Za sprawą tygodnika Wprost skompromitowano i zniszczono karierę redaktora naczelnego znanego programu informacyjnego w popularnej stacji telewizyjnej. Najpierw nie podając o kogo chodzi podano, że redaktor jednej z redakcji telewizyjnych molestował swoje podwładne. Następnie Wprost podając już nazwisko redaktora oskarżyła go, że przebywał w apartamencie, który przypominał jaskinie rozpusty i był wynajmowany przez jego znajomą. Spisała go policja gdy opuszczał apartament po wybuchu awantury między jego znajomą a właścicielem. Redaktor sam przyznał się w wywiadzie radiowym, że rzeczywiście był w tym apartamencie, broniąc się przy tym, że to jego prywatna sprawa co tam robił. W apartamencie znaleziono dziesiątki woreczków z resztkami białego proszku, gumowe lalki, bieliznę erotyczną, akcesoria sadomaso, treści zoofilskie oraz laptop z otworzoną stroną z anonsami prostytutek. Wszystko to pomieszane z osobistymi i służbowymi rzeczami redaktora takimi jak pendrive z prywatnymi zdjęciami z urlopu na nartach, listy z urzędu adresowane do redaktora oraz odręczne notatki do wieczornego wydania programu, którym kierował. Cały tekst okraszono porażającymi zdjęciami dowodowymi oraz informacją, że redakcja w następnym tygodniu będzie kontynuować sprawę molestowania podwładnych przez znanego dziennikarza redakcji telewizyjnej.
Nie wiem czy redaktor sam się tak skompromitował, czy też jest to robota kogoś komu się naraził i podrzucił te rzeczy do apartamentu. Jestem w szoku jak szybko i bezwzględnie można upaść na samo dno. Z jednej strony współczuję redaktorowi, ponieważ raczej się już z tego nie pozbiera. Jednak z drugiej nie mogę mu zapomnieć, że prowadząc swój program niejednokrotnie posiadając jedynie szczątkowo informacje czy pomówienia ferował wyroki i próbował skompromitować niejedną osobę.