Czy dzieci należą do państwa?

1

Osobiście mam już dosyć tematów takich jak ACTA, mama Madzi, Rutkowski, Smoleńsk oraz rozważań co się za tym kryje. Podejrzewam, że większość obecnych tu osób nie ma jeszcze dzieci ale pewnie przewiduje w jakiejś bliższej lub dalszej mieć, dlatego proponuje temat, który dotyczy życia lub planów życiowych większości z nas: czy dzieci należą do państwa?

Jakie jest Wasze zdanie, gdzie kończy się rola ministerstwa edukacji, kościoła, a gdzie powinna zaczynać się rola rodziców? Czy posyłanie 6 latków do szkoły jest właściwe? Czy dzieci powinny mieć religię i/lub edukację seksualną w szkole?

3

Proponuję zlikwidować czy tam ograniczyć Ministerstwo Edukacji i sprywatyzować szkoły. Niech rodzice decydują własnymi pieniędzmi jaka szkoła ma uczyć ich dzieci.

1
AdamPL napisał(a)

Czy posyłanie 6 latków do szkoły jest właściwe?

Ja poszedłem do szkoły jak miałem 6 lat, nic przez to nie straciłem. Wolałbym zresztą zacząć szkołę jeszcze wcześniej, ale nie udało się przez jakąś idiotkę z poradni psychped, która nie pozwoliła mi przenieść się w połowie zerówki do pierwszej klasy.
Niektórzy rodzice argumentują, że wcześniejsze pójście do szkoły to utrata dzieciństwa - bez przesady, początkowe lata, to i tak głównie zabawa i mało zajęć w szkole.

Czy dzieci powinny mieć religię i/lub edukację seksualną w szkole?

Edukację seksualną oczywiście, zwłaszcza w świecie powszechnie dostępnego darmowego porno. Z jednej strony trzeba dzieci uczyć o antykoncepcji, z drugiej strony spróbować przekazać jakieś prawidłowe podejście do całej tej kwestii. Tylko niech te zajęcia prowadzą jacyś fachowcy, a nie przypadkowo dobrany nauczyciel.
Zaś religia w szkole nie ma żadnego sensu. Jeśli ktoś chce zgłębiać tajniki swojej wiary, to powinien to robić w towarzystwie urzędników danej religii na terenie świątyni, a nie w szkole. Obecnie jest tak, że jak ktoś nie chce chodzić na jedyną słuszną religię w szkole, to ma problem, a z drugiej strony wiele dzieci i młodzieży nie ma teraz żadnego szacunku do katechetów.

3

mam nadzieję, że katecheza w szkole skutecznie oddala dzieciaki od kościoła, ale to okropnie obłudna i kosztowna metoda.

1

Państwu powinno być g**no do tego jak kto wychowuje swoje dzieci. Państwo w zamian za podatki ma udostępnić system oświaty (oparty na nauce a nie na religijnych urojeniach), system opieki zdrowotnej (który u nas leży i kwiczy) oraz aparat ochrony płatnika podatków właśnie (nasza dzielna policja, nieskorumpowana prokuratura i oczywiście niezawisłe sądy). Jak to u nas wygląda każdy widzi. Macie jeszcze jakieś złudzenia?

2

Państwu powinno być również g**no do tego jak ktoś wychowuje swoje psy. Mogą srać gdzie popadnie i gryźć kogo mają ochotę. @EgonOlsen, głupoty prawisz.

1
bogdans napisał(a)

Mogą srać gdzie popadnie i gryźć kogo mają ochotę.

To zupełnie jak dzieci. ;P

0

Zgadzam się z EgonOlsenem (choć wyraziłbym to delikatniej ;)) — rodzice mają prawo wychowywać dzieci tak, jak chcą. A jeśli chodzi o sranie na trawniki i gryzienie ludzi, to przecież ani psy, ani dzieci robić tego nie powinny, więc argument nie jest trafiony.
Religia w szkole wlicza się do średniej i co mają z tym robić dzieci ateistów?

1

Niech wychowują, ale takie dzieci (wychowywane wg widzimisię rodziców, np. nauczone kraść, zabijać) nie mają prawa opuszczać mieszkań. Konsekwentnie, państwo nie może również interweniować, gdy rodzice zrobią szaszłyk z dziecka.

0

Mylisz prawo do wychowywania dzieci i życia własnym stylem z łamaniem prawa. Rozumując w ten sposób, jeśli nie wyuczę dziecka religii katolickiej (bo jesteśmy w Polsce), to znaczy, że jestem bandytą i chciałbym robić szaszłyki z dzieci? A dlaczego moje dziecko nie może być np. buddystą albo ateistą?
W szkole niech uczą, że nie należy zabijać, kraść, gwałcić itp. Nie ma nic przeciwko temu.

0

http://nonsensopedia.wikia.com/wiki/Non%C5%BAr%C3%B3d%C5%82a:Matura_z_religii - matura z religii, można nieźle się uśmiać :D

0
bogdans napisał(a)

Niech wychowują, ale takie dzieci (wychowywane wg widzimisię rodziców, np. nauczone kraść, zabijać) nie mają prawa opuszczać mieszkań. Konsekwentnie, państwo nie może również interweniować, gdy rodzice zrobią szaszłyk z dziecka.

Niektórzy rodzice wg. własnego widzimisię wychowują idiotów. Czy wtedy też państwo powinno interweniować, czy jednak idioci są pożyteczni dla państwa?

0

generalnie ludzie powinni być wolni i do nikogo nie należeć, niezależnie w jakim są wieku, choć fakt, że w pewnym wieku ludzie nie poradzą sobie bez opieki (dzieci i starcy, choć tutaj to głównie pomoc w postaci emerytury wystarcza). Kto ma sprawować opiekę nad dziećmi - tymczasową opiekę, bo to przecież wolni ludzi... widomo, że jest tak, że bezpośrednio to staje się obowiązkiem rodziców, ale państwo musi ich kontrolować, bo widomo jacy szaleńcy się zdażają, co właśnie traktują dzieci jak swoją własność i wydaje im się, że mogą robić z nim co chcą.
Ciekawe jak za 100 czy ileś lat to będzie wyglądać, w którą stronę to pójdzie ? wydaje mi się, że właśnie w coraz większym uniezależnieniu dziecka od rodzica - tak aby nie było jakiś dziwact w wychowywaniu.

0

Niektóre państwa wychowują dzieci na idiotów. Czy rodzice powinni interweniować? Dzisiaj to państwo decyduje o edukacji w wieku najmłodszym i jakoś przestępczość nie znika.

3

Wiecie, w Polsce rodzic może wziąć całkowicie na siebie obowiązek edukacji dziecka. Ma do tego prawo. Ma prawo zatrudnić "guwernantkę" czy cokolwiek a może sam przekazywać wiedzę. Bardzo to fajne musi być, bo patrzcie ile korzyści:

  1. Nie ma gadania, że dziecko należy do państwa
  2. Więcej czasu spędzasz z dzieckiem
  3. Możesz mu zapewnić najlepszą edukację z każdej dziedziny, do każdej możesz zatrudnić super eksperta i wychować sobie geniusza
  4. Religii uczysz jakiej chcesz, albo wcale

Ale ja bym na to nie poszła. Czasu nie mam i nie spodziewam się, bym od dzieci miała go nagle więcej. Może gdybym została "domową mamą", ale jakoś tego nie widzę... A i szkoła publiczna nie jest wcale aż taka straszna, jak sugerują hasła "dzieci wychowywane przez państwo" itp. Ja chodziłam do publicznej, jakoś dałam sobie radę. W ten sposób wymuszono na mnie (istocie wysoce antyspołecznej) spotykanie się z rówieśnikami, konfrontacji z debilami, do obrony swoich poglądów na tej strasznej katechezie.
W liceum trafiła mi się klasa pełna indywidualistów, ateistów i nawet jednego satanistę mieliśmy. Po pół roku ksiądz odszedł z pracy, a na katechezę trzeba było przynieść pozwolenie z podpisem rodzica na uczęszczanie (poszła fama po szkole, że nasza klasa jest opętana).

Podsumowując - to co robią dziecku w szkole... e tam. To jak rodzice przygotowują dziecko do konfrontacji z resztą świata - to jest ważna sprawa. Wychowaj je tak, by mogło chodzić na katechezę nie wierząc w Boga i wyciągnęło z niej to co warto, odrzuciło to co jest głupotą. Wychowaj je tak, by samo garnęło się do wiedzy i we własnym zakresie zdobywało wiedzę, której w szkole brakuje.
Nie chcesz, by twoje dziecko wychowywało państwo? Wychowaj je sam.

0

Ale ja bym na to nie poszła. Czasu nie mam i nie spodziewam się, bym od dzieci miała go nagle więcej

Nie chcesz, by twoje dziecko wychowywało państwo? Wychowaj je sam.

Czy mi się zdaje czy sama sobie przeczysz?
Czyli trzeba wychować dziecko tak, żeby sobie radziło w realich polskiej edukacji i żeby system szkolnictwa nie wyprał mu mózgu. A wszystko to po to, żeby nie marnować czasu na wychowanie od podstaw? :D

3

Kilka osób napisało, że jest przeciwko nauczaniu religii ale popiera edukacją seksualną. Przepraszam ale czym się u licha różnią te przedmioty? Czy dzieci nie powinny edukacji seksualnej wynieść z domu? W końcu rodzice też mają interes w tym, żeby 12-letnia córka nie przyszła do domu z brzuchem, a 13-letni syn nie oznajmił, że musi płacić alimenty. Jestem przeciwko wydawaniu publicznych pieniędzy na to, co powinno być obowiązkiem rodziców.

@aurel - jeżeli uważasz, że Twoje dziecko wychowa szkoła, to równie dobrze możesz powiedzieć, że wychowa je ulica albo rówieśnicy. Rodzice ponoszą odpowiedzialność za swoje dziecko i to nie tylko materialną. Rodzice powinni być głównymi wychowawcami swoich dzieci, w innym wypadku nie powinni się nazywać tatą i mamą tylko dawcą spermy i surogatką.

0

@somekind: Ale ja nie twierdzę, że edukacja jest niepotrzebna. Raczej uważam, że jakość edukacji raczej słabo zależy od tego, kto o niej decyduje. Czy rodzic, czy minister i tak każdy będzie chciał nauczyć dzieciaka liczyć i pisać...

0

Wiecie, w Polsce rodzic może wziąć całkowicie na siebie obowiązek edukacji dziecka. Ma do tego prawo. Ma prawo zatrudnić "guwernantkę" czy cokolwiek a może sam przekazywać wiedzę.

A podaj odpowiedni zapis prawny? Jeśli to prawda to w takim razie obowiązek szkolny jest martwym prawem. No chyba, że dalej ci rodzice muszą wysyłać dzieci na egzaminy skonstruowane wg reżymowego programu nauczania.

Karolaq:

0

Czy mi się zdaje czy sama sobie przeczysz?
Czyli trzeba wychować dziecko tak, żeby sobie radziło w realich polskiej edukacji i żeby system szkolnictwa nie wyprał mu mózgu. A wszystko to po to, żeby nie marnować czasu na wychowanie od podstaw? :D

Praca + wychowywanie dzieci = 2 etaty
Praca + wychowywanie dzieci + własnoręczna edukacja tych dzieci = 3 etaty -> nie wyrobię!

Jak widzisz, w obu równaniach jest uwzględnione wychowywanie dzieci. Żeby dziecko wychować, nawet dobrze, nie jest konieczne spędzanie z nim całej doby.

@aurel - jeżeli uważasz, że Twoje dziecko wychowa szkoła, to równie dobrze możesz powiedzieć, że wychowa je ulica albo rówieśnicy.

Ale ja tak nie uważam. Napisałam coś zupelnie odwrotnego - zachęcam do wychowania dziecka na takie, które może chodzić do szkoły i wynieść z niej najlepsze i odrzucić to co złe. Oboje zgadzamy się, że to rodzic jest odpowiedzialny za wychowanie dzieci. To rodzic musi dziecko do szkoły przygotować. Chyba nie przeczytałeś mojej wypowiedzi :)

@Wibowit: http://www.uczdziecko.pl/mlodszy-uczen/artykuly/artykul/zobacz/nauczanie-domowe-procedury.html
Obowiązek szkolny obowiązuje, po prostu państwo nie narzuca tego, gdzie twoje dziecko ma się uczyć.

0

A więc trzeba jednak kształcić dziecko ściśle według reżymowych wymagań (co najwyżej można niektóre dziedziny poszerzyć na własną rękę):

Krokiem kolejnym winno być napisanie oświadczenia o zapewnieniu dziecku warunków umożliwiających realizację podstawy programowej obowiązującej na danym etapie kształcenia oraz zobowiązania do przystępowania przez dziecko w każdym roku szkolnym do rocznych lub semestralnych egzaminów klasyfikacyjnych.

Poza tym uczenie w domu jest tępione:

Decydując się na edukację domową musimy niestety liczyć się z niechęcią i nieufnością dyrekcji szkoły i grona pedagogicznego. Powoduje to często generowanie utrudnień w trakcie zdawania egzaminów klasyfikacyjnych. Znane są sytuacje, kiedy dziecko uczone w domu poddawane jest bardzo rozbudowanym i szczegółowym egzaminom, mającym wykazać wyższość tradycyjnego systemu szkolnictwa. W przeważającej większości jednak efekty pracy domowej pozwalają na zaliczenie testów z dobrymi wynikami. A co w przeciwnym wypadku? Jeśli dziecko nie poradzi sobie na egzaminie klasyfikacyjnym rodzic może dostać napomnienie, by posłać dziecko do szkoły.

A więc dalekie jest toto od wolności nauczania własnych dzieci. Poza tym, jak napisano w tym artykule co przytoczyłaś, uzyskanie zgody na samodzielną naukę własnych dzieci to nie jest formalność, może to wręcz wymagać ciągania po sądach czy jakichś urzędach.

Jeśli jednak, pomimo spełnienia wymogów formalnych, dyrektor placówki wyda decyzję odmowną, należy ją zaskarżyć, albowiem ustawa nie wymienia przyczyn zezwalających na odmowę.

Otrzymanie zezwolenia na broń palną też niby jest od dawna teoretycznie możliwe, ale (przynajmniej do niedawna) wymagało dobrego humoru odpowiedniego komendanta (który zwykle był niewesoły).

0
AdamPL napisał(a)

Kilka osób napisało, że jest przeciwko nauczaniu religii ale popiera edukacją seksualną. Przepraszam ale czym się u licha różnią te przedmioty? Czy dzieci nie powinny edukacji seksualnej wynieść z domu? W końcu rodzice też mają interes w tym, żeby 12-letnia córka nie przyszła do domu z brzuchem, a 13-letni syn nie oznajmił, że musi płacić alimenty. Jestem przeciwko wydawaniu publicznych pieniędzy na to, co powinno być obowiązkiem rodziców.

to w ogóle nie ma porównania - religia jest czymś zupełnie zbędnym, a uważam, że wręcz szkodliwym - powinien być zakaz straszenia dzieci religią, kiedyś to się stanie dla każdego zrozumiałe i oczywiste, ale póki co ludzie nie rozumieję, że tylko krzywdę robią swoim dzieciom. Ja nigdy nie chodziłem na religię i dzięki temu jako dorosła osoba mogłem mieć obiektywne spojrzenie na ich działalność... i tylko ktoś kto od małego był indoktrynowany może nie widzieć tego, że ich dorobek jest niechlubny. W swojej historii miliony niewinnych ludzi posłali na śmierć, często bolesną, poprzedzoną torturami. Tacy ludzie mają nauczać moralności ? Tylko nieświadome niczego dziecko uwierzy w ich prawowitość. Pewnie niektórzy z was łudzą się, że to już przeszłość.. ale powiedzcie sobie szczerze, czy nawet i obecnie ich moralność nie jest wątpliwa (pedofilia, oszustwa). Wilk nigdy nie będzie owieczką, dlatego nie można wierzyć wilkowi w owczej skórze, bo wilk tylko stwarza pozory, a jaki jest naprawdę - trzeba być odrobinę mądrzejszym, aby to zauważyć. Dlatego oni wcale tego społeczeństwa nie poprawiają moralnie, oni je niszczą.
Natomiast edukacja seksualna - to jest coś co dotyczy każdego bez wyjątku, więc pewna wiedza z tego zakresu jest każdemu potrzebna. Nie wiem w czym miałby być problem - z przekazaniem pewnych powszechnie znanych faktów? (że co jakiś szaleniec zdecyduje, że jego dziecko nie będzie wiedziało co to seks całe życie :) że może zostanie złożone w ofierze jakiejś sekcie ? właśnie dlatego państwo powinno nie powinno dopuszczać do takich patologi)... co do tematu seksualności i tradycyjnego wychowywania jeszcze - poczytajcie sobie o obrzezywaniu kobiet w afryce, nadal ten barbarzyński zwyczaj jest praktykowany, mimo że raczej to jest zakazane - ale to pokazuje głupotę rodziców spowodowaną przywiązaniem do tradycji, szkodliwy wpływ religi itd... dlatego państwo może być tu jakimś głosem rozsądku.

0

miliony niewinnych ludzi posłali na śmierć, często bolesną, poprzedzoną torturami

Kolejny powtarzający legendy.

Zresztą od tego jest już wątek: http://4programmers.net/Forum/Flame/150320-Czy_b%C3%B3g_istnieje

0

@RoBaK - dlaczego mam poświęcać swoją wolność i swobodę w podejmowaniu decyzji o wychowaniu dziecka, z powodu jakiś fanatyków religijnych? Btw. czy my mieszkamy w Afryce i obrzezamy dziewczynki? Co za bullshit tu wciskasz w ogóle?! Czy trzeba od razu zaprzęgać aparat państwowy, nauczycieli, urzędników, psychologów i pedagogów oraz ich wszystkich opłacić, żeby wychowywać kolektywnie dzieci? Wystarczy, że dziecko może zostać odebrane rodzicom przez sąd, po udowodnieniu zaniedbań z ich strony.

Jeżeli kontrola państwa nad wychowaniem dzieci jest konieczna, ponieważ rodzice mogą im zrobić krzywdę, to może pójdźmy krok dalej i wprowadźmy zakaz używania metalowych sztućców, ponieważ można nimi zrobić sobie lub komuś krzywdę.

3
AdamPL napisał(a)

Kilka osób napisało, że jest przeciwko nauczaniu religii ale popiera edukacją seksualną. Przepraszam ale czym się u licha różnią te przedmioty?

Mam nadzieję, że żartujesz z tym pytaniem. Edukacja seksualna to wiedza i fakty, a religia to bajania, legendy i indoktrynacja.

Czy dzieci nie powinny edukacji seksualnej wynieść z domu? W końcu rodzice też mają interes w tym, żeby 12-letnia córka nie przyszła do domu z brzuchem, a 13-letni syn nie oznajmił, że musi płacić alimenty. Jestem przeciwko wydawaniu publicznych pieniędzy na to, co powinno być obowiązkiem rodziców.

A ciąże nieletnich się zdarzają, więc jak widać nie wszyscy rodzice potrafią podołać temu zdaniu.

Jeżeli kontrola państwa nad wychowaniem dzieci jest konieczna, ponieważ rodzice mogą im zrobić krzywdę, to może pójdźmy krok dalej i wprowadźmy zakaz używania metalowych sztućców, ponieważ można nimi zrobić sobie lub komuś krzywdę.

Jak konkretnie chcesz krzywdzić swoje dzieci, że negujesz potrzebę istnienia ich prawnej ochrony?

Karolaq napisał(a)

Ale ja nie twierdzę, że edukacja jest niepotrzebna. Raczej uważam, że jakość edukacji raczej słabo zależy od tego, kto o niej decyduje. Czy rodzic, czy minister i tak każdy będzie chciał nauczyć dzieciaka liczyć i pisać...

Uważasz, że niewykształcony, bezrobotny lub uzależniony od alkoholu rodzic będzie uczył swoje dzieci czegokolwiek?
Wszystkim dzieciom trzeba dać szansę wyjścia na ludzi, bez względu na to, z jakich rodzin pochodzą. Taki jest sens istnienia powszechnej edukacji.

0
somekind napisał(a)

Mam nadzieję, że żartujesz z tym pytaniem. Edukacja seksualna to wiedza i fakty, a religia to bajania, legendy i indoktrynacja.

Wiedzę o seksualności, tradycji, religii czy moralności dzieci powinny wynieść z domu, to wszystko jest elementem wychowania. Poza tym o tych tematach rozmawia się na innych lekcjach np. o seksualności na biologii, o tradycji, religii i moralności na lekcji języka polskiego. Dlaczego podatnicy mają jeszcze płacić za dodatkowy przedmiot?

somekind napisał(a)

A ciąże nieletnich się zdarzają, więc jak widać nie wszyscy rodzice potrafią podołać temu zdaniu.

Morderstwa z użyciem noża kuchennego też się zdarzają, czy to znaczy, że państwo ma zakazać ich używania?

somekind napisał(a)

Jak konkretnie chcesz krzywdzić swoje dzieci, że negujesz potrzebę istnienia ich prawnej ochrony?

Dlaczego ze mnie - osoby, która ceni swoją wolność próbujesz zrobić jakiegoś potwora, który zamierza krzywdzić dzieci? Czy każdego kto ma inne poglądy na dany temat uważasz za podejrzanego, z niecnymi zamiarami? To jakaś fobia, powinieneś się leczyć. Nie neguję potrzeby istnienia prawnej ochrony dzieci, ani nie zamierzam nikogo krzywdzić. Neguję jedynie potrzebę kontroli tego jak rodzice wychowują swoje dzieci, o ile oczywiście nie używają przemocy fizycznej lub psychicznej.

somekind napisał(a)

Uważasz, że niewykształcony, bezrobotny lub uzależniony od alkoholu rodzic będzie uczył swoje dzieci czegokolwiek?
Wszystkim dzieciom trzeba dać szansę wyjścia na ludzi, bez względu na to, z jakich rodzin pochodzą. Taki jest sens istnienia powszechnej edukacji.

Jeżeli rodzic nie potrafi wypełniać swoich obowiązków i jest osobą dysfunkcyjną to powinien stracić prawa rodzicielskie, koniec kropka. Większości rodziców jednak zależy na tym, by ich pociechy 'wyszły na ludzi'. Nie można alkoholikami lub pedofilami tłumaczyć konieczności pozbawiania praw i wolności wszystkich rodziców. Tak samo nie można uzasadniać pedofilią lub ochroną praw autorskich konieczności pozbawiania internautów praw i wolności, w tym prywatności.

0
AdamPL napisał(a)

Morderstwa z użyciem noża kuchennego też się zdarzają, czy to znaczy, że państwo ma zakazać ich używania?

No, ale jak Ty chcesz dyskutować stosując absurdalne argumenty?

Co do tej edukacji seksualnej, to wydaje mi się po prostu, że to dużo bardziej przydatny przedmiot niż np. katolicka indoktrynacja religijna. Ale może faktycznie nie jest niezbędny... A może jego istnienie ma sens, bo nie każdy nauczyciel biologii czy języka polskiego potrafi rozmawiać z dziećmi o tych sprawach w odpowiedni sposób?

Nie neguję potrzeby istnienia prawnej ochrony dzieci, ani nie zamierzam nikogo krzywdzić. Neguję jedynie potrzebę kontroli tego jak rodzice wychowują swoje dzieci, o ile oczywiście nie używają przemocy fizycznej lub psychicznej.

Poprzednio zanegowałeś całkowicie potrzebę kontroli rodziców przez państwo, przynajmniej tak to zabrzmiało. Teraz jednak stawiasz warunek stosowania przemocy, i to ma sens, z którym się zgadzam.
Problem w tym, że to co piszesz jest nielogiczne. Nie można stwierdzić występowania przemocy w rodzinie niczego nie kontrolując, więc jeśli państwo ma obronić dzieci przed wyrodnymi rodzicami, to musi dysponować jakimiś mechanizmami kontrolnymi.

Jeżeli rodzic nie potrafi wypełniać swoich obowiązków i jest osobą dysfunkcyjną to powinien stracić prawa rodzicielskie, koniec kropka.

Znowu to samo - skoro państwo ma takiemu rodzicowi prawa odebrać, to też musi go jakoś kontrolować.

Większości rodziców jednak zależy na tym, by ich pociechy 'wyszły na ludzi'. Nie można alkoholikami lub pedofilami tłumaczyć konieczności pozbawiania praw i wolności wszystkich rodziców.

Ale o których prawach i wolnościach teraz piszesz?

Tak w ogóle, to ten wątek jest o wychowywaniu dzieci, o obowiązku szkolnym, czy o systemie szkolnictwa wyższego? Bo już się pogubiłem. ;P

0

Państwo generalnie nie śledzi czy biję moich współlokatorów, chociaż fizycznie nie ma ku temu przeszkód. Dlaczego w przypadku dzieci ma być inaczej?

Poza tym czuję, że w rodzinach, gdzie rodzice nadużywają przemocy wobec dzieci, nadużywają jej także względem siebie - a w znakomitej większości przypadków tylko jeden rodzic znęca się, a drugi ma możliwość przecież zgłoszenia tego gdzieś. Choć zwrot "nadużywanie przemocy" jest nieco mylący tutaj, bo zjebanie kogoś za to, że wybitnie leci w bambus czasem jednak jest potrzebne.

Poprawione: Poza tym czuję, że w rodzinach, gdzie rodzice używają przemocy wobec dzieci, używają jej także względem siebie - a w znakomitej większości przypadków tylko jeden rodzic znęca się, a drugi ma możliwość przecież zgłoszenia tego gdzieś.

2
Wibowit napisał(a)

Państwo generalnie nie śledzi czy biję moich współlokatorów, chociaż fizycznie nie ma ku temu przeszkód.

W twoim przypadku to nie chodzi raczej o pobicie ale o zakulanie. Atak takiego niskiego tłoka naprawdę może być groźny. Najlepiej próbować robić uniki i poczekać aż się zmęczy.

PS. skończ proszę bo nie wyrabiam (na winklach) :D

0

Weź swój skuter i wyp***dalaj.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1