No genialne, że na to wpadł, bo większość studentów zaczyna myśleć o tym, że może należy uczyć się samemu gdzieś w okolicy egzaminu dyplomowego.
Czyli, jeśli wykładowca nic nie mówi, ani nie tłumaczy na wykładzie, to jest w porządku?
W takim razie, po co w ogóle jest wykładowca? Dla ozdoby, żeby sala nie wyglądała głupio z samymi studentami, czy co?
Na PG ETI zarówno języki deklaratywne jak i pisanie interpretera było w ramach studiów inżynierskich.
I pisałaś interpreter Haskella w Prologu na drugim semestrze? Możesz zamieścić źródła?
Jakoś mi się wydaje, że jakby ktoś się łaskawie przeszedł na konsultacje, dostał by nie tylko wszystkie potrzebne pdfy/książki ale jeszcze dał wskazówki jak najlepiej wykonać to zadanie.
Gdyby istniało coś takiego jak konsultacje, to pewno ktoś by na nie poszedł. Problem w tym, że przedmiot tego nie przewiduje.
Zawsze wydawało mi się, że uczelnia ma jedynie wskazywać ci kierunek i pomagać w samodzielnym rozwoju...
A jaki związek z wskazywaniem kierunku i pomocą w samodzielnym rozwoju ma zadawanie trudnych zadań?
Potem autor narzeka że wybrał sobie matematykę na niższym poziomie i z tego powodu nauczyli go mniej matematyki niż tych którzy poszli na tą na wyższym poziomie -> wtf? przecież nikt go nie zmuszał, zresztą to chyba oczywiste że taki będzie efekt.
I oczywiste jest, że przedmioty z późniejszych semestrów wymagają czegoś, czego na przedmiotach z wcześniejszych nie było?
Pisaliśmy coś podobnego w OCamlu na studiach (nie licząc oczywiście kompilatora który pisaliśmy później jako projekt z teorii kompilacji) jako zadanie do zrobienia przez 2 tygodnie i jakoś nikt nie płakał.
Wszystko na drugim semestrze?
Skoro "coś podobnego", to poproszę w takim razie o listę podobieństw między Prologiem, a OCamlem.
To zadanie wymaga znajomości: Haskella, Prologa i wiedzy o analizie języków i tworzeniu interpreterów. Dla mnie logiczne byłoby nauczenie najpierw tych dwóch języków, a potem robienie zdań - nie wszystko jednocześnie w takiej formie. Student drugiego semestru może trochę ogarnia języki imperatywne, nic dziwnego w tym, że to zadanie ich przerasta. Zresztą, nie oszukujmy się - to zadanie przerasta 95% absolwentów informatyki w Polsce, i jakieś 99% kadry akademickiej. Wątpię, żeby 3/4 osób ze stopniami naukowymi z informatyki było w stanie odpowiedzieć poprawnie na pytanie, czym jest Prolog i Haskell.
Niestety, większość polskich wykładowców, to dydaktyczni debile, którzy zamiast uczyć jedynie wymagają. Nie ma to nic wspólnego z nauczaniem, wskazywaniem drogi czy motywowaniem do własnego rozwoju. To powoduje jedynie wkurzenie i frustrację.
Tak przy okazji - prowadzący jest magistrem, którego uwalili na doktoracie (rotfl). Myślę, że z zemsty katuje młodzież przerastającymi je zadaniami. Prawdopodobnie dlatego, że taki interpreter, to jego największe życiowe dokonanie, sam nic innego nie potrafi, więc nie potrafi zadać.