Witajcie,
od lipca z przerwami szukam jak dobić się do wiedzy, której szukam i ciągle nic, nadal Komputer wydaje mi się wielką magią.Było też kilka wątków moich na ten temat, ale chciałbym tutaj domknąć temat na amen.
Swoją przygodę w IT rozpocząłem z myślą o dobrej pracy i w ogóle pracy. Skończyło się na tym, że rąbię całymi dniami nawet nie czyste CRUDy, bo jakaś logika też jest, ale to jest po prostu walenie JSONami w koło Macieju od klienta do serwera i nazad... Używam Springa, Angulara, Mongo, baz SQL i różnych pierdół lepszych bądź gorszych, które co rusz się pojawiają nowe.
Dwa lata temu o tej porze, nawet w snach nie marzyłem o takiej pracy i, że w ogóle będę tworzył software.
I wiecie co? Jestem nie szczęśliwy i nie mogę zaznać spokoju... Nie uważam się za programistę, tylko za gościa, który zna wierzchołek góry lodowej i SKŁADA (a nie programuje) gotowe komponenty. Przecież ludzie... to nie jest programowanie (przynajmniej tak myślę).
W pracy otaczają mnie ludzie, którzy są seniorami i robią to samo, składają Springa z jakąś DB, do tego Angular albo inny Android i heja.
Fajnie by było zrobić coś innego, zrozumieć jak działa komputer i popisać coś niskopoziomowego.
Zacząłem się uczyć ANSI C i jak na razie przerobiłem z 200 stron, ale to są rzeczy w sumie które już nam na wylot z modyfikacjami ewentualnie, także muszę jeszcze poczekać.
Miał ktoś tak? Może ktoś powiedzieć jak ugasił w sobie to pragnienie wiedzy?
Czuję się jak koleś, który wkręca skrzynię biegów do samochodu i tyle, a chciałbym pójść do kopalni, wykopać rudę żelaza, przetopić ją, wykuć elementy i samemu je składać.
To wszystko jest zabawne, bo wielkie korporacje jak ORACLE, Microsoft czy Google dają nam jakiś gotowy software, bez którego by nie było niczego, a Polskie programowanie z dnia na dzień przestałoby istnieć, bo pewnie ludzi zdolnych do napisania OS, maszyny wirtualnej czy środowiska GUI jest (strzelam) 5% spośród wszystkich programistów, a reszta to mili ludzie, którzy podniecają się Clean Code i SOLIDEM (nie ujmuję tym zagadnieniom).
Chciałem zacząć coś niskopoziomowego działającego na sieci. Potrzebuję jakiś projekt, który przeczytam i nagle mnie olśni, jak od Hello Worlda przejdę do własnego programu, którym skomunikuję dwa komputery przez sieć. Od zera, from scratch, bez żadnych bibliotek, wszystko sam.
Wziąłem cURL, ale trochę jednak za trudno dla mnie na ten moment. Też nie chcę już się zanudzać jakimiś biznesowymi aplikacjami.
Może https://github.com/madnight/nano sobie zacznę analizować, tak lubię się uczyć.
Wskazówki, sugestie?
A może myślicie, żeby odpuścić, bo i tak świat ITmagii nie odsłoni nigdy przede mną tajemnicy? :D