Informatyka zaocznie-Kraków

0

Cześć,jest na forum ktoś kto studiował infe zaocznie w Krakowie i może się podzielić doświadczeniami?

Szczególnie chodzi mi o to jak wygląda obciążenie materiałem i ....jaki jest wiek studentów.Nie bede owijać w bawełnę,mam 27 lat i boję się trochę alienacji ;D

Którą uczelnie możecie polecić?Sam przymierzałem się do PK bo tam studiowałem budownictwo,AGH zdaje mi się zbyt trudny..ale może sie mylę?

1

Omijaj PK, jak tylko możesz. Zjazdy co tydzień, WF na zaocznych. Czasem potrzeba też się teleportować z jednych zajęć na kolejne.

1

Na PK też tej matmy jest sporo :)

1

Z tego co wiem, to wszystkie Politechniki w Polsce trzymają się z góry ustalonego programu. Wykładowcy mają tutaj niewielkie pole manewru. Nie wiem jak to jest do końca z AGH, ale to też uczelnia techniczna i myślę, że matematyka jak i zarówno jej poziom tam jest podobny do tego z Politechniki. Poza tym "ona" była, jest i będzie. A tryb zajęć, czy dzienny czy zaoczny nie robi jakiejś wielkiej różnicy, bo materiał do przerobienia jest ten sam. Jedynym aspektem jest tutaj czas, którego masz mniej studiując w weekendy.

P.S. Co do wieku studentów. Zdarzają się nawet ludzie grubo po 40, a i po 50 można kogoś spotkać :D A takich w Twoim wieku jest od groma. Także nie panikuj :)

1

Nie wiem co jest złego w ukończeniu Wyższej Szkoły Robienia Hałasu, o ile traktujesz studia jako uzupełnienie swojej wiedzy/ciekawostkę. W tym zawodzie i tak liczą się skille, a nie papier, więc papier AGH ma (z grubsza) takie samo znaczenie jak papier dajmy na to KA (dawne KSW), chyba, że trafisz na jakiegoś fetyszystę (paru nawet tutaj na forum jest). Do tego, AGH na pewno skutecznie będzie zajmować Ci masę czasu nie tylko w weekendy ale i w ciągu tygodnia. Przemyśl sprawę dobrze, bo rozpoczęcie studiów od zera + praca, to co innego niż rozpoczęcie stażu i praca jako junior na 3, 4 roku.

Pomijam inne aktywności które osoby nie-bardzo-młode często mają: dziewczyna/żona/dzieci/hobby, bo na to w tym wypadku już w ogóle nie miałbyś czasu.

1

Ja studiuję zaocznie na PK i powiem tak:
Rzeczywiście zjazdy są co weekend, w zależności od tego jak dużo zajęć ma się w danym semestrze, ale z własnego doświadczenia dużo się siedzi na I stopniu w pierwszych latach (jest sporo matematyki przez 4 pierwsze semestry). Ale są też zajęcia projektowe, gdzie praktycznie omawiasz i oddajesz projekt nad którym mozesz pracować u siebie w domu, więc po załatwieniu formalności możesz wcześniej wyjść, ale to pod koniec studiów I stopnia i praktycznie głownie przez studia II stopnia sie wykonuje projekty. Obciążenie? Najgorzej jest na początku, potem w miare z każdym semestrem luzy się robią.

Co do wieku? U mnie zdarzył się przypadek gościa, który ma 45 lat, ale ciężko sobie radził, więc zleciał w dół i musi powtarzać, bo nie zaliczył materiału. 27 lat? U mnie chyba było jakieś 20 osób jak zaczynaliśmy studia z przedziału 25-30, także alienowany na pewno nie będziesz. Dodatkowo, są to osoby, które już pracuja w zawodzie programista, ale robią studia, bo czasem muszą. Także masz szansę złapać jakieś kontakty, a może i nawet robotę :)

1
dub.raf napisał(a):

Z tego co wiem, to wszystkie Politechniki w Polsce trzymają się z góry ustalonego programu. Wykładowcy mają tutaj niewielkie pole manewru.

Nieprawda.
Rozporządzenie Ministra definiuje jedynie nazwy zagadnień, które mają być poruszone w trakcie studiów na danym kierunku. Natomiast jak dokładnie i dogłębnie dane zagadnienie zostanie omówione, zależy już od wydziału oraz oczywiście konkretnego wykładowcy.

Nie wiem jak to jest do końca z AGH, ale to też uczelnia techniczna i myślę, że matematyka jak i zarówno jej poziom tam jest podobny do tego z Politechniki.

No tak, jak to na uczelni technicznej zamiast matematyki jest całkowanie, ale jak napisałem wyżej - poziom może się różnić znacznie, i nie ma co wnioskować na podstawie jedynie tylko typu uczelni.

0

Skończyłem infę zaocznie na samogłoskach. :)
Analiza matematyczna była w miarę prosta.
Fizyka do zaliczenia.
Koniec szkółki / jeszcze był obozwiązkowy przedmiot jumenistyczny.

Dyskretna matma trudniejsza.
ASD (alg. i str. danych) koszące.
JTP (jęz. i techn. programowania) dały solidnie podstawy i popalić. :)
Zostało na roku niecała połowa zaczynających.

Do końca studiów były tylko przednioty "zawodowe".
Inżynierem zostało 1 na 5 rozpoczynajacych.

Do pracy przed koncem studiów przyjął mnie gościu po tym samym wydziale podsumowując W zespole mamy zasady, że pracująją tylko ludzie po samogłoskach AGH.

Te studia zmusiły do poznania pełnych podstaw nie do nauczenia samemu z braku czasu i chęci i dały świetny start w zawodzie.
Starsi absolwenci wybierają swój sprawdzony wydział żeby szukać nowych juniorów.
Ta mafia :) zamknięty układ wzajemnych poleceń zasysa do firm już nim skończysz studia (na innych uczelniach w Krakowie z tym jest biednie).

0
agiehowiec napisał(a):

Do pracy przed koncem studiów przyjął mnie gościu po tym samym wydziale podsumowując W zespole mamy zasady, że pracująją tylko ludzie po samogłoskach AGH.

To lipa bo tego wydziału już nie ma :D

0

A ktoś z was wgl próbował czegoś takiego,informatyka w tym wieku...?Czasem zdaje mi się że oszalałem że wgl o tym myślę...;d

0
mechanix napisał(a):

To lipa bo tego wydziału już nie ma :D

Zostało to, co najlesze: samogloska I w nowym D 17.

2

@Sehnsucht

Nie, w wieku 27 lat to już tylko dom spokojnej starości i patrzenie w okno przez 12 godzin.

Są ludzie którzy zaczynali w wieku 30, 35, 40 lat, więc przestań jęczeć i weź się do roboty jeśli naprawdę Ci zależy. Serio czasami lepiej zacząć coś robić, a nie ciągle rozpatrywać co się może wydarzyć.

2

W wieku 27 lat zacząłem studia na kierunku Informatyka na AGH, na wydziale IET - połowa "dawnych" samogłosek. Ukończyłem je w zeszłym roku w wieku lat 31 po zakończonej powodzeniem obronie projektu inżynierskiego. Zaczynanie studiów w wieku starczym wygląda od środka tak:

I rok - zdajesz sobie sprawę, że nie jesteś najstarszy - u mnie najstarszy student w grupie miał lat 39, żonę, dwójkę dzieci, własną firmę i niezły fun ze studiowania. Zniknął mi z pola widzenia gdzieś po drugim roku - spadł przez jakąś głupotę, ale chyba kontynuuje. Było sporo osób w moim wieku, w większości mieli już jakieś studia za sobą - część już pracowała w IT, ale raczej mniejszość. Nie odczułem żadnych negatywnych konsekwencji wieku, raczej jedynie pozytywne ("za moich czasów" liceum ogólnokształcące i klasa o profilu mat-fiz dawały solidniejsze przygotowanie z matematyki niż obecnie). Dużo osób na pierwszym roku miało problem z matematyką - niektórzy pierwszy raz w życiu widzieli pochodne na oczy. Wstęp do informatyki ukazuje bolesną prawdę - jedna trzecia grupy na kolokwium ma problem z napisaniem funkcji odwracającej tablicę. Wskaźniki są niemożliwe do zrozumienia... podobnie jak QuickSort... i lista jednokierunkowa... eee?
II rok - większość dalej się trzyma - no bo przecież są warunki - jak nie z algebry to z analizy albo z dyskretnej. Od tego momentu zaczyna się też loteria - dowolny przedmiot może być fajny lub nie w zależności od tego, jaki prowadzący się trafi. Zaczynasz dostrzegać bezsensowność tego, czego się uczysz - godzin jest mało więc najczęściej czasu starcza na wstęp teoretyczny do danego zagadnienia np: bazy danych - temat indeksów praktycznie nietknięty. Ponadto drażni ogólny tumiwisizm prowadzących - doktor przysyła na wykład doktoranta, który umie przeczytać slajdy, bo akurat w tym samym czasie mu się nakłada wykład na pobliskiej prywatnej uczelni (pozdrawiam studentów WSZiB:)) Wykładowcy się notorycznie spóźniają, czasem ku uciesze gawiedzi nie przychodzą - gawiedź jeszcze nie łapie, że przecież za to nieprzyjście zapłaciła.
III rok - od tego momentu praktycznie już tylko przedmioty kierunkowe - raz fajne, raz nie. Jak masz fart to trafiasz na wykładowcę pasjonata, który potrafi zachęcić, zmotywować, pokazać coś fajnego, poprowadzić wykład tak, że chce się na nim być. Czasem trafiasz tak, że się zastanawiasz czy nie rzucić tego i nie jechać w Bieszczady. Od tego momentu raczej się już nie odpada. Praktycznie wszystko można zaliczać do skutku. Coraz bardziej drażni zwiększający się tumiwisizm wykładowców i co gorsza dziekanatu - plan zajęć zakładający teleportację a niejednokrotnie bilokację rozpowszechniony dzień przed zjazdem, info o konieczności przyniesienia sprawozdania z praktyk wakacyjnych pół roku po wakacjach. Zajęcia praktycznie tylko projektowe - wchodzisz do sali - zdajesz sprawozdanie z przebiegu prac - po 15 minutach wychodzisz - czekasz 1,5 godziny na następne zajęcia.
IV - tu się już robi niewiele - przedmioty obieralne, żeby nie było za dobrze to obierasz 4 z 5 możliwych - wielkiego wyboru nie ma. Zaczynasz walkę z projektem inżynierskim, walkę o znalezienie promotora, który będzie łaskaw poświecić Ci odrobinę swojego arcycennego czasu. Zaliczeń z poszczególnych przedmiotów ciężko nie dostać. Bronisz się, upijasz ze szczęścia i zastanawiasz, co dalej robić ze swoim życiem.

Z minusów: Jak masz żonę, dziecko, pracę wymagającą czasem nadgodzin, czasochłonną pasję to trzeba dobrze zarządzać czasem. Zajęcia projektowe wymagają pracy w domu i mimo tego, że takie projekty, jakie na zaocznych masz na semestr to na dziennych robią w tydzień to i tak czasem jest ciężko się wyrobić - szczególnie jak niewłaściwie dobierzesz sobie zespół projektowy.

Konkluzja:
Po pierwsze, primo: nie jest to nic nadzwyczajnego
Po drugie, primo: przy odrobinie samozaparcia przechodzisz te studia bez nawet jednego warunku, zdając wszystko w pierwszym terminie. Większość ludzi się w ogóle nie uczy i nie chodzi na wykłady - gdyby egzaminy były trudne to by nikt tych studiów nie skończył. Jeżeli masz tego samozaparcia odrobinę więcej to od II do IV roku lecisz na stypendium i masz studia gratis (a nawet trochę zostaje) i dyplom z wyróżnieniem ( wow, taki piękny).
Po trzecie, primo ultimo: większość ludzi nie ma nawet tej odrobiny samozaparcia - zaczynaliśmy w ilości 50 sztuk. W pierwszym terminie do obrony przystąpiło 11 osób z tego pierwszego składu.

Konkluzja II: Jak ci się chce to się na tych studiach dużo nauczysz - to czego nie będzie na wykładach to doczytasz w domu. Jak ci się nie będzie chciało to możesz przejść praktycznie bez napisania linijki kodu. Jak pisaliśmy projekt inżynierski to dwie osoby z czterech były na poziomie niewiele przekraczającym Hello, World! - więc pisały dokumentację :)

Pracę w IT znalazłem pod koniec trzeciego roku - wcześniej z różnych względów po prostu nie mogłem sobie pozwolić na zmianę. Miałem wtedy 30 lat. Wysłałem 3 CV, poszedłem na dwie rozmowy i dostałem dwie oferty - więc chyba coś mi te studia dały.

Pozdrawiam

0

Również kończyłem "samogloski" w ostatnim roku ich życia. Broniłem się już na "nowym".

Wypowiem się z punktu widzenia osoby która inż na jednej z politechnice (dziennie !), a na mgr przyszła na AGH (mimo ze na swojej macierzystej uczelni miałem mgr z inf).
Po prostu chciałem skończyć AGH :) Dostałem się tez do Lodzi i do Rzeszowa ale wybrałem Krk.

Mega zadowolony jestem. Jasne ze trafia się przedmioty dziwne, źli wykładowcy ale ogólnie super.
Na 82 rozpoczynających do obrony ok 15... może 20 licząc rok do na obronę od uzyskania absolutorium.
Od razu nam powiedziano ze skonczy okolo 20 max 30%, ze to studia 2 stopnia i do życia nikt ich nie potrzebuje. Ze zapewne bez nich z głodu nikt nie umrze.
"Cześć odejdzie sama, a cześć poprosimy by to zrobiła"... słowa ówczesnego dziekana. Na cześć, w tym i na mnie zadziałały mobilizująco.

W stosu do Politechniki w sąsiednim woj. większy nacisk na prace praktyczne. Wiekszy na nowoczesne biblioteki i narzedzia. Na Politechnice gdzies mignely maszyny wirtualne...na agh non stop.
Większy nacisk na procesy wytwarzania oprogramowania (na inz mega pobieżnie - mimo dziennych studiow).
Rożnicę w ludziach (studenci) tez można dojrzeć. Na dziennej politechnice programowało ok 30-40% ludzi, Na AGH ok 70-80%.
*w sensie ile % robiło sami projekty/ćwiczenia programistyczne

Po studiach... nie bedac wybredny (finansowo) praca jest bez problemu zaraz po skończeniu (w 2 tygodnie).
Chcąc mieć ciekawsza, bardziej pod siebie, lub lepiej płatną trzeba trochę powalczyć. Przy czym jeżeli nas sytuacja nie ciśnie warto szukać prace pod siebie.

Co do pracy podczas studiowania. Dziennie INZ: na 1 i raczej 2 roku odpada (czasem umowa o dzieło). Na 3 ludzie juz cos lapia na pol etatu lub wiecej.
Wiadomo...zalezy od mozliwosci.
Co do mgr zaocznie na AGH: ludzie generalnie pracuja juz...ale czesc pracuje na 1/2 lub 3/4 etatu. I niestety wiekszosc z takich ludzi skonczyla.
Mysle ze ciezko (ale nie nie mozliwe) pracowac full time.
Ja pracowalem tak na 3/4 etatu tj normalnie, ale 2dni przed zjazdem brałem urlop na zadanie, przed egzaminami nawet 3dni.

Aha. Na AGH 2 stopień jest dużo ludzi kolo 30. Nawet ok 35 są. Więc mając 27 lat jesteś "w środku". Nie stresuj się :)

1

Było trudno, Zostało was 20%. Ale pokonałeś przeszkody i poradziłes sobie na studiach to znaczy, że poradzisz sobie w projekcie.
Studia to test kompetencji miękkich.

Formy chca zatrudniać ludzi potrafiących radzić sobie samodzielnie z problemami i dlatego wyższe wykształcenie jest takie ważne dla HRów.
Teorię niepoznaną na studiach podbudujesz w pracy a ciamajdą marudą wyrzuconą z "projektu studia" z powody błachych podstaw algorytmów byłeś i będziesz na zawsze.

*W punktu widzenia HR
*Pochodna i całka może nie być ci potrzebna w zawodzie ale i tak poziom trudności opanowania abstrakcji całkowania przez części, podstawienie jest prostrzy od problemów jakie będziesz rozwiązywać o ile nie bęziesz do emerytury klepac formatek webowych i pisać crudów do mapowanej bazy.
Zaliczyłeś podstawy matematyki to znaczy, że potrafisz zmierzyć się z sukcesem z jakimiś problemami.

*Z punktu widzenia teamu
*Wylecenie ze studiów z powodu podstaw algorytmów oznacza dla osoby technicznej przyjmującej, że co dostaniesz bardziej skomplikowanego od pętli, nie daj boże już rekurencję albo strukturę na wskaźnikach to reszta zespołu będzie musiała to poprawiać i szukać za ciebie rozwiązania problemów.
O działanie sieci albo systemu lepiej nie pytać bo tego samouk nie miał w tutorialu języka i frameworka.

Do teamu przyjmuje się ludzi którzy będą potrafili samodzielnie pracować, nie klepać tylko te same formatki i robić pod szblon strony jak w reklamowej agencji interaktywnej.
Wszyscy w teamie muszą reprezentować też pewnien poziom wiedzy żeby porozumiewać się merytorycznie z innymi zespołami.

Studia załatwiają dwie sprawy:

  • potrafisz samodzielnie radzić sobie z przeciwnościami,
  • masz niezbędne minimum wiedzy wspólnej wszystkim wykształconym inżynierom w tej branży.

Reszty później i tak muszisz się bez przerw uczyć samemu.

1
inż napisał(a):

Było trudno, Zostało was 20%. Ale pokonałeś przeszkody i poradziłes sobie na studiach to znaczy, że poradzisz sobie w projekcie.
Studia to test kompetencji miękkich.

polskie studia to nie jest żaden "test kompetencji miękkich" tylko test umiejętności "(...)ania na pamięć schematów"

0

@szemyxz: wnioskuje , ze pewnie jestes na wydziale inzynierii elektrycznej. Mozesz cos powiedziec o infie na wydziale Fizyki?

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1