Cześć,
Panowie chciałbym się Was poradzić w jednej sprawie. Sprawa wygląda tak że pracuję w Polsce już ponad dwa lata, teraz mam mieć awans na regulara. Niestety stawka niewiele się zmieniła. Pracuję w Lublinie więc tutaj za wiele możliwości nie ma. Rozważam zmianę miasta na Kraków lub Warszawę lub nawet Gdańsk(Intel) do jakiegoś dużego korpo. Niestety mam pewną wadę, mój angielski. Przez dwa lata pracowałem dla zagranicznych klientów i z nimi nie rozmawiałem, tylko emaile czytałem/pisałem. Dlatego zastanawiam się nad porzuceniem pracy i wyjazdem do Anglii i tam szukać jakiejkolwiek pracy uczyć się języka i szukać też pracy w zawodzie. Daję sobie pół roku, jeżeli przez pół roku nie znajdę pracy to wracam do pl. Tylko co wtedy? Jak będą pracodawcy patrzyli n gościa co przez ostatnie pół roku był na zmywaku, praca na produkcji lub coś podobnego?
Nie musisz wyjezdzac za granice zeby sie nauczyc angielskiego zreszta to tak nawet nie dziala moim zdaniem. W Anglii jest na prawde duzo polakow ktorzy siedza tam kilka lat a po angielsku ledwo mowia (oczywiscie nie mam na mysli programistow). Jezyka musisz uzywac caly czas zeby go pielegnowac i dojsc do wprawy. Nie chodzi mi o nauke gramatyki na pamiec bo to tez niewiele daje a duzo znajomych od tego zaczynalo. Bardziej bym stawial na poznawanie jak najwiecej slow bo znajac tylko 3 najprostsze czasy przy duzym zasobie slownictwa juz sie dogadasz chocby niepoprawnie gramatycznie. Przestaw sie calkowicie na angielski ogladaj po angielsku, czytaj po angielsku i moze to sie wydawac glupie ale nawet jak myslisz o czyms to staraj sie myslec jakbys swoje mysli przedstawil po angielsku. Jak znajdziesz jakies slowo to sobie je przetlumacz i regularnie utrwalaj. Niektorzy (takze ja) na poczatku obawiaja sie ze powiedza cos co gramatycznie nie jest calkiem poprawne - jesli to Ciebie tez dotyczy to nie musisz sie martwic bo wiele osob z anglojezycznych krajow i tak bardzo potocznie rozmawia. Ja sie o tym przekonalem jak pierwszy raz bylem w USA.