Hej,
spotkaliście się kiedyś z sytuacją kiedy pracodawca dopłacał do studiów dziennych za granicą?
Mam plany za dwa lata uderzać na specjalistycznego Mastera/PhD w UK z Machine Learningu (celuje w RL).
Kosztuje to worek hajsu (Master trwa rok i w sumie kosztuje ok. 110k zł, PhD 3 lata i koło 250k zł.), więc zastanawiałem się, czyby nie uderzać do pracodawcy (a w zasadzie usługobiorcy - B2B) o jakieś wsparcie finansowe - powiedzmy 20k PLN na poczet czesnego.
W zamian pracowałbym cały czas zdalnie z UK, w nieco niższym wymiarze godzin pewnie z jakąś lojalką.
Miałbym wtedy 2 lata stażu w firmie + firma planuje startowania na Londyńskiej Giełdzie więc formalnie nie byłoby problemu.
Dajcie znać co myślicie/jakie macie doświadczenia!