Praca w IT bez wykształcenia (jak uzupełnić)

0

Cześć,
Od kilku ładnych lat pracuję w branży IT .
Skończyłem studia techniczne na PW lecz niezwiązane z IT i chciałbym to uzupełnić - głównie pod kątem rekrutacji, gdzie często wymaganiem są studia informatyczne i niekiedy odrzucają z listy.
Tutaj przede wszystkim myślałem o studiach magisterskich np. PW (mgr) lub Europejska Uczelnia w Warszawie (mgr.inż) albo podyplomowych Big Data (PJATK).

Jaka jest Wasza opinia?

1

Chyba coś poszło nie tak w Twojej karierze, bo niejeden zamieniłby mgr. z informatyki na kilka lat w branży IT.

2

Idąc przykładem rządu po prostu wpisz i wydrukuj :D

A na poważnie, faktycznie przy kilku latach expa brak kierunkowego nie powinno być problemem.

1

Nie pracuję jako programista (a raczej analityk biznesowy) a chciałbym iść w tym kierunku i nie ze względu na $$, ale na większy spokój i mniejszy kontakt z ludźmi biznesu.
Zastanawiałem też dlatego czy lepiej zrobić mgr/mgr.inż czy podyplomowe i skierować się w stroni BI

5

chciałbym iść w tym kierunku ze względu na większy spokój

:D :D :D

Tak, zwłaszcza jak będziesz miał co chwila zmieniane wymogi, do tego nierealne deadline'y i wymagania ustalone przez ludzi z marketingu. No i ciężko jest zachować spokój, jak coś skopiesz i nagle kilkudziesięciu klientów zaczyna dzwonić, że im się coś wychrzania podczas pracy :D

3

wymagania ustalone przez ludzi z marketingu

Przynajmniej by miał wymagania, nie musiałby opierać się na własnych domysłach i doświadczeniu

2

Nie pracuję jako programista (a raczej analityk biznesowy) a chciałbym iść w tym kierunku

No to możesz się uczyć w domu, a potem na jakiegoś juniora. Albo poprosić swojego szefa, żeby ci pozwolił programować. Pójście na studia, żeby zostać programistą to droga strasznie naokoło, trochę jak zamawianie biletu do Nowego Jorku po to, żeby pojechać do Poznania.

mniejszy kontakt z ludźmi biznesu.

Często nie taki mały. Poza tym "mniejszy kontakt" też ma wady, bo wtedy masz utrudniony dostęp do informacji i o wszystkim dowiadujesz się ostatni, bo było to omawiane na spotkaniach, na które cię nie zaprosili, bo panuje stereotyp, że "programista to nerd, który tylko na klepaniu kodu się zna".

0
null null napisał(a):

wymagania ustalone przez ludzi z marketingu

Przynajmniej by miał wymagania, nie musiałby opierać się na własnych domysłach i doświadczeniu

Tutaj się zgodzę.
Jako programista otrzymuję wytyczne i nie zastanawiam się czy wszystko przewidziałem, czy nie będzie problemów w przyszłości, czy nie nie koliduje to z innymi funkcjonalnościami i nie odbieram co 20min tel, maila etc.

LukeJL napisał(a):

Nie pracuję jako programista (a raczej analityk biznesowy) a chciałbym iść w tym kierunku

No to możesz się uczyć w domu, a potem na jakiegoś juniora. Albo poprosić swojego szefa, żeby ci pozwolił programować. Pójście na studia, żeby zostać programistą to droga strasznie naokoło, trochę jak zamawianie biletu do Nowego Jorku po to, żeby pojechać do Poznania.

mniejszy kontakt z ludźmi biznesu.

Często nie taki mały. Poza tym "mniejszy kontakt" też ma wady, bo wtedy masz utrudniony dostęp do informacji i o wszystkim dowiadujesz się ostatni, bo było to omawiane na spotkaniach, na które cię nie zaprosili, bo panuje stereotyp, że "programista to nerd, który tylko na klepaniu kodu się zna".

Wiem, że wszystko zależy od firmy, specyfikacji, ale opieram to na tym co mam u siebie, gdzie faktycznie dev ma niemalże zerowy kontakt z klientem. Może stres też jeśli chodzi o wewnętrzne relacje, ale zawsze są to relacje w obrębie firmy i nie z 20 klientami, gdzie każdy chce na już i trzeba cały czas pracować.

2

Jako programista otrzymuję wytyczne i nie zastanawiam się czy wszystko przewidziałem

Oczywiście, że się zastanawiasz, tylko w innym zakresie/na innej płaszczyźnie. Nie zastanawiasz się nad funkcjonalnościami oferowanymi przez pisany przez Ciebie kod względem klienta końcowego, ale musisz się zastanawiać, czy działa on tak, jak sobie wymyśliłeś, czy nie powoduje błędów i zwraca spodziewane wyniki, ponadto musisz mieć świadomość, że Twój kod musi być napisany nie tak, żeby po prostu działał, ale żeby dało się go skalować, żeby był do wykorzystania w innych modułach/projektach (oczywiście - jeśli jest to możliwe). OK, pokrycie testami rozwiązuje część z tych problemów (albo ułatwia wyłapanie baboli), ale i tak nie oznacza to, że jesteś zwolniony z myślenia.

Ponadto musisz cały czas balansować pomiędzy "chcę to zrobić super" a "muszę to mieć na wczoraj". Taki np. mechanik dostaje samochód do naprawy i robi to, co jest zgłoszone. Sprawa jest prosta - usterka albo nadal jest, albo zostało wszystko ogarnięte. A w przypadku kodu to zawsze jest coś bardzo płynnego. Kod niby działa, ale np. dałoby się coś poprawić. I teraz nie ma żadnych wytycznych z góry, które Ci powiedzą, co masz zrobić. To Twoja decyzja, czy go upiększasz, czy jedziesz z kolejnym tematem.

opieram to na tym co mam u siebie, gdzie faktycznie dev ma niemalże zerowy kontakt z klientem

To ma swoje plusy, ale także minusy. Moim zdaniem ciężko jest tak zupełnie odseparować klienta od osoby, która to realnie pisze:

  • pytanie, jaki poziom wiedzy technicznej ma osoba wyznaczona do kontaktu z klientem. To jest programista, czy marketingowiec? Żeby nie obiecał klientowi czegoś, co jest nierealne, a potem Ty kombinuj, jak z tego wybrnąć
  • zabawa w głuchy telefon nie zawsze jest fajna. Nawet spisanie wymagań i oczekiwań może skutkować rozjazdami, bo klient myślał o czymś innym, jego opiekun to zrozumiał inaczej, jeszcze coś przekręcił podczas zapisywania, a to co Ty zrozumiesz będzie czymś innym. Jak na poniższym obrazku ;)
  • Ty, jako osoba techniczna, która ma wiedzę o tym, co się da zrobić, możesz nieraz coś doradzić. To w sumie powinna być działka opiekuna klienta, ale jednak nie żyjemy w świecie idealnym.
  • relacje z 20 klientami, gdzie każdy chce na już i trzeba cały czas pracować - z tym się zgadzam częściowo. O ile rzeczywiście tych 20 klientów nie powinno się do Ciebie dobijać, bo mają różnych opiekunów, managerów, PM itp, ale jak już pracujesz nad kodem dla X, to czasami chwila rozmowy z kimś od klienta da Ci więcej, niż pół dnia przepychania maili.

screenshot-20200506161006.png

1
marcel2019 napisał(a):
null null napisał(a):

wymagania ustalone przez ludzi z marketingu

Przynajmniej by miał wymagania, nie musiałby opierać się na własnych domysłach i doświadczeniu

Tutaj się zgodzę.
Jako programista otrzymuję wytyczne i nie zastanawiam się czy wszystko przewidziałem, czy nie będzie problemów w przyszłości, czy nie nie koliduje to z innymi funkcjonalnościami i nie odbieram co 20min tel, maila etc.

Wiem, że to niezgodne z duchem proaktywności i adżajla, ale kurde chciałbym, żeby tak było. Zwykle dostaję wysokopoziomowe hasełko i trzeba to doprecyzować we własnym zakresie.

0

Jak sami widzicie wszystko zależy od firmy i sposobu pracy.
Faktem jest, że taki dev ma dużo mniej kontaktu z klientem niż analityk/konsultant - chyba, że jest hybrydą:)

1
marcel2019 napisał(a):

Nie pracuję jako programista (a raczej analityk biznesowy) a chciałbym iść w tym kierunku i nie ze względu na $$, ale na większy spokój i mniejszy kontakt z ludźmi biznesu.
Zastanawiałem też dlatego czy lepiej zrobić mgr/mgr.inż czy podyplomowe i skierować się w stroni BI

zrób mgr, dobrze wygląda na papierze, a chodzi Ci o papier

0

Dokładnie chodzi mi o papier. Natomiast pytanie czy robić mgr na PW czy też zrobić mgr.inż (tak można jeżeli ma się już inż.) na Europejskiej Uczelni w Warszawie?
Czy w dobie masowych chęci pracy ludzi w IT firmy patrzą na rodzaj uczelni czy jednak umiejętności, a szkoła "ma być".

1

Zależy kto sprawdza, czasami dla gościa liczy się test który zrobisz, ale jeśli patrzy na szkołę to znana uczelnia techniczna zawsze jest na mały plusik do przodu

0

Nie ukrywam, że skoro mam już ukończone PW to dla samego papierka chciałem zrobić mgr.inż.
Z drugiej strony zastanawiam się czy w IT to ma sens skoro jest taka masa ludzi aplikujących na wszystkie stanowiska programistyczne.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1