Misja magister

1

Ilekroć wspominam znajomym programistom o moim pomyśle kontynuowania/bądź nie wyższej edukacji po ukończeniu inżyniera (miejmy nadzieję na początku roku), słyszę bardzo dwa, różne głosy. Głosy podzielone niczym murem strony, mianowicie takie:

  • "Programista nawet i inżyniera specjalnie nie potrzebuje, spokojnie może się samemu rozwijać. Co więcej, uczelnie uczą przestarzałych technologii lub mało kompetentnie, nawet i te najlepsze. Ten zawód to nie jest lekarz i edukacja na uczelniach wyższych potrzebna nie jest. Zresztą i tak trzeba być na bieżąco z technologiami przez całe życie i studia nic tutaj nie pomogą."
  • "Skoro masz inżyniera, to nierobienie magistra to głupota, potem będziesz starszy, już go nie zrobisz i czasu nie cofniesz. W wielu firmach zależy od tego Twój awans, w większych korporacjach wyższe stanowiska są dla Ciebie niedostępne z powodu braku tego tytułu. Poza tym zawsze lepiej mieć niż nie mieć."

Ja raczej trzymam się bardziej pierwszego poglądu, ale mam też pewne wątpliwości, czy faktycznie możliwość awansu w IT jest aż tak bardzo niezależna od wykształcenia i związana tylko z umiejętnościami, jak często się to przedstawia. I tutaj pytanie do starszych kolegów programistów: jak u Was to wygląda? Czy w swojej karierze spotkaliście się z sytuacją, że mieliście gorszy rodzaj umowy, słabsze zarobki z powodu braku tytułu? Albo problemy z w ogóle samym dostaniem się na rozmowę kwalifikacyjną z tego powodu? Aktualnie to ostatnie wydaje mi się największym problemem, jeśli programista nie posiada żadnego doświadczenia. Ale czy czyhają "większe zagrożenia"?

0

Myślę, że inżynier jest dosyć ceniony. Nie wiem na ile cenią magistra, ale nawet z inżynierem mogę zarabiać dobre pieniądze i przebierać w ofertach. Mój bracki z magistrem prawa też sobie nieźle radzi jako programista. Generalnie podejście mam takie, że jeśli iść na magistra to lepiej zrobić to z rozmysłem i chęciami, z konkretnym doświadczeniem zawowodowym, które pozwoliłoby wykorzystać okres studiów w pełnej krasie. W szczególności nie pogardziłbym studiami na MIT czy Berkeley, to by było fajne. A tak po prostu dla papieru – szkoda zachodu. :) Inżyniera jeszcze rozumiem, że po maturze mało kto ma pomysł na życie. Po inżynierze to czas najwyższy żeby zacząć żyć.
Btw. wystarczy spojrzeć na takie postacie jak Steve Jobs, Steve Wozniak czy Bill Gates. :) Co innego jeśli nie chcesz grać ostro. Jeśli nie jesteś kozak, papier rzeczywiście może się przydać, podobnie jeśli marzy ci się kariera naukowca. To też ma perspektywy, np. Linus Torvalds najpierw zrobił studia, a potem karierę – też można.

0

Jeśli będziesz chciał pracować dla zagranicznych korporacji, albo wyjechać do dobrej pracy za granicę, to magister może się okazać atutem lub nawet warunkiem koniecznym. Ja się nie dziwię, że wielu osobom nie chce się go robić, ale jak ktoś ma możliwość zrobienia go za darmo, to szkoda tego nie wykorzystać.

2

ja właśnie kończę inżyniera (czekam na date obrony) i rzucam dalszą naukę. Nie widzę w tym najmniejszego sensu, wole poświęcić czas na budowanie własnej firmy niż stracić kolejne 2 lata na naukę czegoś czego wątpię, że kiedyś użyje tak jak z inżyniera nic mi się nie przydało.

0

Realia są takie, że nadprodukcja magistrów od wszystkiego zdewaluowała wartość tytułu magistra. Mimo to, nie jest mądre pozbyć się możliwości osiągnięcia tego (w sumie bardzo małym kosztem). Dwa lata (i to niecałe) nie powinny być przeszkodą dla kogoś kto chciał i poszedł na studia. Po latach okazuje się, że co poniektórzy nie tylko chcieliby magistra ale i doktor im się marzy. Bezpośrednio przełożenia na kasę pewnie nie będzie dlatego trzeba w czasie studiów już rozpocząć pracę (wersja dla tych co przedkładają kasę ponad wszystko). W pewnych środowiskach bez mgr nie masz co szukać, bez dr nie masz co zabierać głosu a w jeszcze innych dopiero prof. da Ci gwarancję, że będą chcieli Cię słuchać. I nic tu nie da jak dobry będziesz bo będziesz tylko dobrym programistą a nie np. Panem Doktorem.

4

Kiedy masz w szufladzie tylko maturę a na głowie pisanie i obronę inżynierki to 2 lata doświadczenia albo 2 lata magisterki wydaje się stratą czasu. Stuknie ci trzydziestka, będziesz mieć doświadczenia na senior dinozaur masta-developer, zamarzy ci się praca za naprawdę duże pieniądze to zorientujesz się, że w zespole będzie max 20% Polaków, cały management ze starej Unii wyedukowany, nawet rosyjskojęzyczny development po uniwerkach i przegrywasz wyścig rzez jakiegoś patałacha w londyńskim city bo mu w tabelce excela źle wypadasz. Wracanie na polskie uczelnie po trzydziestce z twoim doświadczeniem to koszmar. Idź zrób ten papier, jeszcze się do końca życia zdążysz napracować. Teraz wszyscy mają dyplom nawet głupsi od ciebie, też zrób bo potrafisz, w przyszłości przyda się - zobaczysz.

0
darkrat napisał(a):

Ja raczej trzymam się bardziej pierwszego poglądu, ale mam też pewne wątpliwości, czy faktycznie możliwość awansu w IT jest aż tak bardzo niezależna od wykształcenia i związana tylko z umiejętnościami, jak często się to przedstawia. I tutaj pytanie do starszych kolegów programistów: jak u Was to wygląda? Czy w swojej karierze spotkaliście się z sytuacją, że mieliście gorszy rodzaj umowy, słabsze zarobki z powodu braku tytułu? Albo problemy z w ogóle samym dostaniem się na rozmowę kwalifikacyjną z tego powodu? Aktualnie to ostatnie wydaje mi się największym problemem, jeśli programista nie posiada żadnego doświadczenia. Ale czy czyhają "większe zagrożenia"?

  1. Kiedy zaczynałem nie było jeszcze hossy na rynku i zarobki były średnie.
  2. Pierwsza praca w korporacji oznaczała podwyżkę o 300%.
  3. Przyjmowano do nauki od zera każdego za więcej niż zarabiałem rok po studiach.
    ...
  4. Do nauki już nie chcą przyjmować nawet na darmowe staże.
    ...
  5. Lata doświadczenia bez konkretów co robiłem, czego się nauczyłem są ważne tylko na początku kariery.
    ...
  6. Hossa przyszła, hossa odejdzie.

Praca 67 - 23 = 44. 3,5 + 1,5 = 5. Fajne studia = najwspanialszy czas życia.

0

Dzięki wszystkim za opinię. Widzę, że też są lekko podzielone, jednak ze wskazaniem na magistra. Czasu mam dokładnie rok do podjęcia decyzji o zaocznych, na pewno będę mieć szersze spojrzenie na temat :).

5

"Programista nawet i inżyniera specjalnie nie potrzebuje, spokojnie może się samemu rozwijać. Co więcej, uczelnie uczą przestarzałych technologii lub mało kompetentnie, nawet i te najlepsze. Ten zawód to nie jest lekarz i edukacja na uczelniach wyższych potrzebna nie jest. Zresztą i tak trzeba być na bieżąco z technologiami przez całe życie i studia nic tutaj nie pomogą."

To jest absolutna prawda. Tylko to nie ma nic do rzeczy. Programistą można być nawet bez matury.
Jeśli masz iść na magisterkę tylko po to, żeby mieć ten słynny papier, to daruj sobie, szkoda życia. Jeśli do tego nie zaczniesz pracy i planujesz po pięciu latach studiów mieć pustki w CV, to prosta droga do zostania przegrywem.

Natomiast jeśli pasjonuje cię informatyka, aktywnie uczestniczysz w zajęciach, korzystasz z laboratoriów, udzielasz się w kołach naukowych, masz pomysł na interesującą pracę magisterską, faktycznie się rozwijasz - to kontynuuj! Studia są super, ale tylko dla tych, którzy chcą i potrafią z nich korzystać.

0

a warto robic roczna podyplomowke z programowania jesli ma sie studia 1 stopnia nieinformatyczne ?

0
Krzywy Rycerz napisał(a):

a warto robic roczna podyplomowke z programowania jesli ma sie studia 1 stopnia nieinformatyczne ?

Według mnie, to zależy od wielu czynników. Przede wszystkim od twoich oczekiwań, względem tych studiów i technologii, o którą chodzi. Sporo ludzi przekwalifikowuje się na programistów bazodanowych w ten sposób. Przez rok takich studiów spokojnie można nauczyć się wystarczająco dużo, żeby normalnie zacząć pracować. To samo jeśli chodzi o adminów, business intelligence i pewnie jeszcze kilka innych dyscyplin. Więc można powiedzieć, iż warto.

Z kolei w obecnej sytuacji rynkowej na pewno, nie warto robić podyplomówki z javy, jeśli się nie ma wykształcenia pokrewnego informatyce, bo i tak się przegra w starciu z absolwentami informatyki na rekrutacji, a jeśli chodzi o treść tego typu studiów, to praktycznie wszystkiego można się nauczyć przy pomocy tutoriali, książek i dokumentacji, więc to nie ma sensu. Ale podyplomówka z pythonem i Django, to już może być opcja do rozważenia. Szybciej niewątpliwie człowiek się uczy jak mu ktoś naukę ułoży.

Trzeba mieć też na uwadze, że sam papier studiów podyplomowych nic nie znaczy.
Jednak na pewno fakt skończenia ekononii + podyplomówki np. z baz danych zwiększa zdecydowanie prawdopodobieństwo zaproszenia na rekrutacje z oczywistych względów: taka osoba przez rok czegoś się na ten temat musiała nauczyć.

0

w kazdym kraju UE polska podyplomowka z javy jest nic nie warta ? Bo że w polsce tojestem w stanie uwierzyć tu żaden dyplom nie ma wartości tylko doświadczenie zdobyte dzieki lapowkom i znajomoscia ( bo jak inaczej?) . A jakbym zrobil podyplomowke z .net ( w PAN jest taka ) a do tego certyfikaty oracla z javy. sql to tez bylo by to nic nie warte ?

0
Uczynny Jeleń napisał(a):

w kazdym kraju UE polska podyplomowka z javy jest nic nie warta ? Bo że w polsce tojestem w stanie uwierzyć tu żaden dyplom nie ma wartości tylko doświadczenie zdobyte dzieki lapowkom i znajomoscia ( bo jak inaczej?) . A jakbym zrobil podyplomowke z .net ( w PAN jest taka ) a do tego certyfikaty oracla z javy. sql to tez bylo by to nic nie warte ?

To te studia kosztują mniej niż podyplomowe "Inżynieria Oprogramowania" na AGH.
No a czy jest to coś warte to można by stwierdzić patrząc choćby na prowadzących - powinna być lista tych osób z linkami do ich profili tak aby można było stwierdzić, że są merytorycznie przygotowaniu do prowadzenia zajęć w danym zakresie a nie są tylko np. znajomymi pana prof./dr, który organizuje studia podyplomowe. Kończąc też takie studia można stwierdzić czy są one coś warte - coś pewnie są np. 3600 zł dla organizatorów.

0

to dobrze czy zle ze kosztuja mniej ?

0
Uczynny Jeleń napisał(a):

Bo że w polsce tojestem w stanie uwierzyć tu żaden dyplom nie ma wartości tylko doświadczenie zdobyte dzieki lapowkom i znajomoscia ( bo jak inaczej?) .

Nieprawda. Wpisze ktoś w aplikacji na staż lub juniora, że ma inżyniera informatyki zrobionego na wydziale elektroniki i telekomunikacji PW lub AGH i ma zaproszenie na każdą rekrutację.

Uczynny Jeleń napisał(a):

A jakbym zrobil podyplomowke z .net ( w PAN jest taka )

Te studia to dotyczą platformy. Jak ktoś już umie programować, najlepiej C#, ale java i c++ też przejdą, to się może czegoś interesującego dowie.
Na pewno, nie skorzysta ktoś kto nie umie odwrócić stringa.

W Warszawie jest duże ssanie na .net i jak ktoś będzie miał fajne projekty na githubie z asp.mvc + frontend, to jak będzie niezły, to do mniejszej firmy może się załapać. Tylko trzeba wtedy ogarniać cały fullstack.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1