Nie ma czegoś takiego jak "dostanę pracę od razu" po jakichkolwiek polskich studiach. Jeśli chodzi o umiejętności programistyczne, to wśród absolwentów nawet najlepszych uczelni rozbieżności są OGROMNE. Jedni są całkiem nieźli jeszcze na studiach (szczególnie z pewnych dziedzin), a drudzy po studiach są niemal totalnymi nogami ze wszystkich dziedzin.
Liczą się głównie umiejętności i to one są sprawdzane we wszystkich choćby w miarę dobrych firmach programistycznych.
Myślę, że programistom stosunkowo łatwo znaleźć na studiach pracę "w zawodzie". Możesz się dość szybko nauczyć klepać kod w PHP i zostać Klepaczem Kodu w PeHaPie. Zapotrzebowanie na takich studentów (!) jest spore. Tyle że zwykle dotyczy to gorszych firm. Pieniędzy wielkich z tego też nie ma.
Natomiast można pisać w tym samym "lamerskim" PHP-ie (lamerskim, bo bezwzględna liczba amatorskich, słabych programistów jest w nim b. duża w porównaniu do innych języków) i robić to dobrze i zarabiać bardzo przyzwoicie.
Analogicznie rzecz się ma do innych języków. Tyle że jeśli np. nauczył się klepać w Rubym (że zostanę przy branży webowej), to ofert miałbyś znacznie, znacznie mniej. Ale w Rubym mało kto potrafi cokolwiek, brakuje np. odpowiednich książek, więc jakbyś miał odpowiednie zacięcie i predyspozycje, to może jacyś dobrzy programiści wzięliby Cię do przyuczenia i szybciej zarabiałbyś lepszą kasę, bo programistów Ruby'ego jest mniej. Również dlatego, że średni poziom zdaje się u nich być wyższy, bo króluje tam RoR i swoista metodyka agile (włącznie z testowaniem) i spory procent RoR-owców zdaje się mieć o tym niezłe pojęcie. A spora część takich PHP-owców nie widziała tego na oczy (Choć ponownie: jak jesteś dobry, to język w sumie nie jest super ważny, bo o metodykach, testowaniu czy dbaniu o jakość wiesz wystarczająco dużo)
Jak chcesz być prawdziwym programistą, to wybierz pewną specjalizację. Niech ta wiedza ma kształt odwróconej litery "T". Szeroka, przekrojowa podstawa i jedno miejsce, gdzie wiedza jest naprawdę gruba i wyśrubowana.
Przepraszam, że znowu użyję branży webowej, ale sam w niej siedzę i najlepiej się w niej orientuję. Możesz skoncentrować się tylko na HTML-u i CSS, czyli języku znaczników i języku arkuszy stylów, więc nie w sensie stricte na języku programowania, być pod tym względem praktycznie ekspertem i trafić do dobrej firmy i dobrze prosperować. Lepiej, niż ktoś, kto "umie [trochę] C++", a na podobnym poziomie jeszcze C# i Delphi i jest cholernie słabym programistom we wszystkich tych językach. Bo pomyśl: po co taki jakiejś dobrej firmie? A dobre firmy robiące aplikacje webowe potrzebują kogoś, kto napisze im dobry HTML i CSS. I wierz mi: na pewnym poziomie firmy te mają ogromne problemy ze znalezieniem odpowiednio wykwalifikowanych osób.
Same studia absolutnie nie nauczą Cię takiej specjalistycznej wiedzy. Nie będą nawet blisko tego celu. Większość ludzi nie uczy się na studiach prawie niczego pożytecznego. Bo nie potrafią połączyć tej akademickiej teorii z praktyką.
Co masz robić?
Rób własne projekty. Coraz większe. Czytaj książki. Nie "kilka", tylko powiedzmy kilkadziesiąt. Zarówno z jednej określonej dziedziny, jak i ogólne. Byle dobre. Nie masz pomysłów na własne projekty? Przeczytaj choćby "Pragmatycznego programistę". Aż zachce Ci się coś pisać, zachce Ci się coś ulepszać. I gdy będziesz próbował wprowadzić w życie zasady z tej książki, nagle się okaże, że przydałoby Ci się narzędzie, które robiłoby X. A także takie, które robiłoby Y. Może takie już istnieje, może nie. Nawet jeśli istnieje, to wolno Ci wynaleźć koło na nowo. Napisać aplikację dla samego siebie. Taką, której sam byś używał. To dobry sposób na naukę robienia czegoś pożytecznego. Jak to będzie lipne, to sam będziesz to widział i będziesz musiał ulepszyć.
Możesz też po prostu przykładać się do projektów z uczelni. Ja miałem w zwyczaju pisać projekty dużo dokładniej, rozsądniej i dłużej niż trzeba było, by zdać na jakąś ocenę. Oceny w zasadzie olewałem; nawet kiedyś świadomie oddałem coś 2 tygodnie po terminie, a za każdy tydzień była ocena niżej -- miałem tróję, ale np. kilka tysięcy linii doświadczenia w jakimś nowym języku. Niektórzy z tych, co dostali 5, mieli kilkaset linii praktycznie bezsensownego, zupełnie nie użytecznego -- ale spełniającego wymagania -- projektu o okropnym kodzie (bo jakości kodu nikt nie oceniał). I zupełnie tego nie żałuję, uważam to za dobry wybór.
Jak będziesz się czuł swobodnie w projektach na np. ~5000 linii -- ale takich rozsądnych, a nie jakieś kopiuj/wklej/edytuj -- to pomysły na aplikacje powinny przyjść same. Już w projektach na 5-10k kod ulega rozkładowi jeśli jest pisany "po studencku", więc wiedza z książek może się tam przydać i być ewidentnie pomocna i owocna. Jeśli to ogarniesz, to generalnie wystarczy to byś po czy jeszcze na studiach dorwał jakąś w miarę przyzwoitą pracę. Zresztą na tym etapie przestaniesz już być zagubiony i będziesz wiedział co robić by się dalej rozwijać.