Czy dajecie napiwki?

0

Ciekawy jestem jak to jest, z zostawianiem napiwkow u programistow. Ja praktycznie zawsze zostawiam napiwek w restauracji. 10%. No, chyba, ze wyjatkowo niemily jest kelner/kelnerka. Nie daje natomiast nigdy napiwkow taksowkarzowi, listonoszowi, kurierowi czy fryzjerowi. A jak to jest u Was?

0

Tp zależy od zasobności portfela i czy knajpa sama nie dolicza serwisu... Z reguły zostawiam ok 15 %.

0

Ja zawszę zostawiam w restauracjach (Chyba,że zdarza mi się jadać w MCdonald:) ), ale nie przeliczam tego na %. Powiedzmy, że mam do zapłaty 44zł, to rzucę 50zł i powiem bez reszty..
Chociaż jak się nad tym zastanawiam, to wolałbym nic nie dawać, bo raz, że jadam dosyć często na mieście, a dwa nie widzę powodu, dlaczego miałbym dawać napiwki. Chyba daję je z przyzwyczajenia..

0

W restauracjach jem bardzo rzadko, ale jak już to coś się zostawi, ale tak jak wyżej - do pełnej kwoty (tak samo dostawcom pizzy) albo jakieś drobne z portfela. Daję za to zawsze mojej fryzjerce, nigdy listonoszowi ani kurierowi. Taksówkami nie jeżdżę.
Jestem za młody i zarabiam zbyt mało, żeby być rozrzutnym ;P.

0

To zależy.
Jeżeli jestem z usług zadowolony - to owszem daję napiwek. Albo czasem mi się z Żabki śpieszy to też mówię, że reszty nie trzeba. Przeważnie parę groszy za drożdżówkę.

A czy ktoś z Was zostawia napiwek dentyście?

0
napisał(a):

Ciekawy jestem jak to jest, z zostawianiem napiwkow u programistow.
Nigdy nie zostawiam napiwków programistom.

Ogólnie napiwki daję rzadko. Dla mnie kelner to praca jak każda inna. Staram się płacić zgodnie z cennikiem. I mało istotne, czy jestem u fryzjera, w sklepie mięsnym czy w pubie.
Piwo w sklepie kosztuje 4zł, w pubie 8zł. Swoje zarabiają.

Zazwyczaj płacę kartą, więc "problemu" nie ma. Jeśli zdarza mi się płacić gotówką w knajpie, to wtedy - jeśli akurat mam - zostawiam "do pełnej kwoty", czyli 56zł -> 60zł etc. Podobnie w taxi jeśli ta końcówka nie jest >5zł.

3

Ja uważam że cały ten zwyczaj jest niepotrzebny, powoduje niepotrzebne problemy. Teraz ja mam się domyślać czy kelner dostaje od pracodawcy uczciwą kasę, czy pracodawca liczy na napiwki.
Zwykle usługa jest jak najbardziej przeciętna. To że ktoś się do mnie uśmiechnie ma powodować, że od razu daję mu kasę? Według mnie powinni zarabiać swoje i nie było by problemu.
Teraz jak ktoś nie daje napiwków to jest skąpiec albo niewychowany. A dobre restauracje mają wystarczająco wysokie ceny, więc po co to komu? Żeby popisać się przed partnerką swoim gestem?
Poza tym nie ma nawet pewności że napiwek trafi do kelnera, a nie pracodawcy. Był gdzieś na forum temat o tym, że niektórzy pracodawcy "zbierają" napiwki. A czemu mam płacić jakiemuś gościowi co go na oczy nie widziałem? To jak płacić napiwek alfonsowi, a nie dziwce :D

0

Ja tez place karta przewaznie, ale napiwek zostawiam w gotowce. Jakos mi glupio wyjsc z knajpy nie zostawiajac napiwkow ;) Jakos sie utarlo, ze w zawod kelnera wpisany jest zysk z napiwkow. A barmanowi napiwki zostawia sie rzadziej.

2

A tam "utarło". Wiele rzeczy się utarło i ludzie zachowują status quo "bo tak wypada". Wg mnie trzeba mieć odwagę robić tak jak się uważa, a nie iść z owczym pędem.

2

Nie przesadzajmy z dentystą czy taksiarzem, bo niedługo dojdzie do tego, że w kiosku za gazetę „będzie wypadało” napiwek zostawić…

0

Robię zawsze dokładnie odwrotnie niż się "utarło". Także, nie daję napiwków nigdy i nikomu. Była zreszta o tym dyskusja w innym wątku gdzieś i napiszę to co tam - kelner dostaje pensję za pracę i ja mu dopłacać już nie zamierzam tylko dlatego że tak sie juz utarło.

1

w restauracjach nie bywam w ogóle (takich stricte restauracjach to może bylem dosłownie KILKA razy w życiu, zresztą już tego nie pamiętam nawet), bo pomijam takie jak mc'donald's, kfc...
Napiwki daję bardzo rzadko, jak mam dobry humor i z kolegami czasem zamówimy pizze to się rzuci temu dostawcy 1-2 zł i tyle. Nie rozumiem też co to za zwyczaj napiwków, mi jakoś nikt nie daje nic za darmo, owszem, gdybym miotał kasą na lewo i prawo i mógł ją przewalać łopatami to bym pewnie nieco częściej i więcej rzucił, ale też bez jakiejś zbytniej przesady. Nie istnieje dla mnie coś takiego, że jak będę w jakiejś restauracji to muszę dać napiwek... muszę bo co? Wygonią mnie? Nic takiego się nie przyjęło i to tylko dobra wola ludzi.

heh... teraz tak mi się przypomniało, w pewnej części kraju u rodziny jest taki lekarz i też "się tak przyjęło", że ludzie głupi bo głupi i tają mu "napiwki" (łapówki) za wszystko, po prostu jest wizyta i jest w kopercie te 20, 50, 100 zł) no różnie, ale zawsze coś, nawet przy samym wypisaniu leków. Jak nie dadzą, to on kręci, jak wyciągną to nagle już go olśniewa. To trwa z 40 lat, ten sam lekarz tam tak pracuje. Więc... takie oto są przyzwyczajenia ludzi, dla mnie nie do pomyślenia, bo jak ja bym tam poszedł to ten lekarz by sam musiał wręczać łapówki by go ładnie poskładali po mojej wizycie...

1

ubuntuser,Marooned i Azarien dobrze gadacie, ale jak patrzę na tych dostawców pizzy, to jakoś głupio mi nie dać mu parę złotych..
Moje nowe postanowienie, nie daję napiwków:)

0

Wychodzi tutaj obraz programisty skapca :P

4

No właśnie nie zgodzę się, że "skąpca". Jeśli pływasz w kasie, to dawaj napiwki wszystkim, od których odbierasz jakieś usługi. Krawiec, fryzjer, pani w kiosku, a nawet Twój pracodawca. Odpal mu stówkę miesięcznie, że Cię zatrudnia. Nie bądź skąpy!

Wg mnie to złe myślenie.

0

Najgorsze jest to, że dentystka każe sobie płacić pomimo faktu, iż robi na kase chorych.

0

Szkoda, że Wiki brakuje wielu haseł np. "złodziejska pensja".
Płacę kalkuluje się uwzględniając możliwość dokradzenia/dorobienia.

Zaproś kogoś na obiad do Marriotta, kelner nawet nie mrugnie biorąc napiwek mimo, że z automatu doliczą ci go do rachunku (przynajmniej kiedyś tak było).

0

No wlasnie, nie podoba mi sie praktyka "doliczania" napiwku do rachunku w sposob automatyczny, Np. we Wloszech, w wielu knajpach (nie wiem czy tam jest to jakas praktyka, czy co) napiwek doliczany jest obsluga do rachunku. To mi sie nie podoba, sam wolalbym decydowac o wysokosci napiwku.

@Marooned: to nie jest kwestia plywania w kasie. Ale kelnerki zwykle maja smiesznie mala pensje zasadnicza, albo jak w niektorych krajach - nie maja jej wcale. Zyja z napiwku. W momencie, gdy bar jest samoobslugowy, to napiwku nie zostawiam, ale gdy obsluga jest mila, lata obok Ciebie, to zostawienie tych 2 zl jest moim zdaniem w dobrym gescie. 2 zl to nie jest majatek. No, ale ja nie jestem skapy :]] :D A w kasie nie plywam :D Inaczej bys mowil, gdybys pracowal kiedys w gastronomii.

P.S. Bywales swego czasu w USA: tam tez nie zostawiales napiwkow?

2

1

@gargantuiczny: trafione w punkt.

@Adam Boduch: jak wyżej wspomniałem, czasem zostawiam. Tak jak Steve Buscemi mówi, na extra kasę trzeba sobie zasłużyć czymś ekstra. Tak samo w taksówce. Kierowca miły, pogadamy sobie, mogę dorzucić nieco. Ale jak jestem obsługiwany na poziomie podstawowym to i zapłata jest na takim samym poziomie. Tak jak już argumentowałem, u fryzjera też nie daję napiwku mimo, że walnie mi super grzywkę. Dentysta za szybkie borowanie też nie dostaje ekstra kasy. Zawód to zawód. Jeśli komuś nie pasuje to należy go zmienić. Ja też nie dostaję napiwku od szefa, a wierzcie mi, chciałbym.

0

@Marooned: jak sie zarabia tyle co Ty to napiwek jest niewskazany :P

Peace!

0

@Marooned: a jak bywales w USA, to tez nie dawales? Z ciekawosci pytam.

0

Jak już wspomniałem, w restauracjach płacąc gotówką zostawiam jakieś drobiazgi "do pełnej kwoty", ale najczęściej płacę kartą, więc nie ma "problemu".

W USA niewiele się stołowałem w knajpach, a jeśli już, to w małych, lokalnych, gdzie raczej płaciło się z góry.
Pamiętam jednak absurdalną sytuację. Byliśmy z kumplem w jakiejś azjatyckiej knajpie w San Francisco, zjedliśmy, zostawiliśmy napiwek (coś koło tych 10%) i wychodzimy, a drogę zastępuje nam kelner i mówi, że chce napiwek. Spojrzeliśmy po sobie ze zdziwieniem i mówimy, że zostawiliśmy napiwek. A on na to, że za mało. Znów zonk. Więc pytamy ile brakuje i czy $1 (tak, jeden dolar - bo jego zachowanie było żenujące) wystarczy, na co (ku naszemu zdziwieniu) on odrzekł, że tak, że wystarczy. Z lekkim niedowierzaniem zostawiliśmy mu tego dolca i nas wypuścił.

0

W „szanujących się” restauracjach rzadko bywam, a w pizzeriach/kebabach/sushiarniach raczej nie daję.
Do chlubnych wyjątków mogę zaliczyć m.in.
· pizzerię w Zakopanem, przed którą w drzwiach przez cały dzień stał góral-właściciel i zapraszał, niczym NPC w RPG-u
· Irish Pub z żarciem nieziemsko wręcz dobrym.

Co do taksówkarzy, zauważyłem powtarzającą się sytuację: gdy mają wydać resztę, powooolii wyjmują szkatułkę ze schowka, i powoolnyym ruchem odliczają grosiki — z nadzieją chyba, że mi się śpieszy i machnę ręką.

0

Z taksowkarzami to juz w ogole inna historia. Nie lubie ich generalnie. Ostatnio jeden, nie dosc, ze probowal jechac okrezna droga (heh, myslal, ze nie znam miasta), to jeszcze udawal, ze nie ma wydac reszty. Rachunek wyniosl 18 zl. Ja wyciagnalem 20 zl, a taksowkarz na to, ze nie ma wydac reszty. No to ja zaczynam grzebac w poszukiwaniu drobnych i nagle reszta sie znalazla. Rzucil mi 1 zl i tyle. Na to ja mowie, ze jeszcze 1 zl sie nalezy. Odparl, ze jeszcze nie mial takiego klienta, co by sie o 1 zl czepial :/ Dobrego taksowkarza ze swieca szukac... :/ Dlatego nigdy im nie zostawiam napiwkow.

0

U mnie raz taksówkarz "darował" 1 zł - rachunek był 36 zł, miałem 35 albo 100. Wziął 35, prawdopodobnie nie miał wydać ze 100.

3

@Marooned: to nie jest kwestia plywania w kasie. Ale kelnerki zwykle maja smiesznie mala pensje zasadnicza, albo jak w niektorych krajach - nie maja jej wcale. Zyja z napiwku. W momencie, gdy bar jest samoobslugowy, to napiwku nie zostawiam, ale gdy obsluga jest mila, lata obok Ciebie, to zostawienie tych 2 zl jest moim zdaniem w dobrym gescie. 2 zl to nie jest majatek. No, ale ja nie jestem skapy :]] :D A w kasie nie plywam :D Inaczej bys mowil, gdybys pracowal kiedys w gastronomii.

To nie jest kwestia skąpstwa... Mnie po prostu mało obchodzi, ile zarabia kelnerka. Ja też pracowałam w zawodach o niskiej pensji, i wiesz co? Nikogo to nie obchodziło.

Dla mnie dawanie napiwku kelnerkom, a nie dawanie taksówkarzom, to zwykła hipokryzja i brak logiki. Uzasadnienie "bo się tak utarło" nie jest logiczne.
Idąc dalej - pracowałam jako ankieter, nie było mowy o napiwku, bo ludzie nienawidzą ankieterów, a zarabiałam gorzej niż kelner.
Pracowałam w McD, napiwki byłyby tylko zarekwirowane i zostałabym oskarżona o mieszanie w kasie albo oszukiwanie klientów czy coś.
Pracowałam na słuchawkach, zarabiałam 6zł/h - zero napiwku. A użerania się z klientami było dużo dużo więcej, niż przy obsłudze osobistej (przez telefon sobie na więcej pozwalają coniektórzy).
Dlaczego kelnerce tak, a pani w sklepie co ci zawsze ciepłe bułeczki podaje i papierosy wie jakie palisz i czekoladę wie jaką lubisz (podaje bez pytania) to już nie...?

Jest to zwyczajnie nielogiczne i jest to jedyny powód, dla którego się najnormalniej wzdrygam na myśl, że miałabym dać napiwek (taki domyślny).

Kiedy natomiast obsługa zrobi mi jakąś niesamowitą przyjemność, to odczuwam naturalną chęć odwdzięczenia się, i wtedy napiwek jest dla mnie prostym sposobem na wyrażenie tej wdzięczności bez konieczności wdawania się w konwersację.
Ale nie oszukujmy się, obsługa zazwyczaj jest poniżej krytyki, także zdarzyło mi się może ze dwa razy.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1