Jak uczyliście się w szkole?

0

jakimi byliście uczniami?
Gdzie teraz pracujecie?

4

W podstawówce uczyłem się za dobrze. Ze wszystkiego chciałem mieć piątki i szóstki, i się udawało. Poszedłem do liceum i zmądrzałem. Z matematyki, fizyki, angielskiego i niemieckiego na maksa, reszta byle zaliczyć i nie tracić niepotrzebnie czasu (co nie znaczy od razu, że ze wszystkiego miałem mierne, bo niektóre przedmioty były banalne aby zdać z trójką czy czwórką).

Teraz pracuję w DataStax.

1

Ja się uczyłem wszystkiego i 6 miałem więcej niż 5 na świadectwach. Teraz pracuje w http://home.cern

0

Ja byłam dobrym uczniem a teraz klepię biedę :(
W gimnazjum byłam finalistką olimpiad: matematycznej, fizycznej, polonistycznej a teraz na waciki mi nie starcza, w pracy mobbing, lepiej się nie ucz, bo marnie skończysz.

0

@Shalom @Krolik to po ile godzin dziennie się uczyliście? Mi to wygląda trochę na kujoństwo (sorry jak kogoś to zabolało ;) )

0

poniżej średniej 4 nie schodziłem, ale nie mogłem sobie podwyższać średniej 6, bo w czasie, gdy sie uczyłem takowych ocen nie było.

0

Średnio. Nie przykładałem się do nauki, a mimo to zawsze jakąś dobrą ocenę się złapało. Głównie z tego co się z lekcji zapamiętało czy na przerwie przed lekcją zeszyt otworzyło. Mimo iż kładłem lachę na szkołe to nie byłem najgorszy, ale też nie najlepszy.

0

Ja w podstawówce i gimnazjum miałem 6-tki, 5-tek prawie wcale, w liceum rodzicom już nie udało się zmuszać mnie do nauki i były 3-ki. Za to nauczyłem się programować.
Teraz nie pracuję nigdzie. Jestem bezrobotnym.
Żyję przez chwilę z uzbieranej kasy, ale niedługo trzeba się ruszyć do roboty znowu. Trochę programuje dla przyjemności, żeby nie było :P :P

4

.

2

<@satirev> miałem same 6, teraz władam światem. Piszę soft do obsługi kasy w żabce. Jak zechce to nikt nie kupi alko.

Ale on się wstydził napisać.

0

Ja jestem w 2 klasie LO. Gimnazjum podobnie jak @Shalom więcej 6 niż 5 na świadectwie, pierwsza klasa LO idealnie po pół, ale nie uważam tego za jakąś wybitność. Nie przygotowuję się do niepotrzebnych przedmiotów, 90% mojej nauki w domu to siedzenie nad Kiełbasą, a tak to słucham i uważam na lekcjach.

0

Ja zawsze miałem te 3-4 i wszyskie limity za nie przygotowanie wykożystane do maksimum a na egazminach końcowych 90% :D

1

Ja to skokowo, 4 klasa podstawówki 5.0, później w granicy 4.0-4-3, aż do 3 klasy gimnazjum gdzie udało mi się uzbierać "na pasek" 4.8. W pierwszej klasie średniej poszalałem z 5.6, kilka olimpiad, itp., potem mi się nie chciało i znowu spadek do ok 4.7-4.8, aż w ostatniej klasie 5.4. Na studiach na pierwszym roku 4.8, nie pisałem, żadnego egzaminu z matmy bo profesorowie mnie pozwalniali za ćwiczenia i aktywność na wykładach, teraz kończę studia zaocznie.

Co do sposobu mojej nauki, zwykle na początku roku miałem ogromną motywację i zawsze sobie powtarzałem, że w tym roku będę najlepszym uczniem w szkole (serio :D, ale planu niestety nie udało mi się nigdy zrealizować), jednak z czasem chciało mi się coraz mniej i tak wyszło, że z miesiąca na miesiąc moja intensywność nauki wyraźnie malała,. Natomiast w 2 klasie szkoły średniej miałem najwięcej nieobecności w klasie (nie chorowałem, po prostu strasznego lenia miałem na szkołę).

0

Podstawówka na 3-4 z przewagą czwórek, gimnazjum 2-3 przewaga dwójek, technikum 2-3 mniej więcej po równo. A teraz pracuje w niewielkiej firmie, niektórzy mogliby powiedzieć że Janusz Soft ale mi się podoba.

0

Byłam grzeczną, pilną uczennicą. ;) Przez większość życia miałam świadectwo z paskiem i byłam w top 3 w klasie, za co byłam nielubiana i szeroko obśmiewana. Nie uczyłam się prawie wcale, bo nie potrzebowałam, ewentualnie biologię czy geografię sobie powtarzałam. Rzucałam się na prawie wszystkie obecne w szkole konkursy (bo większość była z moich ulubionych przedmiotów - polskiego, angielskiego i matematyki) z jakimiś tam lokalnymi sukcesami. A później poszłam do tzw. dobrego liceum i paska już więcej nie widziałam, co było trochę winą dziwnych nauczycieli rozszerzających niewłaściwe przedmioty. Na studiach byłam średniakiem - ani nie byłam dobra ze wszystkiego, ani nie obijałam się w oczekiwaniu, aż ktoś wrzuci rozwiązanie na forum. Zwracałam uwagę głównie na to, co mnie interesowało.

Dzisiaj pracuję w korpo.

0

Ja im dalej , tym mialem gorsze oceny. Nigdy nie lubiłem się uczyć w domu, a najbardziej czegos na pamięć, wiec tego nie robiłem. Bazowałem na słuchaniu na lekcjach i robieniu zadan domowych. Ale w liceum i to robiłem coraz rzadziej. Podstawowka bdb oceny, gimnazjum dobre, ale bez pasków, bo nigdy mi nie zależało i nie uczyłem sie, tylko ciągle myslalem "na ile juz umiem tyle dostanę". Przez to w liceum oceny juz byly tylko w okolicach 4,00 albo mniej, bo juz skupialem sie prawie tylko na matmie, a reszta jak wyjdzie tak wyjdzie. Doszedł wtedy jeszcze rower, rozpoczęło sie moje hobby i coraz częściej robiłem sobie wagary i jechałem zwiedzać góry. Fajne czasy i nieodległe :-) Teraz na studiach brak dyscypliny moze tez wyszedł, bo kierunek nie podobal mi sie i w końcu go rzucilem, ale zamierzam wrócić na studia zaoczne.

A no i olewalem pozostałe przedmioty, bo juz tak gdzies od gimnazjum mialem cel zostac programistą i nie chcialo mi sie uczyć, bo uważałem, ze nie bedzie mi to potrzebne (wkuwanie, bo jako ciekawostki to interesuje sie wieloma tematami).

1

Ja to bylem taki wedrowniczek.

Chyba juz to kiedys tu opowiadalem

W podstawowce mialem 3 z matmy mimo ze chodzilem na przerozne konkursy... czemu 3? Bo nigdy nie odrabialem zadan domowych... i przez to mialem siedem jedynek... Pani nauczycielka chciala byc sprawiedliwa i powiedziala "no ze srednich ocen to Ci wychodzi 3... mialbys 6 gdybys odrabial zadania domowe"
Nadal nie zaluje ze nie odrabialem zadan a sobie smacznie spalem na lekcjach. Paska na koniec nie mialem... chyba...

Zawsze na koniec kazdej szkoly mialem srednia okolo 4.5

W gimnazjum pamietam jak nauczycielka byla wielce zdziwiona, ze mam 3 z matmy bo przeciez w sumie madry jestem! :) takze w drugiej klasie wagarowalem... w trzeciej tez wagarowalem :D Np nie bylo mnie przez 3 miesiace na jezyku polskim (nie lubialem tej nauczycielki...). Mialem drobne/wieksze problemy przez to (dla mnie to nie byly problemy, ale dla kogos mogly by byc wieksze).

W technikum to tak z 1000 godzin spokojnie mnie nie bylo przez te 4 lata. Oczywiscie wszystko usprawiedliwone

Na studiach po pierwszym polroczu tez mialem ze srednich ocen 4.5 ;) Drugiego nie dotrwalem

Teraz pracuje w Korpo ale w bardzo malym teamie (7 osob to cale rd). W sumie wrocilbym sie do szkoly z moja aktualna wiedza. Spedzilbym jeszcze wiecej czasu na graniu :D

0

Podstawówka średnia lekko ponad 5
Gimnazjum 1 kl 4.76, potem około 4.5.
Liceum około 4.0. Jako, że byłem zdolny nie nauczyłem się uczyć i z przedmiotów, z których była jakaś nauka ( geografia/historia etc. ) lekko niedomagałem.
Na studiach podszedłem do nauki tak jak moim zdaniem należy podejść. Przedmioty, które mnie interesowały na 5, reszta jak się uda :) Co dało mi średnią studiów około 3.75.
Aktualnie pierwsza praca w JanuszSofcie po lekkiej znajomości. Jak dokończę mgr to uciekam do normalnej firmy.

0

Same niemal kujony ;)

Ja wypadam póki co najgorzej, bo o ile w podstawówce byłem uczniem 6, to w gimnazjum mocno spadłem w ok. 3-4, by w pierwszej liceum nie zdać do kolejnej klasy. Zaczęło się "osiedlowe życie" , czyli chlanie&cpanie. Trochę się ogarnąłem przechodząc za kolejnym razem do drugiej klasy, ale nadal to były oceny 2-3.

Dostałem się potem na archeologie, ale nie mogłem kontynuować nauki, gdyż musiałem się wyprowadzić z domu i zacząć się samemu utrzymywać. Próbowałem potem swoich sił na zaocznych, ale po kilku zajęciach stwierdziłem, że szkoda mojego czasu.

Obecnie pracuje -w kolejnym - korpo.

0

Podstawówkę ukończyłem bez problemów z jedną tróją z historii(nawet z rosyjskiego i muzyki miałem 4).
W gimnazjum największe problemy miałem z francuskim, a z resztą było ok.
W liceum co semestr miałem problem z przynajmniej jednym z następujących: historią, Polskim, wf, niemieckim i sztuką.
Co ciekawe z chemii poprawiłem się(tak w 2 miesiące) w pierwszym semestrze z 1 na 4.
W ostatnim semestrze ledwo poprawiłem się na 2 z matmy i fizyki.
Maturę zdałem z matmy na 70% rozszerzoną i ponad 50 z fizyki rozszerzonej.

Teraz pracuję w lublinie i piszę korpo soft.
Nic w tym przyjemnego, ale kasa dobra.

0

Ja byłem mistrzem w ściąganiu.

Pełno moich produkcji było w obrocie, nawet w innych klasach.

Arial 7pt przy jakości drukowania najwyższej działało cuda.

0

Ja uczyłem się bardzo dobrze, najczęściej świadectwa z czerwonym. Na studiach (!) poszedłem po rozum do głowy i przestałem uczyć się na pokaz, bo tak to miało wcześniej miejsce.

Jeszcze studiuję, więc nie wypowiem się w kwestii pracy :)

2

Poniżej średniej jak zwykle zresztą u mnie, często na granicy zdawalności (w miałam LO poprawkę z jednego przedmiotu -głownie przez nieobecności). Trochę tego żałuję, bo z mojego toku edukacji wyciągnęłam może z 30% tego co mogłam i przez to nie umiem niektórych podstaw matematyki, polskiego itd... trudno.

0

Z moją edukacją było coraz gorzej - w podstawówce wyciągałem około 4.0, w gimnazjum średnia na koniec 3 klasy to było już 3.0, w liceum miałem wiele naciąganych 2, średnia koło 2.5 a na studiach jade na poprawkach i wpisach warunkowych. Boje się myśleć na czym będę jechać w pracy.

6

sie troche wylamie, nigdy nie mialam swiadectw az paskiem, w podstawowce srednia ~4, w gimnazjum ~3, do liceum sie dostalam dzieki temu ze pare osob zrezygnowalo bo poszlo do lepszego.
z zapowiedzianych sprawdzianow mialam zwykle 4-5, jednak psulam sobie srednia brakiem zadan domowych i ogolnie brakiem przygotowania do zajec, duzo wagarowalam.
teraz pracuje w korpo^2, pisze soft do algorytmicznego handlowania na rynkach finansowych i co jakis czas rzygam tecza gdy dociera do mnie ze juz nie musze chodzic do szkoly i moge sie uczyc tylko tego co lubie :)

3

W podstawówce oceny 4-5, chociaż paska nigdy nie miałem(może dlatego, że u mnie w domu nigdy nie było parcia na jak najwyższe stopnie, z czego bardzo się cieszę), w gimbie trochę sobie odpuściłem, większość to 4, chociaż trafiały się 3 (głównie z przedmiotów gdzie trzeba było kuć na blachę, co zawsze ), w technikum zacząłem je olewać, powoli orientowałem się, że to pic na wodę, potrafiłem dostać dobry stopień nie mając zbytniego pojęcia o temacie, na studiach się w tym utwierdziłem, miałem w zadzie oceny, uczyłem się dla siebie.

1

Wywalili mnie z technikum, z liceum próbowali. Do tego czasu dobrze, później na studiach tez dobrze

0

W podstawówce miałem piątki (średnia trochę powyżej 5), w gimnazjum w 3 klasie miałem na koniec średnią 5,7 albo 5,8 (nie pamiętam dokładnie). W liceum profil mat-fiz-inf, pod koniec I klasy zacząłem uczyć się pod kątem konkursów (matematyka i fizyka), byłem na Olimpiadach (mat i fiz, ale tylko etapy wojewódzkie), z większych osiągnięć to na Olimpiadzie ("O Diamentowy Indeks") AGH byłem laureatem 3 stopnia z matematyki i fizyki. W 2 klasie LO miałem najwyższą średnią w szkole i dostałem stypendium Prezesa Rady Ministrów (#milionyMonet). Teraz jestem na 3 roku studiów na PW. W poprzednim roku akademickim miałem najwyższą średnią na roku. Od ponad pół roku pracuję w małym biurze inżynierskim/konstrukcyjnym jako inżynier systemów wbudowanych.

0

Ja to tragedia, matury nie mam zdanej, ale dostałem się do jakiejś √korpo.

1

Ja nie uczyłem się... wcale - w domu w czasie wolnym tylko kodziłem
Zawsze zdawałem jadąc tylko na tym co jednym uchem usłyszałem na lekcji
W podstawówce wystarczało to na same 5/6. W gimnazjum spadło już na 3/4, 6 tylko z informatyki i 5 z matematyki
W średniej szkole jechałem już na samych dwójkach, uczyłem się tylko na historie jak miałem zagrożenie (to jedyny przedmiot którego imho sie nie da zdać bez tępego wkuwania).
Studia informatyczne natomiast skończyłem ze średnią 5.0; pracuję w dużej korporacji z główną siedzibą w teksasie

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1