Studiowanie informatyki - wybór uczelni

0

Witam, mam problem z wyborem uczelni do studiowania informatyki. Dostałem się na UWM i SGGW, składem jeszcze na WAT, jednak mnie nie przyjeli. Biorąc pod uwagę ranking uczelni technicznych to UWM jest trochę wyżej. Dodatkowo plusem jest również to, że na UWM informatyka jest kierunkiem zamawianym i dostała dofinansowanie. Dzięki czemu możliwe jest stypedium dla 38% najlepszych studentów, byłem 26 na liście wiec na I semestr chyba bym się załapał.
Co do SGGW to na pewno plusem jest to, że uczelnia mieści się Warszawie, co daje większe możliwości.

Liczę na to, że na forum znajdzie się osoba, która miała do czynienia z tymi uczelniami i może mi pomóc w wyborze.

0

Lepiej SGGW, nie chodzi o samą uczelnię, ale o miasto, w którym raczej masz lepsze perspektyw na jakieś fajne praktyki, staże, a zawsze łatwiej jest jeśli się już zna miasto dłużej (studiuje się tam). Przeczytaj sobie jeszcze http://gynvael.coldwind.pl/?id=337

0

Dzięki za odpowiedź. Artykuł oczywiście przeczytam. Również przychylam się do SGGW, jednak do końca przekonany nie jestem.

0

Jak jesteś dobry z matmy i ją lubisz to możesz startować na SGGW, w przeciwnym wypadku (teraz zmieniają się władze wydziału i prawdopodobnie będzie trudniej o warunki) Alina & Strass mogą zniszczyć Twoje marzenia o zostaniu inżynierem.

0

Skończyłem Politechnikę Poznańską - dość dawno temu:P Myślę, ze dobrze przygotowuje do zawodu, ale pod warunkiem, że sie przyłożysz do roboty i swoje odpracujesz w domu. Mają tam całkiem fajne kontakty z firmami - można zrobić praktyki, staże itp. Trafiłem na praktyki do primesoftu i sporo z nich wyniosłem, potem nawet jakiś czas tam pracowałem. Studia to idealna okazja aby "dać się poznać w branży". Nie wiem czy trudno się teraz tam dostać na studia, kierunek robi się modny. Pewnie przyjmuja dużo ludzi a potem odsiewają

0

Niestety poznałem Alinkę na SGGW. Na szczęście nie na infie i miałem tylko zwykłą matmę z nią. Wiadomo zwykła matematyka na pierwszym roku nie jest niczym trudnym, raczej bez lipy, jednak nie wspominam zbyt miło tej znajomości, kobieta tragicznie tłumaczy i uczyć się trzeba samemu. Nie żebym liczył na to że ktoś zrobi coś za mnie, wiadomo że nikt się za mnie nie nauczy i prace poświęcić temu trzeba, jednak od tego jest wykładowca żebym nie musiał uczyć się z książek od zera bo wykłady są niezrozumiałe.
Sam dostałem się teraz na WAT na drugi kierunek studiów korzystając z tego że ostatni raz jest darmowy. Zobaczymy jak to będzie.

0
Plezer napisał(a):

Niestety poznałem Alinkę na SGGW. Na szczęście nie na infie i miałem tylko zwykłą matmę z nią. Wiadomo zwykła matematyka na pierwszym roku nie jest niczym trudnym, raczej bez lipy, jednak nie wspominam zbyt miło tej znajomości, kobieta tragicznie tłumaczy i uczyć się trzeba samemu. Nie żebym liczył na to że ktoś zrobi coś za mnie, wiadomo że nikt się za mnie nie nauczy i prace poświęcić temu trzeba, jednak od tego jest wykładowca żebym nie musiał uczyć się z książek od zera bo wykłady są niezrozumiałe.
Sam dostałem się teraz na WAT na drugi kierunek studiów korzystając z tego że ostatni raz jest darmowy. Zobaczymy jak to będzie.

To chyba inną Alinkę poznałeś, bo Alina J. tłumaczy akurat zajebiście, wiedza wchodzi, ale ma również wysokie wymagania na kolosach/egzaminach gdzie zdaje średnio 2-3 osoby na ~20 osobową grupę (przynajmniej na 1-2 terminie). Czyżbyś akurat był w tych co mieli z nią problemy? Ja tam ją dobrze wspominam.

0
emfałsi napisał(a):
Plezer napisał(a):

Niestety poznałem Alinkę na SGGW. Na szczęście nie na infie i miałem tylko zwykłą matmę z nią. Wiadomo zwykła matematyka na pierwszym roku nie jest niczym trudnym, raczej bez lipy, jednak nie wspominam zbyt miło tej znajomości, kobieta tragicznie tłumaczy i uczyć się trzeba samemu. Nie żebym liczył na to że ktoś zrobi coś za mnie, wiadomo że nikt się za mnie nie nauczy i prace poświęcić temu trzeba, jednak od tego jest wykładowca żebym nie musiał uczyć się z książek od zera bo wykłady są niezrozumiałe.
Sam dostałem się teraz na WAT na drugi kierunek studiów korzystając z tego że ostatni raz jest darmowy. Zobaczymy jak to będzie.

To chyba inną Alinkę poznałeś, bo Alina J. tłumaczy akurat zajebiście, wiedza wchodzi, ale ma również wysokie wymagania na kolosach/egzaminach gdzie zdaje średnio 2-3 osoby na ~20 osobową grupę (przynajmniej na 1-2 terminie). Czyżbyś akurat był w tych co mieli z nią problemy? Ja tam ją dobrze wspominam.

Miałem z tą aliną, innej bynajmniej niż J. nie kojarze. Tak miałem z nią problem polegający na tym że nie potrafiła tłumaczyć. Akurat egzamin zdałem w 1 terminie ale tylko dlatego że musiałem praktycznie zupełnie sam się tego nauczyć.

0
emfałsi napisał(a):

To chyba inną Alinkę poznałeś, bo Alina J. tłumaczy akurat zajebiście, wiedza wchodzi, ale ma również wysokie wymagania na kolosach/egzaminach gdzie zdaje średnio 2-3 osoby na ~20 osobową grupę (przynajmniej na 1-2 terminie). Czyżbyś akurat był w tych co mieli z nią problemy? Ja tam ją dobrze wspominam.

Taa - z 100 osobowej grupy 60 osób ma warunek, a ze 20-30 egzamin komisyjny po niezaliczeniu warunku - toż to sukces dydaktyczny że 30% studentów przez 2 lata nie jest w stanie opanować przedmiotu wykładowcy. Ja ogólnie nie czaje co ta osoba robi na SGGW - większość studentów to nie są orły (próg punktowy jest naprawdę marny) i z jednej strony dziekanat który próbuje za wszelką cenę utrzymać studenta żeby być jakkolwiek rentowny, bo odsetek rezygnujących jest spory, z drugiej strony babka oblewająca 60% roku.

3
comzo napisał(a):
emfałsi napisał(a):

To chyba inną Alinkę poznałeś, bo Alina J. tłumaczy akurat zajebiście, wiedza wchodzi, ale ma również wysokie wymagania na kolosach/egzaminach gdzie zdaje średnio 2-3 osoby na ~20 osobową grupę (przynajmniej na 1-2 terminie). Czyżbyś akurat był w tych co mieli z nią problemy? Ja tam ją dobrze wspominam.

Taa - z 100 osobowej grupy 60 osób ma warunek, a ze 20-30 egzamin komisyjny po niezaliczeniu warunku - toż to sukces dydaktyczny że 30% studentów przez 2 lata nie jest w stanie opanować przedmiotu wykładowcy. Ja ogólnie nie czaje co ta osoba robi na SGGW - większość studentów to nie są orły (próg punktowy jest naprawdę marny) i z jednej strony dziekanat który próbuje za wszelką cenę utrzymać studenta żeby być jakkolwiek rentowny, bo odsetek rezygnujących jest spory, z drugiej strony babka oblewająca 60% roku.

Ja rozumiem, że wykładowcę który coś wymaga obrzuca się mięsem, że nie umie tłumaczyć i w ogóle jest fee, natomiast osoby stawiające 3 za nic są bogami. Ale to chyba nie o to chodzi. Akurat zdawalność mówi tylko i wyłącznie o tym ilu ludzi ma problem z matmą bo jej nie rozumie lub przyszła na studia pograć w gry. Sorry, ale wina jest tylko i wyłącznie po waszej stronie, w AM nie ma nic ciężkiego do zrozumienia, kwestia tego, że czasem trzeba przysiąść i porobić trochę zadań, bo głównie na tym polega nauka matematyki.

0

emfałsi, mylisz się, ona nie robi trudnych testów, robi testy na normalnym poziomie trudności. Nie stawia 3 za nic ale też nie wymaga nie wiadomo czego. Nie umie tłumaczyć a tempakom nie chce sie samemu tego nadrobić. Dlatego są takie wyniki egzaminów i dlatego ona jest beznadziejnym wykładowcą. Bo kosmosu wcale nie wymaga, egzaminy przynajmniej na moim roku nie były kosmicznie trudne, ja bynajmniej zdałem za 1 podejściem.

PS. Nie zrozumiem tylko jednego, mówisz ze wina jest po naszej stronie. Gdzie jest moja wina? Zawiniłem że sie nauczyłem samemu? I sugerowanie że mowie to dlatego że wymagała dla mnie zbyt wiele i nie postawiła 3 za nic jest z twojej strony po prostu żałosne. Wymagała tyle co reszta, po prostu nie potrafiła tłumaczyć i w tym momencie o tym mówie. Nie ma to nic wspólnego z ocenami, mnie one g**no obchodzą, przyszedłem na studia po to żeby sie uczyć a nie liczyć oceny w indeksie.

1
emfałsi napisał(a):

Ja rozumiem, że wykładowcę który coś wymaga obrzuca się mięsem, że nie umie tłumaczyć i w ogóle jest fee, natomiast osoby stawiające 3 za nic są bogami. Ale to chyba nie o to chodzi. Akurat zdawalność mówi tylko i wyłącznie o tym ilu ludzi ma problem z matmą bo jej nie rozumie lub przyszła na studia pograć w gry. Sorry, ale wina jest tylko i wyłącznie po waszej stronie, w AM nie ma nic ciężkiego do zrozumienia, kwestia tego, że czasem trzeba przysiąść i porobić trochę zadań, bo głównie na tym polega nauka matematyki.

Nie masz racji, są różni prowadzący, różne zalecenia mają od przełożonych i je wykonują. Jak ja zaczynałem studia, było nas tyle, że zrobili 2 grupy wykładowe. Z analizy było 2 różnych prowadzących, facet i kobieta. Kobieta na egzaminie wymagała od studentów tylko rozwiązywania zadań takich jak na ćwiczeniach - czyli całki, zbieżności szeregów itp. Ale ja miałem analizę z facetem i on dowalił "zdania z treścią", czyli nie to co było na wykładzie i ćwiczeniach, tylko odpowiednio zagmatwane zadania na wykorzystanie całek itd. Ewidentnie nasza grupa wykładowa była odsiewowa ;) Było chyba 6 terminów egzaminu z tej analizy. Szczęśliwcy u tego gościa byli zwolnieni na pierwszym terminie za przynajmniej 3.5 z ćwiczeń. No i jeszcze jak ten nasz prowadzący zachowywał się na wykładach... zaczynamy np. całki, a ten zamiast zacząć od prostego przykładu zaczął z grubej rury obliczanie całki w stylu arctan(log(x)*(2sin(x)/3cos(x))), już nie pamiętam dokładnie :D

0

A bywałeś czasem na wykładach? Czy same ćwiczenia tylko?

Każdy może mieć swoje zdanie, ja akurat nie miałem żadnych zastrzeżeń do jej sposobu tłumaczenia.

Skoro dużo nie wymaga to czemu 70% osób ma warunek po pierwszym roku?

PS. Co do tłumaczenia, to nie wiem na którym roku jesteś, ale zobaczymy co powiesz po 3 roku, po jednych z zajęć programowania, gdzie niewytłumaczone było NIC, a robiliśmy rzeczy najbardziej zaawansowane z całego toku studiów, warunek ma podobny odsetek jak AM :) Co tydzień wejściówka + mały projekt na punkty do zaliczenia, a na wykładach "ogólne" gadanie o dupie Maryny :)

0
Spine napisał(a):
emfałsi napisał(a):

Ja rozumiem, że wykładowcę który coś wymaga obrzuca się mięsem, że nie umie tłumaczyć i w ogóle jest fee, natomiast osoby stawiające 3 za nic są bogami. Ale to chyba nie o to chodzi. Akurat zdawalność mówi tylko i wyłącznie o tym ilu ludzi ma problem z matmą bo jej nie rozumie lub przyszła na studia pograć w gry. Sorry, ale wina jest tylko i wyłącznie po waszej stronie, w AM nie ma nic ciężkiego do zrozumienia, kwestia tego, że czasem trzeba przysiąść i porobić trochę zadań, bo głównie na tym polega nauka matematyki.

Nie masz racji, są różni prowadzący, różne zalecenia mają od przełożonych i je wykonują. Jak ja zaczynałem studia, było nas tyle, że zrobili 2 grupy wykładowe. Z analizy było 2 różnych prowadzących, facet i kobieta. Kobieta na egzaminie wymagała od studentów tylko rozwiązywania zadań takich jak na ćwiczeniach - czyli całki, zbieżności szeregów itp. Ale ja miałem analizę z facetem i on dowalił "zdania z treścią", czyli nie to co było na wykładzie i ćwiczeniach, tylko odpowiednio zagmatwane zadania na wykorzystanie całek itd. Ewidentnie nasza grupa wykładowa była odsiewowa ;) Było chyba 6 terminów egzaminu z tej analizy. Szczęśliwcy u tego gościa byli zwolnieni na pierwszym terminie za przynajmniej 3.5 z ćwiczeń.

Egzamin zazwyczaj robi osoba odpowiedzialna za cały przedmiot, a nie ćwiczeniowcy, więc jak mogliście mieć różne wersje egzaminu? Kolokwia, to zrozumiałe, mogą się różnić, ale egzamin?

0

Jak napisałem, były nas dwie grupy wykładowe. I jakoś to tak sobie rozwiązali, że jednej grupie egzamin robi jeden wykładowca, a drugiej grupie robi drugi wykładowca.

I tak po pierwszym semestrze połączono grupy wykładowe, bo ilość osób na roku drastycznie spadła :D

0

Pewnie wpisy po prostu robiła jedna osoba a nie obie.

0
emfałsi napisał(a):

PS. Co do tłumaczenia, to nie wiem na którym roku jesteś, ale zobaczymy co powiesz po 3 roku, po jednych z zajęć programowania, gdzie niewytłumaczone było NIC, a robiliśmy rzeczy najbardziej zaawansowane z całego toku studiów, warunek ma podobny odsetek jak AM :) Co tydzień wejściówka + mały projekt na punkty do zaliczenia, a na wykładach "ogólne" gadanie o dupie Maryny :)

A o jakim przedmiocie mówisz? Bo dla mnie akurat programowanie na SGGW było mega banalne, zresztą 80% roku została "inżynierami" umiejąc tylko napisać prosty program konsolowy w c#. Komponentówka chyba najtrudniejsza była, ale i tak: co to za problem na 3 roku studiów informatycznych napisać dowolny program z IoC czy wzorcem fasady, albo napisać prostą komunikacje socket<->socket. Tym bardziej że wszystko było na podstawie dokumentacji/materiałów. Tam na końcu OSGI i bodaj SOAP dochodził, ale to też nie są jakieś harkory.

0
Comzo napisał(a):
emfałsi napisał(a):

PS. Co do tłumaczenia, to nie wiem na którym roku jesteś, ale zobaczymy co powiesz po 3 roku, po jednych z zajęć programowania, gdzie niewytłumaczone było NIC, a robiliśmy rzeczy najbardziej zaawansowane z całego toku studiów, warunek ma podobny odsetek jak AM :) Co tydzień wejściówka + mały projekt na punkty do zaliczenia, a na wykładach "ogólne" gadanie o dupie Maryny :)

A o jakim przedmiocie mówisz? Bo dla mnie akurat programowanie na SGGW było mega banalne, zresztą 80% roku została "inżynierami" umiejąc tylko napisać prosty program konsolowy w c#. Komponentówka chyba najtrudniejsza była, ale i tak: co to za problem na 3 roku studiów informatycznych napisać dowolny program z IoC czy wzorcem fasady, albo napisać prostą komunikacje socket<->socket. Tym bardziej że wszystko było na podstawie dokumentacji/materiałów. Tam na końcu OSGI i bodaj SOAP dochodził, ale to też nie są jakieś harkory.

Tak, mówię o tym przedmiocie. Akurat ja się z nim nie męczyłem, ale bardzo duże grono osób miało/ma problemy.

Jesteś dalej na magisterce SGGW? Pracujesz gdzieś?

0

Olałem magisterkę - planuję pójść do jakiejś ogarniętej uczelni niepublicznej (PJWSTK, WIT?), w której mam nadzieje zdobędę trochę więcej wiedzy praktycznej, a przynajmniej nie będzie aż tak pochłaniała mojego czasu (wolę go spędzac na samokształceniu) . Pracę w zawodzie zacząłem na drugim roku studiów. Na roku było ze 4-5 osób, które miały jakiekolwiek szanse odnaleźć się na rynku pracy jeśli chodzi o programowanie i pewnie drugie tyle jeśli chodzi o administracje. Reszta skończyła studia niespełniająca nawet 20% wymagań stawianych przez rynek pracy. Spora cześć ludzi pracuje w obsłudze ogólnoinformtycznej (helpdesk)

0

a czy są uczelnie na których wykłada ktoś ... haryzmatyczny, fachowy... są?

1

No tak, złe oceny to wina studentów, nigdy wykładowcy, choćby nie wiadomo jakim marnym fachowcem i dydaktykiem był. Przecież on ma profesora, nie może być głupi! [rotfl]

Comzo napisał(a):

Olałem magisterkę - planuję pójść do jakiejś ogarniętej uczelni niepublicznej (PJWSTK, WIT?), w której mam nadzieje zdobędę trochę więcej wiedzy praktycznej, a przynajmniej nie będzie aż tak pochłaniała mojego czasu (wolę go spędzac na samokształceniu) .

Nie licz na wiedzę praktyczną zdobytą na uczelni. :)
O PJWSTK różne rzeczy się słyszy, ale WIT pozwala całkiem nieźle poszerzyć horyzonty w dziedzinach stricte informatycznych.

1

Ja zaczynam powoli dochodzić do wniosku ze ktoś nam tutaj robi krypto-marketing w kierunku firmy "Primesoft"...

2

Też tak sądzę, już któryś raz widzę na forum chwalenie firmy Primesoft :D

0

a która uczelnia w Polsce Waszym zdaniem da największe szanse na zdobycie w miarę praktycznej wiedzy?? macie jakieś swoje typy? Miasto nie ma dla mnie znaczenia

2

Nie nastawiaj się na to, że uczelnia da Ci praktyczną wiedzę. Wszyscy chcielibyśmy aby było inaczej, ale niestety tak nie jest... Im prędzej sobie uświadomisz, że uczelnie dają tylko dyplom, tym lepiej - mniej się rozczarujesz ;)

0

Zależy od Twoich zainteresowań, lecz najlepiej postrzegane przeze mnie są UW i Informatyka Analityczna na UJ. Na obydwu dostaniesz niezłego kopa intelektualnego. W dodatku na IA będziesz zmuszony do kodowania od samego początku dużej ilości algorytmów/projektów. Ponadto pozwala Ci to studiować z najlepszymi ludźmi w Polsce pod względem liczby olimpijczyków jak i przyszłej pracy, co samo w sobie podwyższa poziom (w przypadku IA prawie połowa studentów w te wakacje od 2 roku wzwyż dostała się na niezłe praktyki do Google'a, Facebooka czy Microsoftu, na UW też liczba ta jest ogromna).

Powyższa opinia, nie jest o praktycznej wiedzy, lecz ogólnej. Mimo to, samo w sobie mówi również, jak i wzmianka o ilości kodowania. Na większości uczelni/politechnik program pierwszych 2 lat jest prawie identyczny, kwestia wykonania. Przedmioty specjalistyczne się różnią i to już zależy już od konkretnych oczekiwań. Ponadto AGH wydaje mi się też bardzo dobrą uczelnią jak na studia magisterskie (biorąc pod uwagę wybór przedmiotów specjalistycznych), jeżeli ktoś jest bardziej zainteresowany praktycznymi rzeczami.

0
somekind napisał(a):

No tak, złe oceny to wina studentów, nigdy wykładowcy, choćby nie wiadomo jakim marnym fachowcem i dydaktykiem był. Przecież on ma profesora, nie może być głupi! [rotfl]

Ale też nie jest tak, że zawsze winny jest wykładowca, więc się nie turlaj świniaku w błotku :)

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1