Przy projektach grupowych najbezpieczniej jest założyć, że nikt inny niczego nie ruszy, a jak już ruszy, to napsuje albo zwyczajnie sobie nie poradzi i potencjalnie przyzna się do porażki w ostatniej chwili. I jeśli nie jesteś w stanie dobrać sobie zespołu z samych "pewniaków", co do których masz pewność, że nie zawalą, to jedynym działającym (acz męczącym) sposobem na uniknięcie stresu i problemów jest zrobienie wszystkiego samemu. Inaczej zawsze trafi się pajac, który zrypie Wam projekt i napsuje krwi.
W zeszłym roku mieliśmy taką sytuację. Przedmiot kończył się krótkim projektem, którego zaliczenie było jednym z warunków dopuszczenia do egzaminu - wytyczne dostaliśmy może 4 tygodnie przed sesją, tydzień zszedł na jakieś tam rozdysponowywanie na Moodle 4-osobowych zespołów do różnych języków i technologii. Nasz zespół wylądował w Golangu, którego nikt z nas nie znał, na co dzień pracujemy w innych technologiach. Zatem wszyscy startowali mniej więcej z tego samego poziomu - tak się przynajmniej wydawało.
Przez pierwsze 2 tygodnie douczałem się na szybko potrzebnych mi ficzerów z języka i jego biblioteki, dziobałem i poprawiałem swoją część, coraz częściej upominając się, by reszta też coś zaczęła robić. Tydzień przed oddaniem jedna osoba faktycznie wzięła się do projektu i zrobiła swoją część, druga otwarcie przyznała, że nie da rady tego ogarnąć - ok, znalazły się inne taski, w zamian zrobiłem ten moduł i jakoś to było....
...ale została ostatnia osoba, która jeszcze 72h przed oddaniem projektu zapewniała, że wszystko ogarnie. Wszystko będzie, wszystko siądzie. Tak będzie.
48h do oddania. Panika. Pisanie po kolei do wszystkich, czy pomogą ogarnąć bo nie umie w Golanga. Nikt nie ma czasu - w końcu jest sesja, w dodatku każdy domyka swoją część - trzeba było brać się do roboty od razu jak mówiłem, a nie w ostatniej chwili, uprzedzałem że tak będzie.
24h-12h do oddania. Skały s**ją. Próby udzielenia pomocy przy module przez tę drugą osobę, która zrobiła swoją robotę spływają na niczym, delikwenta przerasta odróżenienie zmiennej od typu, bo w Golangu są w odwrotnej kolejności, niż w C++, w którym delikwent od 2 lat pracuje w pewnym korpo i to już jest stanowczo za trudne. Kod nawet się nie kompiluje. Prawidłowe użycie repozytorium również okazało się przeszkodą nie do przeskoczenia - repo zostało pobrane w momencie, gdy znajdowało się w nim tylko puste readme z initial commita i nigdy nie zostały dociągnięte zmiany z mastera.
4h - moduł niby się kompiluje, ale nie działa i nie robi tego co miał robić. Jak na złość właśnie ten moduł jest w środku i niejako spina sznurkami pozostałe.
2h - szybki mockup tego, co moduł miał robić, żeby dało się cokolwiek pokazać przy zaliczeniu.
0h - zaliczenie projektu uratowane
**Po oddaniu projektu - delikwent jest na czarnej liście osób, z którymi nie chciałbym już nigdy współpracować, ani w życiu uczelnianym, ani w zawodowym. ** Zresztą jestem niemal pewien, że nie tylko ja.