Polityczne absurdy

0

Jest już niby parę wątków o polityce, ale każdy kojarzy się z czymś konkretnym, czy to z demokracją, czy z PO, czy z UE, itp

Ten wątek będzie ogólny.

Na początek:
Nowy sposób na zwiększenie PKB: http://gospodarka.dziennik.pl/news/artykuly/433676,dochody-z-prostytucji-beda-czescia-pkb.html

0

Większym absurdem jest to, że rząd chce zawiesić działanie progów ostrożnościowych zapisanych w ustawie o finansach publicznych :D

1

Progi to są chyba w konstytucji, a do tego chyba wiążą nas jakieś umowy międzynarodowe. Zresztą nacjonalizacja OFE ma nam teoretycznie zmniejszyć dług, no nie?

2

W ustawie zasadniczej jest jeden próg na 60%:

Nie wolno zaciągać pożyczek lub udzielać gwarancji i poręczeń finansowych, w następstwie których państwowy dług publiczny przekroczy 3/5 wartości rocznego produktu krajowego brutto. Sposób obliczania wartości rocznego produktu krajowego brutto oraz państwowego długu publicznego określa ustawa.

Z kolei w ustawie o finansach publicznych są 3 progi na 50, 55 i 60%.

Wg metody liczenia Komisji Europejskiej ESA95 do której stosowania zobowiązane są wszystkie państwa UE przekroczyliśmy już 57%, ale nasz rząd dług liczy sobie inaczej i go zaniża.

Wg ustawy o finansach publicznych po przekroczeniu 55% rząd powinien przy uchwalaniu budżetu na kolejny rok zakładać zerowy deficyt lub nadwyżkę budżetową zamrozić wzrost pensji w budżetówce, ograniczyć rewaloryzację rent i emerytur oraz wydatki wielu urzędów i instytucji. Oczywiście PO przed wyborami nie strzeli sobie w kolano i woli zawiesić progi, żeby tylko móc dalej radośnie zaciągać długi. Na tę chwilę w budżecie na 2013 rok brakuje 25 mld zł, rząd zamierza o 8 mld ograniczyć wydatki państwa, a ponad 16 mld pożyczyć, przez co tegoroczny deficyt sięgnie w sumie 51mld zł, a dług ogółem wyniesie 838 mld 52,7 mln zł.

0

Prezes Jarosław chce selekcji przedsiębiorców, tak by zostali sami najinteligentniejsi.

http://nczas.com/publicystyka/co-prawdziwa-prawica-kaczynskiego-szykuje-dla-przedsiebiorcow-i-reszty-polakow/ napisał(a)

Prezes PiS zarysował również plan podniesienia płac. Jego zdaniem pensje w Polsce powinny być wyższe dlatego jego partia „wymusi” zmianę „charakteru naszej gospodarki, naszego kapitalizmu”. Wymuszenie dokonane „na polskiej klasie właścicielskiej” (!) ma sprawić, że „wyjdzie ona z zaklętego kręgu” i „zacznie myśleć w innych, bardziej ofensywnych, innowacyjnych kategoriach”. Co dokładnie to oznacza? Otóż reformę gospodarki PiS zacznie od „wzmocnienia praw pracowników w Polsce” ponieważ to one są czynnikiem, który „wymusi unowocześnienie polskiej gospodarki”. Zdaniem prezesa PiS „to żadna sztuka prowadzić działalność gospodarczą kiedy pracownikowi można płacić prawie nic i on nie ma żadnych praw. Trzeba nam przedsiębiorców, którzy umieją działać w trudniejszych warunkach! Po prostu są inteligentniejsi”. Polskiej gospodarce pod rządami prawdziwej prawicy z PiS „potrzeba inteligentnych przedsiębiorców” dlatego „musi być selekcja”. Ci, „którzy są słabsi muszą odpaść. Ci którzy są inteligentniejsi muszą dalej prowadzić sprawy polskiej gospodarki”. Czytający nas przedsiębiorcy już wiedzą jak interpretować przyszły wzrost podatków. To będzie po prostu sprawdzian waszej inteligencji!!!

Hmm, ciekawe na czym ta inteligencja ma polegać? Na sprycie w omijaniu podatków? Swoją drogą to mocna obelga (o inteilgencji) dla obecnych przedsiębiorców, zwłaszcza tych, którzy są ciemiężeni przez wysokie (para)podatki.

Wodzu również precyzuje, że prawica to synonim kato-Talibanu:

http://nczas.com/publicystyka/kaczynski-o-korwinie-jkm-to-narzedzie-w-rekach-komunistow-sympatyk-hitlera-i-sposob-na-powstrzymanie-marszu-pis-po-wladze/ napisał(a)

„Co to znaczy partia prawicowa? To jest partia, która się odwołuje do tradycji narodowej, religijnej. Oto chodzi.” Tymczasem „partia skrajnie liberalna to nie jest wcale partia prawicowa”.

I najwyraźniej zdecydowana większość społeczeństwa się z Wodzem zgadza.

3

Kaczyński mądrze gada, selekcja powinna być wprowadzona. Potrzebujemy "inteligentnych wyborców", idiotom powinno się odebrać czynne prawo wyborcze. Tylko wtedy kto by zagłosował na prezesa?!

1

Wszystko zależy od tego kto robi selekcję, heh. Jeśli selekcję zrobi Kaczyński to odpadnę :(

3

@Wibowit bo "prawicowość" i "lewicowość" można rozpatrywać w 2 kategoriach - gospodarczo-ekonomiczne i światopoglądowej. I o ile w polsce mamy cały możliwy przegląd światopoglądów w polityce to niestety gospodarczo mamy właściwie tylko socjalistów. W efekcie niektórym wydaje sie że skoro są "prawicowi światopoglądowo" to są partią prawicową, co nie jest do końca prawdą ;]
Ja bym proponował zrobić cenzus inteligencji nie tylko dla wyborców ale też dla wybieranych. Ale wtedy nie dość że mało kto mógłby głosować to nie byłoby pewnie nawet na kogo ;]

A pomysły jaśnie oświeconego Jarosława że trzeba prawa pracowników rozszerzać to zostawię bez komentarza. Ale co tu się dziwić - ten człowiek nigdy w III RP (a wczesniej pewnie też nie) nie prowadził firmy i domyślam się że tez nigdy w żadnej nie pracował, więc nie dziwota że guzik na ten temat wie.

0

Oczywiście PO przed wyborami nie strzeli sobie w kolano i woli zawiesić progi, żeby tylko móc dalej radośnie zaciągać długi.
IMHO te progi powinny być w konstytucji a nie byle ustawie, którą w każdej chwili da się zmienić.

1
Azarien napisał(a):

IMHO te progi powinny być w konstytucji a nie byle ustawie, którą w każdej chwili da się zmienić.

Przecież próg 60% jest w konstytucji. Ustawa określa tylko progi "ostrożnościowe".
Tu większy jest problem z kreatywną księgowością przy obliczaniu zadłużenia, niż z samą jego wysokością.

0

Niestety ale zapis w konstytucji jest niewiele warty bo:

Sposób obliczania wartości rocznego produktu krajowego brutto oraz państwowego długu publicznego określa ustawa

Więc efektywnie możemy mieć dowolne zadłużenie o ile w ustawie ktoś napisze odpowiedni wzór na liczenie tych wartości ;)

1

@Wibowit bo "prawicowość" i "lewicowość" można rozpatrywać w 2 kategoriach - gospodarczo-ekonomiczne i światopoglądowej. I o ile w polsce mamy cały możliwy przegląd światopoglądów w polityce to niestety gospodarczo mamy właściwie tylko socjalistów. W efekcie niektórym wydaje sie że skoro są "prawicowi światopoglądowo" to są partią prawicową, co nie jest do końca prawdą ;]

Tylko, że Jarosław wprost zaznacza, że partia liberalna gospodarczo nie może być prawicową!!! Przecież KNP odwołuje się do tradycji i religii, światopoglądowo jest partią dość konserwatywną.

No chyba, że coś pomieszałem. Ale raczej to Jarek pomieszał - dodatkowo stwierdził, że JKM jest narzędziem w rękach komunistów (sic!), żeby omamić ludzi wolnym rynkiem. Ten człowiek już całkiem bełkocze moim zdaniem.

Ponadto wydaje mi się, że KK nigdy jakoś mocno nie mieszał się w sprawy państwa. Owszem, kasę łupił mocno nieraz (a płatne odpusty to było takie przegięcie, że doprowadziło do rozłamu), ale nie pamiętam, by wprowadzał coś na wzór muzułmańskiego Szariatu. Nawet sławetna Święta Inkwizycja odnosiła się tylko do członków KK. A już praktycznie całkowicie jestem pewien, że to w Polsce KK się nie mieszał (oprócz podatków jak już wspomniałem). Więc jeśli Jarek chce wprowadzić katolicki Szariat i powołuje się na tradycję, to ma coś nie po kolei. No nie?

0

a wg mnie państwo nie powinno prawie w ogóle nie ingerować w gospodarkę, tylko zająć się tym, czym tak naprawdę powinno.
Żeby zarobić 1200 zł na rękę, to pracodawca musi wyłożyć ponad 2 tysiące. Im większa wypłata, to tym większe koszta musi ponosić pracodawca. Czy to ma sens? Ja na przykład wolałbym ten tysiąc więcej dostawać w kieszeń i jakby zachorował, to sam wszystko opłacił. Po pierwsze taniej by mi to wyszło, a po drugie lepiej, bo wiemy jak te nasze państwowe szpitale leczą. Siedząc cały tydzień co roku w szpitalu w najlepszej klinice w warszawie i w dodatku on inclusive, to i tak mi się to będzie opłacać.

Poza tym po jakiego grzyba jest coś takiego jak pozwolenie na pracę? To jest jakaś kpina. Państwo ma mi pozwolić na to, abym mógł u sąsiada panele położył? Absurd. Płaca minimalna to też wg mnie coś totalnie niepotrzebnego. Jeśli mogę zatrudnić pracownika za 400 zł netto 40 godzin tygodniowo i kogoś takiego znajdę, to co ma do tego państwo tak na dobrą sprawę? Może ta praca nie jest warta 1600 zł brutto? A nawet jeśli jest i znajdzie się ktoś, kto zgodzi się na takie warunki, to to jest sprawa między mną a pracownikiem. On sobie dorobi, a ja będę miał pracę wykonaną. Przez to, że państwo wymusza na mnie jakieś warunki to raz, że ten ktoś nie zarobi nawet 400 zł i nie zdobędzie doświadczenia, a ja nie będę miał wykonanej pracy. Gdzie tu logika?

3

Przez to, że państwo wymusza na mnie jakieś warunki to raz, że ten ktoś nie zarobi nawet 400 zł i nie zdobędzie doświadczenia, a ja nie będę miał wykonanej pracy. Gdzie tu logika?

Dzięki temu państwo ma co robić:

  • zdziera haracz,
  • daje zasiłki,
  • walczy z miganiem się od podatków,
  • ustala wysokość podatków,
  • mami obywateli hasełkami o opodatkowaniu biznesu,
  • itd
    Jak wiadomo, socjalizm bohatersko walczy z problemami nieznanymi w żadnym innym ustroju. Do tego trzeba wielu rączek urzędasów i polityków, którzy oczywiście za darmo nie siedzą w urzędach.

Podatek od pracy jest czymś relatywnie nowym. Przez wieki był uznawany za coś zbyt niemoralnego by to wprowadzać w życie. Spopularyzował się mniej więcej na początku XX wieku, gdy były wojny światowe. A jak mawiają dobrotliwi intelektualiści: "co jest dobre podczas wojny, będzie też dobre podczas pokoju".

A jeśli chodzi o bezrobotnych to czy rzeczywiście ktoś będąc wiele lat bezrobotnym ma takie same prawa do opieki medycznej czy rent co ktoś kto jest na bieżąco z opłacaniem haraczu? Emerytury można nie dostać jeśli nie przepracuje się chyba minimum 10 lat (albo coś przekręciłem).

2
no_solution_found napisał(a):

Ja na przykład wolałbym ten tysiąc więcej dostawać w kieszeń i jakby zachorował, to sam wszystko opłacił.

Leczenie raka trzustki za 1000 zł miesięcznie? Jeśli udało Ci się to osiągnąć, to dostaniesz Nobla z medycyny.

Poza tym po jakiego grzyba jest coś takiego jak pozwolenie na pracę? To jest jakaś kpina. Państwo ma mi pozwolić na to, abym mógł u sąsiada panele położył? Absurd.

No absurd, a gdzie trzeba pozwolenia, żeby panele układać? :|

Przez to, że państwo wymusza na mnie jakieś warunki to raz, że ten ktoś nie zarobi nawet 400 zł i nie zdobędzie doświadczenia, a ja nie będę miał wykonanej pracy. Gdzie tu logika?

Nie państwo tylko związki zawodowe. ;]

Wibowit napisał(a):

Podatek od pracy jest czymś relatywnie nowym. Przez wieki był uznawany za coś zbyt niemoralnego by to wprowadzać w życie. Spopularyzował się mniej więcej na początku XX wieku, gdy były wojny światowe. A jak mawiają dobrotliwi intelektualiści: "co jest dobre podczas wojny, będzie też dobre podczas pokoju".

Nie zapominajmy, że podatek dochodowy wymyślił król, monarcha absolutny. A jak wiadomo jest to jedyna słuszna i mądra forma sprawowania władzy.

1

Nie zapominajmy, że podatek dochodowy wymyślił król, monarcha absolutny. A jak wiadomo jest to jedyna słuszna i mądra forma sprawowania władzy.

Słuchaj uchem, a nie brzuchem! Krul JKM stwierdził (zawsze tak samo zresztą), że w monarchii czasem zdarzy się głupi król, natomiast demokracja jest zawsze głupia.

Poza tym sprawdziłem szybko na: http://en.wikipedia.org/wiki/Income_tax#History i wyszło, że:

  • w Chinach cesarz został obalony 13 lat po wprowadzeniu podatku dochodowego, razem z samym podatkiem dochodowym,
  • zwykle podatki dochodowe były wprowadzane czasowo tylko po to, by zebrać pieniądze na wojnę, a były to rzadkie przypadki,
  • trwały podatek dochodowy w czasie pokoju przeszedł tylko dzięki propagandzie dobrotliwych intelektualistów,
2

IMHO, pożądane postawy nie powinny być opodatkowane, lub powinny być opodatkowane bardzo nisko. Mam na myśli konkretnie pracę, działalność gospodarczą i oszczędności.
Wysoko opodatkowana natomiast powinna być konsumpcja. W szczególności wódka i papierosy powinny być obłożone 50% VATem ;)

W sytuacji, jaką mamy obecnie, co roku wypełniając PITa czuję się karana za to, ile zarobiłam... Nasuwają się takie myśli, że jakbym leżała do góry brzuchem, to nic by ode mnie nie chcieli...
Ja rozumiem, że generalnie to tyle samo kasy państwo będzie potrzebować, więc podatki się od tego nie zmniejszą. Ale podejście do nich zmieniłoby się bardzo. Chciałabym czuć się doceniona przez państwo, że tak ładnie działam na wzrost PKB, a nie karana. Chciałabym być chwalona za oszczędzanie (niekoniecznie w programach regulowanych przez państwo). Chciałabym, by tworzenie miejsc pracy było w Polsce zajęciem opłacalnym i dającym szacunek. Nie mam jednak problemu z tym, że trzeba zapłacić wysoki podatek za kupno nowego jachtu czy samochodu.

0
aurel napisał(a):

(...) Tyle samo kasy państwo będzie potrzebować, więc podatki się od tego nie zmniejszą. (...) Tworzenie miejsc pracy było w Polsce zajęciem opłacalnym i dającym szacunek. Nie mam jednak problemu z tym, że trzeba zapłacić wysoki podatek za kupno nowego jachtu czy samochodu.

Jak wysoki musi być podatek od kupna samochodu, żeby zapewnić taki sam poziom wpływów do kasy państwa przy jednoczesnym obniżeniu lub zlikwidowaniu większości pozostałych podatków?

2

PIT jest przede wszystkim drogi. Masa ludzi traci czas na wypełnianie formularzy, masa urzędników potem je sprawdza i weryfikuje. A przychody z PIT są i tak 3 razy mniejsze niż z VAT. Podatek od funduszu płac byłby prostszy i tańszy, no ale jak spytać o to Tuska, to pójdzie grać w piłkę.
Jeszcze gorzej jest z CIT. Wpływy z CIT są dwa razy mniejsze od tych z PIT! No, ale tak to jest, jak się w kraju cwaniaków stanowi podatek od dochodu, a nie przychodu czy obrotów.

1

@ŁF, nie mam pojęcia, nie przygotowałam wyliczeń. Jednakże wiele słyszy się na temat tego, że ściągalność PITa jest nieopłacalna (nie mam niestety teraz czasu poszukać źródeł tej tezy), bo za dużo kosztuje jego obsługa w stosunku do tego, ile daje wpływów do budżetu. W związku z tym, wydaje mi się, że wcale nie byłoby to nierealne, by przesunąć obciążenie dochodów/pracy na obciążenie konsumpcji.

No i tak szczerze, nawet gdybym musiała do 60 000 zł za auto dorzucić drugie 60 000zł podatku, wydaje mi się to sensowniejsze, niż gdy muszę oddać odgórnie połowę moich dochodów, niezależnie od tego, na co je przeznaczę. Samochód to bezspornie dobro luksusowe, w ogóle trzeba mieć zezwolenie od państwa, żeby móc go używać (prawo jazdy), zanieczyszcza środowisko i korkuje miasta. A jak ktoś chce mieć 3, to już chyba czysta fanaberia burżuja (wyłączając tych, którzy używają samochodów w celach zarobkowych). Stąd, jak ktoś ma fanaberię na 3 samochody, to chyba może zapłacić od tego horrendalny nawet podatek.

Praca natomiast sama w sobie nie jest ani fanaberią, ani dobrem luksusowym (raczej jest dobrem podstawowym), a jest obciążona dużo większymi podatkami i para-podatkami niż kupno samochodu.

0

Ciekawostką też jest podatek od podatku od podatku - ZUS (rozumiany jako podatek) można odpisać od dochodu, ale tylko częściowo. Na fakturze jako netto ląduje moja pensja "netto-netto" zawierająca w sobie ZUS, do której doliczam PIT. Podatek od podatku. Plus VAT, który doliczam do kwoty zawierającej PIT.
A potem moją netto-netto-netto pensją płacę np. za żarcie, którego ceny nijak nie mogę odliczyć od dochodu, a które zawiera w sobie analogiczny zestaw podatków, który ja płacę. Nosz ku*wa!

@aurel - słucham? W 2011 podatek dochodowy przyniósł państwu 38,6 mld zł. Nie rozumiem stwierdzenia "ściągalność jest nieopłacalna", więc pozwolę sobie na interpretację - twierdzisz, że koszty ściągania PIT są porównywalne lub wyższe od wspomnianej przeze mnie kwoty?
Kupując prywatny samochód i tak płacisz tyle podatku - producent doliczył do jego ceny VAT, cło i/lub inne koszty związane z obciążeniami narzucanymi mu przez państwo. Sądzisz, że nawet kilkukrotne zwiększenie tego podatku wyrównałoby dziesiątki miliardów złotych "strat" skarbu państwa na zmniejszeniu/zlikwidowaniu podatku na towary pierwszej potrzeby?
Kto w Polsce ma trzy samochody? Ja jestem burżujem, a mam tylko dwa :P Ale serio, którego Kowalskiego stać na trzy sprawne, zarejestrowane samochody z opłaconym OC?

3

@ŁF, przede wszystkim, nie postulowałam zniesienia podatku na towary pierwszej potrzeby. Postulowałam przesunięcie obciążenia podatkowe pracy, na rzecz obciążenia podatkowego konsumpcji. Podniesienie podatku z kupna samochodu był tylko przykładem, obrazującym ideę, a nie mający na celu przedstawienia wyliczeń. Post na forum, to nie analiza ekonomiczna.
Odnoszę wrażenie, że masz podejście - "ej, od lat tak jest, znaczy, że inaczej się nie da". A to nieprawda, na pewno da się inaczej. Szczegółów ci dziś nie przygotuję, bo mam lepsze zajęcia i nie jestem aż taka mądra ;) Ale z pewnością nie jest tak, że obecna sytuacja jest jedyną możliwą.

Pana prezesa Comarchu stać na 3 samochody. I tacy ludzie właśnie, mający miliony, powinni płacić wysokie podatki. Trochę ich jednak w Polsce jest, ale większość jest na tyle sprytna, że podatki płacą na Cyprze. Podatku VAT tak łatwo nie unikniesz, nawet kupując za granicą.
Tymczasem, gdy masz miliony - bardzo prostu jest opodatkowania unikać. Tylko biednym zawsze wiatr w oczy ;)

1
ŁF napisał(a):

A potem moją netto-netto-netto pensją płacę np. za żarcie, którego ceny nijak nie mogę odliczyć od dochodu, a które zawiera w sobie analogiczny zestaw podatków, który ja płacę. Nosz ku*wa!

No jakby tak dalej filozować i liczyć, to wyjdzie w końcu, ze płacisz 1500% podatku.

Nie rozumiem stwierdzenia "ściągalność jest nieopłacalna"

Utrzymanie całej skarbówki to 3,5 mld rocznie, z czego 2 mld na obsługę PIT stanowiącego 1/10 wpływów.
http://finanse.wp.pl/kat,1033759,title,Podatek-dochodowy-to-relikt-Traca-na-nim-Polska-i-Polacy,wid,15666786,wiadomosc.html?ticaid=1111e5&_ticrsn=3

1

słucham? W 2011 podatek dochodowy przyniósł państwu 38,6 mld zł. Nie rozumiem stwierdzenia "ściągalność jest nieopłacalna", więc pozwolę sobie na interpretację - twierdzisz, że koszty ściągania PIT są porównywalne lub wyższe od wspomnianej przeze mnie kwoty?

Koszty ciężko porównać, bo trzeba by policzyć pensje dla wszystkich liczących podatki, także samych pracowników czy przedsiębiorców - w końcu oni też tracą czas na wypełnianie papierków. Śmiesznie małe kwoty podawane przez rządowe instytucje mają mało wspólnego z rzeczywistością.

Niemniej jednak zwiększenie VATu i akcyzy o 5 p.p. powinno spokojnie dać te 40 mld. A zaoszczędzony czas mógłby być spędzony produktywnie, zwiększając PKB. A nawet obstawiam, że nie trzeba byłoby zwiększać VATu, bo nieraz już było tak, że po obniżce podatków wpływy się zwiększały (i vice versa).

2
aurel napisał(a):

Samochód to bezspornie dobro luksusowe

Powiedz to Niemcowi czy Francuzowi, to wyśmieje Cie w twarz, samochód nie jest żadnym dobrem luksusowym, tylko w Polsce ludzi nie stać na nowe samochody i panuje takie przekonanie.

1

@aurel: prezes Comarch nie jest Kowalskim. I płaci wysokie podatki, bo 33% od miliona to trochę więcej, niż 18% od pensji minimalnej. Ilu masz takich prezesów, promil? Jeśli zabierzesz im za dużo, to uciekną do innych krajów (zresztą jak wiadomo część, jeśli nie większość, robi to), a wyższy podatek od kilkudziesięciu tysięcy osób nie przełoży się na poprawę sytuacji. Pieniędzy nie brakuje, są "tylko" źle wydawane, defraudowane, przewalane, nadmiar urzędasów, nadmiar biurokracji, nietrafione albo przepłacone inwestycje, kosmiczne pensje ludzi z zarządu państwowych firm. Państwo (celowo z małej litery, bo Państwo, Ojczyzna, to zupełnie inne pojęcie) zapomniało, że jest dla nas, a nie my dla niego.
Nie twierdzę, że obecny stan jest dobry, ani nawet że najlepszy. Ruchają nas z każdej strony. Wysokie podatki, publiczna służba zdrowia w rozsypce, niewydolne sądy.

@somekind: to nie filozofowanie, to 2/3 pensji wydawanej na podatki. A 1500%... Nie masz nic mądrego do powiedzenia, to zamilcz. Jak myślisz, co US by zrobiły, gdyby pojawiły się postulowane przez Ciebie zmiany? Zgadzam się, że są w dobrym kierunku, jednak te 2mld to pensje urzędasów, którzy nie zostaną zwolnieni (wszyscy wiemy, jak kilka lat temu wyglądało odchudzanie urzędów o 10%), będą robić co innego, wszystko, żeby tylko udowodnić, że są urzędowi potrzebni. Np. zajrzą do Twojej firmy i będą grzebać, aż znajdą jakąś nieścisłość sprzed ośmiu lat, kara + odsetki albo lata ciągania się po sądach.
Mam nadzieję, że tak faktycznie nie będzie i że to tylko moje czarnowidztwo.

1

@ŁF, ale się nie zrozumieliśmy. Moja propozycja nie miała przynieść więcej kasy do budżetu, a jedynie uprościć jej drogę i poprawić samopoczucie społeczne związane z odprowadzaniem podatków. Oczywiście, poza PITem mamy wiele innych patologii, ale tu znów widzę podejście - jak inne rzeczy są złe, to tej jednej nie naprawiajmy, bo po co, jak inne są złe...
To jest banalnie wręcz oczywiste, że zmiana sposobu opodatkowania nie zmienia sposobu wydawania tych pieniędzy. Ale czy dlatego, że pieniądze są źle wydatkowane, należy utrzymać obecną ordynację podatkową? Jaki w ogóle związek mają te dwie kwestie?

Polecam artykuł: http://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/723898,ordynacja-podatkowa-w-gruzach-trzeba-nowej-ustawy.html
Doprawdy, nie jestem w stanie pojąć, jak można stawać w obronie status quo.

Jak myślisz, co US by zrobiły, gdyby pojawiły się postulowane przez Ciebie zmiany? Zgadzam się, że są w dobrym kierunku, jednak te 2mld to pensje urzędasów, którzy nie zostaną zwolnieni (wszyscy wiemy, jak kilka lat temu wyglądało odchudzanie urzędów o 10%), będą robić co innego, wszystko, żeby tylko udowodnić, że są urzędowi potrzebni. Np. zajrzą do Twojej firmy i będą grzebać, aż znajdą jakąś nieścisłość sprzed ośmiu lat, kara + odsetki albo lata ciągania się po sądach.
Mam nadzieję, że tak faktycznie nie będzie i że to tylko moje czarnowidztwo.

No doprawdy, święta racja! Nie ma sensu nic robić! Nie ma sensu niczego zmieniać! Trwajmy w tym bagnie! Czy ty jesteś jakiś stary, czy coś? Taki brak nadziei, przekreślanie szans na cokolwiek, odgórne skazywanie każdego pomysłu na porażkę... Smutne to bardzo.
Najlepiej to nic nie robić, nic nie zmieniać, wtedy będzie super. Na pewno.

0

Nigdzie nie napisałem, że zmiany są złe. Nie napisałem, że zmian nie trzeba. Ba, nawet nie pomyślałem tak. Nawet napisałem, że teraz jest przejebane, co chyba sugeruje, że trzeba coś zrobić, żeby było lepiej. Mam wrażenie, że czytasz typowo po kobiecemu - co drugie słowo, a potem wyciągasz wnioski i tak nie związane z przeczytanym co drugim słowem. Może więc jeszcze raz:

Jest źle! Zróbmy coś!

Pisząc "zróbmy coś" mam na myśli "zróbcie coś", bo ja nie mam czasu, muszę zarabiać na podatki. Ale mam na tyle czasu, żeby zauważyć, że Twoje pomysły, aurel, mają bardzo głębokie implikacje, które praktycznie uniemożliwiają ich - pomysłów - zrealizowanie. I to jest właśnie to, o co mi chodziło w poprzednich postach - zmiany są potrzebne, ale bardzo ciężko będzie znaleźć taką drogę, która nie rozreguluje gospodarki, nie zwiększy szarej strefy i nie spowoduje emigracji na Cypr czy do Luksemurga, albo gorzej, do krajów ościennych.

0

Dobra, mnie się już nie chce tłumaczyć, z resztą jako kobieta, ewidentnie mój mózg nie pracuje prawidłowo, więc nie będę się przeciążać i wrócę do zmywania naczyń.
Ah, tak tylko przy okazji - te pomysły oczywiście nie są moje, tylko Centrum im. Adama Smitha:
http://podatki.wieszjak.pl/pit/307905,Jak-zmienic-polski-system-podatkowy-propozycja-Centrum-im-Adama-Smitha.html

0
Wibowit napisał(a):

Koszty ciężko porównać, bo trzeba by policzyć pensje dla wszystkich liczących podatki, także samych pracowników czy przedsiębiorców - w końcu oni też tracą czas na wypełnianie papierków. Śmiesznie małe kwoty podawane przez rządowe instytucje mają mało wspólnego z rzeczywistością.

Autorzy akcji "Polska bez PIT" podają wartość 16 tysięcy etatów.

ŁF napisał(a):

to nie filozofowanie, to 2/3 pensji wydawanej na podatki. A 1500%... Nie masz nic mądrego do powiedzenia, to zamilcz.

Wybacz, ale takie naliczanie podatków od podatków z wielokrotnym naliczaniem już naliczonych i wychodzące z tego miliony procent to domena JKM i spółki. Ja jednak wierzę niezależnym instytucjom i podawanej przez nie wartości ok. 45%. Owszem, to dużo i dobrze, że ja tyle nie płacę. :P W ogóle 2/3 pensji na podatki wydawane przez programistę to jakiś horror. Podatek wynosi 18-19% + góra 23% z wydatków na życie, u mnie to nie przekracza 30%.

Nie płaci się "podatku od podatku". Składki na ubezpieczenie społeczne odliczasz od dochodu, podatek liczysz od pomniejszonej kwoty. Potem od podatku odliczasz część składki zdrowotnej. I wychodzi Ci Twoje "do ręki". VATu nie możesz liczyć jako podatek od swojej pensji, bo VAT to nigdy nie są Twoje pieniądze. Gdyby tego podatku nie było, dostawałabyś na fakturze tylko to, co teraz masz netto. Twoi kontrahenci przecież nie mieliby potrzeby przekazywać Ci VATu, skoro sami nie mieliby nim jak obciążyć swoich klientów.

Zgadzam się, że są w dobrym kierunku, jednak te 2mld to pensje urzędasów, którzy nie zostaną zwolnieni (wszyscy wiemy, jak kilka lat temu wyglądało odchudzanie urzędów o 10%), będą robić co innego, wszystko, żeby tylko udowodnić, że są urzędowi potrzebni.

No dobra, ale ja tu piszę o zmianach, a nie o zostawianiu tego, co jest... Uproszczanie systemu podatkowego i zmniejszanie etatów urzędników muszą iść w parze, inaczej nie mają sensu.

Pieniędzy nie brakuje, są "tylko" źle wydawane, defraudowane, przewalane, nadmiar urzędasów, nadmiar biurokracji, nietrafione albo przepłacone inwestycje, kosmiczne pensje ludzi z zarządu państwowych firm.

MSZ, pieniędzy:

  1. brakuje;
  2. są źle wydawane;
  3. są źle zbierane.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1