Jak uczyliście się w szkole?

0

Oceny miałem bardzo przeciętne, szczególnie z przedmiotów ścisłych (i tak trafiłem na polibudę :)). Zdecydowaną większość czasu w szkołach i uczelniach spędziłem na czynnościach innych niż edukacja czego efektem były rekordy pod względem nieobecności w skali roku. Miałem jednak atuty w postaci kilku sukcesów na olimpiadach międzyszkolnych, dzięki czemu wymigiwałem się od wszelkich konsekwencji. Oczywiście teraz widać wyraźnie jak ładnie toczą się kariery kujonów z tamtych lat. Chociaż dużo zdolnych typków, którzy błyszczeli ocenami w liceum później ledwo lub w ogóle skończyło studia tylko dlatego, że nie mieli silnych charakterów (odpornych na porażki) bo wcześniej wszystko przychodziło im zbyt łatwo.

0

Ja nigdy nie lubiłem typowej pamięciówy (historia, geografia) i nienawidzę Polskiego. A moja średnia z każdym rokiem powoli spada. Jeszcze do 6 klasy był pasek. W szóstej 3.9(Odkryłem Minecrafta xD). Gimnazjum całe tak koło 4.1. Teraz jestem w pierwszej klasie Liceum i mi prawie 3.0 wychodzi. Przez to że nie uczę się nie potrzebnych przedmiotów. Ogólnie to na średniej mi nie zależy tylko na maturze.

0
orthanc napisał(a):

... nie nawidzę Polskiego...

To widać :P.

Pierwszy raz spotykam osobę, która czuje nienawiść do swojego ojczystego języka.

0

Miałem podobnie jak @karolinaa

Poniżej średniej jak zwykle zresztą u mnie, często na granicy zdawalności (w miałam LO poprawkę z jednego przedmiotu -głownie przez nieobecności). Trochę tego żałuję, bo z mojego toku edukacji wyciągnęłam może z 30% tego co mogłam i przez to nie umiem niektórych podstaw matematyki, polskiego itd... trudno.

Tylko może nie poniżej średniej, a bardzo często właśnie w tę średnią zdarzało mi się wpadać. Generalnie miałem oceny we wszystkich kolorach tęczy. Niestety częściej zdarzała się pała niż szóstka ale tak to już było :) Przez całą podstawówkę i LO miałem średnią około 3.5 góra 4.0, no może ciut więcej. Dobre było to, że poniżej pewnego poziomu jednak nie schodziłem.

Wyłamię się za to w innej kwestii, mianowicie nie cierpiałem matematyki i przedmiotów ścisłych. I to aż do studiów gdzie dopiero ją jakoś tam polubiłem, bo właściwie nie miałem wyboru, a dwa, że na studiach to już jest coś choćby trochę powiązanego z informatyką jako taką np. algebra Boola czy logika, macierze etc...

Wagarować to też nie wagarowałem. Może raz czy dwa się zdarzyło, a i prymusem nigdy nie byłem, bo jakoś tam uzdolniony też chyba nie jestem, prawdę powiedziawszy.

BTW: to, że w ogóle zajmuję się zawodowo informatyką to w sumie można powiedzieć wina przypadku :) Do dzisiaj zastanawiam się czy nie lepiej byłoby gdyby potoczyło się to inaczej hehe :P

1

W podstawówce uczyłem się wszystkiego, w każdej klasie czerwony pasek. W gimnazjum zacząłem olewać naukę, lektur nie czytałem, zadania odpisywałem na kolanie przed lekcjami. Przez wszystkie trzy klasy średnia wynosiła ok. 4.2. Całkiem nieźle napisałem gimnazjalny dzięki czemu udało mi się dostać do najlepszego liceum w mieście. Pierwsza klasa liceum wyglądała identycznie jak gimnazjum - nauka wyłącznie w wieczór przed sprawdzianem. W drugiej klasie odpadły wszystkie "zbędne" przedmioty i zaczął się mat-fiz. Zaczęła się również nauka. Na koniec drugiej klasy miałem średnią 3.5, czwórki z matmy i fizyki oraz trójki z całej reszty.

A teraz? Teraz siedzę nad zadankami i przerabiam Podstawy Fizyki Hallidaya po kilka godzin dziennie żeby na maturze siadło >80% :D

0

moje przedmioty wiodace to matematyka fizyka chemia

7/8 klasa szkoly podstawowej olimpiady z matematyki/fizyki/chemi

dobrze zdany egzamin do liceum profil mat-inf

liceum -> olimpiada fizyka UJ

problemy z jezykiem angielskim i wloskim

przedmioty wiodace w miare ok

matura 2001 zdana

studia troche z przypadku ale strzal w 10 jezeli chodzi o mozliwosci umyslu -> wydzial mechaniczny -> robotyka

1

Ja się uczyłam i uczę przeciętnie, leciałam na 2 i 3, czasem coś lepszego się trafiło jak mnie coś interesowało. Ale ogólnie muszę powiedzieć, że system edukacji mamy beznadziejny... Tak naprawdę w szkołach uczą ludzi wszystkiego i nic, zawsze miałam wrażenie, że szkoła zamiast być przede wszystkim dla uczniów to jest dla nauczycieli. Ludzie po maturze i tak już nic nie wiedzą - wystarczy obejrzeć jakiś odcinek produkcji "Matura to bzdura". Myślę, że w gimnazjum wszystkie te bzdurne przedmioty jak muzyka, plastyka, technika, zajęcia artystyczne powinny być jako jeden przedmiot. Historia i wos powinien być także jako jeden przedmiot i niemiecki(drugi język obcy obowiązujący w szkole) powinien być nieobowiązkowy, dla chętnych. To jest śmieszne, kto zna 2 języków obce w szkole? praktycznie nikt, większość nawet dobrze nie zna języka polskiego. Jak dla mnie to jest tworzenie niepotrzebnych miejsc pracy dla nauczycieli. Natomiast w szkole średniej powinno być maksymalnie 4-5 przedmiotów, 3 obowiązkowe(polski,matma,angielski lub niemiecki) i 1 lub 2 dowolne, skutkowałoby to lepszym przygotowaniem do matury.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1