Biuro mi się sypie

3

Post z serii "go$hkie żal3"...

Ja już prostytutka nie wytrzymuję. Od stycznia pracuję dla nowego klienta - dużego banku. Zdawać by się mogło, że instytucja obracająca całkiem pokaźnymi kwotami jest wstanie zapewnić swoim pracownikom i podwykonawcom znośne warunki pracy. Ale nie... bo po co. W końcu dział IT to małpy nie ludzie.

Zacznę od strony w sumie najboleśniejszej dla programisty, ale nie dobijającej. Specyfikacja sprzętowa stanowiska pracy:
3GB RAM, Win XP, IE7, monitor 15'. Całość spięta z jakimś "antywirusowym" oprogramowaniem, które dodatkowo potwornie spowalnia pracę. No, ale... każą pracować na szrocie to pewno uwzględniają niską wydajność.

Znacznie gorsze jest jednak samo biuro. Przerobione skrzydło hotelu. Co oznacza, że na piętrze gdzie pracuje ponad 150 osób mamy do dyspozycji dwie maleńkie kuchnie (każda 3 m^2). Oczywiście obiad je się przy biurku (mi to akurat nie przeszkadza, ale innym już tak). Pomieszczenie socjalne? Zapomnij...

To samo dotyczy się kibla. Skorzystać można wcześnie rano (gdy jeszcze nikogo nie ma w biurze), albo późno po południu (gdy już nikogo nie ma w biurze). W ciągu dnia kolejki jak do damskiego kibla w dyskotece. Oczywiście kibel regularnie się psuje (armatura nieprzystosowana do takiego "ruchu")...

Kolejny ból d**y mam o wyposażenie kuchni. Mikrofala jest... ale zajechana - dwa obiadki i czekanie na ostygnięcie, bo się przegrzewa. Ekspres do kawy - jest... zazwyczaj nie działa ("przemysłowe" saeco tyle, że z przebiegiem na poziomie służbowego passata po pięciu latach).

Jednakże to dopiero dziś stała się rzecz, która mnie osobiście sprowokowała do tego wpisu. Przy biurkach mamy takie fikuśne panele przednie, dające namiastkę pracy w zagródce (cubicle). Dziś rano jedna z takich płyt spadła mi na nogę... dobrze, że noszę glany, bo by było nieciekawie. Po czym jak odstawiliśmy ją w bezpieczne miejsce jej koleżanka z biurka obok postanowiła pójść w jej ślady...

Zatem dzień jak co dzień tylko noga mnie robi bez opamiętania jak głupia, hej!

1

Urzekła mnie Twoja historia :)
A tak serio to opisujesz jakby standard.
U mnie w dużej korporacji jest podobnie. Sprzęt co prawda poro lepszy ale też szrot jeśli weźmie się pod uwagę projekty jakie są realizowane i presję czasu, w której 60% czasu czeka się na kompilację kodu.
Kibel jest również wiecznie zajęty bo ludzie mają jakąś niepohamowaną srakę. Wchodzi się do WC i są trzy kible. Trzy wiecznie zajęte i zawsze słychać koncert na 3 głosy (pierdy).
A to, że informatycy to małpy - trafiłeś w sedno, tak myślą ludzie, którzy nie mają pojęcia o np programowaniu i dla nich komputer to word i excel a programista (czy raczej informatyk) to gość który te dwa programiki zna po prostu lepiej bo o tym się uczył na studiach na pewno. A że te programy są prostę na na Wuj mu dobry sprzęt i wysoka pensja, ej?

0

W swojej pierwszej pracy jako programista pracowałem w baraku, zimą w czasie pracy często nie zdejmowałem kurtki i rękawiczek. Komputer który miałem do dyspozycji miał z tego co pamiętam 64MB RAM i procesor z serii Pentium II, monitor kineskopowy 14 cali. Dojazd do pracy zajmował mi godzinę w jedną stronę i kosztował około 10zł dziennie. Zarabiałem mniej niż 1000zł na czarno, ale byłem twardy, przepracowałem tam całą zimę. Odszedłem gdy przestali płacić na czas.

0

Tak ... a później pracodawcy mają pretensję, że wszyscy wyjeżdżają za granicę i zwalają winę na "niskie kwalifikacje" programistów.

0

Koziołek, a co Ci przeszkadza w znalezieniu nowej pracy (poza okresem wakacyjnym, kiedy jest mniej ofert)?

0
ŁF napisał(a):

Koziołek, a co Ci przeszkadza w znalezieniu nowej pracy (poza okresem wakacyjnym, kiedy jest mniej ofert)?

No weź, chłopak chciał się wyżalić po prostu.
I ja go rozumiem, bo nieraz też rzygam żółcią z podobnych powodów.

Nie ma to jak się wyżalić do ogółu i iść pracować jak co dzień

1

W sumie tylko, to że na chwilę obecną jestem jedynym żywicielem rodziny, a zmiana miejsca pracy wymaga chwili wolnego
Jeśli przy obecnej pracy nie możesz zaoszczędzić tyle, by pozwolić sobie na bezpłatną przerwę, to ty powinieneś zdecydować, kiedy ta przerwa nastąpi, zanim oni to zrobią.

1

U mnie najgorsze warunki to 'jaskinia'. Jedno okno (zachodnie), a pokój długi na z 20m o początkowej szerokości 3m, gdzie po przeciwnej stronie tylko się rozszerzał. Pracowała nas tam kilkanaście osób. Cały dzień panował tam półmrok, nawet mimo wiecznie palącego się światła. Pod nami piekarnia, więc intensywny zapach bułek z rana + biegające myszy. Ale i tak nie było tak źle, znajoma jako telemarketerka pracowała w pokoju zupełnie bez okna. I tak 8h dziennie w Poznańskiej Delcie.

Z kolei najlepsze warunki to oczywiście Holandia. Biuro z 500m kwadratowych na 8 osób. W piłkę można było tam grac. W lodówce różne soki na użytek pracowników i... piwo z kija na piątkowe popołudnia.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1