Wątek przeniesiony 2020-09-24 11:05 z Edukacja przez cerrato.

Pomoc w dokształceniu się na nauczyciela

0

Dałem się wmanewrować w pomoc w nauce matematyki dla pociechy w piątej klasie rzekomo dobrej warszawskiej szkoły (bogaci rodzice, wypas fury dowożą pociechy)

Treść (przykład) zadania
Dawniej w wagonach I klasy było 9 przedziałów, a w każdym z nich 6 miejsc.
W wagonach II klasy było 10 przedziałów po 8 miejsc..
Ile miejsc siedzących było w pociągu który miał 2 wagony I klasy i 5 wagonów II klasy.

[ typowy zestaw podręcznik+ ćwiczenia, tu akurat z wydawnictwa "Gdańskie Towarzystwo Oświatowe"]

Po 2 wizytach w domu, każda po godzinie, jedyny 'sukces' to przekonanie mamy, że pociecha na czas robienia lekcji ze mną wyłącza telefon. Wcześniej TikTok, Whatsapp, FaceTime na iPhone itp nawet po 2 powiadomienia na minutę.

Pociecha nie odstaje poziomem od klasy. Ja nie bardzo mogę się z tego wymanewrować, nie biorę za to kasy, zgodziłem się ze względów 'towarzysko-prawie rodzinnych' bo nie wiedziałem jak to będzie wyglądać.

Jakieś materiały, ćwiczenia, coś do pomocy w nauczaniu?
Ktoś sobie dorabiał na korkach na poziomie podstawówki i coś podpowie?
Jakieś ćwiczenia do zadania, coś kształtującego myślenie i skupienie 5 minut nad zadaniem domowym?

Byłem głupi, bo przy stole chlapnąłem, że sobie dawniej dorabiałem korkami dla maturzystów. :(

2

Jak dzieciak sam nie chce to go nie przekonasz. Samo zabranie telefonu wg mnie powinno wystarczyć i jakaś śmieszna nagroda jak zrobi poprawnie zadanie czy jego część.

Tu nie ma magicznej metody, która działa na każdą pociechę

0
boska_cebula napisał(a):

jakaś śmieszna nagroda jak zrobi poprawnie zadanie czy jego część.

Przy mnie została ogłoszona kara za niezrobienie zadań: w sobotę nie pojedzie do parku rozrywki. Trochę poskutkowało

3

Ja jestem złym nauczycielem, w sensie nie mam zdolności pedagogicznych, ale z pozycji rodzica:

-uświadom rodziców, że jak dziecko nie będzie pracować i ignorować to co robi na zajęciach to nawet codzienne korki nie pomogą.

Część rodziców mentalnie nie jest wstanie zaakceptować, że dziecku sie po prostu nie chce/jest leniwe/ma ograniczenia i żyją w przekonaniu że problemy znikną magicznie jak zapłacą za korepetycje.

Moja historia jest taka, że raz dałem córkę na korki z angielskiego do koleżanki po fiflologii, po miesiącu mi odmówiła bo mloda się nie uczyła i nie widziała sensu kontynuacji. więc na Twoim miesjcu zadawałbym uczennicy prace domowe, nie w sensie zasypania jej robotą, ale np. przerabiasz zadanie takie jak powyżej to dostaje tyle, żeby do następnego razu miała 1 takie zadanie na dzień.
Jak będzie olewać, to gadasz z rodzicami, że to jest strata Twojego czasu i albo oni dyscyplinują córkę do pracy, albo rezygnujesz.

4

Napie... go po łapach jak nie będzie wiedział a jak będzie to nie. Jak nie będzie chciał to, choć byś był mistrzem nauczania to i tak nic z tego nie będzie. Czyli pozostaje stara dobra manipulacja i przemoc fizyczna.
Błąd, jaki popełniałeś to, że nie bierzesz kasy. W takich wypadkach mówi się 150 PLN za h - takie rzeczy bardzo motywują takich ludzi - mówie o rodzicach.

4

Zrezygnuj, powiedz, że masz problemy rodzinne i nie potrafisz się skupić albo że pojawił się pilny projekt po pracy i ledwo znajdujesz czas na spanie. To najbardziej politycznie poprawne odpowiedzi, które ludzie potrafią zrozumieć bez potrzeby zadawania kolejnych pytań.

Poza tym smarkula tego nie doceni, a prędzej czy później i tak się wypalisz, a najlepsze, że i tak nikt tego "poświęcenia" nawet nie zauważy :D

1

Zastanawiam się, co jest nie tak, bo 2 godziny tłumaczenia jak grochem o ścianę
wagon I klasy 9 przedziałów, w każdym 6 miejsc. To znaczy, są 9 x 6 = 54 miejsca w wagonie
wagon II klasy 10 przedziałów, w każdym 8 miejsc. To znaczy, jest 10 x 8 = 80 miejsc w wagonie
Do tego etapu po trudach udało się nam wspólnymi siłami dojść

Ale dalej
pociąg ma 2 wagony klasy pierwszej i 5 wagonów klasy drugie
Ile jest miejsc w pociągu za ciężkiego uja --- nie rozumiem!!! (wyczaiłem, ze - nie rozumiem - znaczy też: mam to w dupie i mi się nie chce na to marnować czasu)
2
54+5*80 = 108 + 400 = 508
Tu już za głęboki poziom abstrakcji bo trzeba sięgnąć po wyniki wcześniejsze, przeczytać ze zrozumieniem, wykorzystać obliczone 54 i 80 miejsc na wagon

Piąta klasa, bąbelek na poziomie lepszych uczniów, niewiele brakło, mogło być za czwartą klasę świadectwo z paskiem.

Tłumaczyłem na Kinder Bueno i Toffifee co to opakowanie (przedział/wagon), co to czekoladka (jedno miejsce).

Jak to robią (tłumaczą) ludzie którzy tum się zajmują profesjonalnie? Uczą tego na pedagogice?

2

Tak mi sie jeszcze przypamniało z rozmów z mamą (emerytowana nauczycielka matematyki):

  • warto kupić podręcznik dla nauczyciela: https://ksiegarnia.gwo.pl/ksiegarnia/ksiazka/1437,matematyka-z-plusem-5-podrecznik-w-wersji-dla-nauczyciela (akurat dzisiaj kupowałem do LO) bo w nim są komentarze, które wskazuja nauczycielowi z czym dzieci mają problemy, na co ma zwrócić uwagę itd. Skoro dla niej to pomoc to mysle że dla Ciebie też
  • z praktyki jak uczysz wzorów (nie wiem co teraz jest w piątej klasie) to uczeń powinien powiedzieć wzór słowami, czyli obwód kwadratu to nie 4a, a suma długosci wszystkich boków, dopier później poznawać wzory

To tyle

10

Jak to robią (tłumaczą) ludzie którzy tum się zajmują profesjonalnie?

Jak dzieciak ma w dupie, to jedynie bicie patelnią po łbie może pomóc. Te Tofifi to możesz sobie zjeść samodzielnie i tyle.

2
Panczo napisał(a):
  • z praktyki jak uczysz wzorów (nie wiem co teraz jest w piątej klasie) to uczeń** powinien powiedzieć wzór słowami, **czyli obwód kwadratu to nie 4a, a suma długosci wszystkich boków, dopier później poznawać wzory

Chyba zaczynam czuć o co chodzi.

Robiliśmy zadanie mniej więcej takie:
Jaś ma 6 lat, Małgosia jest 2 razy starsza
Tomek się urodził kiedy Jaś miał 5 lat

Ile lat mają dzieci. Po przeprawie podsumowanie, Jaś 6, Małgosia 12, Tomek rok. To pisz do zeszytu odpowiedź
Odpowiedź: dzieci mają 19 lat?
WTF?!
19 bo na początku zajęć robiliśmy ostrą powtórkę z dodawania w pamięci w zakresie do 20 , 30. (9 + 7 masz potrafić policzyć w pamięci a nie zgadywać 15? 14? 19? bo przy zadaniach wcześniej mama podpowiadała: sze... szesna.... - szesnaście! brawo)

6

Ja mam wrażenie obserwując edukacje swoich, ze największy problem to wyciagnąć dane z treści zadania. Przez te wszystkie ćwiczeniówki testy, czytając zadanie z matematyki nie wiedzą na jakich liczbach się oprzeć, dużo mnie kosztowało, aby nauczyć je wyciągania danych, byli zszokowani, że ja zadania z treścią zawsze dzieliłem na dane i obliczenia. W przedmiotach humanistycznych też zrobienie syntezy leży i kwiczy. Ale w sumie skąd mają to umieć, jak większość jadą na testach...

1

Zagraj z nim w pokera na pieniądze, pooglądajcie materiały z Khan Academy w odpowiednim przedziale wiekowym albo wkręć go w jakieś tabletop RPG z rozbudowaną mechaniką starć.

5

masz potrafić policzyć w pamięci a nie zgadywać 15? 14? 19? bo przy zadaniach wcześniej mama podpowiadała: sze... szesna.... - szesnaście! brawo

Ja jak czasem coś liczę z moim najstarszym ogrem to wygląda podobnie:

  • 87 - 14
  • 72
  • na pewno?
  • 75
  • really?
  • 73
  • jesteś pewien?

to ostatnie jest właśnie po to, żeby wyeliminować zgadywanie. Bo jakbym powiedział "OK" to wcale nie wiem, czy po prostu przestrzelił wszystkie liczby w okolicy i w końcu trafił, czy naprawdę obliczył. Polecam tą technikę.

W temacie liczenia - zauważyłem też, że możliwość samodzielnego sprawdzenia kalkulatorem daje jakąś taką radość i motywację. Jak sam oblicza, a potem może sam sprawdzić na kalkulatorze, czy dobrze obliczył - to jakoś bardziej się stara i przykłada od tematu.

1
cerrato napisał(a):

to ostatnie jest właśnie po to, żeby wyeliminować zgadywanie. Bo jakbym powiedział "OK" to wcale nie wiem, czy po prostu przestrzelił wszystkie liczby w okolicy, czy naprawdę obliczył. Polecam tą technikę.

Rewelacja! Dzięki

Mamusia cierpliwie podpowiadała metodą zimno, ciepło, gorąco, brawo! Też bym się nie męczył z nauką bo po co.

4

Moja koleżanka ze studiów nagrywa filmiki na youtubie:

Nie tylko programiści mają swoich streamerów ;)

@BraVolt Co do samej sytuacji, to wyznaczyłabym cel. Czy celem jest poprawienie jedynek czy zdanie matury czy coś innego.
Generalnie jak ktoś nie lubi matmy, to korepetytor nie ma zaszczepić miłości do matmy. Korepetytor ma pomóc osiągnąć konkretny cel. np. zdanie do kolejnej klasy, zdanie matury na 30% itp.
Jak wyznaczysz cel, i będziesz kierował swoje działania na ten cel. Czyli np. poprawa sprawdzianu z jedynki na 3.
Czy liczenie zadań pod maturę z arkuszy, to może z niechecią, ale ten uczeń rozumiejąc, że to jest konkretny cel wykona swoją pracę.

Jeśli celem jest, że ma zamiast 3 mieć 5, to wtedy jest to abstrakcyjny cel rodziców a nie sprawa życia i smierci i nie bedzie motywacji.

Jeżeli ktoś typowym przykładem niekumetego matematycznie człowieka, nie ucz go rozumowac logicznie, bo to na nic, naucz go trików, schematów, tak, że będzie nie myśląc wcale, klepał schamatycznie przekształcenia. Generalnie wiele zadań da się sprowadzić do schematu, który powtórzony kilka razy wejdzie w nawyk.

5

Może trzeba dostosować zadanie do współczesnych czasów.

Twój kolega Janek wysyła wiadomość co 3 minuty, natomiast Gosia w ciągu 10 minut zamieszcza 2 zdjęcia na instagramie. Jeśli odłożysz telefon an godzinę, to ile powiadomień będzie na ciebie czekać?

A na serio to polecam zainteresować się https://pl.khanacademy.org/
A rodzice powinni obejrzeć https://www.netflix.com/pl/title/81254224

4

Też udzielałem korków dla maturzystów, oni jakoś już myślą, przynajmniej potrafią dodawać, odejmować i mnożyć (przynajmniej niektórzy). Uczenie dzieci w podstawówce to właśnie głównie psychologia niż nauczanie, więc nie zazdroszczę xd

Możesz spróbować być cool dla niej, nie żaden ok boomer, np robiąc analogie matematyczne do celebrytów z TikToka.

2
Pinek napisał(a):

Też udzielałem korków dla maturzystów, oni jakoś już myślą, przynajmniej potrafią dodawać, odejmować i mnożyć (przynajmniej niektórzy). Uczenie dzieci w podstawówce to właśnie głównie psychologia niż nauczanie, więc nie zazdroszczę xd

Możesz spróbować być cool dla niej, nie żaden ok boomer, np robiąc analogie matematyczne do celebrytów z TikToka.

zawsze mnie zastanawiało dlaczego starsi mówili, że młodzież coraz głupsza. I o ile jeszcze 10 lat temu to nie było uzasadnione.
To teraz na prawdę tak jest. te tik toki, snapy i inne szajsy robią im wode z mózgu.
tak 1998/1999 to jeszcze ostatnie normalne co przynajmniej pamiętaja czasy bez internetu i nie mieli smartphona w podstawówce.

2

@BraVolt: do ktorej klasy dzieciak chodzi ?

Moje doswiadczenie: nie da sie pomoc komus kto tego nie chce. I zadne pieniadze nie sa warte by sie mordowac z kims kto ma wywalone. Chyba ze jestes pasjonatem i chcesz zmienaic swiat niczym w Mlodych gniewnych. Co jest wazne: nie dajesz rozwiazan na tacy tylko pomagasz wpasc na kolejne kroki. Generalnie ten co sie uczy ma zrobic cala robote z co najwyzej lekkim popychaniem w dobra strone.

Przyjaznilem sie z gosciem ktory zyl z korepetycji (poznalem go jak sam szukalem pomocy z matmy na pierwszym roku studiow, ale skonczylo sie podsumowaniem ze takich kosmosow to na oczy nie widzial :) ) on sie skupial na przygotowaniu do matury i mowil rodzicom na poczatku ze jak pociecha nie podejdzie powaznei to szkoda jego zasu i ich pieniedzy na to.

1

Skoro jak twierdzisz rodzice są zamożni a Ty zostałeś w te korepetycje "wmanewrowany" zaproponuj rodzicom żeby wynajęli profesjonalistę/tkę. Na rynku są osoby które podejmują się pracy z trudnymi dziećmi (choć inne mniej pozytywne określenie ciśnie mi się na usta). Do tego proponuje pakiet "wizyta w poradni pszychologicznej" być może winny jest brak motywacji być może ADHD lub jeszcze coś innego....

Inna sprawa że z opisu jasno wynika że rodzicom nie zależy na edukacji dziecka. Inaczej kary nie trzeba by było negocjować. Domyślam się że i rodzice nie przywiązują do nauki zbyt dużej wagi. Jak wiadomo dzieci uczą się przez małpowanie dorosłych a nie przez słuchanie wykładów o moralności i etyce...

Im dziecko starsze tym ciężej naprawić problem lub "wyprostować" pewne zachowania. Porozmawiaj na serio z rodzicami...

2

Dziecko najwidoczniej nie widzi sensu w nauce i ciężko będzie cokolwiek tu zrobić jeśli nie będzie przekonane. Jakakolwiek przemoc to zło - dziecko dalej nie będzie rozumieć co robi źle. Podobnie z nagrodami, bo dziecko będzie robić dla nagród. Nie zadziała również tekst typu "W tym wieku powinieneś to umieć" - to bierna agresja i jedyne, co uda się osiągnąć, to poczucie winy. Bicie linijką po rękach i inne tego typu rzezy może i spowodowały lepsze wyniki u niektórych, ale za to ci ludzie potem nienawidzą szkoły i nie pamiętają z niej nic.

Z propozycji pomocy może Scratch albo coś w tym stylu. Jeśli dzieciak by wiedział, że obliczenie czegoś pozwoli mu zrobić coś większego, to miałby inspirację. Tu warto porozmawiać z rodzicami. Jak wspomniał @Pinek, w nauczaniu dzieci może być więcej psychologii, niż samej nauki. Może rodzice powiedzą co dziecko lubi robić po szkole i ustalić sposób nauki, który pasuje dziecku. Wtedy nauczy się samo i pomoc nie będzie potrzebna.

5

nie ucz pociechy matmy, bo jeżeli pociecha sama nie chce, to i tak niewiele z tego będzie, po prostu oglądajcie śmieszne koty w necie czy CSa w tym czasie, a mamie mów że progress taki, że za rok będzie pretendentem do wygrania olimpiady z matmy.

im szybciej zaliczy reality check tym lepiej ;) a przy okazji załatwisz dwa problemy na raz - nie będziesz się męczył ze zmuszaniem kogoś do uczenia matmy oraz ""rodzina"" już się do ciebie szybko nie odezwie - win/win

a tak mniej poważnie, to na necie jest dużo materiałów

etrapez, matemaks czy wymieniona khan academy - to są sprawdzone marki od lat utrzymujące poziom z matmy w tym kraju na jako takim poziomie

3

No dużo zależy też, czy dziecko jest niekumate, czy właśnie szybko rozprasza się przez czynniki zewnętrzne. W moim przypadku zwykle trafiam na uczniów wysłanych przez matki, więc z tej strony można próbować i postraszyć rodzicielką :D Ale każdy, kto daje korepetycje natrafi w końcu na ścianę, przypadek, że na serio trudno czegokolwiek nauczyć, a wizja rodziców jest inna. Raz miałem świetnego ucznia, który chciał zdać maturę, by dostać się do seminarium. Dużo się sam uczył, a i na zajęciach współpracował no i cóż.. nie mam z nim kontaktu, bo dostał się tam, gdzie chciał :D

4

Ciekawi mnie to podejście, że „jak dziecko nie chce to i tak się nie nauczy, więc po co sobie zawracać głowę”. Tak działa świat dorosłych, że jak nic nie robisz to g**no masz (no prawie, bo socjal). Tyle, że tu lepszym pytaniem by było „co zrobić, żeby dziecku się chciało?”. System kija i marchewki (albo „kija i brak kija„ lepiej rozumiany w PL) to droga do nikąd. Najlepsze efekty osiąga się przez ciekawość, bo to samo pcha do poszerzania wiedzy. Ciężko jest rozbudzić w dziecku ciekawość do programu nauczania i systemu oceniania. Bo jak dziecko zadaje pytanie „po co?” a twoją jedyna odpowiedzią jest „bo musisz” to z automatu ubijasz ciekawość i nie można się spodziewać żadnych efektów.
Ty jako korepetytor nie za wiele możesz zrobić. Nie masz takiego autorytetu jak rodzice, a godzina czy dwie tego nie zmienią. Korepetycja ma pomóc w wytłumaczeniu wąskiego problemu, a nie rozbudzać ciekawość.

1

Uczę na korkach tez takie małe dzieci. Trzeba je chwalić za każdy drobiazg, pomysł, dobrze zrobione zadanie. To bardzo pomaga. Czasem trzeba chwile pogadać tak po przyjacielsku i wtedy tez sie lepiej wspópracuje. Wszystko na spokojnie . U mnie to działa.

0

@Małgorzata Liszewska: No to u mnie działają inne metody a przez moje lekcje przeszło juz ok 500 uczniów. Moze wkładam dużo serca w moje metody. Moze każdy ma najlepsze dla siebie.

0

Uwielbiam dzieci moze dlatego takie metody.

0

Taka wersja "easy" dla nieprofesjonalisty to użycie różnego rodzaju gier do wciągnięcia w temat.
Podobnie jak w "Sposobie na Alcybiadesa" można ukryć temat nauki matematyki za jakimiś grami typu:
https://www.learn-with-math-games.com/
https://www.mathgames.com/

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1