Programista bez studiów? Opinie.

0

Witam,

jestem w nieciekawej sytuacji gdzie nie udało mi się przejść przez pierwszy rok studiów drugi raz z rzędu, nie czuję tego, wiele przedmiotów mnie nie ciekawi i zawaliłem też z własnej winy. Nie chciałbym tracić już więcej czasu na krążenie w zamkniętej pętli. Co interesuje mnie na studiach i bawię się tym też w wolnym czasie jest właśnie programowanie. Chciałbym się spytać ludzi, którzy już siedzą w branży czy istnieją jakieś kursy z programowania (jeżeli tak to jakie), które są respektowane przez pracodawców, rzeczywiście pozwolą mi zacząć pracować gdzieś. Jaka ścieżka jest dla mnie optymalna. Myślałem o jakichś kursach, następnie stażach i może studia zrobić zaocznie dla papierka. Bardzo zależy mi na waszych opiniach!

0

Tak, są. Poszukaj "Bootcamp" w wątkach humorystycznych.

Edit: trzeci wynik wyszukiwania daje do myślenia: Bootcamp

0

Pokaż Githuba, a powiem Ci kim jesteś :D

2

istnieją jakieś kursy z programowania (jeżeli tak to jakie), które są respektowane przez pracodawców

Nie.

Myślałem o jakichś kursach, następnie stażach i może studia zrobić zaocznie dla papierka. Bardzo zależy mi na waszych opiniach

A nie lepiej po prostu się nauczyć rozsądnych podstaw programowania i uderzać do firm?

dla papierka

Jedyne papierki, dla których warto cokolwiek robić to te z grubymi nominałami ;) Papierki poświadczające znajomość czegoś tam nie mają bezpośredniego przełożenia na hajs. Równie dobrze można zbierać dyplomy skończenia godzinnego kursu szydełkowania...

0

Z podjęciem pierwszej pracy w 2018 roku jest jak z zarobieniem drugiego miliona. Chcesz zarobić milion? Zainwestuj pierwszy zarobiony wcześniej milion.

  1. Jest tak dużo ludzi startujących od zera do top-kodera i reprezentują sobą tak marny poziom, że praktycznie nie istnieją otwarte rekrutacje na juniorów bez żadnego doświadczenia. Absolutne minimum to pół roku po praktykach studenckich.

  2. Nie dotyczy pozycji regulara i seniora, tu nie trzeba mieć studiów bo wystarczą co najmniej 2 lata komercyjnego doświadczenia.

Ale żeby zostać regularem najpierw trzeba dostać się do komercyjnej pracy a tu z ulicy samokształconych z dwóch tutoriali nie biorą.

Podsumowanie
Programista bez studiów? Jak najbardziej.
Kandydat na programistę bez studiów? Te czasy już minęły.

1
Mateusz Fejfer napisał(a):

wiele przedmiotów mnie nie ciekawi i zawaliłem też z własnej winy.

W pracy też wiele razy będzie robił taski nudne i nieciekawe które trzeba zrobić, wtedy też zawalisz? Jak na rozmowie wygadasz się, że 2 razy uwaliłeś studia to mogą Cie wziąć za osobę która łatwo się poddaje i nie "dowozi". Poza tym na start przegrywasz ze studenciakami którzy umieją więcej i są tańsi.

0

Bardziej bym odpowiedział sobie na pytanie.. skoro nie potrafisz pociągnąć kierunku, to czy pociagniesz taski w pracy? Przecież to nie jest iteracja po tablicy.. Studia są dosyć łatwe porównując do pracy. Stawki są takie, a nie inne, bo wymaga się odpowiedniej głowy.

0

Poźniej w pracy jak już sobie porównasz wymagania, niezbędną wiedzę, stres, konieczność samodoskonalenia, rozwiązywanie nieszablonowych problemów o których nie pisano w zbiorze zadań i wszystko z czym się codziennie zmierzasz to taki pierwszy rok był na studiach rozgrzewką w której wszyscy (no prawie :))) prowadzący zajęcia starali się ci pomóc zaliczyć.

Praca w porównaniu do pierwszego roku studiów to jak pierwszy rok studiów do pierwszej klasy gimnazjum albo liceum.

Kto dwa razy nie zdał klasy w gimnazjum nie idzie na studia. Kogo wywalali dwa razy z pierwszego roku albo jest tępy jak pień, albo imprezowy luzak, albo coś innego ale do poważnej pracy nie nadaje się - takie jest myślenie ludzi z kadr albo rekrutacji.

Studia nie wymagają cudów ale żeby je ukończyć trzeba umieć się sprężyć. Nie potrafiłeś na studiach więc w pracy też będzie problem.
Wiedzy ze studiów nie musisz mieć imponującej. Dużo nauczysz się już w pracy.
Studia dają szerokie podstawy wiedzy z informatyki i pokazują czy jesteś na tyle kumaty, pracowity, zorganizowany żebyś je ukończył.

Poradziłeś sobie na wymagających studiach to prawdopodobnie poradzisz sobie w wymagającej i dobrze opłacanej pracy. Niekoniecznie sobie poradzisz, ale są duże szanse i warto cię zatrudnić w roli juniora.
Wylali cię dwa razy z pierwszego roku to znaczy, że prawie na pewno w pracy też byłyby z tobą duże problemy. Odpadasz na wstępie.

1
Mateusz Fejfer napisał(a):

Co interesuje mnie na studiach i bawię się tym też w wolnym czasie jest właśnie programowanie.!

Jeśli się w to bawisz to sam powinieneś dojść do odpowiedzi, ponadto sam ocenić na ile ta "zabawa" w programowanie daje ci realną wiedzę, czy nawet już teraz posprawdzać/powysyłać maile do firm jakie są wymagania, jeśli dotąd tego nie zrobiłeś, można założyć, że masz problemy z przetwarzaniem informacji, używania wyszukiwarki, czytania tematów w dziale kariera, trochę słabo i kwestia do korekcji ;)

3

poza tym ten zwrot:

respektowane przez pracodawców,

Z jednej strony to normalne, że ktoś się zastanawia, jakie są wymagania pracodawców (żeby je potem spełnić i dostać pracę), z drugiej strony takie zbyt mocne skupienie się na wymaganiach pracodawców kojarzy mi się z mentalnością niewolnika, dla którego jedyną nadzieją to być kupionym przez bogatego pana (pracodawcę).

Wg mnie lepiej patrzeć na to w kategoriach tego, na co jest popyt na rynku.

Bo jeśli popatrzymy w ten sposób, że popyt jest na programowanie (i to w miarę duży popyt), to znaczy, że to, czy coś jest "respektowane przez pracodawców czy nie" jest rzeczą drugorzędną, bo ważniejsze są skille, więc trzeba po prostu się znać na programowaniu i umieć to sprzedać danej firmie w ten sposób, żeby zgodziła się z nami współpracować.

Czyli skille + umiejętność sprzedaży, a nie "zrobię wszystko dla swojego urojonego przyszłego pracodawcy, żeby mnie wziął jako swego niewolnika", bo na tym się można przejechać.

Oczywiście niektóre firmy będą mieć niekompetentne działy HR albo dziwne polityki rekrutacyjne i będą odsiewać ludzi ze śmiesznych powodów typu brak studiów, nieodpowiedni wiek, albo za płeć czy za cokolwiek innego. Ale to już jest loteria.

0

Rozumiem, że studia związane z informatyką, skoro jest na nich programowanie. Które przedmioty Cię nie ciekawią? Może są one związane z programowaniem i tak czy siak będziesz musiał poznać zagadnienia na nich poruszane?

0

Gdybym był na Twoim miejscu to bym gryzł trawę, żeby się utrzymać na studiach.
Nie studiowałem informatyki, ale myślę, że przy odpowiednim zaangażowaniu, średnio inteligentny człowiek spokojnie studia przejdzie.

Coraz mniej ludzi kładzie nacisk na ciężką pracę, to mnie irytuje najbardziej.

Wracaj w październiku i daj z siebie wszystko.

0

Jakki kurs? Hmm, nie ma takiego, ktory zrobi z Ciebie programiste. Najlepszy jaki moglbym polecic to wlasnie ten czteroletni, na uczelni zatytulowany: informatyka...
Niestety, ale nie ma drog na skroty. Porzucenie studiow wcale nie zwolni Cie od pracy nad wlasnym rozwojem.

0
LukeJL napisał(a):

Wg mnie lepiej patrzeć na to w kategoriach tego, na co jest popyt na rynku.

Bo jeśli popatrzymy w ten sposób, że popyt jest na programowanie (i to w miarę duży popyt), to znaczy, że to, czy coś jest "respektowane przez pracodawców czy nie" jest rzeczą drugorzędną, bo ważniejsze są skille, więc trzeba po prostu się znać na programowaniu i umieć to sprzedać danej firmie w ten sposób, żeby zgodziła się z nami współpracować.

Dostaję w Warszawie 3, 4 zapytania na miesiąc z widełkami > 20k netto + VAT. Jest popyt na specjalistów.
Jednak płaca specjalisty rośnie a teoretycznie powinna nie rosnąć bo powinno wejść więcej juniorów bez podstaw w wykształceniu albo po szybkim przekwalifikowaniu.

Rynek programisty jest rynkiem pracownika tylko i wyłącznie dla doświadczonych specjalistów.
Dla juniorów, zwłaszcza tych bez doświadczenia i wykształcenia (i praktyki przynajmniej studenckiej), nie ma tu miejsca. Trzeba było mieć farta 3 lata temu i załapać się do pracy. Wtedy nie było bootcampów w każdym powiatowym mieście i wtedy przyjmowali takich juniorów do przeszkolenia w pracy.

Wtedy szansa była. Kto się załapał wygrał.

2

Nie ma pracy dla newcomersow - junior musi miec minimum 4 lata doswiadczenia i liste oferowanych umiejetnosci dluga jak reka. A za 20-30 lat, gdy obecni senior-turbo-koderzy odejda na emerytury - zwijamy asfalt, cala technologie odlaczamy od pradu i wracamy do jaskin. Jakby ktos jeszcze nie zrozumial: nikt nowy juz nie wejdzie do IT! Prosze sie rozejsc! ;)

0

4 lata doświadczenia żeby dostać się na Juniora :D

To gdzie te doświadczenie łapać jak nie na stanowisku Juniora? 4 lata darmowych praktyk?

1

Przejrzałem kilka ofert pracy dla juniorów, i w żadnej z tych ofert nie było zapisu o ukończeniu szkoły wyższej, więc gadanie, że bez studiów ani doświadczenia się nic nie osiągnie to jak szczekanie na targu. Jeżeli ktoś ma umiejętności to zawsze się wybije.

2

A najlepiej to sprawdzić pracodawców w swojej okolicy.

To, że korpo we wrocku chce programjerów z Ph.D i 5yrs expa, wcale nie oznacza, ze pracodawcy w wawce czy innej wśi nie wystarczy fajny/obiecujący git i gadana żeby zacząć.

2

Nie chciałbym tracić już więcej czasu na krążenie w zamkniętej pętli. Co interesuje mnie na studiach i bawię się tym też w wolnym czasie jest właśnie programowanie.

W tym przypadku, najprawdopodobniej praca zabije Twoją pasję, bo nawet jeśli się dostaniesz to bardzo szybko się wypalisz.

Poważnie, zadania okażą się zbyt trudne i frustrujące do tego stopnia, że na sam widok swojego stanowiska pracy zacznie Ci się zbierać na wymioty. Nie warto, już wolałbym na Twoim miejscu zahaczyć się w innym sektorze, a IT pozostawić ciekawym zainteresowaniem. Będziesz przynajmniej zdrowszy. Wierz mi, nie ma w tych słowach ani krzty sarkazmu.

0

W tym wątku: ludzie nie łapiący ironii i bez dystansu do siebie

0

Jesteście strasznie cyniczni i sarkastyczni.

Wiecie, że to jest domena ludzi wkurzonych i nieszczęśliwych?

Czy to oznacza, że programiści są nieszczęśliwi?

Mit o byciu świetnie zarabiającym, spełnionym i szczęśliwym programistą został właśnie OBALONY?

CO NA TO SAMI PROGRAMIŚCI ?!

:D

0

Programiści są tak nieszczęśliwi, bo stykają się na codzień ze spaghetti kodem i głupimi wymaganiami biznesowymi, a także z poczuciem własnej niewiedzy.

0

Padło dużo mitów.

  1. Studia są łatwe - są łatwe niektórych, dla niektórych nie
  2. Jak nie podołasz programowaniu na studiach to daj se spokój - nieprawda. Przez 4,5 roku inżyniera (1 rok uwaliłem i zacząłem od nowa) nie oddałem ani jednego własnoręcznie zrobionego zadania laboratoryjnego z programowania, a wszystkie projekty kupiłem. Teraz mogę śmiało powiedzieć że na polu zawodowym osiągnąłem więcej niż większość tych co osiągali sukcesy na uczelni

Nie ma reguły, ale z mojego punktu widzenia studia to beton i ich ukończenie świadczy tylko o tym że się lubi kuć teorię albo jest się upartym jak osioł co przekłada się później na karierę zawodową. I może kiedyś ten papier się przyda.

3

Też myślę że studia to kucie niepotrzebnej teorii. Rzuciłam studia, wyszłam za mąż, opiekuję się dzieckiem, zarabiam na pisaniu opinii w internecie. O wózkach dla niemowlaków, modzie, kosmetykach a ostatnio nawet o bootcampach lepszych od nic nie dających studiów. I o kredytach, na wakacje albo na taki bootcamp.

0

Pewnie, że się da. Pogoogluj w necie, znajdziesz sporo info, np: https://nofluffjobs.com/blog/jak-zostac-programista-bez-studiow-informatycznych/ i inne.

0

Ja bym raczej zadał pytanie w której technologii studia są mniej wymagane? Java i C# tu przeważnie studentów poszukują, ale PHP, Ruby, Python jak jesteś dobry to i tak zarobisz niezłą sumkę bez studiów. W sumie można jeszcze dodać JS, Node i Elixir.

1

Witam wszystkich.
Pracuje od 6 lat jako fullstack, backend w .net, frontend: głównie react. Studiów informatycznych nie mam. Skończyłem w warszawie architekture i urbanistyke, a zarobki po tym byly dla mnie bardzo niskie (dodam, że zawsze bylem w ścisłej czołówce studentów). Wiekszosc młodych zarabiała 1500, jesli znalazlo prace, po 10 latach pracy mozna było zarabiac 3500 i... w jednej chwili ja stracic - ogólnie bieda nadludzka.

Zatrudnilem sie na uczelni jako pracownik naukowo-dydaktyczny i wszedlem w duzy projekt interdyscyplinarny badawczy - urbanistyka/informatyka (desktopowy program GIS rozwijany w C# .net, wykorzystujacy uczenie maszynowe). Odkryłem, że programowanie to jest coś co mi bardzo pasuje, byłem stopniowo wdrazany w temat, w pewnym momencie po około 2 latach byłem w stanie zrealizować samodzielnie każde zadanie. Patrzac w przeszłość uswiadomilem sobie, ze minałem sie z powołaniem. W liceum bylem laureatem wojewodzkiego konkursu matematycznego i wielu innych konkursów matematycznych. Po nocach siedziałem i uczylem się coraz więcej. Zrozumiałem, że to chce robić w zyciu, jeszcze nie majac w pelni swiadomosci, jakie są w tym stawki.

W pewnym momencie na doktoracie (po 2 latach), gdy swietnie radzilem sobie z kodem, jedna z poznanych na uczelni osob zaoferowala mi udział w projekcie komercyjnym za 140 zł/h. Myslalem, ze jest nienormalna lub pomylila sie o jedno zero. Rzuciłem wszystko i wszedłem w temat, który został pieknie dowieziony do konca. W tym czasie lepiej poznalem gita, inne frameworki i wspolpracowalem z innymi programistami. Projekt minał, a ja stwierdzilem, że rzucam wszystko i zostaje programistą.

Znalazlem pracę, w której w pół roku doszedłem do stawki 9-10k (nie w warszawie, ale w miescie mojego pochodzenia 500 000+ ludzi).

Stwierdziłem, jezeli juz zdecydowałem się na zmianę zawodu to może... PÓJDĘ NA STUDIA.
Dla mnie, osoby sporo po 30, to był szok. Wytrzymałem tam 2 semestry (technicznie nie zaliczylem I, ale poszedlem zobaczyc jak wygladaja zajecia na II i pozostałych).
To był dramat, programowania było może 10% poza tym matma i to tak typowo niepotrzebna w zawodzie, jakaś bzdurna logistyka, zarządzanie, fizyka, elektryka, przedmioty społeczne.
Widziałem kwiatki w stylu C# w 20 godzin (2 godziny zajec w tygodniu po 45 minut, a jeszcze 2 zajecia wypadły). Pozostali studenci to były oczywiscie kompletne świeżaki, które linijki kody nie umiały napisać (ach te legendy o ludziach, ktorzy programuja juz w gimnazjum), ale przede wszystkim byli to ludzie, którzy NIE PRZESZLI PRZEZ ŻADNE SITO INTELEKTUALNE. Niektórych podejrzewałem o upośledzenie umysłowe, bo nie oszukujmy się. KAZDY dostaje sie na studia. W efekcie żadne zajecia nie mialy sensownego poziomu, bo trzeba było czekac na tych matołów i 50 raz tłumaczyć im, co to klasa lub referencja :D.

Stwierdziłem, że rzucam to w cholere i kazałem swojemu pracodawcy :D zapłacić mi 12K za jeden z kursów (nie bede reklamował jaki). Były tam osoby bez zadnego doswiadczenia, ale prowadzacy, gdy dowiedzial sie, ze wiem wiecej to dostosowal dla mnie zadania i faktycznie na tym kursie bardzo dobrze nauczylem sie nowego frameworka (wybralem zupelnie mi nieznany).
Wkurza mnie troche, ze jest malo sensownych kursów, dla sredniozaawansowanych w jakichs teoriach, a adresuje sie je głównie do świeżaków, ale i tak kursy przygotowuja 100x lepiej niz te studia.
Proste rozumowanie:
Prowadzacy kurs zarabia 2000 dziennie (znam stawki z pierwszej reki).
Prowadzacy zajecia asystent zarabia 2000 miesiecznie (zwykle mniej, to wiem z osobistych doswiadczen), adiunkt 3500, profesor 5000 + jakies granty, funkcje, dotacje.
Która z tych osób może mieć lepsze kwalifikacje?

Jezeli ktos dotarł do podsumowania, to brzmi ono następująco: warto skończyć studia.
Ja ich nie mam i z tego tytułu mam kompleksy. Jestem zadowolony ze swojej pracy, bo 10k+ to dobra stawka, a jeszcze na fuchach można dużo dorobić, ale gdybym miał szukać kolejnej, to czułbym się nieswojo wysyłając CV bez tego magicznego wpisu pt. studia.

Co radzicie mi w takiej sytuacji zrobić? Olać studia i rozwijać się zawodowo? Przemęczyć na studiach? Iść na jakąś ściema-prywatną uczelnie? Może skonczyc jakaś podyplomówkę?

Zdarza mi się, że firma, w której jestem zatrudniony współpracuje z jakąś inną i na spotkaniach pojawiaja się pytania w stylu "gdzie studiowałeś?"
Dla mnie jest to niezręczne. Zdarzało się też, że jakiś junior swiezo po informatyce, którego zrąbałem, że spie... projekt i ogolnie, że siedzi nad tym od 6 tygodni, a powinien zrobić w 2-4 dni, odpyskował mi, że nie jestem "prawdziwym" programistą, a on jest. Już nie pracuje w tej firmie, bo był tak nędzny, że wyleciał po pół roku.

Zawsze chcialem zostac matematykiem, ale rodzice wmawiali mi, ze budownictwa/architektura to sa pewne potrzebne zawody, a inne to sa pisane palcem po wodzie. Bylem kiedys czlonkiem Mensy i zawsze czułem myślenie algorymami, w ogole bylem typem kujona, który nigdy na swiadectwie nie mial innej oceny z matmy/fizy/chemi niz 6. Na studiach caly rok ode mnie zżynał na egzaminie z matmy, ktory wydawal mi sie ultra prosty.

0

Też mam poziom IQ Mensy i zawsze celowałem w matmie, ale programowanie jest lepiej płatne. Perspektywa ekonomiczna decyduje o wyborze programowania jako ścieżki kariery. Skończyłem informatyke. Jestem inżynierem. Mógłbym zajmować się naprawdę trudnymi zagadnieniami, ale wolę web development.

1
programista bez studiow napisał(a):

Projekt minał, a ja stwierdzilem, że rzucam wszystko i zostaje programistą.
Znalazlem pracę, w której w pół roku doszedłem do stawki 9-10k (nie w warszawie, ale w miescie mojego pochodzenia 500 000+ ludzi).

Stwierdziłem, jezeli juz zdecydowałem się na zmianę zawodu to może... PÓJDĘ NA STUDIA.
(...)
Stwierdziłem, że rzucam to w cholere i kazałem swojemu pracodawcy :D zapłacić mi 12K za jeden z kursów (nie bede reklamował jaki). Były tam osoby bez zadnego doswiadczenia, ale prowadzacy, gdy dowiedzial sie, ze wiem wiecej to dostosowal dla mnie zadania i faktycznie na tym kursie bardzo dobrze nauczylem sie nowego frameworka (wybralem zupelnie mi nieznany).

Wkurza mnie troche, ze jest malo sensownych kursów, dla sredniozaawansowanych w jakichs teoriach, a adresuje sie je głównie do świeżaków, ale i tak kursy przygotowuja 100x lepiej niz te studia.

does not compile

0

WeiXiao, co w tym dziwnego?

Na studia chodziłem przez ponad pół roku, co drugi weekend i nie mogę wymienić jednej rzeczy, której się tam nauczyłem.
W tym samym trybie nauczania, przez ten sam czas na kursie nauczyłem się sporo na temat nieznanego mi dotąd frameworka.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1