WSEI Kraków - opinie?

0

Hej, ma ktoś z was może jakieś doświadczenie z Wyższą Szkołą Ekonomii i Informatyki w Krakowie? Słyszałem mieszane opinie, niektórzy chwalą, a niektórzy mówią, że to w zasadzie takie studia z opłatą za dyplom, który nie jest zbytnio poważany w środowisku IT. Od swojego nauczyciela słyszałem, że jeśli byłbym zwolniony z płacenia czesnego to sugeruje rozważenie tej uczelni mniej lub bardziej, ale jeśli miałbym płacić za nią czesne co miesiąc to raczej odradza. Z góry dzięki. ;)

1
xxcharlie napisał(a):

Hej, ma ktoś z was może jakieś doświadczenie z Wyższą Szkołą Ekonomii i Informatyki w Krakowie? Słyszałem mieszane opinie, niektórzy chwalą, a niektórzy mówią, że to w zasadzie takie studia z opłatą za dyplom, który nie jest zbytnio poważany w środowisku IT. Od swojego nauczyciela słyszałem, że jeśli byłbym zwolniony z płacenia czesnego to sugeruje rozważenie tej uczelni mniej lub bardziej, ale jeśli miałbym płacić za nią czesne co miesiąc to raczej odradza. Z góry dzięki. ;)

Wejdź sobie w program i zobacz jaka ilość pseudochooojmanistycznych gówien przykleiła się do przedmiotów "zawodowych". Więcej tego, niż faktycznej wiedzy.

Uczelnie w PL, zwłaszcza prywatne Wyższe Szkoły Gotowania na Gazie w pierwszej kolejności są dla znajomków, rodzin i innego matolectwa i sierot po komunie, które nie dają rady na wolnym rynku. Trzeba zatrudnić Mietka, Włodka, Wieśka bo razem pili wódkę od czasów ZSMP, a potem PZPR, potem trzeba zatrudnić żonę Władka, Józka, Stefka niech se dorobią do emeryturki tą psychologią czy innym szitem, no następnie dzieciaki Jaśki i Bogusia bo to zdolne dzieci są a do firmy nie pójdą pracować, bo gdzie to tam kto widział, żeby ich poganiał ktoś, żeby se kawy wypić nie mogli i skoczyć na zakupy. No a ten młody od Bogusia to żenił się będzie, taki zuch, ta jego narzeczona to po Marketingu i Zarządzaniu jest to mogłaby Ekonomię w Informatyce wziąć na 3/4 etatu, bo żeby wcześniej do domu wróciła, to obiad ugotuje....

Na samym końcu jest Nasz Szanowny Klient: student. Ma płacić i nie kłapać ryjem za dużo, przyjmie się byle więcej, żeby zapłacili ino, a program się tak zrobi, żeby nie odpadali i nie przestawali płacić.

1

Kończyłem informatykę na tym znanym krakowskim uniwersytecie i najwięcej problemów dla całego roku było z uzyskanie zaliczenia u prowadzących z tych przedmiotów które zostały przerobione na "okołoinformatyczne".

W ramach "bo informatyk musi znać..." dało się wcisnąć różnych ścisłowców, nauki społeczne i humanistów.

2
Sceptyczny Dinozaur napisał(a):

Uczelnie w PL, zwłaszcza prywatne Wyższe Szkoły Gotowania na Gazie w pierwszej kolejności są dla znajomków, rodzin i innego matolectwa i sierot po komunie, które nie dają rady na wolnym rynku. Trzeba zatrudnić Mietka, Włodka, Wieśka bo razem pili wódkę od czasów ZSMP, a potem PZPR, potem trzeba zatrudnić żonę Władka, Józka, Stefka niech se dorobią do emeryturki tą psychologią czy innym szitem, no następnie dzieciaki Jaśki i Bogusia bo to zdolne dzieci są a do firmy nie pójdą pracować, bo gdzie to tam kto widział, żeby ich poganiał ktoś, żeby se kawy wypić nie mogli i skoczyć na zakupy. No a ten młody od Bogusia to żenił się będzie, taki zuch, ta jego narzeczona to po Marketingu i Zarządzaniu jest to mogłaby Ekonomię w Informatyce wziąć na 3/4 etatu, bo żeby wcześniej do domu wróciła, to obiad ugotuje....

Nie wiem jak w tej konkretnej, ale w ogólności na uczelniach prywatnych wykładają w dużej mierze ci sami naukowcy, co na publicznych. Nie może być inaczej, bo aby uczelnia mogła nadawać tytuły, musi spełnić wymogi kadrowe - odpowiednia liczba naukowców z odpowiednimi stopniami/tytułami.
Owszem, zdarzają się także wykładowcy w wieku respiratorowym albo nepotyzm, dokładnie tak jak na publicznych.

Co do jakości samej uczelni - trzeba patrzeć na oceny PKA.

3

Siemka, został mi tej uczelni ostatni semestr i będę bronił inż. ze specjalizacji projektowanie aplikacje mobilnych i webowych.

Co prawda zadałeś pytanie kilka miesięcy temu ale jesteśmy w okresie przed zapisem na studia więc może komuś się przyda moja opinia.

Na przedmiotach związanych z matematyką trzeba się coś pouczyc, biorą do tablicy, pkt za obecności i aktywność. Jednak wykładowcy są mili i nawet jak ktoś nic nie umie ale się stara to nie będzie problemu, nauczy się przy tablicy :)

Inne przedmioty typu psychologia i jeszcze mniej potrzebne są do zdania, jedni wykładowcy leją na to i puszczają a drudzy uważają swój przedmiot za świętość i robią problemy(ale do przejśćia).

Angielski na różnych poziomach, są dobre grupy jak i takie gdzie ktoś z podstawami zaliczy końcowy egzamin. Trzeba zdecydować czy chce się coś uczyć czy przejść bez nauki na początku, jak trafimy do złej grupy to się przenosimy i tyle.

A teraz najważniejsze, na jakim poziomie jest programowanie?
Na 1 semestrze byłem bardzo zadowlony gdyż braliśmy C++ i wykładowcy cisneli. Oczywiście jak ktoś nie umiał to mógł kombinować i zdać ale jak ktoś nie umie kombinować to ciężko było.
Co prawda były to podstawy i zadania ksiazkowe typu napisanie funkcji z rekurencją do obliczania silni czy inne choinki z gwiazdek w pętli for, jednak dużo osób miało z tym problemy. Powiedzmy że po 1 semestrze byłem z tego zadowolony bo nieznałem wczesniej C++ i złapałem dobre podstawy i motywacje do samodzielnej nauki.
Na ćwiczeniach test na kompach, na wykładach na kartce z kodem :)

Później było tylko coraz gorzej, wykładowcy już olali nauczanie, praktycznie każdy przechodził z programowania i nie było problemów aby ktoś zaliczył. OOP uczyliśmy się juz w C# natomaist projekt każdy mógł oddac w dowolnym języku.

Na któryms semestrze jeszcze było spoko bo robiliśmy proste projekty w HTML,CSS. Jednak można było kombinować i oddać kogoś kod...

Jeśli chodzi o JS to można coś wynieść + dużo nauki w domu(wiadomo)

Generalnie uczelnia nie jest zła, jak się chodzi to się zdaje bez problemu, jak się nie chodzi a masz wiedze to też zdasz.

Generalnie jeśli chodzi o programowanie to jest jeden wykładowca który ma wiedze i można się cos od niego dowiedzieć i pogadać.

Są też wykładowcy z AGH i UEK ale od nich się akurat najmniej dowiesz.

Plusem jest że uczelnia się rozwiją i mają chyba podpisaną jakąś umowe z Microsoftem bo można zdawać certfykaty jakieś + teraz chyba większy nacisk kładą na C# dla świeżaków.

Ja bym uczelnie od siebie polecił + zalecił dużo nauki w domu :)

0

Ciekawy pomysł z 4 certyfikatami w ramach zajęć na uczelni - CCNA na pewno będzie więcej warte, niż dyplom stamtąd ;)

2

Nie wiem jak jest teraz, ponieważ nie mieszkam już od 2004 roku w Krakowie, ale miałem możliwość studiowania w tej uczelni, gdy jej nazwa odnosiła się jeszcze do bankowości. Byłem studentem bodajże w 2000 roku kiedy to ruszył ten kierunek. Powiem wam tak. Po pierwszym semestrze z około 120 osób zostało max ok 50. Zajęcia były oparte wyłącznie o Linuksa (Windows tylko w kawiarence internetowej). Zajęcia były prowadzone jak na AGH czyli najpierw wykład potem programowanie na tablicy na sucho, a dopiero potem w C przy komputerze i to nie tworzenie aplikacji "from scratch" tylko analiza zastanego kodu i jego refaktoryzacja, czasami praca na tworzeniem własnego kompilatora. Tak zresztą wyglądały też zaliczenia. Z matematyki to kosili, oj kosili. Niestety ale sprawy osobiste spowodowały, że musiałem się przeprowadzić i zmieniłem uczelnię. Kilka lat potem spotkałem jednego wykładowcę na kopcu Piłsudskiego to powiedział, że tylko 6-7 osób ukończyło ten pierwszy "nabór". Szkoła chciała tym przesiewem podnieść sobie markę w regionie. Ogólnie wtedy była to podobno 2 najdroższa uczelnia w Polsce na kierunku informatyka. Płaciłem 550 zł miesięcznie przy zarobkach 1500 zł. Tylko "japończyki" z Warszawy płacili więcej.
Pozdrawiam wykładowcę od matematyki z tamtych czasów (o ile jeszcze żyje). Chciałbym aby każdy nauczyciel/wykładowca tak tłumaczył jak on to zrobił np. z liczbami zespolonymi. U niego zawsze były dobre oceny ale naprawdę wszyscy umieli.

P.S. Nie wszystkie uczelnie publiczne to złoto. Przed tą prywatną byłem jeden semestr na (wtedy) Akademii Ekonomicznej w Krakowie. Tam to dopiero były jazdy. Wymagania co do matmy i ekonomii z kosmosu, a z informatyki i ekonometrii (taka miała być bodajże wtedy specjalność) na zaliczenie dostaliśmy.... NAPISAĆ W WORD-dzie INSTRUKCJĘ JAKIEGOŚ URZĄDZENIA (PRALKI) I ZROBIĆ RYSUNEK W PAINT-cie. Mam nadzieję, że im to bokiem wyszło i teraz lepiej to wygląda bo to było najgorzej zainwestowane 1600 zł w moim życiu.

Obecnie mam ukończoną jedną prywatną i dwie publiczne (same sieci i raz JEE) i tak naprawdę 90% sukcesu zależy od samego studenta, a te 10% od tego czy wykładowca ma dobry humor i pasję, aby tego studenta nakierować, kiedy ten zdobędzie się na odwagę przyjść do niego z jakimś nietuzinkowym problemem.

0

Czy ktoś miał może styczność ze szkoła programowania, którą oferuje ta uczelnia? klik

0
Nadziany Wąż napisał(a):

Czy ktoś miał może styczność ze szkoła programowania, którą oferuje ta uczelnia? klik

Prywatna Szkoła Wyższa w czasach niżu demograficznego dorabia na bootcampach?

0
Szwarcy napisał(a):
Nadziany Wąż napisał(a):

Czy ktoś miał może styczność ze szkoła programowania, którą oferuje ta uczelnia? klik

Prywatna Szkoła Wyższa w czasach niżu demograficznego dorabia na bootcampach?

Najwyraźniej.

0
Nadziany Wąż napisał(a):

Czy ktoś miał może styczność ze szkoła programowania, którą oferuje ta uczelnia? klik

Mogę z powodzeniem polecić. Ja sobie wybrałem ten kurs dodatkowo jako ostatni już temat edukacji w kierunku kodzenia i mi pomogło znacznie. Prowadzący profi (były w tej dziedzinie zmiany z tego co wiem, bo na 1 edycji nie wszyscy byli zadowoleni z poziomu prowadzenia zajęć przez niektórych prowadzących), praktyczne podejście do tematu, dużo udostępnianych materiałów uzupełniających książek/prezentacji etc., dużo wyzwań programistycznych pobocznych, jak chcesz dodatkowe zadania to je dostaniesz, prowadzący pomocni, chętnie sprawdzą i pomogą z Twoimi własnymi projektami, nawet po skończeniu danego przedmiotu, tłumaczą prosto i do rzeczy, nastawianie na pracę z kodem większość czasu, atmosfera koleżeńska, a nie akademicka, kurs rozłożony w czasie sensownie, a nie byle szybciej skończyć i wziąć hajs, wystarczający czas, żeby wszystko przyswoić. Należy się naturalnie uczyć samodzielnie DUŻO, inaczej to nie ma sensu. W trakcie certyfikacje MS w cenie kursu, bardzo fajna opcja. Na koniec projekt komercyjny dla zewnętrznej firmy z możliwością sprzedania go firmie zgodnie z regulaminem kursu, więc część kasy się może zwrócić jak napiszesz dobry projekt. Jak ktoś jest świeżakiem i chce jakoś zacząć to polecam najpierw chociaż te pół roku pouczyć się podstaw C# / .NET / Visual Studio samodzielnie, nie iść na taki kurs bez wiedzy podstawowej. Kurs idzie szybko i wiedzy przekazywanej jest dużo, wiele osób trochę się gubi jak wjeżdżają zaawansowane tematy, a prowadzący zwalniać nie zamierzają, bo wtedy materiału przerobi się za mało. Wynika to z tego, że po prostu nie uczą się wystarczająco dużo, a jest to kluczowe. Niewielkie grupy co zawsze jest plusem. Sprzęt ok, sale ok, możliwość w miarę luźnego dogadania się w sytuacjach awaryjnych. Jako plus brak zajęć okołoinformatycznych, tylko samo sedno programowania. Dodam, że to opinia odnośnie kursu full-stack, teraz jakoś to rozłożone jest na podstawowy kurs, a potem jak się chce kontynuować to wybór front-end lub back-end, więc mogło się coś pozmieniać w temacie. Nie ma już też chyba "gwarancji" zatrudnienia, ale to się zainteresowani muszą indywidualnie dowiadywać. Ja polecam, ale uważam, że połowa sukcesu to własna nauka, to widać bardzo szybko kto się uczy, a kto tylko przychodzi posłuchać co wiadomo w dziedzinie kodowania prowadzi Cię kompletnie do niczego. Jak nie masz czasu systematycznie się uczyć poza kursem to zmarnujesz czas i pieniądze, a programistą NIE zostaniesz. Kurs jest drogi. Istnieje opcja dofinansowań dla przedsiębiorców etc. z typowych źródeł.

0
Szwarcy napisał(a):
Nadziany Wąż napisał(a):

Czy ktoś miał może styczność ze szkoła programowania, którą oferuje ta uczelnia? klik

Prywatna Szkoła Wyższa w czasach niżu demograficznego dorabia na bootcampach?

Z naborem nie mają problemu, bo w zeszłym roku było ponad 400 osób na pierwszym roku, podobno w tym było to samo. ;)

1
Wesoły Kret napisał(a):

Ciekawy pomysł z 4 certyfikatami w ramach zajęć na uczelni - CCNA na pewno będzie więcej warte, niż dyplom stamtąd ;)

Certyfikatów jest w sumie 7, bo jeden na semestr. A dyplom jak dyplom, jak pójdziesz na rozmowę o pracę, to Twoje umiejętności się liczą. Dyplom z AGH (bo podobno z Państwowych tylko tam informatyka jest na jakimś poziomie) nie uratuje Cię jak nic nie umiesz. 90% wiedzy na tym kierunku zdobywasz ucząc się w domu, uczelnia daje Ci tylko bazę ogólnej wiedzy i wskazuje kierunek.

1
Wesoły Kret napisał(a):

Ciekawy pomysł z 4 certyfikatami w ramach zajęć na uczelni - CCNA na pewno będzie więcej warte, niż dyplom stamtąd ;)

Warty będziesz tyle ile pokażesz na rozmowie kwalifikacyjnej, albo tyle co masz w swoim repo. Pracodawca ma wywalone czy skonczyles agh, wsei czy Oxford. Na informatyce 90%nauki jest zawsze wlasnej, a to co na uczelni to zwykle niewiele ma wspolnego z pracą potem. Ważne ze dyplom masz i tyle HR to obchodzi. Obecnie konkretna uczelnia nic juz nie gwarantuje, moze tak bylo z 10 lat temu.

0

Dodam tylko że jeśli chodzi o cerftyikaty to przynajmniej te z Microsoftu (nie znam się na Cisco) to są tzw. MTA nie MCSA lub MCSD.
Uogólniając
MTA to taki XXX fundamentals, z wiedzą na poziomie studiów (normalnie kosztuje bodajże 60$)
MCSA to w założeniu taki który powinna zdać osoba z 1-2 letnią wiedzą + nauką. (standardowo bodajże 90$ ale z racji bycia studentem mozna zrobić za 65$)

Odnosnie samych studiów, teoretycznie jest ok bo jest mniej g**no-przedmiotów a więcej technicznych.
W praktyce z tymi technicznymi różnie bywa bo niektóre są prowadzone przez typowo nauczycieli akademickich (lub takich, którzy są w trakcie przebranżawiania na IT i sami dopiero co pozdawali niektóre certyfikaty), ale niektóre przedmioty są prowadzone przez osoby z branży i to dość konkretne.
Dla przykładu jest Adrian Chodkowski (SQL) oraz facet (nie pamiętam nazwiska, ale bardzo sympatyczny i ze świetną wiedzą) który ma własne studio tworzące gry.
Kiedyś od hurtownii danych też było kilka dobrych osób, później się coś zmieniło.
SASS'a prowadził też bardzo doświadczony Pan.

1

Bardzo słaba uczelnia. Wyobraź sobie, że płacisz uczelni całkiem wysokie czesne, a na tej uczelni nie wiadomo czy wykładowca się pojawi na zaplanowanych wcześniej zajęciach, gdzie studiujesz zaocznie i tych zajęć jest niewiele. Czy łaskawie ci odpisze na zapytanie wysłanie, również jest to nie pewne, wykładowcy potrafią odpisać tobie po kilku tygodniach i to jeszcze nie udzielając potrzebnych informacji.

O sylabusie przedmiotu nawet nie wspomnę o czymś takim to żaden z wykładowców nawet nie słyszał, a co dopiero sporządził, tak jak na innej szanującej się uczelni mógł byś oczekiwać.

Generalnie uczelni narzuca wysokie czesne. Wysokość czesnego nie idzie w parze z jakością prowadzonych zajęć i jakością wykładowców. Na innej uczelni mógł byś oczekiwać w cenie czesnego przynajmniej sporządzonego sylabusa przedmiotu.. Albo no nie wiem potrzebnych informacji do zdania przedmiotu na początku zaczynającego się modułu tak abyś mógł się przygotować. Tutaj nawet na to nie licz ani o to nie pytaj. Spotkasz tutaj na uczelni raczej na szybcika tworzone jakiekolwiek wymogi zaliczenia przedmiotu podawane pod koniec modułu byle by student nie zauważył, że w rzeczywistości po prostu wykładowca nie przemyślał sobie przedmiotu, który wykłada bo został wrzucony na przedmiot i raczej do doświadczanego wykładowcy w obszarze wykładanego przedmiotu specjalizacji nie należy.

Naprawdę uważam, że w tej cenie czesnego spokojnie u konkurencji znajdziesz lepszej jakości ofertę edukacyjna.
Nie polecam.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1