Studia dzienne czy zaoczne?

0

Stoję przed trudnym wyborem między studiami dziennymi, a zaocznymi.
Chciałbym abyście rozważyli tutaj plusy i minusy poszczególnych wyborów, jak wy zrobiliście, oraz jak teraz byście zrobili, patrząc na wszystkie własne doświadczenia. :)

Z jednej strony chciałbym iść na studia dzienne, miałbym na głowie tylko naukę, ale żadnego doświadczenia, oraz trudniej się dostać.. Na studiach zaocznych znów praca + studia w weekendy = brak czasu na cokolwiek innego, ale za to szybciej można wdrążyć się w zawód.
Myślę nad Politechniką Warszawską albo SGGW. Zależy gdzie się dostanę, bo maturę piszę dopiero za rok.. ale ciekawi mnie co byłoby lepsze np. studia zaoczne na PW czy dzienne SGGW. Wie ktoś jak poziomy nauczania na tych uczelniach?
I tak w ogóle, czy materiał na dziennych i zaocznych jest taki sam? Czy jakiś okrojony na niestacjonarnych?

Mam nadzieję, że ten temat pomoże innym, którzy również maja dylemat.

3

Albo czas wolny albo się uczysz. Studia zaoczne są co dwa tygodnie a poza tym nikt nie każe Ci pracować.

Plusy zaocznego studiowania:

  • brak czasu wolnego na imprezy;
  • pracując zdobędziesz cenne doświadczenie (za 4 lata stojąc jako kandydat do nowej pracy obok kogoś niesamowicie "wyedukowanego" po studiach dziennych bez doświadczenia jak myślisz kogo wybierze pracodawca?)
  • Przyłożysz się do nauki i staniesz się bardziej samoukiem bo większość materiału będzie trzeba przyswoić w domu

Minusy:

  • Brak imprez studenckich (dla mnie to plus ale patrzę społecznie na oczekiwania studentów :P)

To tylko mój subiektywny punkt widzenia, pewnie mnie zaraz zjedzą.

2

Z jednej strony chciałbym iść na studia dzienne, miałbym na głowie tylko naukę, ale żadnego doświadczenia

? Nie rozumiem. To przecież nie jest tak ze jak idziesz na dzienne to nie wolno ci pracować a jak idzie na zaoczne to musisz. Większość ludzi na dziennych pracuje w zawodzie już od przynajmniej 3 roku studiów. Na zaocznych ludzie zwykle faktycznie parcują od początku, ale zwykle nie ma to związku z informatyką, bo zwyczajnie przed tym 3 rokiem nie umieją wystarczajaco dużo żeby dostać pracę.
W efekcie, o ile już teraz nie jesteś w te klocki bardzo dobry, to doświadczenia będziesz miał i po jednych i po drugich tyle samo, o ile sam się o to zatroszczysz.

2

Za to mój subiektywny punkt widzenia mówi, że idź na dzienne i jak dostaniesz inżyniera to przerzuć się na zaoczne podczas robienia magisterki. Wtedy będziesz mógł pracować w dziale informatyki i jednocześnie się uczyć. Dużo osób tak robi. Poza tym tu masz bardzo fajny artykuł http://gynvael.coldwind.pl/?id=337 (napisany przez pracownika google'a) na temat studiów nie jest to artykuł o wyborze między zaocznymi a dziennymi ale jest tam bardzo fajna część o tym czym są naprawdę studia w twoim etapie kształcenia i ja się z tym zgadzam. Wyjaśni ci to może dlaczego nie skupiać się na wyborze trybu studiów(chociaż w pewnym momencie autor tam sugeruje zaoczne).

EDIT:
P.S. Ja poszedłem na studia tylko dla papierka z dopiskiem magister, nie żeby się czegoś nauczyć. Papierka wymagają pracodawcy, ale nie zgadzam się, że studia dzienne zabierają dużo czasu może 5-7 labek/ćwiczen w tygodniu a na połowe nawet nie trzeba chodzić

2

Jeżeli chodzi o studia zaoczne to:

  1. Idziesz bo musisz (z jakichkolwiek powodów).
  2. Masz już pracę w zawodzie i chcesz iść za zaoczne ( studia i praca - win/win )
2

Studia dzienne:
Plusy:

  • wyższy poziom
  • szerszy program
  • lepiej prowadzone zajęcia
  • czas na rozwój
  • więcej ogarniętych osób (zdarzają się wyjątki)
  • nie trzeba płacić czesnego na państwowych uczelniach
  • można uczestniczyć w różnych wydarzeniach uczelnianych

Minusy:

  • trudniej się dostać
  • trzeba poświęcać sporo czasu na naukę
  • większy rygor

Studia zaoczne:
Plusy:

  • łatwiej się dostać
  • mniej zajęć
  • mniej nauki
  • łatwiej przebrnąć
  • dają ten sam tytuł, co po dziennych

Minusy:

  • Płatne
  • Niższy poziom
  • Sporo prowadzących traktuje studentów zaocznych "po macoszemu"
  • Prawie wszystkiego trzeba się uczyć samemu w domu i trzeba znaleźć na to czas, a efekt może być różny
  • Nie ma tylu wykładów i zajęć, co na studiach dziennych
  • Trzeba mieć więcej determinacji do samodzielnej nauki
  • Ludzie są bardziej zmęczeni po tym trybie, bo zazwyczaj pracują już na pełen etat
  • Większość osób idzie na te studia nie ze względu na zainteresowania i pasję, a po to, żeby mieć papier
  • Trwają chyba semestr lub rok dłużej, niż dzienne
  • Jest tam mniej osób z "błyskiem w oku"

Jest to moja subiektywna opinia i mogę się mylić. Sam studiowałem na dziennych i piszę to na podstawie własnego doświadczenia. Natomiast o zaocznych piszę na podstawie własnych wyobrażeń i tego, co powiedzieli mi znajomi, którzy studiowali zaocznie.

Generalnie, jeśli masz możliwość, to lepiej idź na dzienne. Jeśli nie chce Ci się studiować 5 lat lub więcej, to możesz zawsze skończyć przygodę z uczelnią po zdobyciu tytułu inżyniera, bo teraz mamy studia dwustopniowe. Do pracy na pół etatu można pójść będąc także na studiach dziennych.

3

Szerszy program ok, ale poziom i jakość zajęć to już zależy od konkretnych prowadzących, a nie trybu studiów.
A co do ogarnięcia - jeśli ktoś zna się na programowaniu, a mimo tego idzie na dzienne, to jest właśnie nieogarnięty.

1

@somekind
Mógłbyś jakoś rozwinąć swoją myśl "jak ktoś ogarnia programowanie i idzie na dzienne to właśnie jest nieogarnięty"?
Ktoś by to mógł zinterpretować w taki sposób, że studia uczą programowania a tego nie chcemy bo przecież wiadomo, że tak nie jest jeśli nie włoży się w to swojej determinacji i chęci nauki.

0
Truster napisał(a):

@somekind
Mógłbyś jakoś rozwinąć swoją myśl "jak ktoś ogarnia programowanie i idzie na dzienne to właśnie jest nieogarnięty"? .

Podpinam się pod prośbę. Np. jak ktoś - tak jak ja - umie dość dobrze programować (zacząwszy od wczesnego gimnazjum) w czystym C/C++ ale zamierza się nauczyć jednak języka, dla którego jest więcej ofert pracy, np. Javy, to powinien pójść na zaoczne, przesiedzieć kilka miesięcy w dni robocze w domu na nauce tej Javy i uderzyc na staż lub nawet na juniora?

0

@niezdecydowany ,

jeżeli ktoś może sobie pozwolić na połączenie pracy w zawodzie i studiów to polecam - 5lat doświadczenia i równo skończone studia to fajna perspektywa

Na pewno dobra perspektywa, warunkiem jest to, że pracuje się na dobrym stanowisku, a na początku bez studiów, i większych umiejętności też dobrej pracy się nie dostanie, chyba że ma się farta.

0
Truster napisał(a):

@somekind
Mógłbyś jakoś rozwinąć swoją myśl "jak ktoś ogarnia programowanie i idzie na dzienne to właśnie jest nieogarnięty"?
Ktoś by to mógł zinterpretować w taki sposób, że studia uczą programowania a tego nie chcemy bo przecież wiadomo, że tak nie jest jeśli nie włoży się w to swojej determinacji i chęci nauki.

Mogę się oczywiście mylić, ale ja generalnie widzę dwa powody pójścia na studia dzienne:

  1. Nic nie umiem, chcę się w ogóle czegokolwiek nauczyć, załapać o co w tym chodzi i iść do pracy. (To nie znaczy, że studia uczą programowania tylko to, że zupełnie zielona osoba może tam dowiedzieć się podstaw wszystkiego.
  2. Chcę być pilnym studentem i iść na doktorat.

Jeśli ktoś umie programować już przed studiami, to wersja 1. nie jest dla niego sensowna, zaś wersja 2. w ogóle nie jest sensowna. ;)

gregory_white napisał(a):

Podpinam się pod prośbę. Np. jak ktoś - tak jak ja - umie dość dobrze programować (zacząwszy od wczesnego gimnazjum) w czystym C/C++ ale zamierza się nauczyć jednak języka, dla którego jest więcej ofert pracy, np. Javy, to powinien pójść na zaoczne, przesiedzieć kilka miesięcy w dni robocze w domu na nauce tej Javy i uderzyc na staż lub nawet na juniora?

W przekwalifikowaniu się z jednej technologii na drugą, studia na pewno nie pomogą.

2

Nic nie umiem, chcę się w ogóle czegokolwiek nauczyć, załapać o co w tym chodzi i iść do pracy. (To nie znaczy, że studia uczą programowania tylko to, że zupełnie zielona osoba może tam dowiedzieć się podstaw wszystkiego.

Zakładasz że ludzie po skończeniu liceum/technikum są wystarczająco przygotowani aby pójść do informatycznej pracy, albo chociaż większość. Tymczasem to są nieliczne wyjątki że ktoś może w tym wieku rozpocząć pracę w zawodzie, na które składają się czynniki takie jak wczesne zaczęcie przygody z programowaniem, łatwość dziedziny zainteresowań (niektórzy w liceum zainteresują się php i od razu mogą robić stronki po 100 zł, inni muszą zgłębić języki i frameworki).

Sam zaznaczyłem opcję studia zaoczne, bo jeśli ktoś ma możliwość rozpoczęcia pracy ze swoimi umiejętnościami to jest to lepsza opcja, bo doświadczenie + pieniądze.

0

Zależy też pewnie od człowieka.. jakie kto ma skille przede wszystkim.
Ja powiem szczerze, jestem ambitny, to co mam w szkole - potrafię wszystko, jednak zdaję sobie sprawę, że to zbyt mało.
Programować potrafię raczej przeciętnie, to co mam zadane na tym poziomie - robię w chwilę, patrząc jak reszta grupy obgryza paznokcie i nic nie czai (może z 4 osoby z klasy coś tam kumają). Jednak wiadomo, to co jest w szkole to tylko 1/10. Mimo to, cieszę się, że tam trafiłem, bo jeśli się chce to można się czegoś nauczyć.

Będąc na praktykach, chociaż w technikum są one raczej mizerne, trafiłem do w miarę dobrego serwisu. Spory sklep, w serwisie 3 typków, po pierwszym dniu zrobiłem na nich dobre wrażenie, bo na następny dzień przydzielili mi stanowisko, i mówili, żebym sam zaczął coś grzebać, bo widać, że nic nie zepsuje [szczegół, że odwalałem robotę za nich, za darmo, ale mi wyszło to na plus :) ] . Przy czym reszcie tłumaczyli czym różnią się płyty AT, ATX, NLX i jak diagnozować usterki. Ludzie są poważnie głupi, ja mimo, że nie świece skillami, jak czegoś nie wiedziałem, to wbijałem w net, przeszukałem moment i już komp był zrobiony, a reszta zakładała ręce jak im się nie włączyła jednostka i siedzieli..
Piszę to, bo sami mnie nie znacie, jeden może coś umieć, a drugi mówi, że chodzi do technikum a nie zna nic poza obsługą MS Office..

2

Ja zdecydowałem się na 3,5 dziennych i 2 stopień to już zaocznie

2

A ja robiłem zarówno 1 jak i 2 stopień dziennie. Robienia 2 stopnia zaocznie nie rozumiem. Spokojnie na dziennych można pracować a nie trzeba za nie płacić.

1

Nie widzę żadnego sensu wyboru studiów zaocznych. Jeśli chcesz pracować i studiować to nie ma sensu studiować zaocznie. Bo to tylko męka będzie...
Oczywiście mówię o pracy w zawodzie.

3
ubuntuser napisał(a):

Nic nie umiem, chcę się w ogóle czegokolwiek nauczyć, załapać o co w tym chodzi i iść do pracy. (To nie znaczy, że studia uczą programowania tylko to, że zupełnie zielona osoba może tam dowiedzieć się podstaw wszystkiego.

Zakładasz że ludzie po skończeniu liceum/technikum są wystarczająco przygotowani aby pójść do informatycznej pracy, albo chociaż większość.

Gdzie ja tak niby zakładam? o.O
Na pewno nie w tym zdaniu, które zacytowałeś, bo ono jest o ludziach, którzy na studia idą kompletnie zieloni, czyli o wręcz zupełnie przeciwnym przypadku.

Shalom napisał(a):

Spokojnie na dziennych można pracować a nie trzeba za nie płacić.

Ja za to nie rozumiem po co iść na studia i na nie nie chodzić. A co do opłat - ja na zaocznych magisterskich płaciłem 50 zł miesięcznie, zarabiałem dużo więcej.

JrQ- napisał(a):

Nie widzę żadnego sensu wyboru studiów zaocznych. Jeśli chcesz pracować i studiować to nie ma sensu studiować zaocznie.

Nie rozumiem tej logiki. Przecież studia zaoczne w samej swojej idei to oferta dla tych, którzy pracują i nie mają czasu w tygodniu na dzienne.

Oczywiście mówię o pracy w zawodzie.

Generalnie nie opłaca się pracować nie w zawodzie, już lepiej się skupić na nauce.

2

Ja za to nie rozumiem po co iść na studia i na nie nie chodzić

A kto mówi o niechodzeniu? Juz tak nie demonizujcie z tą ilością zajęć na studiach. Ile przedmiotów na semestr mogłes mieć? 8? Pewnie nawet mniej niż to. Z tego połowa to projekty z konsultacjami raz w miesiącu. A jak jesteś obrotny to może i 2 albo 3 projekty połączysz sobie w jeden większy (ja na przykład projekt z Data Miningu robiłem w oparciu o przetwarzanie jezyka naturalnego więc przy odrobinie chęci mogłem projekty z obu tych przedmiotów połączyć w jeden, a ze jeszcze moja magisterka była z tym związana to później jeszcze tam to wykorzystałem).

1

@Shalom, no nawet 4 przedmioty to jest 16h w tygodniu. Trzeba albo kombinować z zajęciami, albo nie pracować na cały etat.
A idąc Twoją argumentacją - skoro ilość zajęć nie jest przerażająca, to co z tego, że przez parę godzin w weekend trzeba być na uczelni?

1

Jak to się mówi, każdy swoje g*wno chwali :D Sam w tym roku idę na dzienne, ale gdybym umiał na tyle programować by dostać już jakąś płatną pracę pewnie wybrałbym zaoczne z tego względu, że nie obciążałbym już kieszeni rodziców.

4

@Shalom, rzadko kiedy można sobie przychodzić do pracy po wszystkich, zwłaszcza jak jest się początkującym. Tacy wymagają raczej nadzoru i współpracy z całym zespołem projektowym.

No, ale mniejsza z tym - jeśli droga mieszkanie <-> studia, studia <-> praca, i mieszkanie <-> praca zajmuje po 30 minut. Zajęcia masz 1,5h o 9 i 1,5h o 13, to ile godzin przepracujesz takiego dnia? Bo przed zajęciami nie opłaca się iść do pracy, w przerwie mógłbyś niby wpaść na godzinę, ale to się po prostu nie opłaca, zostają 3h po zajęciach, ale w robocie będziesz późno, możesz nie być już efektywny, możesz nie mieć kogo spytać w razie czego (bo prawie nikogo już w biurze nie ma). To ja już wolę móc chodzić do pracy jak chcę w ciągu tygodnia niż napinać grafik i balansować między pracą a zajęciami co do minuty.
Ponoć też jest tak, że studia dzienne mają "wyższy poziom", więc i nauki jest więcej niż na zaocznych. Kiedyś to trzeba zrobić, jeśli studia zajmują 16h w tygodniu, praca 40, a dojazdy jeszcze kilka godzin, to czasu na studiowanie robi się mało.

Żeby nie było - ja nie twierdzę, że nie da się studiować dziennie i pracować na pełen etat. Ja twierdzę tylko, że łatwiej tak zrobić na zaocznych, bo po to są one. Jeśli nie planuje się kariery naukowej ani pracy w ESA, to idąc na zaoczne naprawdę niczego się nie traci.

1

A idąc Twoją argumentacją - skoro ilość zajęć nie jest przerażająca, to co z tego, że przez parę godzin w weekend trzeba być na uczelni?

Tylko że za parę godzin w weekend w pracy to tobie płacą, a za kilka godzin w weekend na uczelni płacisz ty. To jest ta różnica.
Przeliczając na pieniążki, to wydaje mi się, że studia dzienne są zwyczajnie tańsze. Nawet jeśli mniej zarobisz, bo popracujesz 3/4 etatu zamiast pełnego, to różnicy po prostu nie wydasz na czesne.

Poza tym, nie chcę demotywować pytającego, ale często młody programista myśli, że potrafi całkiem sporo, a prawda jest taka, że potrafi żałośnie mało. Szczególnie przed pierwszą pracą. Może nie od razu pracę znajdziesz, może trzeba będzie jednak zahaczyć się w McD. A czesne trzeba płacić...

No, ale mniejsza z tym - jeśli droga mieszkanie <-> studia, studia <-> praca, i mieszkanie <-> praca zajmuje po 30 minut. Zajęcia masz 1,5h o 9 i 1,5h o 13, to ile godzin przepracujesz takiego dnia? Bo przed zajęciami nie opłaca się iść do pracy, w przerwie mógłbyś niby wpaść na godzinę, ale to się po prostu nie opłaca, zostają 3h po zajęciach, ale w robocie będziesz późno, możesz nie być już efektywny, możesz nie mieć kogo spytać w razie czego (bo prawie nikogo już w biurze nie ma). To ja już wolę móc chodzić do pracy jak chcę w ciągu tygodnia niż napinać grafik i balansować między pracą a zajęciami co do minuty.

:D
To ci powiem może tak realnie, bo akurat to robiłam, tzn. pracowałam i chodziłam na zajęcia na dzienne. W pierwszym rzucie wykreślasz z planu zajęć wszystkie projekty - jak zrobisz to przyniesiesz na konsultacje, w pracy uzgodnisz tego dnia przesunięcie godzin. Następnie wykreślasz wykłady, co do których wiesz, że są beznadziejne. Możesz mnie teraz moralizować o tym jak to nie ma sensu chodzić na studia jak nie chcesz na nie chodzić, ale jeśli byłeś na absolutnie wszystkich wykładach, to musisz wiedzieć, że jest to ogromny bullshit. Są wykładowcy, którzy tylko odczytują wcześniej przygotowane slajdy, a slajdy te umieszczają w internecie. Są tacy, którzy przychodzą na wykład pijani i np. w połowie przerywają, by zacząć od nowa, bo zapomnieli co było dalej. Na te zajęcia serio nie warto chodzić. W ostatniej kolejności patrzysz czy jakieś laborki/ćwiczenia są przesuwalne, tj. czy można chodzić z inną grupą, z innym prowadzącym - w dogodniejszym terminie.
Mi po takich modyfikacjach w planie zazwyczaj zostawało 2,5 dnia na uczelni (2 dni od rana do wieczora i jeden poszatkowany). Pozostałe 4,5 dni mogłam sobie rozplanować na pracę, ale szczerze mówiąc wolałam choć ten 1 dzień w tygodniu mieć wolny.

Do tego znajdujesz pracę najdalej 30 min od uczelni (ja miałam w zasadzie różnie, ale programistyczną to 15 minut) i z biurem otwartym w ludzkich godzinach, czyli nie do 16-17... U mnie było do 21 i studentów sporo, więc nieprawda, że nikogo wieczorem nie spotkasz - oni też przecież siedzą wieczorami. Z resztą ja nawet teraz raczej jestem w pracy popołudniu niż rano. A jak kogoś nie ma, to bożesz ty mój, po to mamy XXI wiek, internet, poczta elektroniczna... Wysyłasz maila z zapytaniem i bierzesz się za następną rzecz. Następnego dnia masz odpowiedź i jedziesz dalej. Natomiast co do "możesz nie być już efektywny" to wiesz co, dupna wymówka i tyle... Jak nie czujesz się na siłach wieczorem, to lecisz do pracy na 6tą rano, żeby przed zajęciami zrobić co trzeba. Jak ktoś ma takie dni, że sobie mówi, że dzisiaj wieczorem to ja już nie jestem efektywny, to faktycznie niech idzie na zaoczne... Ale zaraz, czy wtedy da radę w weekend być efektywny? :|

2
aurel napisał(a):

Przeliczając na pieniążki, to wydaje mi się, że studia dzienne są zwyczajnie tańsze. Nawet jeśli mniej zarobisz, bo popracujesz 3/4 etatu zamiast pełnego, to różnicy po prostu nie wydasz na czesne.

1/4 etatu to zazwyczaj więcej niż 50 zł. A nawet więcej niż 500, jeśli ktoś nie ma stypendium.
Za to jeśli ktoś przez pracę zawala studia, i płaci za poprawki i powtórzenia przedmiotów, to dzienne mogą wyjść paradoksalnie drożej.

Poza tym, nie chcę demotywować pytającego, ale często młody programista myśli, że potrafi całkiem sporo, a prawda jest taka, że potrafi żałośnie mało. Szczególnie przed pierwszą pracą. Może nie od razu pracę znajdziesz, może trzeba będzie jednak zahaczyć się w McD. A czesne trzeba płacić...

Tak jak napisałem wcześniej - jeśli ktoś się do pracy nie nadaje, niech idzie na dzienne. Zaoczne mają sens tylko jeśli się pracuje w zawodzie.

Możesz mnie teraz moralizować o tym jak to nie ma sensu chodzić na studia jak nie chcesz na nie chodzić

Nie mam zamiaru nikogo moralizować, po prostu piewcy studiów dziennych sami w ten sposób obalają swoje argumenty. No bo jeśli studia dzienne są lepsze od zaocznych, bo "jest więcej zajęć i szerszy materiał", a z drugiej strony "można na zajęcia nie chodzić", to coś tu się ewidentnie kupy nie trzyma. Co to za "lepszość", z której się nie korzysta?

Są wykładowcy, którzy tylko odczytują wcześniej przygotowane slajdy, a slajdy te umieszczają w internecie. Są tacy, którzy przychodzą na wykład pijani i np. w połowie przerywają, by zacząć od nowa, bo zapomnieli co było dalej.

To nie musiał być alkohol, to mógł być Alzheimer. :P

U mnie było do 21 i studentów sporo, więc nieprawda, że nikogo wieczorem nie spotkasz - oni też przecież siedzą wieczorami.

No, wieczorem w korpo z innymi studentami, to na pewno wiele się można nauczyć. :)

Ale zaraz, czy wtedy da radę w weekend być efektywny? :|

A dlaczego niby nie?
To jest właśnie ta różnica w przypadku studiów zaocznych, że w weekend wyspany człowiek idzie na zajęcia, a nie zasuwa kilkanaście godzin na dobę w miksie studiów dziennych i pracy, jak w Twoim opisie.

1

Nie mam zamiaru nikogo moralizować, po prostu piewcy studiów dziennych sami w ten sposób obalają swoje argumenty. No bo jeśli studia dzienne są lepsze od zaocznych, bo "jest więcej zajęć i szerszy materiał", a z drugiej strony "można na zajęcia nie chodzić", to coś tu się ewidentnie kupy nie trzyma. Co to za "lepszość", z której się nie korzysta?

Gdybym tylko wysunęła takie argumenty... Ja tylko wskazałam na to, że za dzienne się nie płaci.

To nie musiał być alkohol, to mógł być Alzheimer. :P

Alzheimer nie wali wódą ;)

No, wieczorem w korpo z innymi studentami, to na pewno wiele się można nauczyć. :)

Oczywiście, bo mają różne poziomy przecież. Z resztą ja do pracy nie szłam się uczyć, tylko pracować. Nie wiem jak tam u ciebie, ale u mnie nie było tak, że ktoś siada i mnie uczy programować w pracy :D Innych to ja mogę spytać o problemy związane z ZADANIEM, a na ten temat osoba będąca w projekcie dłużej będzie wiedziała więcej, nawet jeśli jest tylko studentem.

A dlaczego niby nie?

No widzisz, to zależy od trybu życia. Ja bym zapytała, co takiego trudnego jest w pracy wieczorami? Przecież wieczór to najlepsza pora dla człowieka, mózg na najwyższych obrotach, temperatura znośna...

1
aurel napisał(a):

Gdybym tylko wysunęła takie argumenty... Ja tylko wskazałam na to, że za dzienne się nie płaci.

No Ty może nie, ale na tym forum masa ludzi pisze, że tylko na dziennych się można czegoś nauczyć, bo jest więcej zajęć.

Oczywiście, bo mają różne poziomy przecież. Z resztą ja do pracy nie szłam się uczyć, tylko pracować. Nie wiem jak tam u ciebie, ale u mnie nie było tak, że ktoś siada i mnie uczy programować w pracy :D Innych to ja mogę spytać o problemy związane z ZADANIEM, a na ten temat osoba będąca w projekcie dłużej będzie wiedziała więcej, nawet jeśli jest tylko studentem.

Każdy problem można rozwiązać kopiując i wklejając odpowiednią ilość kodu, ale od tego się człowiek nie rozwija. Zazwyczaj lepiej jest uczyć się od bardziej doświadczonych w programowaniu, a nie tylko tych, którzy dłużej siedzą w projekcie.
Nie chodzi o naukę programowania w pracy, ale jeszcze nie spotkałem się z firmą, w której młodszy programista nie miałby przynajmniej przez jakiś czas mentora, który robi mu review kodu, i weryfikuje czy gość się w ogóle nadaje do tej pracy. Puszczenie samopas świeżaków w projekcie może skończyć się dla niego bardzo źle.

No widzisz, to zależy od trybu życia. Ja bym zapytała, co takiego trudnego jest w pracy wieczorami? Przecież wieczór to najlepsza pora dla człowieka, mózg na najwyższych obrotach, temperatura znośna...

Nie no jasne, ja też lubię. Ale ja nie chodzę wcześniej na zajęcia. No chyba, że chodzi o to, żeby rano na zajęciach spać, aby być wypoczętym w pracy. Tylko po co wtedy te studia?

0

Dziękuję za udział w temacie, pomogliście mi bardzo. :)
Decyzja podjęta, przynajmniej na razie, jeśli się nic nie zmieni :)

Na pierwszym miejscu wybieram STUDIA DZIENNE, tak jak większość z Was i będę się starał, aby w pierwszej kolejności się tam dostać. Mniej więcej dlatego, że :

  1. Rozmawiałem z rodzicami, powiedzieli, że w związku z moimi dobrymi wynikami, będą mi pomagać w utrzymaniu.
  2. Dzięki temu, będę miał mniej na głowie, zapoznam się ze studiami (nie wiem, ile będzie nauki/ jak mi będzie szło/ czy dam radę), oraz całkowicie się poświęcę rozwijaniu swoich umiejętności.
  3. Nie będę musiał płacić za studia.
  4. W dalszym czasie poszukam pracy (tak jak mówiliście, da się ogarnąć dzienne + praca nawet na 1/2 etatu dla doświadczenia/ pracodawcy często idą na rękę, żeby przychodzić tak jak pasuje z zajęciami), a w przypadku dobrej pracy przejdę sobie na zaoczne jeśli będzie taka możliwość :)

Jeśli się nie dostanę, słabo pójdzie matura, ew. coś się zmieni, idę na ZAOCZNE, bo z waszych opinii wynika, że też całkiem spoko można sobie poradzić, więc się nie obawiam.

Dzięki za udział temacie,
Pozdrawiam wszystkich ! :)

3

Na dziennych więcej życia towarzyskiego, ja bym stawiał ten powód jeśli nie na szczycie, to zaraz pod :)

3

Jeśli dla kogoś życie towarzyskie jest ważniejsze od własnych potrzeb i zainteresowań takich jak chociażby utrzymanie przyszłej rodziny to serio coś z taką osobą jest IMO nie tak.
@niezdecydowany zapomniałeś, że "szlachta nie pracuje"? :D

Jak ja widzę na Facebooku jak ktoś ma coś takiego wpisanego w profilu to od razu mi się nóż w kieszeni otwiera.
Ja rozumiem, że imprezowanie to naturalna część życia ludzkiego ale czy nie można tego robić raz w miesiącu lub dwa tylko nagminnie? Zresztą znam firmy, które same organizują takie imprezy. Poza tym w firmie nie można mieć znajomych? Znajomy z branży to już nie znajomy? No litości.

Ja nie rozumiem jak można co piątek/sobotę lub w wakacje codziennie chlać, bawić się itd. No może jestem dziwny ale po prostu tego nie rozumiem.
Potem tacy co woleli w weekend poświęcić czas na samorozwój chyba mają lepiej niż tacy co balangowali do nieprzytomności? Z autopsji wiem, że balangowicze potem w wakacje muszą się gdzieś zatrudniać na czarno przy laniu piwa, bez umowy tak więc nie wiesz czy dostaniesz za to jakieś pieniądze czy cię pracodawca przysłowiowo wydyma.
No ale przynajmniej poimprezował i poruchał w toalecie...

1

@Truster spokojnie, za kilka lat tacy wrócą na to forum i będą lamentować, że zamiast w IT skończyli w McDonaldzie. Selekcja naturalna.

0

Ja mam łeb na karku, jakbym miał zamiar imprezować, to nawet bym się głupio nie pytał, nie zakładał tematu, tylko poszedł sobie na byle co - socjologia, czy coś, gdzie jest dużo dupek. Ale na co mi to?
Już przed wyborem średniej widziałem wiele osób, co szli do LO, zamiast do Technikum, bo było więcej dziewczyn, albo krócej, a teraz płaczą, że tak szybko zleciało a na + jeszcze połowa idiotów nie zdała matury, więc biję brawo :)

Jeśli chodzi o życie towarzyskie - wiadomo, nie samą pracą człowiek żyje, czy nauką. Jednak ja mam dystans do takich spraw, czasami raz w miesiącu, można się pobawić, czy coś, ale to nie jest punktem odniesienia :) I nigdy u mnie nie będzie.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1