Język angielski - jakieś dobre rady jak się uczyć?

0

Cześć. W trakcie czytania literatury anglojęzycznej i oglądania filmów po angielsku dotarło do mnie że mam wyraźne braki w tym języku. Potrzebny mi angielski głównie do zagranicznej literatury informatycznej, Stack Overflow, kursów na udemy i zagraniczej literatury z zakresu filozofii. Jaką polecacie metody nauki angielskiego? Czy jest sens pchać się w szkółki typu Speak Up? Czy metoda na naukę angola poprzez zakuwanie słówek jest dobra? Co sądzicie o aplikacji Grammarly?

5

Co sądzicie o aplikacji Grammarly?

Chwilę jej używałem i celowo próbowałem pisać coś błędnie, a wcale tego nie wykryła.

Czy metoda na naukę angola poprzez zakuwanie słówek jest dobra?

Angielski jest językiem dominującym na świecie (chyba, że mieszkasz w schronie przeciwatomowym bez kontaktu ze światem), więc specjalne zakuwanie tego, co masz praktycznie na co dzień, wydaje się bezcelowe.

Wystarczy zmienić swoje nawyki.

  • być ciekawym angielskiego (a więc czytać o gramatyce itp.)
  • filmy/seriale oglądać w oryginalnej ścieżce dźwiękowej (zakładając, że oglądasz anglojęzyczne filmy/seriale. Jeśli nie, to lepiej zacząć)
  • czytać rzeczy po angielsku (+sprawdzać w słowniku słowa, których nie rozumiesz). Jak chcesz coś sprawdzić w necie, to twoim odruchem powinno być sprawdzenie tego po angielsku.
  • pisać po angielsku (cokolwiek, nawet rozmawiać na Discordzie z kimś czy pisać dokumentację w kodzie)
  • rozmawiać po angielsku (albo chociaż mówić do siebie).

Przy czym ostatni punkt wydaje się najtrudniejszy (brak osób do porozmawiania, brak osoby, która by oceniła, czy dobrze wymawiasz itp.). Wydaje mi się, że ćwiczenie wymowy to jest najsensowniejszy powód, żeby pójść do jakiejś szkoły angielskiego. Bo całą resztę można sobie samemu ogarnąć.

Potrzebny mi angielski głównie do zagranicznej literatury informatycznej, Stack Overflow, kursów na udemy i zagraniczej literatury z zakresu filozofii.

To przecież możesz zacząć czytać już dzisiaj czytać literaturę informatyczną. Tyle, że trzeba się naszykować, że będzie ci to wolno szło i na początku nie będziesz wszystkiego rozumieć i że będziesz sprawdzać dużo w słowniku (albo nawet całe zdania w google translate, żeby zrozumieć). Tylko, że później ci się to utrwali.

1

Moim zdaniem, z własnego doświadczenia, istotne jest skupić się na tym, czego się uczy, a wtedy nauka idzie lepiej.

W kontekście nauki angielskiego: jeśli jakieś zajęcie, podczas którego chcesz się uczyć, wyraźnie nudzi Cię, to polecałbym zrewidować, czy jest sens je wykonywać w celu nauki. Podobnie: jeśli jakieś zajęcie wyraźnie ciekawi Cię, to polecałbym zastanowić się, czy nie można go jakoś wykorzystać do nauki. Przez "zajęcia" rozumiem każde zajęcie: wkuwanie list słówek, pisanie wierszy po angielsku, czytanie beletrystyki, udzielanie się w jakimś projekcie open-source, rozmowa… (A propos czytania beletrystyki, może Cię zainteresuje taka seria książek ze słownikiem: https://www.empik.com/szukaj/produkt?seriesFacet=ze+s%C5%82ownikiem).

1

Jak ja się uczyłem:

  1. Podcasty, YouTube po angielsku
  2. Czytanie książek po angielsku
  3. Zajęcia 1-1 z lektorem, nie musi być od razu native. Szukać sposobności do rozmawiania po angielsku.

Czego nie robić?

  1. Na pewno nie zakuwać słówek bez kontekstu - zawsze całe zdania.
  2. Duo Lingo też nie zdało egzaminu (poziom może max A2, praktycznie brak mówienia).
  3. Nie skupiać się na gramatyce. Lepiej mówić niegramatycznie niż nie mówić. Na mixed conditionale przyjdzie pora.
3

Generalnie są 4 główne umiejętności językowe: czytanie, pisanie, słuchanie i mówienie. Na egzaminach typu CAE, CPE dochodzi jeszcze 5-ta - użycie języka (znajomość idiomów, związków frazeologicznych itp). Z tego co opisujesz, istotne dla Ciebie są tylko 2 umiejętności: czytanie i słuchanie, wiec w zasadzie na nich powinieneś się skupić. Jednak musisz sobie zdawać sprawę, że akurat te 2 umiejętności są pasywne, podczas gdy 2 pozostałe (pisanie i mówienie) są aktywne i aktywują inne części mózgu, odpowiedzialne za pracę kreatywną. Pasywna znajomość języka jest chyba łatwiejsza do opanowania i ludzie często popełniają błąd skupiając się na umiejętnościach pasywnych. Dobra znajomość języka wymaga wszystkich 4 (czy 5) umiejętności rozwiniętych na odpowiednim poziomie, a braku aktywnych umiejętności językowych nie nadrobisz wysoko rozwiniętymi pasywnymi (w drugą stronę prędzej).

Moje rady do rozwijania tych umiejętności, które Cię interesują:

  • Czytanie - po prostu czytaj, ale nie byle co, tylko poważne treści pisane przez redaktorów, a nie zwykłych ludzi. Skoro interesuje Cię informatyka i filozofia czytaj artykuły w gazetach typu Wired.com czy Nature.com, lub innych o podobnym charakterze. Jeśli trafisz na zdania lub wyrażenia, których nie rozumiesz, zadaj sobie trud by je przetłumaczyć i zrozumieć korzystając ze słowników, ale nie dwujęzycznych tylko jednojęzycznych. Samo oparcie się na zrozumieniu z kontekstu może nie wystarczyć.
  • Słuchanie - możesz słuchać treści na youtube, które zazwyczaj mają formę monologów, co jest trochę łatwiejsze. Do pomocy możesz sobie włączyć napisy. Polecam też ściąganie podcastów programów radiowych - gdzie rozmowy są prowadzone naturalnie. Mnie kilka lat temu pomogło zwłaszcza słuchanie BBC Radio 4.
2

Przede wszystkim dążyć do tego, żeby w możliwie dużym stopniu wyeliminować kontakt z polszczyzną, czy to pisaną, czy mówioną. Zacznij od umieszczenia angielskiego na pierwszym miejscu w ustawieniach stron w przeglądarce, żeby Ci się angielska Wikipedia czy IMDB wyświetlały na górze, wiadomości spoza Polski czytaj na CNN-ie albo BBC, newsy o komputerach komentuj na Tom's Hardware zamiast na PurePC i tam się pytaj na forum, jeśli czegoś nie wiesz, i oczywiście wywal lektora na zbity ryj.

Filozofia po angielsku to może być wyzwanie, książki informatyczne — nie bardzo, chyba że jakiś nieanglojęzyczny próbuje pisać bez tłumacza, wtedy różnie bywa. Literatura piękna — to zależy, na przykład „Never Let Me Go” Ishigura i „Lolita” Nabokova leżą pod tym względem na przeciwnych biegunach, zresztą sam angielski to do tej drugiej za mało (nie, nie ma przypisów, w każdym razie nie w moim wydaniu). Z lżejszych rzeczy: Asimov czy wczesny Dick wydają się wyraźnie bardziej przystępni od Gibsona (choćby ze względu na słownictwo i struktury gramatyczne). W każdym razie na początek polecam tamtego Ishigura (jeśli nie chcesz sięgać po książki dla młodzieży albo dzieci).

2

@doskanoness:

doskanoness napisał(a):

Cześć. W trakcie (...) oglądania filmów po angielsku dotarło do mnie że mam wyraźne braki w tym języku.

Jeszcze osobno co do tego fragmentu, nie zdążyłem wcześniej.

Tu niestety nie obejdzie się bez wiedzy ogólnej i kulturowej. Chodzi o to, że taki Amerykanin od razu, choćby przez eliminację, będzie wiedział, że nieznana mu nazwa własna jest nazwą własną, a poza tym ze szkoły wyniesie zasób nazw własnych, z którymi my się nie stykamy albo stykamy raz na całą edukację (na przykład my mamy Żwirkę i Wigurę, choćby w nazwach ulic, a oni Amelię Earhart). To nazwy sieciowych sklepów, knajp i moteli, sieci kolejowych i autobusowych, nazwiska, odwołania do kultury i sportu i tak dalej, rzadkie słowa, które nie są rzadkie choćby dla kogoś, kto w dzieciństwie grał w RPG-i (takie jak quarterstaff). Na przykład w „17 Again” jest taka oto scena:

I teraz się domyśl, o co chodzi, nie kojarząc pojęć: Gandalf the Grey, quarterstaff i Two Towers, a przecież nie jest to lektura obowiązkowa w polskich szkołach, zresztą to równie dobrze może być Jane Austin.

Albo weźmy takiego Amerykanina wychowanego w domu polskich rodziców, w którym mówiło się po polsku. Zna świetnie język, może nawet czyta książki po polsku, ale nagle słyszy coś o wzięciu intercity do Wrocławia, zahaczeniu o biesiadowo, przesiadce do TLK i złapaniu pekaesa do Karpacza.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1