Po prostu nie można iść na Informatykę z nastawieniem, że tam mnie wszystkiego nauczą. Bo prawdopodobnie na pewno się zawiedziesz w 100%. Ja studiuję informatykę na Politechnice Śląskiej i jestem przekonany, że sytuacja jest przynajmniej zbliżona na większości uczelni. Nauczyłem się czegoś na dwóch semestrach C++, ale to tylko dlatego, że czytałem Symfonię, internety i zdecydowałem się sam z siebie zrobic grę na zaliczenie, a nie jakieś standardowe akademickie zadanie. Pewnym plusem jest to, że dowiedziałem się dość dużo o elektronice, mikrokontrolerach, programowaniu ich, asemblerze, czego bym pewnie w ogóle nie ogarniał, gdyby nie te studia. No ale prawda jest taka, że to co robię na co dzień w dziedzinie programowania to moja uczelnia miała niewielki na to wpływ. No może trochę się nauczyłem takiego myślenia programistycznego i czystości kodu, ale to tyle. Przez 2,5 roku (bo jestem na 5 semestrze) miałem JEDNĄ laborkę związana z netem, mianowicie servlety w Javie.

Żeby nie było tak strasznie, właściwie to jestem zadowolony, że na ten kierunek poszedłem ;D