othello napisał(a)
Swoje bezpieczeństwo można poprawić, gdy tylko ja mam broń (jakoś zdobyłem), a reszta nie. W innym przypadku i tak nie miałbym żadnej większej przewagi nad resztą niż teraz, a ogólna sytuacja byłaby gorsza.
To nie tak. Tzn. może dla Ciebie faktycznie to działa, tj. fakt, że każdy mógłby mieć broń nie zmieniłby Twojej sytuacji. Ale w przypadku mnóstwa osób by zmienił -- na lepsze.
Chodzi mi o osoby słabsze, niewytrenowane, które obecnie nie są w stanie się obronić. Np. drobne kobiety, ale nie tylko. Tak naprawdę niewielki procent ludzi -- nawet facetów -- potrafi się jakoś bić, a o walce na noże (lub tylko przeciwko nożowi) to już prawie nikt nie ma pojęcia.
Taka drobna, niewytrenowana kobieta obecnie nie jest w stanie się w żaden sposób obronić. Nawet nóż, choćby faktycznie chciała go użyć, w jej ręku będzie raczej stanowił za słabą broń (troszkę siły, szybkości i wprawy by się jej przydało). Każdy większy facet może jej zrobić krzywdę, czy nawet zabić gołymi rękoma, a ona praktycznie nie może zrobić nic. Gdyby wszyscy mogli mieć broń, gdyby oboje mieli broń, sytuacja kobiety uległaby poprawie. Fakt, gość nadal mógłby ją zabić, ale tym razem ona miałaby możliwość poważnego zranienia czy zabicia jego.
Dotyczy to nie tylko drobnych kobiet. Wielu facetów też nie potrafi się bronić -- nie dba o kondycję fizyczną i trening jakiegoś sportu walki. Faceci przeciętnie i tak są silniejsi, ale trafiają się i słabeusze, którzy z każdym trochę większym przeciwnikiem by sobie nie poradzili. Ba, normalny facet o przeciętnych możliwościach fizycznych też nie poradziłby sobie z jakimś w miarę wytrenowanym bykiem.
Broń powoduje, że już nie ma czegoś takiego, że zaatakujesz kogoś bezkarnie. Każdy może odpowiedzieć bardzo silnym atakiem, bo strzał z bliska wyrządzi poważne szkody każdemu. Naćpanemu, przypakowanemu, wytrenowanemu.
@EgonOlsen mówi, że jak ktoś ma blokadę psychiczną, to i broń mu nie pomoże. I nawet przytacza przykład. Zapewne byłyby takie przypadki. Ale są też ludzie, którzy nie mają takich blokad. Przynajmniej nie w pewnych warunkach. Zakładając, że ktoś nawet jest trochę pipowaty, to czy nie strzeliłby z giwery gdyby ktoś zaatakował nożem jego dziewczynę lub jego samego? Gdyby w powietrzu latały już odcięte palce? Bo takie przypadki też znam. Ćpun miał nóż, a żadne z zaatakowanej parki broni niestety nie miało. Mogło się skończyć gorzej niż na paru odciętych palcach. Podobnie, czy kobiety faktycznie aż tak bałyby się strzelić do gwałciciela?
Niezależnie od tego, czy broń miałaby być powszechniejsza, wypadałoby zmienić prawo tak, by to napastnik miał przekichane, a nie ofiara. Ostatnio orzecznictwo jest takie, że obrona konieczna jest częściej uznawana, nawet jeśli jest silniejsza niż atak (w myśl zasady: "obrona konieczna musi być skuteczna"). To jednak bardziej moda i obecny klimat panujący wśród sędziów, a nie coś na trwałe wpisanego w nasz system prawny. Uważam, że człowiek powinien mieć pewność, że gdy został już zaatakowany, może się agresywnie i skutecznie bronić.
Adam Boduch napisał(a)
Jak mawial Korwin-Mikke wiecej osob w Polsce powinno posiadac bron, poniewaz bandyci zawsze zdobeda ja takim czy innym sposobem.
othello napisał(a)
Teraz pijany gówniarz rzuci ci butelką w łeb (załóżmy). Gdy bron bedzie łatwa do zdobycia, zamiast butelki dostaniesz kulkę - taka jest różnica.
Uważam, że w tej kwestii JKM się myli i nie uwzględnia tego, co napisał @othello.
Nie wiem jak Wy, ale jeśli ja mam do czynienia z jakimiś przestępcami (na szczęście [prawie] zawsze pośrednio, tj. chodzi o kogoś z moich znajomych), to nie są to jakieś wielkie szychy, tylko tzw. leszcze. Zbiry, młodziki, dresiki, pomniejsze oprychy. Nawet jak ktoś "rządzi na dzielni", to -- przynajmniej w moim niezbyt wielkim mieście -- nie jest zaraz jakimś mafiozą. I nie ma dzisiaj praktycznie dostępu do broni.
Te chłopaki nie chodzą z giwerami. Czasami chodzą z kastetami, ewentualnie nożami. Ale tacy jak oni praktycznie nie posiadają giwer, a prawdziwe typy spod ciemnej gwiazdy, z dojściami i będący przestępcami "na poważnie" nie tracą czasu na takich leszczy jak ja. To po pierwsze, a po drugie -- gdy już w jakiś sposób atakują przypadkowe osoby, to robią to stosunkowo rzadko.
O wiele częściej zdarza się, że ktoś w okolicy dostanie po ryju. Dość często bywa, że jakieś pijane matoły zaatakują kogoś bez powodu -- chyba tylko dlatego, że skoro mają już przewagę 3:1, to wypada ją wykorzystać na przypadkowym przechodniu. Paru z moich znajomych zarobiło trochę sińców czy ewentualnie szwów, ktoś po pijaku dał komuś przez łeb butelką, ale to tyle. Nikt nie umarł, w praktycznie żadnej z tych akcji nie brała udziału broń.
Być może gdyby wszyscy mieli broń, to ci idioci-agresorzy popukaliby się w czoło i uznali, że jednak nie warto się strzelać z kimś bez żadnego powodu. Być może by tak nie uznali i paru moich znajomych już by nie żyło, bo strzelaninę by przegrali.
Jedno jest jednak pewne: to nieprawda, że "bandyci zawsze zdobędą broń tym czy innym sposobem". Jak trzech kolesi napada bez powodu jednego, to z pewnością tych trzech jest bandytami. Jak ktoś podbiega do nieznanej osoby i zdziela ją przez łeb butelką, to jest bandytą. Ale giwery nie ma, bo to (na szczęście) nie ten kaliber bandyty.