Wątek przeniesiony 2014-11-19 14:35 z Kariera przez somekind.

Spada liczba studentów kierunków informatycznych.

0

Wiedzieliście, że liczba studentów informatyki na przestrzeni ostatnich lat spada? Oczywiście wiadome jest, że liczba wszystkich studentów się zmniejsza z powodu niżu demograficznego, ale myślałem, że na informatykę idzie coraz więcej. Tak jest przynajmniej na mojej uczelni, gdzie informatykę powiększyli kilkukrotnie. Poza tym w internecie zostało już tak rozreklamowane, że programiści zarabiają najwięcej w Polsce prócz dyrektorów, że wiele osób idzie tam za kasą.

http://wynagrodzenia.pl/artykul.php/typ.1/kategoria_glowna.608/wpis.2969

0

Im mniejsza konkurencja tym wieksze zarobki:) Z drugiej strony przez te lata co piszesz i tak masz ponad pol miliona ludzi wyksztalconych w kierunku IT (z tego trzeba odjac tych co sie nie nadaja i dodac tych ktorzy pracuja bez formalnego wyksztalcenia). Wiec chyba wcale tak malo tych informatykow nie ma. A patrzac na roznice pensji Polska - Zachod w branzy, to firmy jeszcze maja w kim wybierac.

0

Ludzie są coraz głupsi, to raz. Dwa, coraz więcej ludzi interesujących się programowaniem studia sobie po prostu daruje. Trzy, na infie jest matematyka, która dla wielu staje się językiem wymarłym przez wyparcie już na etapie gimnazjum, liceum.

0

Ogólnie liczba studentów na kierunkach technicznych spada, nie tylko na informatyce. Powodów może być tysiące a nawet setki. Niż demograficzny jest jednym z czynników. Co roku różne portale się rozpisują o najbardziej obleganych kierunkach danego roku i zazwyczaj jest to jakaś psychologia, filozofia czy inny humorystyczny kierunek. Młodzież staje się bardziej leniwa, trochę więcej wysiłku i już rezygnują. Choć z drugiej strony dla kogo tych techników kształcić?

2

Filozofia jest trudniejsza od psychologii i informatyki, więc nie wiem skąd wasza szydera. Dobry filozof potrafi myśleć, więc poradzi sobie jako programista. W drugą stronę niestety to nie działa, wystarczy poczytać subforum Flame.

3

Troche szkoda, że filozofia jest tak postrzegana w polsce.

0

Witajcież

jednocześnie Polacy odnoszą międzynarodowe sukcesy
tj. sukcesy w miezynarodowycj konkursach dla programistów...

i polscy inni naukowcy, lekarze robią taaaaaaaakie ekseprymenty

co Świat nas doceniać zaczyna...

no wiec nie ma się co martwić tymi którzy odpadają czy rezygnują
a może jeszcze patrzą w stronę humanistycznej kariery...

jak tak z siedem razy z dyplomami będą czekać na telefon od jakiego Pracodawcy co złożyli setkę CV
to może w miedzy czasie jakie mądrzejsze książeczki se poczytają...

a może i z nudów zobaczą jak to się robi...

no i może odkryją w sobie jakie ciągoty do programowania...

czas to je tylko potrzebne

kasa jest profesor Lena Kolarska ma w Polsce zacząć wydawać sensownie te pieniąchy
co w Brukseli pomogła dla Polski zdobyć....

pozdrofka Zigiiii

0

profesor Tadeusz Kotarbiński się kłania...

twórca prakseologii

nauki skutecznego działania

dobry programista musi mieć nieco pojęcia z psychologii socjologii psychiatrii filozofii

jak choćby rozmawiać o swoim wynagrodzeniu z pracodawcą...

tudzież innych życiowych przyziemnych znaczy się urokach tego życia...

pozdro
Zigiii

0

Filozofia jest trudniejsza od psychologii i informatyki

Z czystej ciekawosci: Jak to konkretnie zmierzyles?

0

Ogólnie liczba studentów na kierunkach technicznych spada, nie tylko na informatyce.

@szymon7500 Ogólna liczba spada, ale to raczej jedynie z powodu niżu demograficznego, bo procentowa ilość rośnie, o czym świadczą dane Eurostatu:
Science and technology graduates, 2007 and 2012 (tertiary graduates in science and technology per 1 000 persons aged 20–29 years)
user image

Dowiadujemy się tu, że 2007 - 2012 był wzrost absolwentów nauk ścisłych z 13.9 do 17.9. Dla porównania USA ma 11.6, UK: 19.5, a Niemcy mniej od nas, bo 16.2. I wszędzie ta liczba wzrosła. Prawdopodobnie też ze względu, że ilość magistrów rośnie wszędzie na świecie, wiec magistrów nauk ścisłych również. Zadziwiająco słabo wypadają Węgry: 9%, podczas gdy takie kraj słynne z wysokich technologii jak Grecja 14.6, a Portugalia aż 19.4.

0
Darck napisał(a):

Zadziwiająco słabo wypadają Węgry: 9%, podczas gdy takie kraj słynne z wysokich technologii jak Grecja 14.6, a Portugalia aż 19.4.

Te kraje są też znane z wysokiego bezrobocia młodych.

0

Myślę że głównie chodzi tutaj o niż demograficzny mimo wszystko, nas na pierwszym roku na UMCS jest około 200 osób gdzie w tamtym roku było 350 ? Coś koło tego więc różnica jest ogromna.

0
Peres955 napisał(a):

Myślę że głównie chodzi tutaj o niż demograficzny mimo wszystko, nas na pierwszym roku na UMCS jest około 200 osób gdzie w tamtym roku było 350 ? Coś koło tego więc różnica jest ogromna.

Na Politechnice Lubelskiej zostało w tym, i poprzednim roku przyjęte około 150 osób... ale tendencję potwierdzę - było mniej chętnych (ale miejsc tyle samo). Ale nadal akurat na Informatyce udało się mieć znacznie ponad 1 kandydata na miejsce bez problemu, nie było niedoborów. Gorzej z innymi kierunkami.

0
Peres955 napisał(a):

Myślę że głównie chodzi tutaj o niż demograficzny mimo wszystko, nas na pierwszym roku na UMCS jest około 200 osób gdzie w tamtym roku było 350 ? Coś koło tego więc różnica jest ogromna.

W tamtym roku na Śląskim przyjęli ok. 120 osób, w tym 350. Szach mat.
Jednego możemy być pewni: uczelnie nie nadążą z produkcją programistów za popytem na rynku. Wszystkie prognozy wyglądają dla nas bardzo obiecująco.

2

Absolwentów kierunków 'technicznych' rośnie, tylko te kierunki teraz to się nazywają typu inżynieria zarządzania i zbierania ryżu.

0

No raczej na mniej znanych Politechnikach np. na zaoczne inżynierskie z Informatyki chodzi po 30 osób, na dziennych też jest kłopot, żeby do limitu dojechać, już nie mówiąc o tym, że do końca dojdzie 1/3, ale na magisterskie to jest dopiero problem, żeby utworzyć rok, bo jest 15 osób chętnych w sumie na dziennych i zaocznych. Chyba gorzej jest też z matmą, czy fizyką, oprócz najlepszych uczelni to są pustki, a potem większość z nich wyjeżdża, bo u nas nie docenia się takich ludzi/nie ma odpowiednio rozwiniętej gospodarki, i rząd ogłasza braki specjalistów za 2 tys.

0

na dziennych też jest kłopot, żeby do limitu dojechać, już nie mówiąc o tym, że do końca dojdzie 1/3

Co w tym złego, że dojdzie 1/3? Jak obniżysz poziom wymagań to do końca dojdzie więcej ludu i wartość dyplomu się zmniejszy. Alternatywnie możesz zwiększyć jakość szkoleń by studenci lepiej się uczyli, ale to jest trudne, w przeciwieństwie do obniżenia wymagań, co jest trywialne.

0
Wibowit napisał(a):

na dziennych też jest kłopot, żeby do limitu dojechać, już nie mówiąc o tym, że do końca dojdzie 1/3

Co w tym złego, że dojdzie 1/3? Jak obniżysz poziom wymagań to do końca dojdzie więcej ludu i wartość dyplomu się zmniejszy. Alternatywnie możesz zwiększyć jakość szkoleń by studenci lepiej się uczyli, ale to jest trudne, w przeciwieństwie do obniżenia wymagań, co jest trywialne.

Ogólnie im mniejsze grupy tym lepiej są wykształceni studenci. Według mnie to lepsze zjawisko niż natłok na studiach.

0

@Darck piszesz o naukach ścisłych o ile dobrze rozumiem a nie o studiach technicznych, a to różnica. Jednym z czynników do wzrostu studentów na kierunkach technicznych były/są kierunki zamawiane, gdzie można dostać wysokie stypendium. Ale słyszałem, że ludzie zaczynali a później nie kończyli studiów, bo się okazało, że wymagania były zbyt duże aby dostać to stypendium.

Temat filozofii przemilczę, by nie obrazić "wielkich tu myślicieli".

1

Co do filozofii - krytykujecie, ale mial ktos z Was zajecia z jakiegos powiazanego przedmiotu? Ja musialem wyboerac przedmioty humanistyczne w ramach tzw. "odchamiania", bylo w tym kilka filozofii i zeby opracowac niektore teksty jednak troche sie trzeba bylo przylozyc, ale nie byla to walka o przetrwanie jak na metodach numerycznych :)
Z drugiej strony ciekawe doswiadczenie, poszerzajace horyzonty (IMHO zdecydowanie bardziej niz niektore matematyki na studiach). Standardowa filozofia przypominala mi budowanie domku z kart na piasku - nic nie wiemy, nie mamy nic pewnego i jak to ugryzc:) Ale byly fajniejsze bardziej specyficzne: informatyki, nauki (dr. Jan Płazowski), kosmologi (z Michalem Hellerem) i z jednej strony osoby które to prowadzily nie były informatykami, ale nie można im zarzucić braku wiedzy, inteligencji itp. Po prostu ukierunkowali się w inna strone.

0

No tak, ale w takim razie gdzie są te przyrosty, jak nie na politechnikach? Na Biologię, Chemię, Matmę czy Fizykę nagle zaczęło więcej iść? Nie sądzę.

Statystyk nie znam, ale "z tego co ludzie mówią", to kierunki "czyste" (matma, fiza, chemia) otrzymały zaskakująco dużo pieniędzy na stypendia (w ramach "zamawianych"). Studentów tych kierunków też jest więcej, ale byłbym ostrożny z tezą, że to wynik dotacji. Czytałem gdzieś, że wzrost zainteresowania technicznymi/ścisłymi i tak by nastąpił, bo "po tym jest praca". Podobno stypendia mało którego "humanistę" skłoniły do zmiany kierunku. Raczej spowodowały, że "ścisły" zrezygnował z niefinansowanego ścisłego i poszedł na finansowany ścisły, często niekoniecznie bardziej "przyszłościowy", jak np. chemia, po której ponoć często kłopot z pracą.

Co do filozofii - krytykujecie, ale mial ktos z Was zajecia z jakiegos powiazanego przedmiotu?

No właśnie...bo coś mi się wydaje, że o stereotypach, a nie stanie faktycznym rozmawiamy...

Ja musialem wyboerac przedmioty humanistyczne w ramach tzw. "odchamiania", bylo w tym kilka filozofii i zeby opracowac niektore teksty jednak troche sie trzeba bylo przylozyc, ale nie byla to walka o przetrwanie jak na metodach numerycznych

To i tak nieźle, że "trochę trzeba było się przyłożyć", zamiast "nie robić nic", bo właśnie tak są często traktowane te "nikomu niepotrzebne przedmioty". Gdyby jednak nie był to przedmiot "w ramach odchamiania", tylko poważnie traktowany kierunek na dobrej uczelni, która nie musi walczyć o studenta, to filozofia, czy inne "bujanie w obłokach" mogłyby okazać się bardzo wymagające intelektualnie (pod względem "rozumienia", nie "wkucia, zapamiętania").

Z drugiej strony ciekawe doswiadczenie, poszerzajace horyzonty (IMHO zdecydowanie bardziej niz niektore matematyki na studiach).

Pewnie ;). "Matematyki na studiach" są z reguły matematykami dla "ynżyniera"...wybaczcie język, ale wydymanymi na wszelkie możliwe sposoby, "byle działało". Nawet niekiedy "czysta" matma jest tak prowadzona: rycie dowodów na pamięć (oczywiście dokładnie takich, jak W.P. Profesor podał) i nabieranie wprawy w żonglowaniu wzorami poprzez wykonywanie kilkuset - w gruncie rzeczy podobnych do siebie - zadań, tak aby ostatecznie rozwalać je z prędkością światła obudzonym w środku nocy...a wszystko pod płaszczykiem dochodzenia do istoty sprawy i rozwiązywania problemów "wymagających pomysłów, myślenia".

Matma naprawdę teoretyczna, a nie niby teoretyczna, lub po prostu techniczna, ma w sobie wiele z pogardzanej filozofii. Topowe uczelnie tworzą nawet kierunki matematyczno-filozoficzne, w odróżnieniu do matematyczno-ekonomicznych, czy matematyczno-fizycznych.

Ale byly fajniejsze bardziej specyficzne: informatyki, nauki (dr. Jan Płazowski), kosmologi (z Michalem Hellerem)

Często stanowią one fundament nauk szczegółowych, albo źródło inspiracji. Np. badania Bertranda Russela, w dużej mierze o filozoficznym charakterze, mają swój udział z typowaniu zmiennych.

ale nie można im zarzucić braku wiedzy, inteligencji itp. Po prostu ukierunkowali się w inna strone.

Znowu racja ;). Dodam tylko, że nieraz są po prostu tytanami, przy których maszynki do "trzaskania zadanek" są intelektualnymi zerami.

0

A ja studiuję na raczej typowo humanistycznej uczelni. Jednak wydział matematyczno-przyrodniczy mamy. U nas w tym roku było za mało chętnych żeby utworzyć matematykę, ale za to na informatykę przyszło 140osób. A zawsze oscylowało wokół 70osób. Więc trend rosnący.
Swoją drogą co się dziwicie, że na informatykę mniej ludzi idzie jak teraz co 4 osoba oblewa matematykę więc raczej studia z matmą omijają szerokim łukiem :D

1

Swoją drogą co się dziwicie, że na informatykę mniej ludzi idzie jak teraz co 4 osoba oblewa matematykę więc raczej studia z matmą omijają szerokim łukiem

W mojej ocenie właśnie w tym i podobnych rzeczach tkwi spora część problemów rynku pracy (nie tylko IT). Wymagania do kształcenia się w pewnym kierunku, a potem pracowania, są nadmierne i/lub niedopasowane. Spora część osób, które praktycznie nadawałyby się do wykonywania zawodu inżyniera, lekarza, czy innego deficytowego, odpada na przedmiotach, które z reguły nie warunkują bycia dobrym pracownikiem. Więcej...to często nie jest wynikiem niedostatecznych zdolności, ale po prostu nudy (niekiedy w pełni uzasadnionej). Rozliczanie przyszłego klepacza e-wizytówek kwiaciarni z algebry liniowej, albo wypisywacza recept na przeziębienie w powiatowej przychodni ze szczegółów anatomii to podobny dowcip do tego, w którym przyszła sprzątaczka musi zdać państwowy egzamin z historii mopa ze szczególnym uwzględnieniem wiktoriańskiej Anglii oraz test z budowy domowych bakterii (oczywiście na poziomie molekularnym).

1

po pierwsze klepacz e-wizytówek żadnych studiów nie potrzebuje - to strata zarówno dla kraju (podatek) jak dla osoby - czas na coś co faktycznie jest mu niepotrzebne. Jeżeli ktoś odpada na matmie.. cóż kiedyś był technika i zawodówki. Problem w tym że brakuje osób z zawodem technika a jest masowa produkcja magistrów - a potem się okazuje że aby wyremontować mieszkanie to trzeba się naszukać ludzi od płytek,hydraulików elektryków itd. Chcesz robić coś więcej niż wykonywanie prostych prac w danej dziedzinie, chcesz ją rozwijać? Wtedy idziesz na studia.

W moim mniemaniu poziom matematyki powinien być podniesiony aby jeszcze bardziej odsiewać - może wtedy ludzie którzy na studia iść nie powinni odpadali by już na etapie matury.
Teraz przez zacofanie matematyczne mamy ludzi którzy zużywają kilkadziesiąt tysięcy z pieniędzy podatników na opłacenie semestrów, ponad 50 tysięcy z kasy rodziców (na przykładzie Wrocławia, 500zł pokój drugie tyle na życie na miesiąc -> 1000 * 12 * 5 = 60 000) żeby w wieku 24-26 lat iść do pośredniaka lub na kasę.

0
Wybitny Kot napisał(a):

Swoją drogą co się dziwicie, że na informatykę mniej ludzi idzie jak teraz co 4 osoba oblewa matematykę więc raczej studia z matmą omijają szerokim łukiem

W mojej ocenie właśnie w tym i podobnych rzeczach tkwi spora część problemów rynku pracy (nie tylko IT). Wymagania do kształcenia się w pewnym kierunku, a potem pracowania, są nadmierne i/lub niedopasowane. Spora część osób, które praktycznie nadawałyby się do wykonywania zawodu inżyniera, lekarza, czy innego deficytowego, odpada na przedmiotach, które z reguły nie warunkują bycia dobrym pracownikiem. Więcej...to często nie jest wynikiem niedostatecznych zdolności, ale po prostu nudy (niekiedy w pełni uzasadnionej). Rozliczanie przyszłego klepacza e-wizytówek kwiaciarni z algebry liniowej, albo wypisywacza recept na przeziębienie w powiatowej przychodni ze szczegółów anatomii to podobny dowcip do tego, w którym przyszła sprzątaczka musi zdać państwowy egzamin z historii mopa ze szczególnym uwzględnieniem wiktoriańskiej Anglii oraz test z budowy domowych bakterii (oczywiście na poziomie molekularnym).

Ale bredzisz... Chyba na studiach nie byłeś, albo byłeś w Wyższej szkole skoku o tyczce z gałęzi. Algebra się przydaje i to bardzo, wszelkie operacje na macierzach i liczbach urojonych to podstawy bez których później było by bardzo ciężko. Jeśli twoją ambicją są e-wizytówki to pozdrawiam.

0
controll napisał(a):

Ale bredzisz... Chyba na studiach nie byłeś, albo byłeś w Wyższej szkole skoku o tyczce z gałęzi. Algebra się przydaje i to bardzo, wszelkie operacje na macierzach i liczbach urojonych to podstawy bez których później było by bardzo ciężko. Jeśli twoją ambicją są e-wizytówki to pozdrawiam.

To fakt, bez macierzy i liczb urojonych na późniejszych semestrach jest bardzo ciężko.

0

po pierwsze klepacz e-wizytówek żadnych studiów nie potrzebuje

Nie potrzebuje ich zdecydowana większość programistów. Problem w tym, że wiele osób, które potencjalnie by się do tego nadawały, nie wie tego. Idą więc na studia informatyczne i odpadają z powodu przedmiotów, które są de facto zbędne. Raz jeszcze podkreślę, że często nie dlatego, że ich to intelektualnie przerasta, ale po prostu, zwyczajnie nudzi (do czego mają nieraz podstawy).

W moim mniemaniu poziom matematyki powinien być podniesiony aby jeszcze bardziej odsiewać - może wtedy ludzie którzy na studia iść nie powinni odpadali by już na etapie matury.

Zbyt wielu widziałem naprawdę inteligentnych ludzi (między innymi mensan), którzy zostali nawet dzisiejszą maturą "odsiani" i zbyt wielu półinteligentnych kujonów, służbistów, którzy dzięki setkom dupogodzin spędzonych nad ćwiczeniem schematycznych i potem najczęściej niepotrzebnych zadań robią za intelektualistów.

Algebra się przydaje i to bardzo, wszelkie operacje na macierzach i liczbach urojonych to podstawy bez których później było by bardzo ciężko. Jeśli twoją ambicją są e-wizytówki to pozdrawiam.

To wbrew temu, co twierdzi społeczność tego forum (że zdecydowana większość programistów mogłaby zakończyć swoją matematyczną edukację na ogólniaku i nie wpłynęłoby to na ich wydajność w pracy). Moje osobiste - co prawda skromne, ale jednak - doświadczenia również to potwierdzają.

0

Nie rozumiem skąd ten pogląd, że jeśli ktoś nie wykonuje w pracy jakichś niesamowicie skomplikowanych operacji matematycznych, to jest mało ambitny albo jest "zwykłym klepaczem". Wystarczy popatrzeć na ludzi siedzących w HFT żeby zobaczyć, że bycie dobrym programistą i robienie wymagających projektów nie jest tożsame z byciem dobrym matematykiem.

0

Nie rozumiem skąd ten pogląd, że jeśli ktoś nie wykonuje w pracy jakichś niesamowicie skomplikowanych operacji matematycznych, to jest mało ambitny albo jest "zwykłym klepaczem". Wystarczy popatrzeć na ludzi siedzących w HFT żeby zobaczyć, że bycie dobrym programistą i robienie wymagających projektów nie jest tożsame z byciem dobrym matematykiem.

Z twierdzenia, że klepaczowi matma niepotrzebna nie wynika, że koksowi na pewno potrzebna. Potrzebna tylko części koksów. Mamy więc klepaczy, koksów i koksów-matematyków (w uproszczeniu).

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1