Studia informatyczne to nieporozumienie?

3

@TheLearner:

Wiesz, widziałem tysiące studentów i większość z nich udawało się na początku zmanipulować, że kurs na studiach jest bardzo dobry, a oni tego nie rozumieją, bo: "studia to nie zawodówka", "inżynier musi umieć matematykę", "studia mają nauczyć samodzielności", "studia mają nauczyć myślenia, a nie rozwiązań" itp.
Wszyscy młodzi ludzie w to wierzą, bo narzucono im taką ramę - akademik mówi -> student słucha.
Później część osób zderza się z rynkiem, dostrzega, że 1 rok pracy zawodowej dał im więcej niż studia i są dwie reakcję:
a. Rachonalizacja 3-5 lat i wmawianie sobie, że to było potrzebne, bo "studia to nie zawodówka", "inżynier musi umieć matematykę"...
b. Krytyczna ocena kursu na studiach i uświadomienie sobie, że chociaż niektóre elementy się przydają, to za te pieniądze i przy tych zasobach można było to zrobić 20x lepiej.

Sporo słucham prelekcji pracowników Google i tam mają takie powiedzenie, że o sukcesie nie decydują ludzie, tylko procedury.
Ludzie zawsze są różni - zdarzy się zapalony adiunkt, który zawsze chciał być nauczycielem i ma tym pasje, zdarzy się profesor z chorobliwym ego, gnębiący studentów i nieskory do jakiejkolwiek zmiany.
To co decyduje o sukcesie to procedure, a te na studiach publicznych są złe na tak wielu poziomach, że można o tym napisać książkę.
Żeby nie winić tylko nauczycieli, to powiem jeszcze taką zabawną rzecz o studentach "darmowych" studiów.

Jak coś jest za darmo to się tego nie ceni.

Kiedyś prowadziłem komercyjnie zajęcia, które kosztowały kupę kasy.
Kursanci przychodzili punktualnie, trzeźwi, z zapałem do pracy. Wszystko notowali, o wszystko dopytywali, a po wszystkim byli mega zadowoleni.

Jako młody idealista pomyślałem, że ten sam kurs poprowadzę za darmo dla studentów, przyszły 4 osoby i nawet nie wzięły nic do notowania. Pomyślałem, że może mają już za dużo zajęć. Rok chodziłem za dziekanem, żeby pozwolił mi wdrożyć ten program na zajęciach. Nie do końca się udało, trochę nagiąłem przepisy i koniec końców prowadziłem ten sam kurs na zajęciach.
Co ciekawe morale było o 180 stopni inne niż na płatnym kursie. Studenci się spóźniali, przychodzili nieprzygotowani, przeglądali kwejka w trakcie zajęć itp.

Nauczyło mnie to jednego - ludzie nie doceniają rzeczy darmowych.

Już gdzieś indziej pisałem, że mój brat jest dość wysoko postawionym lekarzem. Pamiętam jak kiedyś zaczepiła nas na ulicy jedna kobieta i opowiadała, że zbiera srylion złotych na operację jakiejś dziewczynki. Mój brat się zaangażował (bo to była jego specjalizacja), powiedział że jest lekarzem na kierowniczym stanowisku i może przyjąć i przeprowadzić u siebie taką operację i że ma najlepszych fachowców i wszystko będzie na NFZ. Zdobył numer telefonu i nawet wydzwaniał do tej kobiety i tłumaczył jej, że ma świetny personel i że mają świetną skuteczność takich operacji (operacja kręgosłupa). Kobieta nie była zainteresowana, bo wierzyła, że za pieniądze i tak będzie lepiej.

Z resztą, zastanówcie się jaka jest reakcja, jak studenci się dowiadują, że jest jakiś dzień wolny od zajęć, albo że jakiś egzamin jest prosty i można się nie uczyć. Z mojego doświadczenia w 95% przypadków jest to fala radości. Nonsens.

1

Wiesz, widziałem tysiące studentów i większość z nich udawało się na początku zmanipulować

znam takich - uczelnia sama w sobie dość wysoko, nawet pojawiła się w tym wątku, kierunek chyba ledwo co utworzony

naopowiadali im że po tym kierunku to się można do nasa czy bóg wie gdzie dostać (XD) i nie ogarnęli się wystarczająco szybko że tak naprawdę jest to bezwartościowe i trzeba samemu dużo robić, więc po studiach przez rok lub dłużej nie było pracy IT :D

1

Jest jeden problem z tym uczeniem sie "na zapas". Wystarczy że poczytamy o 6 tezach Malcolma Knowlesa:

The Need to Know.Adults want to know why they need to learn something before undertaking learning (Knowles et al., 2005). Facilitators must help adults become aware of their "need to know" and make a case for the value of learning.

The Learners' Self-Concept. Adults believe they are responsible for their lives (Knowles et al., 2005). They need to be seen and treated as capable and self-directed. Facilitators should create environments where adults develop their latent self-directed learning skills (Brookfield, 1986).

The Role of the Learners' Experiences. Adults come into an educational activity with different experiences than do youth (Knowles et al., 2005; Merriam & Caffarella, 1999). There are individual differences in background, learning style, motivation, needs, interests, and goals, creating a greater need for individualization of teaching and learning strategies (Brookfield, 1986; Silberman & Auerbach, 1998). The richest resource for learning resides in adults themselves; therefore, tapping into their experiences through experiential techniques (discussions, simulations, problem-solving activities, or case methods) is beneficial (Brookfield, 1986; Knowles et al., 2005; McKeachie, 2002; Silberman & Auerbach, 1998).

Readiness to Learn. Adults become ready to learn things they need to know and do in order to cope effectively with real-life situations (Knowles et al., 2005). Adults want to learn what they can apply in the present, making training focused on the future or that does not relate to their current situations, less effective.

Orientation to Learning. Adults are life-centered (task-centered, problem-centered) in their orientation to learning (Knowles et al., 2005). They want to >learn what will help them perform tasks or deal with problems they confront in everyday situations and those presented in the context of application to real-life (Knowles et al., 2005; Merriam & Caffarella, 1999).

Motivation. Adults are responsive to some external motivators (e.g., better job, higher salaries), but the most potent motivators are internal (e.g., desire for increased job satisfaction, self-esteem). Their motivation can be blocked by training and education that ignores adult learning principles (Knowles et al., 2005).

Mózg waży 2% całej masy, a zużywa około 20% energi. To że tak człowiek nie chce się uczyć czego nie uznaje za potrzebne wynika z ewolucji, a nie z tego że ktoś jest leniwy.

3

Szczęście, układy, dobry start w życiu, oportunizm a czasami psychopatia - to wszystko może prowadzić do sukcesu. Podobnie jak pomysłowość, ciężka praca i nieszablonowe myślenie. Recepty na sukces nie ma, a jak by była to i tak pewnie zmieniała by się co roku.

Popularna w internecie anegdota mówi że Mark Twain zapytany o receptę na sukces odpowiedział: Po pierwsze człowiek powinien starannie wybrać sobie rodziców (sic!).

To co odróżnia mnie, dorosłego, od mnie dziecka w kwestii nauki to świadomość że wiedza zdobyta, ale nie wykorzystywana na co dzień szybko ulega zapomnieniu. Mógłbym się teraz rzucić i uczyć Rusta ale co mi z tego? Po napisaniu 5k linii kodu pewnie to zostawię i po roku niewiele z tego będę pamiętał.
Najlepiej zilustrować to na nauce języka obcego. Potrzebuje min 1h niemieckiego na 2 dni żeby nie zapominać się słownictwa. Jak się uczyłem to w ogóle nie brałem pod uwagę wysiłku, który potem trzeba wkładać żeby utrzymać obecny poziom języka. Gdyby nie filmy/audiobooki mój niemiecki pewnie cofnął by się do A2, a może i do A1 w przeciągu roku.

Teraz jestem zagorzałym wyznawcą "just-in-time learning". Czyli poszerzania wiedzy, gdy jest ona faktycznie niezbędna. W dobie kursów on-line, ebooków i blogów jest to w zupełności wykonalne.

Jeśli chodzi o naukę szkolną to z biologi, chemii i wiedzy o społeczeństwie nie pamiętam praktycznie nic. Z historii może bitwa pod Grunwaldem i rozbiory... Z przedmiotów typu filozofia na studiach, czy też teoria obwodów albo metody numeryczne również niewiele zostało...

Z drugiej strony wiedza związana z narzędziami których używam na co dzień uległa poszerzeniu (Linux, JVM, Algo - przynajmniej rekrutacja :P). Od kiedy pracuje w ang mówiącej firmie angielski też jest o niebo lepszy...

9

@0xmarcin:

Mógłbym się teraz rzucić i uczyć Rusta ale co mi z tego? Po napisaniu 5k linii kodu pewnie to zostawię i po roku niewiele z tego będę pamiętał.

Nie zgadzam się z tym. Po pierwsze dużo prościej coś sobie przypomnieć niż nauczyć się od nowa. Po drugie wiele rzeczy, pozornie niezwiązanych, ma na siebie wpływ. Jak ktoś nauczy się pisać w haskellu to istnieje spora szansa ze zacznie pisać inaczej kod w Javie, np. za pomocą streamów, either/optional, bez side effectów itd, albo przynajmniej będzie widział że gdzieś można tak zrobić, nawet jeśli w samym haskellu nigdy już nie napisze kolejnej linijki.

Poza tym to trochę smutne podejście czy X mi się przyda. Można się uczyć czegoś bo jest interesujące ;)

3
0xmarcin napisał(a):

Mógłbym się teraz rzucić i uczyć Rusta ale co mi z tego? Po napisaniu 5k linii kodu pewnie to zostawię i po roku niewiele z tego będę pamiętał.

Są tematy które nijak się mają do pracy, ale przydają się w rozwoju programisty.
Nigdy do końca nie wiesz gdzie będziesz za 10 lat.
Co będzie wtedy na topie.
Jakie doświadczenia Ci się przydadzą.

Jakby skupiać się tylko na tym co w pracy potrzebne to wystarczy jeden stack do końca życia.
Wtedy oczywiście są wyraźne plusy - wolne popołudnia.
Ew. czekanie na to że firma zdecyduje się na jakiś nowszy frejmłork / język.
Tylko wtedy nie zawsze firma decyduje się doszkalać obecnych pracowników.
Cytuję swojego byłego szefa, który powiedział to swojej długoletniej podwładnej (25+ lat exp): "wolę wziąć inteligentnych ludzi z rynku niż płacić za szkolenia".

3

Wiele osób źle rozumie zasadę "just-in-time learning". Nie chodzi o to że uczymy się gdy musimy, tylko że uczymy się gdy potrzebujemy.

Nawiązując do postu @vpiotr, chcesz zmienić pracę to:

  • Sprawdzasz co jest teraz gorące na rynku e.g. AWS
  • Uczysz się tego
  • Zmieniasz pracę

Nie sztuką było uczyć się około 8 lat temu nodeJS dlatego że była na to olbrzymia moda. Większość osób które były na backendzie i zainwestowały w tą technologie straciły po prostu czas. Ogłoszeń o NodeJS jest jak na lekarstwo.

Zasada "just-in-time learning" ma za zadanie oszczędzać czas. To jak ten (zaoszczędzony) czas wykorzystasz zależy od Ciebie. Zamiast uczyć się co 1 rok nowego frameworka JS możesz np. stworzyć jakąś apkę która przyniesie społeczeństwu jakąś wartość lub napisać bibliotekę do obsługi exceli lub pracować nad nowym formatem kompresji video.

2

@0xmarcin przepraszam, może źle rozumiem ale

Mógłbym się teraz rzucić i uczyć Rusta ale co mi z tego? Po napisaniu 5k linii kodu pewnie to zostawię i po roku niewiele z tego będę pamiętał.

Dla mnie brzmi jak filozofia po co sprzątać skoro z kilka dni znowu będzie brudno. Co więcej, czekając na "potrzebę" może ona nigdy nie wystąpić. Więc zamiast klepać Advent of Code w ruście po 20 minut dziennie przez cały grudzień (i może finalnie dochodząc do wniosku ze ci się podoba i chcesz się przekwalifikować i szukać pracy w ruście) to będziesz oszczędzać czas, cokolwiek to znaczy. Wiele rzeczy trudno ocenić póki się ich nie spróbuje, a argument nie będę próbować skoro nie planuje poświęcić temu następnych X lat życia zupełnie do mnie nie przemawia, mimo ze sam z natury jestem osobą która nie lubi robić rzeczy bezmyślnie i bez planu.

Większość osób które były na backendzie i zainwestowały w tą technologie straciły po prostu czas

? Ktoś ma X lat doświadczenia w programowaniu w JS, nie bardzo rozumiem na czym polega tu strata czasu, bo to jednak bardzo popularny język. A nawet gdyby nie był, to nadal X lat doświadczenia jest lepsze niż 0 bo nawet nie zaczynałem bo ta technologia może wyjść z mody :D

0

Jest jednak pewna różnica między dobrowolnym uczeniem się Haskella, Rusta czy Node.js a losowymi przedmiotami na studiach.
Chociażby dlatego że programiście bardziej przyda się umiejętność programowania w losowym języku niż losowy przedmiot na studiach (FireWire np lub budowa tranzystora). Tak myślę przynajmniej.

Napisałem te swoje kilka linii w Haskellu od marca tego roku i myślę że mnie to programistycznie mocno zmieniło. Teraz rozumiem czemu w Scali jest tak duża grupa lobbująca za TypeClassami. Rozumiem też że monada wcale nie taka straszna jak ją malują (są gorsze rzeczy) i może się przydać w normalnym programowaniu. Więc nawet jeśli nic produkcyjnego w Haskellu nigdy nie napiszę to myślę że dzięki Haskellowi stałem się lepszy programistą. Z drugiej strony na studiach miałem przedmiot gdzie uczyliśmy się o wewnętrznej strukturze USB. Nie czuję żeby dało mi to cokolwiek do bycia programistą :(

1

Jeszcze jeden przykład ilustrujący just-in-time learning:

Podejście 1, nazwijmy je klasyczne:

  • Architekt Zbyszek pojechał na confę, nasłuchał się o mikroserwisach. Natychmiast kupił "Building Microservices" i za kilka miesięcy zaczął wdrażać to podejście w firmie jako nowoczesne i postępowe. Po 2 latach dewelopmentu Zbychu dorobił się distributed-monolit bo jednak nie każdą wiedzę łatwo jest przekazać w książkach, a i bez celu (tutaj cel był syntetyczny - przejście na mikroserwisy) lub problemu który chcemy rozwiązać wdrażanie nowego rozwiązania jest trudne.

Podejście 2 oparte na just-in-time learning:

  • Architekt Krzychu siada w piątek z browarem i zastanawia się czemu u nas k** jest tyle błędów z tą wielowątkowości. No co my robimy źle że dzień w dzień bugi i deadlocki. Krzychu wybiera najbardziej palący problem - brak sychronizacji który powoduje uszkodzenie danych (deadlocki obejdziemy restartami co 1h). Krzychu robi research i czyta o różnych podejściach. W końcu dochodzi do Aktorów. Postanawia wypróbować to podejście - wie że jego cel nr. 1 to bezpieczeństwo danych. Aktorzy okazują się nie być cudownym rozwiązaniem ale działają znacznie lepiej niż ReentrantLock'i i Semphor'y.

Przypadek 1 - uczymy się z nadzieją że wykorzystamy (lub wykorzystamy na siłę) daną wiedzę.
Przypadek 2 - oparty na refleksji i próbie rozwiązania rzeczywiście istniejącego problemu.

Nie tylko przypadek 2 ma większe szanse na sukces, ale jest również bardziej prawdopodobne że podejście 2 dostarczy nowych innowacyjnych rozwiązań o których nikt jeszcze nie słyszał.

2

Obecnie problemem nie jest czy się uczyć tylko czego się uczyć.
Podejście just-in-time się nie sprawdzi w Javie jak również w C++.
W Javie niezbędna wiedza ciągle się rozrasta (kolejne JDK, kolejne biblioteki, kolejne narzędzia, kolejne architektury i podejścia devopsowe).
W C++ są kolejne standardy, kolejne podejścia, Boost co miesiąc ma nowe pod-biblioteki.

Można się skupić tylko na środowisku wymaganym w pracy a i tak tematów do nauki będzie na lata. No i nie każdego kręci Spring Data / Hibernate / JPA...

0
0xmarcin napisał(a):

Podejście 1

  • Architekt Zbyszek pojechał na confę, nasłuchał się o AKTORACH

Podejście 2 oparte na BROWARZE będące skonsumowaniem efektów podejścia peirwszego

  • Architekt Krzychu siada w piątek z browarem

z architektem Zbyszkiem
Postanawiają W PONIEDZIAŁEK wypróbować to podejście - wie że jego cel nr. 1 to bezpieczeństwo danych. Aktorzy okazują się nie być cudownym rozwiązaniem ale działają znacznie lepiej niż ReentrantLock'i i Semphor'y.

0

@WeiXiao:

Może to jest problem, że studia są za mało elastyczne jeżeli nie ugadasz się jakoś w dziekanacie (czyli pewnie garstka studentów)
...
Tego bym chciał, większej elastyczności tak "by default", a nie że jedna dwie uczelnie w całym kraju coś mogą zaoferować w tym kierunku xd

akurat tak trafiłem na nowy esej Paula Grahama (pomijając czy jego wpis są słabe/dobre) i po pewnym fragmencie od razu mi się przypomniało to co tu pisałem

I had gotten into a program at Cornell that didn't make you choose a major. You could take whatever classes you liked, and choose whatever you liked to put on your degree. I of course chose "Artificial Intelligence." When I got the actual physical diploma, I was dismayed to find that the quotes had been included, which made them read as scare-quotes. At the time this bothered me, but now it seems amusingly accurate, for reasons I was about to discover.

I applied to 3 grad schools: MIT and Yale, which were renowned for AI at the time, and Harvard, which I'd visited because Rich Draves went there, and was also home to Bill Woods, who'd invented the type of parser I used in my SHRDLU clone. Only Harvard accepted me, so that was where I went.

...

That fall I started taking art classes at Harvard. Grad students could take classes in any department, and my advisor, Tom Cheatham, was very easy going. If he even knew about the strange classes I was taking, he never said anything.

So now I was in a PhD program in computer science, yet planning to be an artist, yet also genuinely in love with Lisp hacking and working away at On Lisp. In other words, like many a grad student, I was working energetically on multiple projects that were not my thesis.

ewidentnie przeskok pomiędzy tym co jest tu, a tam.

src: http://paulgraham.com/worked.html

2

Ja kiedyś myślałem sobie, że "zrobię kiedyś studia informatyczne" (w sensie, że jako samouk czuję się jednak ciągle niedoedukowany w kwestiach informatycznych, algorytmów, matematyki czy ogólnych zasad informatyki. Tak jakbym umiał programować, ale nie miał tego całościowego poglądu i głębszego spojrzenia), ale myślę sobie teraz, że cała wiedza jest w necie, nawet ta o algorytmach, matematyce czy o hardcore computer science, a studia co mogą dać więcej?

(tj. nie lekceważę wiedzy akademickiej, oglądałem wykłady z Harvard w necie, również jestem otwarty na nagrane wykłady z polskich uczelni, jeśli się pojawią. Po prostu nie sądzę, żeby studia informatyczne coś mi mogły dać, czego bym nie mógł sobie znaleźć w necie. No poza motywacją, żeby nauczyć się rzeczy, które nie są bezpośrednio mi potrzebne teraz, ale warto poznać, bo mogą im się przydać w przyszłości).

Chociaż jestem ciekaw odmiennego punktu widzenia. Czy studia informatyczne mogą coś dać poza tym, co można sobie samemu wyszukać w necie?

Jak czytam czasem wątki studentów, którzy mają jakieś zadanie na zaliczenie, to mam wrażenie, że to jest uwstecznianie, a nie nauka (mam na myśli zadania, które każą ci zaimplementować coś w określony sposób, np. "użyj dziedziczenia"). Plus np. zbyt wiele studentów ma wątpliwości, na jaki temat napisać pracę inżynierską czy magisterską - czy od tego nie powinni być promotorzy, żeby pokierować studentem, dać mu jakieś wskazówki? Jeśli internauci muszą pomagać studentom informatyki, to źle to świadczy o poziomie uczelni inf. w Polsce (chociaż pytanie też, jakie to konkretne uczelnie).

7

Studia dają więcej niż nauka samemu. Po pierwsze o wielu rzeczach nawet bym nie wiedział, że istnieją. Po drugie wielu rzeczy bym nie ruszył, a chcąc się chcąc musialem. Po trzecie nauka samemu jest zazwyczaj powierzchowna, bo jak zaczyna się robić ciężko to motywacja ustaje. Po czwarte jak się jest na sensownej uczelni to ma się wsparcie kadry dydaktycznej i z każdym problemem wiadomo do kogo się zwrócić.

Ze swojej strony mam bardziej wrażenie, że nie wykorzystałem w pełni potencjału, który dają studia, bo skupiłem się na pracy zawodowej. Ma to swoje zalety, ale trochę mi szkoda.

0

Generalnie zauważyłem że mało ludzi boi się o tym wprost mówić że studia informatycznie nie maja nic wspólnego z dzisiejszym rynkiem pracy. Dlaczego tak jest?

No widzisz, drogi autorze. Jeśli chcesz by jakaś instytucja przyuczyła Cię do zawodu, trzeba było pójść do zawodówki. Uczyć masz się sam. Co mają powiedzieć absolwenci studiów humanistycznych? Idą tam, bo co? Dziś świat jest tak bardzo techniczny, jak nigdy jeszcze dotąd nie był, a jednak ludzie na takie studia idą. I co? Idą uczyć się przyszłej pracy? Idą po to, by profesor filologii polskiej nauczył ich pracować?

2

Po trzecie nauka samemu jest zazwyczaj powierzchowna, bo jak zaczyna się robić ciężko to motywacja ustaje.

Czyli zamiast walczyć z pierwszorzędną przyczyną (własne lenistwo, brak konsekwencji w działaniu itp) to walczyć z objawami? Naprawdę rozsądne :)
Abstrachując od tego czy studia są przydatne czy nie, to dla mnie taka zaleta to nie zaleta ;)

2

@Saalin:

Po trzecie nauka samemu jest zazwyczaj powierzchowna, bo jak zaczyna się robić ciężko to motywacja ustaje.

No jeżeli robisz to powierzchownie, no to będzie powierzchownie, a na studiach ogranicza cię sylabus, godziny, prowadzący.

1

@jest_luz:

Myślicie że studia mogą mieć jeszcze w przyszłości(powiedzmy do kilkunastu/kilkudziesięciu lat) jakąś realną warność(poza samym papierkiem) czy będą się dalej tylko dewaluować?

Nie zaobserwowałem takiego trendu, mimo że wielu studiujących ze mną kolegów przepowiadało że lada moment studia nie będą do niczego nikomu potrzebne, i "beton się skruszy". To było 10 lat temu.
Firmy lubią zatrudniać/zapraszać na rekrutacje na stażystów osoby które studiują lub ukończyły studia techniczne. Wygląda na to że to z punktu widzenia wolnego rynku działa.

Studia informatyczne to nieporozumienie?

IMHO po części tak, powinien być budżet zmniejszony, mając na uwadze potrzeby naukowe. Kto pamięta coś z elektroniki albo metod numerycznych po 10 latach? Ile osób poszło na studia tylko dlatego, że taki jest model rynku, a nie dlatego, że interesuje ich computer science(nie mylić z programowaniem). Firmy mogą równie dobrze nie polegać na państwie do wstępnej selekcji za nasze pieniądze, i przeprowadzać sobie więcej własnych testów według własnego uznania, na własny koszt.

2

Nie zdziwiłbym się gdyby za kilka lat przepisy wymagały tytułu co najmniej inżyniera do niektórych stanowisk. Brzmi absurdalnie, ale takie cuda się zdarzają..

0

W 2021 sytuacja na start wygląda mniej więcej tak

Masz studia (nieinformatyczne), to masz opcję
SAP + Java + Tester = 3 x StarterKit -> Wrocław & Poznań
"Program dedykowany jest absolwentom i studentom ostatniego roku studiów - uczestnicy są zobowiązani uzyskać wyższe wykształcenie, min. inżynierskie lub licencjackie, do momentu zakończenia trwania Programu."

Masz tylko maturę albo nie masz matury, to masz opcję
Darmowe nadgodziny kolegów z pracy
"*Myślą, że pracują przy czymś wielkim, a są trybikiem za 3,5 tys. zł., traktowani jak części zamienne "
(albo web-dev u Janusza)

0

Cześć wszystkim 🙂
Jeśli zastanawiacie się nad studiami w Krakowie na kierunku Zarządzanie/Informatyka/Finanse i Rachunkowość to chciałabym polecić Wam moją uczelnię #WSZiB. Jestem na 2 roku studiów na kierunku Zarządzanie ze specjalnością - Zarządzanie procesem tworzenia aplikacji (Uczę się Pythona, Javy, C++) Z czystym sumieniem mogę polecić Wam tę uczelnię ponieważ sama kilka lat temu zastanawiałam się nad wyborem tej właściwej 🙂

15

No to mam nadzieję, że po studiach znajdziesz lepszą pracę niż marketing szeptany na forach ;)

0

@Karolina Kołodziej: mysle, ze z perspektywy studenta 2 roku, bez doswiadczenia w IT masz bardzo szeroka perspektywe do oceny swojej sciezki kariery. Zechcesz byc prelegentem na konferencji dotyczacej kariery w it?

1
Karolina Kołodziej napisał(a):

Cześć wszystkim 🙂

Jeśli zastanawiacie się nad studiami w Krakowie
to chciałabym polecić Wam moją uczelnię

Cześć wszystkim zarejestrowanym
Rejestracja: około 2 godziny
którzy poświęcili swój cenny czas żeby zarekomendować prywatną płatną szkołę

1

Ja tam się dzięki studiom nauczyłem Dockera i Terraforma nie dlatego, że mnie zmusili, ale były np systemy rozproszone z projektem i Administracja systemami komputerowymi, sam bym się nie zmotywował żeby za to sie zabrać, bo lepiej browarka po robicie strzelić - więc chociaż dla tego myślę, że warto.

@LukeJL: Czy studia informatyczne mogą coś dać poza tym, co można sobie samemu wyszukać w necie?

Nie, ale serio, czy programiście 15k się chce szukać jakichś dockerów w necie bo mu sie nudzi :P? A jak się robi studia na odwal się, to jest poczucie zmarnowanych pieniędzy,a to motywuje :P

0
Pixello napisał(a):

Nie, ale serio, czy programiście 15k się chce szukać jakichś dockerów w necie bo mu sie nudzi :P? A jak się robi studia na odwal się, to jest poczucie zmarnowanych pieniędzy,a to motywuje :P

w momencie kiedy musisz siedzieć nad nudnym kodem to każdy pretekst jest dobry żeby się oderwać
natomiast niektórzy uważają ze opłacone studia na odwal czynią ich lepszymi niż darmowe studia na poważnie

0

Znalazłem, jest jeszcze wpis 5 minut wcześniejszy :)
WSZiB Kraków - Informatyka zaocznie
Są nawet specjalne tablety do pokazywania obliczeń i jest dokładny cennik opłat, za poprawkę, następną poprawkę. Dane pełne i rzetelne jakby prosto z dziekanatu.

0

Ja jestem na studiach inżynierskich zaocznych i rzygam tym gównem. Wciskanie by się uczyć C++98 przez cały rok, które do niczego mi się nie przyda (umiem programować w js'ie). Na podstawach programowania/bazy danych, to co oni na zajęcia rozkładają na 2 miesiące, nauczysz się w pierwszym lepszym kursie z yt, który trwa max 2h. Nie widze innego sensu by studiowac infe poza papierem. Powinny byc jakieś specjalizacje, a nie osoba która chce być stricte ios/android devem lub frontem, musi uczyć się wszystkiego.

2

Czy można być programista bez studiów informatycznych ? Tak
Czy można być dobrym programista i dużo zarabiać bez studiów informatycznych ? Tak

Niemniej nie oznacza to, że nie warto studiować informatyki. Jeśli ktoś ma możliwość i chęci to jak najbardziej jest to dobra decyzja a na pewno będzie miał lepszy start w momencie szukania pracy. Wyższe wykształcenie nie zaszkodzi a zawsze może pomóc.

0 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 0