Studia - naprawdę warto?

1

Witam, za mną liceum, czas na jakieś decyzje. Przeglądałem trochę tego forum (pozdrawiam dyskutantów o tym gdzie można się posługiwać tytułami zdobytymi na uczelni prywatnej i publicznej- dawno się tak nie uśmiałem). Przygodę z programowaniem dopiero co zaczynam- postawiłem na front-end. Standardowo zacząłem od HTML5, powoli CSS, później mam zamiar uczyć się JS i mam kilka pytań do bardziej doświadczonych i mądrzejszych.

  1. W grę wchodzą studia zaoczne- co sądzicie o WIT i kierunku "inżynieria oprogramowania"? Jest tu ktoś kto na tym był? Myślałem nad uczelniami państwowymi ale ceny są podobne- jakieś znaczące różnice?
  2. Czy w ogóle warto iść na takie studia celując w front-end? Na WAT podobno jakakolwiek wiedza z tego zakresu zaczyna się na 3cim roku, wcześniej są różne C i Java + zapchajdziury czyli opiera się to na zasadzie- wiedza z wielu jeżyków- z żadnego wystarczająca?
  3. Czy z moim, zerowym stanem wiedzy można/warto wkręcić się jakkolwiek w branże IT?
    Wszelkie uwagi, porady i dzielenie się doświadczeniem to dla mnie skarbnica, krytykę znoszę dobrze więc jeśli napisałem coś głupiego -nie oszczędzajcie sobie :D
0

Sam jestem w podobnej sytuacji, studia dzienne u mnie odpadają, jedynie zaoczne wchodzą w grę.

  1. Sam się tu wybieram, plusem jest to, że działają pod patronatem PAN'u.
  2. Z reguły jest tak, że poznajesz same podstawy języków, reszty musisz douczyć się sam. Wiele osób myśli, że na studiach nauczą ich programować - a to samemu trzeba się nauczyć. Ja stwierdziłem, że pójdę na studia tylko i wyłącznie dla papierka, który kiedyś mógłby mi się przydać.
  3. Wkręcać czyli co? Chcesz teraz spróbować swoich się w branży?

Sam postawiłem sobie cel, żeby przez te 4 msc wolnego nauczyć się programować i postarać się o dostanie jakiegoś stażu - czegokolwiek w branży (temat Jak nauczyć się w 4 miesiące? C#). Czy to realne? Ciężko powiedzieć, jednak na pewno warto spróbować.

2

Frontend i studia informatyczne mają za sobą niewiele wspólnego. To nie bootcamp żeby kazali ci siedzieć przez miesiąc i dziubać w CSSie. Celem jest tak naprawdę nauczenie cię podstaw kilku aspektów:

  • matematyki inżynierskiej - przydatna w różnych dziedzinach w których liczy się rzeczy, korzysta ze statystyki - na przykład machine learning
  • podstaw programowania - wprowadzenie do różnych paradygmatów, systemów typów, metod zarządzania pamięcią, kompilacji, budowy interpreterów, modeli obliczeń równoległych.
  • algorytmów i struktur danych - analiza wymagań, weryfikacja poprawności, metody projektowania struktur danych
  • podstaw teorii obliczeń - pojęcia obliczenia, różnych klas obliczeń, typowych metod uzyskiwania lepszej złożoności kosztem czegoś innego
  • podstaw architektury komputerów - w tym architektury rozproszone
  • budowy systemów złożonych - na różnym poziomie abstrakcji - pojedynczego komponentu, wielu komponentów, rozproszonych komponentów; aspekty takie jak komunikacja między procesami (znowu różna abstrakcja dzielona pamięć, sygnały, sockety, protokoły warstwy 4 i 7, MOM, synchroniczność a asynchroniczność i inne), zarządzanie stanem w systemach rozproszonych (transakcje, paxosy i inne; teoria - modele spójności)
  • typowych narzędzi - na przykład systemy operacyjne, bazy danych, middleware, jakieś podstawy typowych platform
  • planowania i projektowania projektów inżynierskich
  • algorytmy niedokładne - w sumie nie wiem jak to nazwać - metaheurystyki, metody numeryczne, machine learning, algorytmy stochastyczne, algorytmy kwantowe - generalnie bardziej złożona klasa niż punkt 3, oparta w dużej mierze na heurach, statystyce i różnych innych matematycznych faktach po zapoznaniu się z którymi odkrywasz że tak naprawdę g**no umiesz i jesteś głupi. Również najfajniejsza dziedzina jeśli jesteś w stanie to ogarnąć.
  • coś o czymś zapomniałem

Do frontendu o ile na przykład nie klepiesz od zera jakichś gier to prawdopodobnie wystarczy ci punkt 2, kawałek 3, fragmenciki 6 i 7, więc niewiele.

Inna sprawa że niektóre firmy lubią papier, ale we froncie jest to raczej najmniej wymagane.

0

Zaczynam podejrzewać, że WIT tu uprawia client engineering :D

0

Czy warto iść na studia celując we front end?

  1. Nie nie warto, nic z front endu na studiach mieć nie będziesz (no może prócz narysowania obrazka w gimpie)
  2. Skąd wiesz, że przez całe życie będziesz jechał na front endzie? Może będziesz kiedyś chciał być programistą bo front end jednak będzie "blee" a tu studia ci sie przydadzą. Owszem można być programistą bez studiów i to dobrym, ale z nimi łatwiej ;)

Czy z zerowym stanem wiedzy masz sie wkrecać?

  1. Każdy kiedyś miał zerowy stan. Od ciebie tylko zależy kiedy go przestaniesz mieć. Zacznij tworzyć pierwsze wizytówki, proste stronki jakiś hoteli, restauracji .. buduj portfolio. Na rozmowach o prace bardzie sie to przyda. Bez doświadczenia minimalnego chociażby nikt cie nie zatrudni. W pracy dostaniesz przebudowę jakiegoś szablonu/strony i nie możesz pytać co robi ten "margin-left: 10px".
  2. Działaj, rób coś, poprawiaj gotowce, nie stój w miejscu.
1

Do webówki studia na pewno nie są konieczne, ale... otwierają Ci drogę do innych miejsc, poszerzają horyzonty i mają inne wymieniane często zalety. Poznasz nowych ludzi, może nauczysz się trochę dyscypliny.

Ja robię studia zaoczne, na prywatnej uczelni i szczerze to traktuję to bardziej jako "kupienie" papieru. Póki jestem jeszcze w Polsce to chce je skończyć, bo nie kosztują zbyt wiele, a także nie muszę poświęcić na nie jakoś dużo czasu. Nie wiem jak będzie wyglądać branża za 20-30 lat a studia mogą się przydać. Chce też wyjechać za granicę, a dostanie wizy albo pracy może być łatwiejsze z wyższym wykształceniem.

0
dervill napisał(a):

Czy warto iść na studia celując we front end?

Warto choć liceum plastyczne ukończyć

Nie dotyczy klepaczy frameworkowych z zerowym talentem i zmysłem artystycznym.

0

"Nie matura, lecz chęć szczera zrobi z ciebie oficera" :)

1

Czy w ogóle warto iść na takie studia celując w front-end?

Przy standardowej robocie HTML/CSS bardziej by się przydało chyba jakieś ASP niż studia techniczne...
Przy JavaScripcie musisz umieć programować i tutaj pewnie studia techniczne mogłyby ci jakoś pomóc, ale tak czy siak programowania musisz się nauczyć programując, a nie siedząc na wykładach.
Poza tym przypuszczam, że do frontendu dobra byłaby jakaś psychologia, psychiatria czy coś takiego - żeby móc się dogadać ze współpracownikami i z przełożonymi i zrozumieć o co im chodzi.

Na WAT podobno jakakolwiek wiedza z tego zakresu zaczyna się na 3cim roku, wcześniej są różne C i Java + zapchajdziury

A co za różnica jaki język jest na studiach? Choćby był i assembler, to i tak ci się może przydać, bo twoje ogólne skille w programowaniu będą rosnąć.

czyli opiera się to na zasadzie- wiedza z wielu jeżyków- z żadnego wystarczająca?

Głębsza wiedza (w przypadku frontendu: z JavaScriptu oraz HTML i CSS) też jest potrzebna, ale tego nikt raczej się nie nauczy na studiach, bo nie takie jest przeznaczenie studiów. W przypadku frontendu nikt by nie nadążył za wymianą programu, czasem nawet w środku semestru, albo co zajęcia, bo tak szybko się zmieniają mody we frontendzie.

0

Ja tam rzuciłem studia dla pracy jako frontend dev :P

0

Dziękuję wszystkim za wartościowe odpowiedzi, uściślę trochę temat i zapytam, co zrobilibyście na moim miejscu, dopiero zaczynając zabawę z front-endem:
mam do wyboru właściwie dwie ścieżki,
-pójść na studia niestacjonarne+pracować w jakimś barze/sklepie/magazynie etc by się utrzymać+ uczyć się front-endu na własną rękę i spróbować jakimś cudem to wszystko pogodzić lub
-pracować w barze [...] i całą resztę czasu poświęcić wyłącznie front-endowi a po znalezieniu pracy jako junior dopiero rozpocząć studia?
Życzę powodzenia tym którzy tak jak ja, rozpoczynają swoją przygodę :)

3

Studia w Polsce przygotowaniem do zawodu? Zapomnij:

  1. Na Polskich studiach nie nauczą Cię niczego, czego nie znajdziesz w publicznym Internecie. Więcej nauczysz się z dokumentacji technicznej. Jak już Cię ciągnie do środowiska akademickiego, to pooglądaj sobie nagrania wykładów udostępniane przez uczenie w USA, poziom jest znacznie wyższy.

  2. Studia wymagają sumiennej pracy za możliwość wykonywania której będziesz musiał niemało zapłacić. Czas ten możesz przeznaczyć na wykonywanie drobnych zleceń poza główną pracą, za które otrzymasz wynagrodzenie. A nauczysz się więcej niż na studiach.

  3. Na studiach musisz pracować ciągle, jak zrobisz sobie przerwę na studiach, to będziesz miał później nadrabianie różnic programowych. Jak przyjdzie Ci chęć na douczenie się poza główną pracą, to możesz zrobić coś mniejszego na umowie o dzieło albo podłubać w jakimś swoim prywatnym projekcie. A jak Ci się odechce dodatkowej nauki, to możesz np. iść do parku na spacer :)

  4. Jeśli będziesz chciał zmienić uczelnię, jeszcze więcej biegania i różnic programowych (na Twoim koszt, w Twoim czasie wolnym). W razie zmiany pracy nowy pracodawca Cię wdroży i doszkoli do używanych technologii (na koszt pracodawcy).

  5. Kwestia praw autorskich majątkowych: co stworzysz, to będzie należeć do uczelni, jak będziesz miał dobre oceny w zamian dostaniesz chyba 250 zł stypendium za wyniki. Pracodawca też przejmie prawa autorskie, ale zapłaci Ci poważną stawkę.

  6. Budzący wątpliwości merytoryczne poziom wiedzy niektórych nauczycieli akademickich, zwłaszcza na niektórych uczelniach państwowych. Poziom prowadzenia zajęć wynikający z poziomu nauczycieli.

Ja niestety zmarnowałem 5 lat życia na studiach na WEiTI PW, zastanów się, czy chcesz powtórzyć moje błędy. Regularnie zarywane noce, pisanie programów na kartkach, praca na przestarzałym, nawet 30-letnim sprzęcie, lata wkuwania definicji, które nie przydały mi się w pracy, wydatki z własnej kieszeni - tego mi nikt nie zwróci.

2
akademisceptyk napisał(a):
  1. Na Polskich studiach nie nauczą Cię niczego, czego nie znajdziesz w publicznym Internecie. Więcej nauczysz się z dokumentacji technicznej. Jak już Cię ciągnie do środowiska akademickiego, to pooglądaj sobie nagrania wykładów udostępniane przez uczenie w USA, poziom jest znacznie wyższy.

Wiedza o przetwarzaniu informacji będzie podobna. Jak ktoś chce studiować informatykę, to nie nauczy się jej z dokumentacji technicznej. Nie myl klepania kodu z informatyką.

  1. Studia wymagają sumiennej pracy za możliwość wykonywania której będziesz musiał niemało zapłacić. Czas ten możesz przeznaczyć na wykonywanie drobnych zleceń poza główną pracą, za które otrzymasz wynagrodzenie. A nauczysz się więcej niż na studiach.

Z drobnych zleceń nie nauczy się teorii liczb, metod numerycznych, czy modelowania zjawisk równaniami różniczkowymi. Pytanie kto czego chce od życia. I kolejny raz "Nie myl klepania kodu z informatyką".

  1. Na studiach musisz pracować ciągle, jak zrobisz sobie przerwę na studiach, to będziesz miał później nadrabianie różnic programowych. Jak przyjdzie Ci chęć na douczenie się poza główną pracą, to możesz zrobić coś mniejszego na umowie o dzieło albo podłubać w jakimś swoim prywatnym projekcie. A jak Ci się odechce dodatkowej nauki, to możesz np. iść do parku na spacer :)

Ucząc się i pracując jednocześnie też wychodziłem na spacer jak mi się nie chciało :P

  1. Jeśli będziesz chciał zmienić uczelnię, jeszcze więcej biegania i różnic programowych (na Twoim koszt, w Twoim czasie wolnym). W razie zmiany pracy nowy pracodawca Cię wdroży i doszkoli do używanych technologii (na koszt pracodawcy).

Życie nie jest łatwe. W USA tak zachwalanym przez Ciebie, jak ktoś zmienia uczelnię w trakcie toku studiów to też nadrabia różnice. I w ogóle wszędzie. Inna sprawa, że status studenta jest bardzo przydatny - można zrobić praktyki w Cernie, Google, Facebooku, w Instytutach Fraunhofera i paru innych fajnych miejscach. Nikt nikogo do tego nie zmusza, ale jak się chce to można celować wysoko.

  1. Kwestia praw autorskich majątkowych: co stworzysz, to będzie należeć do uczelni, jak będziesz miał dobre oceny w zamian dostaniesz chyba 250 zł stypendium za wyniki. Pracodawca też przejmie prawa autorskie, ale zapłaci Ci poważną stawkę.

Większej głupoty dawno nie słyszałem. Jak coś tworzysz prywatnie to jest Twoje, tak samo jak coś robisz na zajęcia to nie podpisujesz klauzuli, która przekazuje prawa uczelni. A jak z pracodawcą podpiszesz coś takiego, to też nie dostaniesz poważnej stawki. Patrz w umowę.

  1. Budzący wątpliwości merytoryczne poziom wiedzy niektórych nauczycieli akademickich, zwłaszcza na niektórych uczelniach państwowych. Poziom prowadzenia zajęć wynikający z poziomu nauczycieli.

Jak wszędzie. Niemniej jak ktoś chce się czegoś nauczyć, to się nauczy. Nawet od miernego dydaktyka można wyciągnąć pożyteczną wiedzę.

Ja niestety zmarnowałem 5 lat życia na studiach na WEiTI PW, zastanów się, czy chcesz powtórzyć moje błędy. Regularnie zarywane noce, pisanie programów na kartkach, praca na przestarzałym, nawet 30-letnim sprzęcie, lata wkuwania definicji, które nie przydały mi się w pracy, wydatki z własnej kieszeni - tego mi nikt nie zwróci.

A ja studiowałem na PWr, które stoi ciut niżej od PW i nie doświadczyłem 30-letniego sprzętu. Zarwałem nocki dopiero jak zacząłem równocześnie pracować. A wydatki? Wydrukować czasem sprawozdanie za 2-3 złote i 2 razy pracę dyplomową z oprawą za max. 40-50zł + opłaty za dyplomy? Więcej na studenckich zniżkach zaoszczędziłem i wyciągnąłem ze stypendiów i nagród ;)

IMO akurat co do studiów to warto przekonać się na własnej skórze i nie próbować wyciągać wniosków z cudzych "błędów". Bo to może być najgorsza decyzja opierać swoją przyszłość na cudzych doświadczeniach.

0
xfin napisał(a):
akademisceptyk napisał(a):
  1. Na Polskich studiach nie nauczą Cię niczego, czego nie znajdziesz w publicznym Internecie. Więcej nauczysz się z dokumentacji technicznej. Jak już Cię ciągnie do środowiska akademickiego, to pooglądaj sobie nagrania wykładów udostępniane przez uczenie w USA, poziom jest znacznie wyższy.

Wiedza o przetwarzaniu informacji będzie podobna. Jak ktoś chce studiować informatykę, to nie nauczy się jej z dokumentacji technicznej. Nie myl klepania kodu z informatyką.

OP pisał, że postawił na frontend, nie na informatykę. Nie myl klepania frontendu z informatyką.

Poza tym nie napisałem, że należy ograniczyć się do czytania dokumentacji technicznej, dobrych materiałów z dziedziny informatyki w Internecie nie brakuje.

  1. Studia wymagają sumiennej pracy za możliwość wykonywania której będziesz musiał niemało zapłacić. Czas ten możesz przeznaczyć na wykonywanie drobnych zleceń poza główną pracą, za które otrzymasz wynagrodzenie. A nauczysz się więcej niż na studiach.

Z drobnych zleceń nie nauczy się teorii liczb, metod numerycznych, czy modelowania zjawisk równaniami różniczkowymi. Pytanie kto czego chce od życia. I kolejny raz "Nie myl klepania kodu z informatyką".

Teoria liczb, metody numeryczne i modelowanie zjawisk równaniami różniczkowymi na frontendzie webowym? Chyba nie. I kolejny raz: nie myl webówki z informatyką.

  1. Na studiach musisz pracować ciągle, jak zrobisz sobie przerwę na studiach, to będziesz miał później nadrabianie różnic programowych. Jak przyjdzie Ci chęć na douczenie się poza główną pracą, to możesz zrobić coś mniejszego na umowie o dzieło albo podłubać w jakimś swoim prywatnym projekcie. A jak Ci się odechce dodatkowej nauki, to możesz np. iść do parku na spacer :)

Ucząc się i pracując jednocześnie też wychodziłem na spacer jak mi się nie chciało :P

Ja pisałem o dłuższej przerwie. Spacer to był taki eufemizm :P

  1. Jeśli będziesz chciał zmienić uczelnię, jeszcze więcej biegania i różnic programowych (na Twoim koszt, w Twoim czasie wolnym). W razie zmiany pracy nowy pracodawca Cię wdroży i doszkoli do używanych technologii (na koszt pracodawcy).

Życie nie jest łatwe. W USA tak zachwalanym przez Ciebie, jak ktoś zmienia uczelnię w trakcie toku studiów to też nadrabia różnice. I w ogóle wszędzie. Inna sprawa, że status studenta jest bardzo przydatny - można zrobić praktyki w Cernie, Google, Facebooku, w Instytutach Fraunhofera i paru innych fajnych miejscach. Nikt nikogo do tego nie zmusza, ale jak się chce to można celować wysoko.

Ja nie zachwalam USA. Stwierdzam tylko, że według wszelkich międzynarodowych rankingów renomowane polskie uczelnie są daleko w tyle za odpowiednikami w USA. Opinię można też sobie wyrobić na podstawie udostępnionych nagrań wykładów.

I nie napisałem, że w USA nie ma nadrabiania różnic programowych.

  1. Kwestia praw autorskich majątkowych: co stworzysz, to będzie należeć do uczelni, jak będziesz miał dobre oceny w zamian dostaniesz chyba 250 zł stypendium za wyniki. Pracodawca też przejmie prawa autorskie, ale zapłaci Ci poważną stawkę.

Większej głupoty dawno nie słyszałem. Jak coś tworzysz prywatnie to jest Twoje, tak samo jak coś robisz na zajęcia to nie podpisujesz klauzuli, która przekazuje prawa uczelni.

Coraz częściej można spotkać się z "nie podpisujesz - nie studiujesz". Pierwszy z brzegu przykład (źródło: http://www.pja.edu.pl/wazne-dokumenty/download/1006_ad8ea01492f025aa8daf980d8b2f39d0):

§6

  1. Na mocy niniejszej umowy Student udziela PJATK bezpłatnej, bezterminowej i niewyłącznej
    licencji do wszelkich utworów wytworzonych przez siebie w ramach procesu nauczania w
    PJATK, o ile strony nie określą w formie pisemnej innych zasad. Licencja, o której mowa w
    zdaniu poprzednim obejmuje wszystkie znane w dniu podpisywania niniejszego kontraktu pola
    eksploatacji, zwłaszcza w zakresie wyświetlania, wystawiania, zwielokrotniania, zamieszczania
    w sieci Internet, utrwalania na nośnikach oraz udostępniania bezpłatnie lub odpłatnie osobom
    trzecim.

  2. Jednocześnie Student zobowiązuje się do niewykorzystywania utworów, o których mowa
    wyżej, w celach komercyjnych oraz innych, które mogą naruszyć warunki licencji
    oprogramowania udostępnionego Studentowi dla celów edukacyjnych. Student oświadcza, że
    za wszelkie roszczenia osób trzecich, związane z ewentualnym naruszeniem powyższego zapisu
    ponosi wyłączną odpowiedzialność.

  3. W przypadku rozpowszechniania utworu, o którym mowa w ust. 1, Student zobowiązuje się do
    zamieszczenia w widocznym miejscu, o ile to możliwe, informacji, że dany utwór powstał w
    wyniku realizowania procesu edukacyjnego w PJATK.

Osobną kwestią jest to, że taką umowę licencyjną można próbować wypowiedzieć po ukończeniu nauki, z różnym skutkiem.

A jak z pracodawcą podpiszesz coś takiego, to też nie dostaniesz poważnej stawki. Patrz w umowę.

Poważna stawka to wynagrodzenie za pracę.

A jak stworzysz program zupełnie dla siebie, po godzinach pracy i jesteś programistą na umowie o pracę, to pracodawca ma uprawnienie do korzystania i rozporządzania takim utworem na wszystkich polach eksploatacji. Z mocy ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, mimo, że poza umową o pracę nic nie podpisałeś.

  1. Budzący wątpliwości merytoryczne poziom wiedzy niektórych nauczycieli akademickich, zwłaszcza na niektórych uczelniach państwowych. Poziom prowadzenia zajęć wynikający z poziomu nauczycieli.

Jak wszędzie. Niemniej jak ktoś chce się czegoś nauczyć, to się nauczy. Nawet od miernego dydaktyka można wyciągnąć pożyteczną wiedzę.

No właśnie: chce, to się nauczy, nie trzeba do tego studiów.

Ja niestety zmarnowałem 5 lat życia na studiach na WEiTI PW, zastanów się, czy chcesz powtórzyć moje błędy. Regularnie zarywane noce, pisanie programów na kartkach, praca na przestarzałym, nawet 30-letnim sprzęcie, lata wkuwania definicji, które nie przydały mi się w pracy, wydatki z własnej kieszeni - tego mi nikt nie zwróci.

A ja studiowałem na PWr, które stoi ciut niżej od PW i nie doświadczyłem 30-letniego sprzętu. Zarwałem nocki dopiero jak zacząłem równocześnie pracować. A wydatki? Wydrukować czasem sprawozdanie za 2-3 złote i 2 razy pracę dyplomową z oprawą za max. 40-50zł + opłaty za dyplomy? Więcej na studenckich zniżkach zaoszczędziłem i wyciągnąłem ze stypendiów i nagród ;)

Sprzętu komputerowego nie kupowałeś, za dostęp do Internetu nie płaciłeś? Mieszkałeś z rodzicami?

YMMV

IMO akurat co do studiów to warto przekonać się na własnej skórze i nie próbować wyciągać wniosków z cudzych "błędów". Bo to może być najgorsza decyzja opierać swoją przyszłość na cudzych doświadczeniach.

ditto

0
akademisceptyk napisał(a):

Teoria liczb, metody numeryczne i modelowanie zjawisk równaniami różniczkowymi na frontendzie webowym? Chyba nie. I kolejny raz: nie myl webówki z informatyką.

Tak jak napisałem - pytanie kto czego oczekuje od życia. Nie mylę jednego z drugim, tylko zaznaczam, że jak ktoś chce studiować informatykę, to niech się na to przygotuje mimo wszystko. I słowo "chce" jest kluczowe w przypadku studiowania czegokolwiek.

Sprzętu komputerowego nie kupowałeś, za dostęp do Internetu nie płaciłeś? Mieszkałeś z rodzicami?

Kupiłem lapka na rozpoczęcie studiów. Na ostatnim roku było mi już z nim ciężko (podzespoły swoje już przez 5 lat wychodziły), ale stwierdziłem, że skoro i tak się zmywam zaraz na staż do Szwajcarii to nie będę kupował niepotrzebnej zabawki i przemęczyłem pisanie na nim projektu pod prace magisterską.
Przez 5 lat mieszkałem w akademiku - kupę punktów dostawałem za wyniki w nauce i aktywność studencką i naukową, dzięki czemu później nawet z pracą na część etatu mnie z niego nie wyrzucili za kryterium dochodowe. Ba! Ze stypendium naukowego byłem w stanie go opłacić (akurat kategoria mojej stypy na to pozwalała).

Ja uważam, że studia pod względem intelektualnym, rozwojowym i ekonomicznym mi się bardzo opłaciły, Trochę czasem byłem na bakier ze snem (w sumie jak na studenta to i tak spałem po 5-6 godzin), ale generalnie fajnie było ;)

0

A ja nie poszedłem na studia a jakis czas pracuje. ŻAŁUJĘ.
Ale mnie akurat interesuje coś więcej niż bezmyślne klepanie i czasem czuje braki wiedzy ogólnej, szerszego kontekstu.

1

Rozumiem że studia dla wielu wydaja się być bez sensu. Z drugiej strony dyplom to rzecz, którą nam nikt nie odbierze zostaje z nami do końca. Wyższe warto mieć bo nigdy nie wiadomo kiedy się przydadzą. I każde studia się zwracają, może nie wszystkie w postaci wynagrodzenia.

0

Jak najbardziej chciałbym skończyć studia, jednak zastanawia mnie czy nie warto najpierw poświęcić czas na ostrą naukę, poszukać stażu/pracy jako junior w branży i dopiero myśleć o studiach (po prostu nie wiem czy dam radę pogodzić wszystko w jednym czasie)

1

@Harald
Nie znam Twojego podejścia, więc musisz decydować sam.
Znam ludzi, którzy poszli do pracy i studiów później nie zrobili, bo nie widzieli sensu.
Znam takich, którzy studiowali dziennie, i od 3-4 roku zaczynali pracować (sam się do tej grupy zaliczam).
Inni robili dzienne, a pracowali od pierwszego roku. Różnie to było z jakością tych studiów, ale jakoś tam przemęczyli dla papieru.
Część zaoczne + praca.

Ale znam i takich co robili tylko studia, a po nich szukali roboty. I tutaj różnie bywało.

Każde podejście ma swoje plusy i minusy. I tak jak pisałem wyżej - zależy czego oczekujesz od życia.

0

Nie rozumiem całej nagonki na to czy studiować czy nie. Idziesz na 1 rok i oceniasz co i jak (warto popytać się starszych roczników u zobaczyć co oni mają). Zawsze przecież możesz rzucić iść do pracy i potem zaocznie (ponoć WIT w Warszawie jest niezły).

Studia do standardowego rynku pracy (bez CERN, czy DataStax) nie są potrzebne/nie przygotowują... Gdyby rząd postanowił że o studia nie można pytać, tak samo jak np. o stan cywilny, to połowa studentów rzuci je w ciągu 1 semestru :/

0

Takie marne Google i inne firmy Kalifornii nie chcą metod numerycznych w fizyce, modelowania mechaniki i elektrotechniki równaniami różniczkowymi.
Ważne jest np. programowania dynamiczne, ale tego na polskich polibudach na informatyce nie ma.

0

programowania dynamiczne, ale tego na polskich polibudach na informatyce nie ma

o_O chyba na wyższej szkole żonglowania ryżem nie ma.

3
akademisceptyk napisał(a):

A jak stworzysz program zupełnie dla siebie, po godzinach pracy i jesteś programistą na umowie o pracę, to pracodawca ma uprawnienie do korzystania i rozporządzania takim utworem na wszystkich polach eksploatacji. Z mocy ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, mimo, że poza umową o pracę nic nie podpisałeś.

Nie wiem czy to sarkazm? Bo jeśli nie to bzdura na resorach.
To co robisz po godzinach pracy to Twoja sprawa. Chyba że podpiszesz umowę która twierdzi inaczej.
Zwykła umowa o pracę dotyczy tylko utworów wytworzonych w ramach wykonywania swoich obowiązków zleconych przez pracodawcę.

To co robisz po pracy - piszesz książki, robisz artystyczne zdjęcia czy programy do szuflady - pracodawca nie ma nic do tego.

Ale uwaga! raz się spotkałem faktyczne z aneksem do umowy który chciał ode mnie właśnie to co wyżej napisane egzekwować - na moją prośbę to zmienili (aneks pisał chyba ktoś pod wpływem środków odurzających).

0
Shalom napisał(a):

programowania dynamiczne, ale tego na polskich polibudach na informatyce nie ma

o_O chyba na wyższej szkole żonglowania ryżem nie ma.

Jeden wykład i jedna laborka. W Programie studiów zaliczone - odhaczone.

1

A co byś wiecej chciał? Idea programowania dynamicznego jest dość prosta i nie ma tam wiele do "nauki". Potem trzeba juz tylko ćwiczyć, zeby wyrobić sobie intuicje.

0
Shalom napisał(a):

A co byś wiecej chciał? Idea programowania dynamicznego jest dość prosta i nie ma tam wiele do "nauki". Potem trzeba juz tylko ćwiczyć, zeby wyrobić sobie intuicje.

Na AGH WMS mają 2 semestry

0
[Shalom napisał(a)] o_O chyba na wyższej szkole żonglowania ryżem nie ma.

Co to jest WSŻR?

0

Ja studiuję Informatykę na studiach zaocznych (prywatna uczelnia). Wcześniej byłem na uczelni publicznej.

Nie ma porównania.

Co prawda poziom ogólnie z informatyki jest niższy, ale za to leci tam same mięsko.
Dzisiaj mieliśmy machine learning i R, już od początku uczą ich SOLID, a wykładowcy (którzy notabene także prowadzą wykłady na zagranicznych uczelniach) oraz ćwiczeniowcy prowadzą swoje własne firmy w IT...

Uczelnia jest mocno nastawiona na C#... a ja jestem wiernym Javowcem, ale warto - zawsze to jakieś nowe horyzonty, no i papierek.

Tak więc ja bym polecił, ale zaoczne.

0

Ja nie studiowalem, za to teraz np. czytam o systemach operacyjnych. Mimo, ze jakas gleboka wiedza nie jest mi potrzebna w pracy. Pewnie na studiach dostalbym tę samą wiedzę.

A czytam bo mnie interesuje.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1