, ale po miesiącu spokojnie idzie się dogadać w miejscowym narzeczu.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1