Kobiety - kierowcy

4

Zainspirowany watkiem o kobietach - programistkach, postanowilem umiescic watek o kobietach - kierowcach. Czy waszym zdaniem sluszne jest przekonanie, ze kobiety za kolkiem jezdza po prostu gorzej? Z drugiej jednak strony powoduja mniej wypadkow, placa mniejsze skladki OC, wiec jezdza bezpieczeniej :)

0

Czesto jezdza slabo to fakt, ale znam wiele co jezdzi bardzo dobrze, lepiej od wielu facetow, jak i znam wielu facetow co jezdzi kiepsko.

0

Ostatnio gdy były śnieżyce i pługi nie nadążały z odśnieżaniem jechałem sobie dwupasmówką, a przede mną samochód jadący idealnie środkiem, jednym kołem na jednym pasie, drugi na drugim, nie szło wyminąć. Miałem dwa takie przypadki i dwa razy prowadziła kobieta :) Na ogół jestem spokojny za kierownicą, są tylko 2 przypadki kiedy przeklinam, tyczy się to buraków wpier***cych się na skrzyżowaniu na mój pas tuż przed światłami, lub tych co nie wiedzą do czego służą kierunkowskazy.
Kobiety za kierownicą ogólnie są ok :)

1
napisał(a):

drugiej jednak strony powoduja mniej wypadkow, placa mniejsze skladki OC, wiec jezdza bezpieczeniej :)

Ale z drugiej strony są postrachem supermarketowych/galeryjnych parkingów. Sam jakiś miesiąc temu tego doświadczyłem: stałem na parkingu pod galerią handlową, siedzę w aucie i widzę że jakaś pani w wypaśnej A6 zaczyna parkować przede mną (parking gdzie auta stają maskami do siebie). Jako że fura długa to musiała aż na 2 razy kręcić żeby się równo czołem ustawić, a następnie zaczyna podjeżdżać i tylko widzę jak niebezpiecznie blisko zbliża się do mnie - po chwili co? Puk - lekkim dzwonkiem pocałowaliśmy się rejestracjami. Wychodzę zobaczyć czy czasem coś nie pękło, a pani niczym się nie przejmując dowaliła mi "Niech pan nie przesadza, przecież nawet pana nie dotknęłam" :/

4

Myślę, że powodem do gorszej opinii jest to, że większy odsetek kobiet za kółkiem jeździ źle niż odsetek mężczyzn. A że ocenia się ogół przez wybryki jednostek, to stąd rzutowanie na całość.

Od kobiet za kółkiem zdecydowanie gorsi są faceci w kapeluszach! Jak takiego widzę, od razu staram się zwiększyć odległość. Ponad dekadę temu, gdy jeszcze nie miałem prawka, tę radę dostałem od rodzicielki. Po dziś dzień całkowicie się potwierdza.

0

dopóki sam nie usiadłem za kierownicą wydawało mi się, że to tylko durny stereotyp. teraz jak widzę dziwnie jadące auto, np.: lewym pasem, chociaż prawy jest pusty (czasami wręcz kompletnie pusty), albo sunące ze skrajnie przepisową prędkością 50km/h lub wolniej (a wszyscy dookoła jadą 70-80), to przeważnie za kierownicą siedzi kobieta lub - rzadziej - dziadek.
ostatnio jednak widziałem wyjątek, gościu, w wieku około 50 lat, jechał niezbyt szybko lewym pasem Puławskiej przez dobre pięć km i nie reagował ani na miganie światłami, ani na postoju na czerwonym na pokazanie ręką, żeby zjechał na prawy pas... oczywiście mogłem sam zjechać i go bez problemu wyprzedzić, ale byłem ciekaw, czy w końcu się zreflektuje. nie zrobił tego. po tych pięciu kilometrach w końcu skręcił w lewo, odprowadzając mnie zdziwionym spojrzeniem, co mnie rozbawiło.

jednak moim zdaniem trzymanie się przepisów i przez to jechanie inaczej, niż wszyscy dookoła, zwykle nie stwarza dużego zagrożenia poza denerwowaniem kierowców, w przeciwieństwie do nieużywania kierunkowskazów, częstej i gwałtownej zmiany pasów oraz nieadekwatnej do warunków szybkości, co jest domeną młodych panów, którym szkoda każdej sekundy życia swojego i żarówek kierunkowskazów.

5

To nie jest tak, że kobiety jeżdżą gorzej. To jest tak, że przeciętny mężczyzna ma niesamowicie wysokie mniemanie o tym, jaki to dobry z niego kierowca. Znam co najmniej dwóch takich, co to mniemanie o sobie mają niesamowicie wysokie i kolekcję skasowanych aut na koncie (jeden skasował 3, drugi 2 - ale to oczywiście nie była ich wina!). KAŻDY JEDEN jeżdżący ze mną mężczyzna ma cały zestaw "dobrych rad". Nie są w stanie w ciszy być pasażerem, muszą koniecznie, ale to koniecznie zaprezentować, jakimi to oni są mega doświadczonymi i wszech wiedzącymi kierowcami -_-'

Stąd jest stereotyp. Wśród kobiet takiego przechwalania się raczej nie uświadczysz.

W badaniach przeprowadzonych w Szwecji pytano kierowców, którzy wzięli udział w poważnym wypadku samochodowym, jak oceniają swoje umiejętności prowadzenia samochodu. Wszyscy - w tym także sprawcy wypadków i osoby, które ucierpiały w wypadkach tak bardzo, że wypełniały tę ankietę na szpitalnym łóżku - stanowczo twierdzili, że mają umiejętności wyższe niż przeciętne.

3
aurel napisał(a):

To nie jest tak, że kobiety jeżdżą gorzej.

No bez jaj :D

aurel napisał(a):

Znam co najmniej dwóch takich, co to mniemanie o sobie mają niesamowicie wysokie i kolekcję skasowanych aut na koncie (jeden skasował 3, drugi 2 - ale to oczywiście nie była ich wina!).

Czyli na podstawie znajomości 2 mężczyzn wyciągasz wnioski o milionach innych mężczyzn? My wnioskujemy na podstawie codziennego jeżdżenia gdzie dziennie się spotyka conajmniej kilka-kilkanaście takich kwiatków w postaci kobiet lub dziadków.

aurel napisał(a):

KAŻDY JEDEN jeżdżący ze mną mężczyzna ma cały zestaw "dobrych rad". Nie są w stanie w ciszy być pasażerem,

Cóż, widocznie tak cudownie jeździsz ;) Ale nie przejdzie Ci przez myśl żeby zastanowić się nad swoją jazdą skoro (jak napisałaś) KAŻDY zwraca Ci uwagę?
Rozumiem jakby to było KILKU mężczyzn nadgorliwych ale skoro każdy...

4

Moim zdaniem najwięcej wypadków mają kierowcy rajdowi, a im raczej umiejętności nie sposób odmówić.

Problem jest tylko w tym, że faceci chcą sobie poszaleć, a że na rajdy ich nie stać to szaleją na drodze. A na ilość wypadków wpływa przede wszystkim brawura.

Jeśli ci naukowcy mieli tą ankietą udowodnić jakąś sprzeczność, to są to zdecydowanie pseudo-naukowcy.

Porównywanie kobiet jadących 50 km/h i facetów jadących 100 km/h i wyciąganie wniosków nt umiejętności prowadzenia z ilości wypadków jest co najmniej mylne.

5

Czyli na podstawie znajomości 2 mężczyzn wyciągasz wnioski o milionach innych mężczyzn? My wnioskujemy na podstawie codziennego jeżdżenia gdzie dziennie się spotyka conajmniej kilka-kilkanaście takich kwiatków w postaci kobiet lub dziadków.

Oceniam również na podstawie kierowców na drodze. Kto zajeżdża drogę? Kto się wpycha na chama, gdy normalni jeżdżą na suwak? Kto wyprzedza na trzeciego? Codziennie spotykam kilka lub kilkanaście takich kwiatków. A mój ulubiony kwiatek? Jedzie sobie, jedzie, nagle staje. Ot tak, po prostu na pasie sobie staje. Pasażer wysiada, podchodzi do bagażnika, wyciąga torby.... To wszystko na ruchliwej, 3 pasmowej drodze - kierowca oczywiście facet. 3 takie sytuacje w zeszłym tygodniu (choć fakt, że tylko raz z bagażami).

albo sunące ze skrajnie przepisową prędkością 50km/h lub wolniej (a wszyscy dookoła jadą 70-80)

No bez kitu, największa wrzuta - jeździ przepisowo!
To jest dowód na "gorszą" jazdę? We łbach się wam powywracało i tyle... Znów dam sytuację z życia wziętą - przelotowa z Sopotu do Gdynii, ograniczenie 50km/h mimo dwóch pasów i lasu dookoła. Jadę 80km/h lewym pasem, przede mną samochód jadący z tą samą prędkością. Za mną jakiś nerwowiec, najpierw przysiada mi na ogonie, potem mi świeci długimi w lusterko (oczywiście facet - jeszcze nigdy mi kobieta tak nie zrobiła), w końcu chyba mu już żyłka poszła, bo mnie wyprzedził po prawym pasie w bardzo niebezpiecznym manewrze (po prawym pasie też samochody jechały, ziom się "przesmyrgnął" między jednym a drugim). Jak wyprzedził, to wjechał przede mnie, i już szybciej nie pojechał, bo jak wspominałam, przede mną był kolejny samochód. Tego już nie wyprzedził, tylko jechał tak już do samej Gdynii, przede mną zamiast za mną. To mu z pewnością przyspieszyło dotarcie na miejsce....

Rozumiem, że takie zachowania promujemy? Na piedestał stawiamy chama, który tam gdzie jest ograniczenie do 50km/h chce pruć 100?

Cóż, widocznie tak cudownie jeździsz ;)

Problem tylko w tym, że dają rady sprzeczne ze sobą... Jeden np. mi radził, bym nie jeździła po prawym pasie, bo ten jest dla elek i autobusów. Drugi mi radził, bym nie jeździła po lewym, bo z tego ludzie w lewo skręcają, co mnie spowolni.
Mam dość kapryśne autko, gdy silnik jest zimny (a im większy mróz tym gorzej) potrafi się krztusić. Znam to autko, więc generalnie wiem co trzeba zrobić, żeby jechało dalej, ale w pełni sprawności to ono na zimno nie jest. Jeden kierowca, zauważywszy krztuszenie, kazał mi robić redukcję (gdy byłam na pierwszym biegu -_-), drugi kazał gazować mocniej, trzeci kazał gazować mniej. Ani jednego nie pytałam o zdanie. To faktycznie coś ze mną musi być nie tak...

Z resztą gdy piszę o tym, że każdy ma jakąś uwagę, biorę tu pod uwagę również tych, którzy mówią uwagi pozytywne. Bo to jest właśnie to - nie wiedzieć czemu, czuje, że musi się wypowiedzieć. Myśli, że ma jakiś autorytet czy co? Np. facet, który w mej opinii jeździ po prostu beznadziejnie (niebezpiecznie, niechlujnie, bez zwracania uwagi na pieszych i rowerzystów) po tym jak go podwiozłam do domu w nocy po imprezie, zamiast grzecznie podziękować i wysiąść, postanowił zrobić mi wykład. Co to on - jako doświadczony kierowca - nie uważa na temat mojej jazdy -_-'

Ale nie przejdzie Ci przez myśl żeby zastanowić się nad swoją jazdą skoro (jak napisałaś) KAŻDY zwraca Ci uwagę?
Rozumiem jakby to było KILKU mężczyzn nadgorliwych ale skoro każdy...

Skąd wiesz, że się nie zastanawiam? W końcu nie jestem mężczyzną, brak mi organu odpowiedzialnego za święte przeświadczenie o swych cudownych umiejętnościach...

0
aurel napisał(a):

Skąd wiesz, że się nie zastanawiam?

Nie wiem. Czy ja tak stwierdziłem? Mam nadzieję, że na drodze jesteś bardziej spostrzegawcza ale jak na faceta przystało udzielę Ci "dobrej rady".
Spójrz na tą wypowiedź

Ale nie przejdzie Ci przez myśl żeby zastanowić się nad swoją jazdą skoro (jak napisałaś) KAŻDY zwraca Ci uwagę?

Nadal sądzisz, że to stwierdzenie? Hmmm. Podpowiedź2: spójrz na koniec tego zdania. Dalej nic? Podpowiedź3: znaczek "?".
Ja tylko spytałem.
A pytanie wzięło się stąd, że się żalisz że Ci faceci tacy źli bo KAŻDY zwraca Ci uwagę. Skoro większość to może trafiasz na debili. Ale skoro każdy. Cóz...

1

temat oklepany.

Na zdrowy rozum, nie liczy się płeć jesli chodzi o jazde samochodem w normalnych warunkach.
Raz widzimy faceta co jezdzi jak dupa wolowa, a raz widzimy kobiete za kolkiem i tez jedzie slabo.

Chyba, ze chodzi o statystyke, to wtedy ogolnie faceci jezdza lepiej, bo jezdzi ich wiecej, nawet jak maja wiecej wypadkow, to po prostu dlatego ze wiecej jezdza.
Kobiety jak kobiety, chca rownouprawnienia we wszystkim, a akurat jazda samochodem tak zle zazwyczaj im nie wychodzi to niech sobie jezdza.

A od siebie dodam, ze wiecej mam radochy z wyprzedzania motocyklem babki w aucie, niz faceta, sam w sumie nie wiem czemu :)

3

@ojojojo
Bardzo rozbudowana analiza zdania. Gratuluję. Jesteś bardzo bystry. Łał.
Skoro to pytanie, to ci odpowiem - zastanawiam się. Codziennie się zastanawiam.

0
aurel napisał(a):

zastanawiam się. Codziennie się zastanawiam.

Jakieś wnioski? Poza tym, że faceci uważają się za super kierowców a tak nie jest oraz tym, że Ty się nie uważasz za super kierowcę ale każdy kto zwróci Ci uwagę to zły facet z wielkim ego i na pewno nie ma racji?

1
aurel napisał(a):

albo sunące ze skrajnie przepisową prędkością 50km/h lub wolniej (a wszyscy dookoła jadą 70-80)

No bez kitu, największa wrzuta - jeździ przepisowo!
To jest dowód na "gorszą" jazdę? We łbach się wam powywracało i tyle... Znów dam sytuację z życia wziętą - przelotowa z Sopotu do Gdynii, ograniczenie 50km/h mimo dwóch pasów i lasu dookoła. Jadę 80km/h lewym pasem, przede mną samochód jadący z tą samą prędkością. Za mną jakiś nerwowiec, najpierw przysiada mi na ogonie, potem mi świeci długimi w lusterko (oczywiście facet - jeszcze nigdy mi kobieta tak nie zrobiła), w końcu chyba mu już żyłka poszła, bo mnie wyprzedził po prawym pasie w bardzo niebezpiecznym manewrze (po prawym pasie też samochody jechały, ziom się "przesmyrgnął" między jednym a drugim). Jak wyprzedził, to wjechał przede mnie, i już szybciej nie pojechał, bo jak wspominałam, przede mną był kolejny samochód. Tego już nie wyprzedził, tylko jechał tak już do samej Gdynii, przede mną zamiast za mną. To mu z pewnością przyspieszyło dotarcie na miejsce....

Rozumiem, że takie zachowania promujemy? Na piedestał stawiamy chama, który tam gdzie jest ograniczenie do 50km/h chce pruć 100?

aurel, chyba trochę emocje Cię poniosły :-)
żeby nie blokować ruchu i nie stwarzać zagrożenia na drodze powinno się poruszać z mniej-więcej taką prędkością, jak i pozostali użytkownicy drogi. jeśli wszyscy jadą 80 a Ty 50 to każdy musi zwolnić albo Cię ominąć, a najczęściej jedno i drugie, komplikuje to ruch i przez to zwiększa szansę na stłuczkę albo i wypadek. kto w takim momencie stwarza zagrożenie, to już kwestia rozważań filozoficznych, ale że w demokracji większość ma rację, to skłaniam się do tego, że Ty jesteś tą osobą (broń Boże nie odbieraj tego personalnie).
przykład który podałaś jest moim zdaniem nietrafiony. jeśli wszyscy jadą 80, a jednemu agentowi żal życia i tnie setką i szybciej, to sprawia podobne (ale większe) zagrożenie, jak jadący 60km/h - poruszając się z inną szybkością zmusza innych kierowców do dodatkowych manewrów. do tego im większa różnica prędkości, tym większa szansa, że inny kierowca nie będzie się spodziewać auta w danym miejscu i ktoś będzie musiał gwałtownie hamować, co może się skończyć stłuczką albo wypadkiem.
jestem skrajnie daleki od chwalenia mutantów migających światłami, wpychających się tuż przed albo za auto ("siedzenie" na zderzaku) chcąc wyprzedzić za wszelką cenę. uważam takich kierowców za debili i gdybym mógł, to zawieszałbym im prawo do jazdy za kierownicą. na szczęście nie ma ich dużo, są tylko bardzo widoczni. jednak czym innym jest spędzenie oszołoma z lewego pasa, kiedy ma dużo miejsca na pasie prawym, a czym innym wymuszanie pierwszeństwa, kiedy nie ma gdzie zjechać.

1

@ŁF wszyscy kradną....
to ja też bo jest.... bezpieczniej....
Przepisów ruchu drogowego trzeba przestrzegać bez względu na ich sensowność...
Mnie też wnerwia jazda 50 km/h w zabudowanym, no ale jeśli trzeba...
Potem się czyta o tragediach i mnóstwo komentarzy kto zawinił...
No ale przecież mi się nic nie stanie wypadki są dla innych...

3

ja jeżdżę nie zgodnie z przepisami, a ze zdrowym rozsądkiem. przepisy traktuję jako sugestię. jeśli masz trzypasmową ulicę, wszystkie przejścia dla pieszych mają światła, a na szerokich poboczach nie ma wielu pieszych i wszyscy pozostali jadą 80, to nie będę wlec się 50. jeśli jadę ekspresówką, asfalt jest przypadkiem równiutki i nie ma dużego ruchu ale jest mgła, to jadę 80 albo i 70, mimo wyprzedzających mnie co jakiś czas amatorów szybkiej jazdy.
rozsądek na pierwszym, drugim i trzecim miejscu.

2

@ŁF, trochę poniosły, ale co się dziwisz - jak ty byś się czuł, gdyby co chwilę pojawiały się tu tematy w stylu:

ŁF - programista - czy naprawdę istnieje? Czy w związku z tym jest brzydki?
ŁF kierowcą - ponoć beznadziejnie jeździ, co sądzicie?

Wybacz wykorzystanie twego nicka, to nic personalnego ;) Chciałam tylko by przykład był konkretny.

Sytuację tą przytoczyłam, a zapomniałam powiedzieć dlaczego. W tej konkretnej sytuacji chodziło o to, że najprawdopodobniej ten facet nawet nie wiedział, że tam jest ograniczenie do 50... Myślał, że jest ~70, stąd się wkurzał. A dlaczego nie wiedział? Bo większość kierowców niestety nie zwraca kompletnie uwagi na znaki.

Ja jestem wciąż kierowcą niedoświadczonym (mam prawo jazdy dopiero rok), stąd mocno staram się zwracać uwagę, a gdy zobaczę dziwne oznakowanie, to zdarza się, że zawracam, by się przyjrzeć i przeanalizować. Stąd niestety wiem, że znaki często są postawione po prostu błędnie -_-' Widziałam np. rondo, które na dwóch zjazdach jest oznaczone jako rondo, a na trzecim jako skrzyżowanie... Drogę jednokierunkową, która na wylocie nie miała zakazu wjazdu (a zakaz skrętu tylko z jednej strony - ci z drugiej widocznie mają się domyśleć)... No i ulubione - drogowcy, co przed robotami stawiają ograniczenie do 30, ale za robotami nie zdejmują. I jedź człowieku 30 choćby i 20km...

Rozmawiałam ze znajomymi kierowcami konkretnie o tej przelotówce z Sopotu do Gdańska. Pytam ich, czemu ludzie jeżdżą tam regularnie ponad 70km/h. Jakie otrzymałam odpowiedzi? 100% zapytanych było święcie przekonanych, że tam jest ograniczenie do 70.... Mój mężczyzna wręcz się ze mną pokłócił o to, czy skrzyżowanie kasuje znak. On twierdził, że nie... Stąd skoro w Gdańsku gdzieś tam stoi znak ograniczenia do 70, to on już całą grunwaldzką do końca Wejherowa jedzie 70 -_-' Nieważne skrzyżowania, nieważny teren zabudowany... Po tym co widzę na drogach - jest to podejście powszechne...

Tak zupełnie serio, nie chcę się wpisywać w dyskusję, która płeć lepiej jeździ, bo ta dyskusja jest po prostu denna. Generalnie kierowcy w Polsce (niezależnie od płci) jeżdżą bardzo słabo, tzn. super sobie radzą z dawaniem gazu i dawaniem piskiem po hamulcach i w ogóle aj waj, jakie to oni nie kozaki - ale to nie jest to, co ja nazywam dobrą jazdą. Najgorsze jednak jest to, że przy tych słabych umiejętnościach i poszanowaniu przepisów dyndającym gdzieś w okolicach kostek, polscy kierowcy mniemanie o sobie mają doskonałe. Strasznie mnie to irytuje.

3

Nie mam prawa jazdy, wypowiem się z punktu widzenia pasażera. Jadąc z kobietą nigdy nie czułem się zagrożony. Mam natomiast sporą listę mężczyzn, z którymi jechałem i drugi raz nie pojadę. Każdy z tych mężczyzn był, w swoim mniemaniu, mistrzem kierownicy.
Jeśli chodzi o znaki drogowe, to moje ulubione są na drodze Puszczykówko - Poznań. Wzdłuż drogi jest bardzo przyjemna ścieżka rowerowa, więc na drodze jest zakaz ruchu rowerów. Na ścieżce jest zakaz ruchu rowerów z powodu powodzi, powódź była w maju 2010 roku.

1

Trochę OT, ale opowiem co mi się wczoraj zdarzyło.
Czasami ograniczenia prędkości bledną gdy trafi się na niewyprzedzalną zawalidrogę.

Jechałem ze Szczecina do Słupska, w godzinach wieczornych.
Gdzieś za Nowogardem nagle halt, i z pola wyjeżdżają ogromne ciężarówki z wiatrakiem (elektrownią wiatrową) i wloką się 60 km/h. Absolutnie niewyprzedzalne, z tyłu jedzie PILOT i wali po oczach pomarańczowymi kogutami, złośliwie jadąc lewą albo środkiem żeby go nie wyprzedzić.

Tak mija godzina, gdy pojawia się nadzieja: pojadę przez miasto (Karlino) zamiast obwodnicą, to może uda się ich jakoś wyprzedzić...
Niestety - ja miastem oni szosą, mało brakowało, bo na wyjeździe z miasta władowałem się w sam środek kolumny.

Tak wśród pomarańczowych błysków dojechałem do Koszalina, gdzie "na pewno" ich zgubię, wystarczy że pojadę inną ulicą niż oni...
...i już myślałem że się udało, gdy na wyjeździe z Koszalina widzę przed sobą DRUGĄ kolumnę, która musiała wyjechać kilka minut wcześniej.

Walę więc starą, krętą wąską drogą przez las, niestety – jest stara, kręta, wąska i dziurawa, na dodatek była mgła i nie dało się szybko jechać.
W miejscu gdzie oba wyjazdy z miasta się łączą widzę przed sobą ZNOWU znajomą kolumnę wiozącą części od wiatraka.

Myślałem że mnie szlag trafi.

0

Może taka opinia wynika z tego, że kobiety nie są zainteresowane zbytnio techniką, a do prowadzenia auta potrzeba trochę wyobraźni technicznej (żeby przewidywać jak zachowa się pojazd)?
Sam jeszcze nie zdążyłem sobie wyrobić opinii, dopiero robie prawko.
PS Jeżeli ktoś nie zauważył to w tym poście wyrażam tylko przypuszczenie skąd się wzięła niepotwierdzona przeze mnie teoria jakoby kobiety były gorszymi kierowcami.

0

Z tego co zaobserwowałem na kursie 6 lat temu, moje koleżanki wolniej się uczyły i czasami widziałem akcje, jak próbowały jechać pod prąd na rondzie, bo instruktor powiedział "na rondzie w lewo". Sprzęgła czasami aż było mi szkoda. Być może było to spowodowane, tym, że 90% chłopaków(Przynajmniej w mojej miejscowości) jeździło autem przed kursem, a dziewczyny mówiły coś w stylu "Nie chcę jeździć przed kursem, bo nabiorę złych nawyków".. W niedługim czasie, te różnice się zatarły i zrobiły się z nich na prawdę dobrzy kierowcy.
Nie chcę tu uogólniać, bo znam też chłopaka, którego tak zjeb*** instruktor, że się popłakał i kazał wysadzić na przystanku, ale 95% akcji podczas nauki miewały kobiety(Przynajmniej w mojej eLce)

0

Ja tam świetnym kierowcą nie jestem, jeżdżę regularnie dopiero od 3 lat. No ale wszystkie najniebezpieczniejsze sytuacje w jakich się znalazłem spowodowały kobiety...

Wjechać prawie przed maską na pas, którym jadę i zacząć ostro hamować bo skrzyżowanie i nie wie czy skręcić... noc, deszcz... bez kierunkowskazu, ba światła tak utytłane błotem, że ich nie widać.

Dojechać do końca pasa przeznaczonego do włączenia się do ruchu, zatrzymać i próbować wjechać zaraz przedemną... gdyby się nie zreflektowała i zatrzymała te kilka centymetrów to został bym wciśnięty pod tira, który mnie wyprzedzał...

Może mam jakieś dziwne szczęście, ale nigdy facet nie odwalił mi takiej akcji, nigdy nie zajechał drogi tak, żeby wyhamowanie było problemem, w ciągu 3 lat kobieta może mnie ze 3 razy wpuściła czy to przy jeździe na suwak, czy w korku jak jechałem z podporządkowanej. Faceci prawie zawsze...

5

@kopernik ja miałem takiego instruktora, darł mordę na pierwszej jeździe. Zatrzymałem się powiedziałem co o nim myślę i co zrobię. Oczywiście nie podpisałem mu tego "dzienniczka jazd", następnie złożyłem na niego skargę oraz pismo z nakazem powtórzenia tych 2h z innym gościem, w przeciwnym razie spotykamy się w sądzie. Szczerze to trzeba być frajerem żeby dawać się tak opluwać byle komu. To nie wojsko. Gdybym był jakimś podporucznikiem, a major powiedziałby mi parę słów w twarz, oczywiście przyjąłbym je z pokorą, chyba, że uważałbym jego zdanie za błędne, ale nie odwalałbym cyrku. Ale to jest szkoła nauki jazdy. W wojsku Tobie ort!. Na kursie jazdy Ty im płacisz. Kończąc historię, to na faceta skarżyli mi się znajomi z kursu, powiedziałem co zrobiłem i, że oni powinni zrobić tak samo. Gość został zwolniony, ma odebranie uprawnienia i zakaz prowadzenia nauki jazdy i samochodów "lekcyjnych" na 3 lata, bo otarło się o sąd. Nie obchodzi mnie, że teraz sprząta ulice, ani ile osób miał na utrzymaniu. Chwasty trzeba wyrywać.

2

Faceci też nie umieją jeździć, tylko na kobiety częściej zwraca się uwagę ("aha, wiedziałem że kobieta").

  • nie włączają kierunkowskazów "bo robią tak tylko frajerzy"
  • nie wiedzą po co są kierunkowskazy (włączają je NA skrzyżowaniu - pewnie przypadkiem)
  • jeżdżą zderzak w zderzak, bo???
  • potrafią wykorzystywać samochód jako narzędzie agresji (spychanie samochodów z naprzeciwka przy wyprzedzaniu, zajeżdżanie komuś drogi bo ten np. jechał za wolno, trąbienie jeśli na zielonym ktoś się zagapił 1s, ganianie się samochodami po mieście bo ktoś np. nie przejechał na pomarańczowym)
2

Nie che mi się czytać całego tego tematu.

Przez ostatnich 5 lat obserwuję jak moi znajomi, i brat, zdają prawka. Ponad połowa znajomych świeży kierowcy (0-3 lata po prawku) - ani jeden płci męskiej nie zrobił żadnej głupoty na drodze przy mnie, a z bratem jeździłem dużo od samego początku jak zdał. Za to ani jedna baba nie dała rady przejechać kilku kilometrów bez zrobienia czegoś głupiego: Gasnący silnik przy zjeżdżaniu z górki, skręcanie w lewo na zakazie, wjeżdżanie na rondo w nieodpowiednim momencie - czy jazda w lewo z prawiego pasa. Faworytka, siostra mojej byłej, rozwidlenie dróg - ja mówię jedź w prawo, była mówi jedź w lewo... pojechała prosto, na szczęście powoli, zahamowałem ręcznym. A parkowanie równoległe? Na palcach jednej ręki mogę policzyć znajome, które potrafią.

Moja matka to dobry kierowca, moja była dziewczyna to też niby dobry kierowca - ale jak się baba zacznie czuć pewnie w samochodzie, to zaczyna się to: jak stoją na czerwonym, to zaraz zaczynają coś kombinować, a to przeglądać się w lusterku, a to grzebać w torebce... już z przyzwyczajenia powiadamiam, że jest zielone. Od 3 sekund.

A mój ulubiony kwiatek? Jedzie sobie, jedzie, nagle staje. Ot tak, po prostu na pasie sobie staje. Pasażer wysiada, podchodzi do bagażnika, wyciąga torby.... To wszystko na ruchliwej, 3 pasmowej drodze - kierowca oczywiście facet. 3 takie sytuacje w zeszłym tygodniu (choć fakt, że tylko raz z bagażami).

Nie chcę go bronić, ale też się kiedyś zatrzymałem na środku drogi, bo ZŁA KOBIETA kazała mi się zatrzymać już, natychmiast, nie mówiąc o co chodzi... po czym wysiadła, a myślałem, że przez okno wyskoczy. No, bo minęliśmy jej blok, więc trzeba w panikę wpadać...

2

Sam mistrzem kierownicy nie jestem, ale... Jak widzę kobietę lub dziadka w kapeluszu w samochodzie dostosowuję się do tego co mówią przepisy, czyli:

Zachowaj szczególną ostrożność

Raz zbliżam się do ronda (ze znakiem "ustąp"), zatrzymuję się bo widzę nadjeżdżający samochód. Za kierownicą kobieta, widząc mnie, zaczyna zwalniać, prawie się zatrzymała, ale siedzący obok niej facet chyba ją ponaglił, i pojechała. Wjechaliśmy razem w mało uczęszczaną ulicę - jadę jakiś czas za nią - przed nami bryczka. Kobieta zwalnia do 20km/h i tak jadę za nią jakiś czas, licząc, że w końcu wyprzedzi. Nic z tego, ile można czekać, biorę się za wyprzedzanie. Zachowuję jednak cały czas szczególną ostrożność i patrzę jednym okiem na kobietę, czy aby jej też się nie zachce wyprzedzać. No i oczywiście zachciało - po hamulcach i sygnale - prawie wjechała mi w bok. Wyprzedziliśmy bryczkę. Jadę dalej za nią dojeżdżamy do zakrętu. Nagle zatrzymuję się (migacz wrzuciła jak się już zatrzymała), zmuszając mnie do tego abym wyprzedzał na zakręcie...
Spotkało mnie pewnie jeszcze kilka niebezpiecznych sytuacji na drodze - w przypadku gdy kierował mężczyzna - głównie przez prędkość i brawurę, gdy kobieta - przez brak racjonalnego myślenia - jak sytuacja opisana powyżej. Te drugie jakoś częściej się jednak zapamiętuje - stąd może taki stereotyp.

1

Z moich obserwacji wynika, ze mezczyzni sa takimi samymi niedolegami jak kobiety odnosnie jazdy samochodem. To zwykly stereotyp jak to, ze kobiety sa glupie. Glupi sa wszyscy, nie tylko kobiety.

1

Mimo iż jestem facetem, uważam wypowiedź Keraia za arcy-prymitywną, chamską i prostacką. Tyle z mojej strony.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1