Perspektywy dla programisty bez studiów IT

0

Hej, tak w skrócie o mnie: skończyłem prawo, ale zupełnie nie widziałem się w tym zawodzie i strasznie męczyłem się na 4 i 5 roku bo już czułem, że i tak nie chcę tego robić więc nie miałem motywacji do nauki. Już w trakcie studiów zacząłem się interesować programowaniem. Dziś jestem na takim etapie, że jestem absolwentem prawa, mieszkam nadal z rodzicami, ale opanowałem JS, HTML, CSS i inne wymagane technologie webowe (webpack, bootstrap, scss, npm, trochę node.js), aktualnie przyswajam React'a. Czuję się swobodnie w JavaScripcie, nawet tak dla samego siebie z czystej ciekawości zacząłem pisać własnego frameworka. Zrobiłem kilka całkiem złożonych projektów na githuba, co mi zajęło ponad rok, i najprawdopodobniej za jakieś 2-3 miesiące będę szukał pierwszej pracy. Uwielbiam programować, to zdecydowanie moja pasja (mam porównanie), mam głowę pełną pomysłów, uwielbiam dłubać w kodzie godzinami, poszukiwać bugów i rozwijać własne projekty. Lubię się uczyć samodzielnie nowych technologii. Jestem pasjonatem z krwi i kości i cieszę się, że nie muszę teraz siedzieć na jakiejś aplikacji (prawniczej) albo słuchać w kancelarii (też prawniczej) smutnych ludzi i ich życiowych dramatów o alimentach i bijących żonach.

No więc w czym problem..

Ciągle mam z tyłu głowy ten brak wykształcenia, do tego stopnia, że każdego dnia, od momentu przebudzenia, towarzyszy mi jakiś straszny niepokój i stres, że spieprzyłem sobie życie tym fatalnym wyborem studiów, że mam 5 lat w plecy, i co będzie za 2, 4, 10, 15 lat. Czy nie będzie tak, że rynek się przesyci absolwentami po IT i również ode mnie będzie wymagany "papierek" z ukończonych studiów. Z drugiej strony wiadomo, że również programowanie się automatyzuje, i czy nie będzie tak, że praca programisty za te 10 lat to będzie zaawansowana matematyka, jakieś bigdata, algorytmy i machine learning, a więc jakieś studia matematyczne, data-science, itd. będą wymogiem, a mi zostanie co najwyżej dodawać slajdery do podstarzałych stron jako freelancer, bo mimo samodzielnego nabywania wiedzy nikt nie będzie tego brał pod uwagę.

Matematyki niestety nie zdawałem na maturze więc droga do robienia kolejnych studiów z IT by się wydłużyła o jakiś rok korepetycji i podejścia do matury. Chyba że poszedłbym na zaoczne studia, tylko teraz, czy jest sens iść na takie studia, skoro bardzo często słyszę od programistów że był to zmarnowany czas. Z drugiej strony ciągle widzę w ogłoszeniach o pracę wymóg studiów z IT lub pokrewnych (no prawo do tych pokrewnych dziedzin raczej nie należy, może poza tym że miałem logikę). I mam totalny mętlik w głowie, co robić dalej, żeby pozbyć się tego uciążliwego niepokoju o przyszłość zawodową.

Jeśli chodzi o moje zaangażowanie i wiedzę, to wiem, że się obronię, nawet względem osób po studiach, bo jestem pracowity a poza tym po prostu lubię to robić i dla mnie to pasja. Zamierzam się nadal rozwijać i pod względem wymaganej wiedzy na pewno nie wypadnę z rynku (chyba że zachoruję na demencję). Nie mam jednak wpływu na to jakie trendy będą na rynku i pośród rekruterów jeśli chodzi o te kwestie formalne. Nie chcę aby brak jakiegoś papierka zatrzymał mi karierę, kiedy będę miał 40 lat, bo wtedy będzie tym bardziej niefajnie robić studia.. Z drugiej strony fantastycznie byłoby móc w przyszłości robić naprawdę fajne, zaawansowane rzeczy.

Czy uważacie że naprawdę warto iść na kolejne studia, czy może wystarczą np studia podyplomowe, jakieś wyspecjalizowane? Żeby rekruterzy nie czepiali się braku wykształcenia. Jak rekruterzy
w ogóle patrzą na studia podyplomowe? One mają w ogóle jakąś wartość? Gdybym zrobił sobie w ciągu następnej dekady z 2-3 studia podyplomowe, byłbym traktowany na równi z ludźmi po IT? Co do bootcampów, myślę że mógłbym je już z powodzeniem prowadzić, więc to zupełnie nie ma sensu bo i tak z nich nic nie wyniosę. Pozostaje również nauka własna, co czynię z radością, jednak sam sobie certyfikatu lub dyplomu nie wystawię.

Czy mając np 5-10 lat doświadczenia jako programista już w przyszłości, szeroki zasób wiedzy, znajomość 2-3 języków programowania, własne projekty, ogromne zaangażowanie, mogę być postrzegany na rynku pracy jako mniej wartościowy od kogoś, kto X lat temu skończył informatykę? Czy brak wykształcenia hamuje np zostanie senior developerem?

Bardzo liczę na obiektywne i pomocne podpowiedzi starszych kolegów (i koleżanek), którzy są już w branży i lepiej widzą trendy na rynku, a może również opinie rekruterów w tej sprawie?
i z góry dziękuję, Paweł

1

Bill Gates, Steve Jobs, Richard Branson, Zuckerberg (do niedawna) też nie mają wyższego IT, w zasadzie żadnego, i żyją jakoś, głowa do góry ;)

2
meaoen napisał(a):

Z drugiej strony wiadomo, że również programowanie się automatyzuje, i czy nie będzie tak, że praca programisty za te 10 lat to będzie zaawansowana matematyka, jakieś bigdata, algorytmy i machine learning, a więc jakieś studia matematyczne, data-science, itd. będą wymogiem, a mi zostanie co najwyżej dodawać slajdery do podstarzałych stron jako freelancer, bo mimo samodzielnego nabywania wiedzy nikt nie będzie tego brał pod uwagę.

Myślę, że wątpię.

Po pierwsze robota w IT - owszem - się automatyzuje, ale idzie to raczej w tę stronę, że ludzie raczej nie piszą własnych systemów od zera, tylko obsługują gotowe silniki, biblioteki, frejmłorki. W efekcie wymagane kompetencje wejścia stają się w wielu wypadkach nawet mniejsze niż kiedyś.

Informatyki nie wymyślono wczoraj, branża nawet w Polsce istnieje dziesiątki lat i nie spodziewam się tu jakoś radykalnych rewolucji, bo wszystko co wymieniłeś również od dekad istnieje i jakoś nie zdominowało dziedziny zmieniając ją w ultraakademicką rakietologię kwantową ;)

IT chyba jak nigdzie liczy się bardziej wiedza i doświadczenie niż jakieś papierki, więc weź wyluzuj :)

3

Są co prawda firmy i instytucje, gdzie brak papierka może być problemem, ale jest to zdecydowana mniejszość (chyba, że akurat zależy ci na pracy w takim miejscu, no to wtedy wiadomo). Ja sam zacząłem programować profesjonalnie w wieku 27 lat (fullstack JS/TS), po budownictwie (nieukończone) - nie miałem problemów ze znalezieniem pracy, a po tych kilku latach w ofertach mogę przebierać. Jeśli rzeczywiście coś sobą reprezentujesz, to nie masz się co martwić.

2

Studia? Matury możesz nie mieć, tak jak ja na przykład. W niczym to nie przeszkadza by pracować w fajnej firmie i zgarniać przy tym niezłą kasę, nawet bez formalnego wykształcenia..

To zdanie podzielam nie tylko ja, ale również większość osób, które znam i które pracują w zawodzie.

Są od tego wyjątki eg. instytucje rządowe lub stricte naukowe.
Uwaga: to NIE oznacza, że NIE warto studiować. Studia jednak mają swoje zalety, ale jeśli sytuacja cię zmusza do tego, by je odpuścić, to po prostu da się i bez. Całą wiedzę jaką możesz zdobyć an studiach, możesz zdobyć i sam.

2
Maciej Cąderek napisał(a):

Są co prawda są firmy

Im dalej od biznesowej części Warszawy (tu nie ma innego zdania kolegów z pracy, bo tu wszyscy mają wyższe wykształcenie) tym mniejsze wymaganie dyplomu. Nie musi być techniczne, wystarczy dyplom ukończenia wyższych studiów.

I IMO najważniejsze - przejść do takiej firmy jako już solidnie doświadczony w kilku pracach developer bez wymaganego wykształcenia, a szukać pierwszej pracy, to zupełnie inne tematy.

meaoen napisał(a):

Czy uważacie że naprawdę warto iść na kolejne studia, czy może wystarczą np studia podyplomowe, jakieś wyspecjalizowane? Żeby rekruterzy nie czepiali się braku wykształcenia. Jak rekruterzy

Rekruterzy nie czepiają się, najchętniej znaleźliby pracę każdemu bo mają od tego prowizję (i słabą pensję podstawową).
Rekruterzy nie mogą przepuścić w procesie kandydata gdy Bardzo Ważny Biznesowy Klient postawił konkretne wymagania wobec kandydatów bo ma taką a nie inną politykę kadrową.

Rekruter, gdy nie ma wstępnych wymagań klienta, tak naprawdę ma w d...ie twoje wykształcenie (brutalnie ale szczerze), poglądy polityczne, hobby i czy masz w domu chomika, byle byś tylko przyjął ofertę pracy a klient zechciał cię zatrudnić. Jest transakcja - klient zatrudnił znalezionego kandydata - rekruter ma prowizję.

Co do pytania, podejrzewam, że jedyny problem z dyplomem prawniczym mógłby być w Warszawie typu: Proszę, niech Pan wyjaśni, dlaczego nie chce Pan rozwijać w korporacji kariery prawniczej ale chce pan, że się tak wyrazimy, klepać kod?
Jako prawnik w korpo po latach będziesz dużo lepiej ustawiony od programisty.

0

Brak pewności z powodu studiów. OK.. kumam.

Zamiast szukać usprawiedliwienia zrób coś co da Ci więcej pewności niż studia inaczej będziesz się tym długo, regularnie i niepotrzebnie przejmował.

1

U nas na rekturacji studia nie są wymogiem. Sam ich nie skończyłem. Im ktoś ma większe doświadczenie, tym studia mniej się liczą. Czasam stosuje się je w odsiewie juniorów (w firmach, gdzie byłem).
Powiem, jednak z drugiej strony, że brak studiów ciągnie się za człowiekiem, jak s.z.d. Deweloper po studiach coś spartoli - każdemu może się zdarzyć.
Ktoś bez studiów coś spartoli - no pewnie dlatego, że studiów nie ma.
Deweloperzy oceniają wiedzę, ale trafi się ciołek z menadżementu, który ci powie coś w stylu:
"optuje za rozwiązaniem kolegi z pół rocznym doświadczeniem, bo on skończył studia", "no nie wiem, czy masz rację, ja wierzę damianowi, bo on ma studia" itp.

PS. Inna sprawa, która z mojej perspektywy jest schizofrenią, bo sam nie ma studiów, ale na rozmowach rekrutacyjnych które prowadzę, niestety absolwenci generalnie wypadają lepiej.

1

Studia to zaden wyznacznik. Najgorzej jest wejsc w ta branze, bo nie majac komerycjnego expa bedziesz bardzo czesto odrzucany na poczet ludzi z dyplomem i nikt nawet nie wejdzie na twojego gita. Podczas dalszej drogi, gdy juz masz udokumentowany exp + cos ogarniasz to nie ma problemu z praca. Studia to tylko dodatek, ktore moze pomoc, ale programisty z Ciebie nie zrobi.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1