czy mam szanse dostać się na dzienne studia na POLLUB

0

Ukończenie studiów to oznaka, że człowiek faktycznie interesował się danym tematem (a przynajmniej przesłanka by o to kogoś podejrzewać).
Natomiast przyjdzie sobie taki Pan "L" i powie "jestem samoukiem" mając na karku konkurencję kilku-kilkunastu programistów po studiach to nikt go poważnie traktować nie będzie. Osoby po studiach siłą rzeczy mają wiedzę w szerokim spectrum, niekoniecznie są geniuszami w danej dziedzinie, ale mają na tyle rozumu by zaliczyć studia i iść dalej przez świat. Panu inżynierowi z pewnością nie sprawi dużych problemów nauka kolejnych freamworków natomiast komuś bez studiów już może być gorzej. Osoba bez studiów po prostu jest najczęściej bardziej ryzykowna i zawsze przegra na polu walki z osobami po studiach. Szczególnie jeśli tych ludzi jest więcej.

Poza tym osoba bez studiów wykonuje mniej zajęć niż ta na studiach. na studiach nie tylko trzeba liczyć całki i pochodne, ale wiele też ciekawych projektów można wykonać. Co więcej od razu można mieć wejście na praktyki w renomowanych korporacjach jak IBM.
Zdarzają się ludzie bez studiów z dużą wiedzą, ale po nich od razu to widać bo coś w życiu osiągnęli. Mają na koncie głośne projekty i są znani, a Pan Laurearel czym zasłynął, że uważa studia za bezcelowe dla niego?
Brzmi to jak gaworzenie dziecka - "Studia są bez sensu, ja ich nie lubię" po czym okazuje się jednak, że dana osoba w projektach i wiedzy jest goła i wesoła.

Laurearel zresztą zabłysnął na forum matematyka.pl ze swoim "geniuszem"
http://www.matematyka.pl/199275,25.htm

Zawsze jednak miał "cudowne" wymówki na swój brak wiedzy, który genialnie szybko zdobywał.

Studia nie są po nic. Student poszerza swą wiedzę i zdobywa nowe doświadczenia, które osobą bez studiów są najczęściej obce. Mało ludzi bez studiów ma pojęcie o wielu zagadnieniach omawianych na zajęciach, a owe pojęcia wcale nie są takie niepotrzebne.

Nie ukrywajmy - żadna osoba po studiach nie krzyczy, że studia jej się nie przydały. Tak krzyczą jedynie osobniki, które studiów nie mają i próbują w ten sposób się dowartościować, bo niestety - ani studia nie zaliczone, ani sensowne projekty nie zrobione, więc co innego pozostaje? Pisanie na forum jakie to studia złe, a prawdziwą wiedzę zdobywa się poza uczelnią.
Student z kolei i osoba mądra nigdy w ten sposób nie powie. Wiedzę zdobywa się wszędzie, czy to poza uczelnią, czy na uczelni.

Co więcej studia często oferują różne kursy i certyfikaty za duże zniżki, albo wręcz za darmo.

0

Jakiś gościu na matematyka.pl

Udowodnij, ze tak jest Ktora firma
tak robi ? Konkretnie. Skad taka wiedza? Twoje KOLEJNE domysly? No to widac, ze malo sie orientujesz

Laurearel

Nie kolego, tak dyskutować z Tobą nie zamierzam, jak chcesz się przekonać to sam pójdź i sprawdź

i wiele innych cytatów przekonuje mnie, że wszystko co powiemy idzie jak grochem o ścianę..

0

zaczyna się z tego robić dyskusja rodem z filmweb'a gdzie trolle szukają kto jak ocenił jaki film, gdzie się wypowiedział i nagminnie podpierają swoją rację cytatami z innych wypowiedzi. To jest akurat żałosne.

0
npc napisał(a)

Ukończenie studiów to oznaka, że człowiek faktycznie interesował się danym tematem (a przynajmniej przesłanka by o to kogoś podejrzewać).

Właśnie, to jedynie przesłanka. Niektórzy idą na studia, bo taka moda, albo rodzice im kazali.

Osoby po studiach siłą rzeczy mają wiedzę w szerokim spectrum

Siłą rzeczy mają wiedzę? Bo ktoś im ją na siłę do łba włożył? Egzaminy wysępione na czwartej poprawce na 3 albo ściągane, projekty na laborki kupione, sprawozdania i kolosy na podstawie materiałów z zeszłych lat - myślisz, że taki ktoś ma wiedzę?

Panu inżynierowi z pewnością nie sprawi dużych problemów nauka kolejnych freamworków natomiast komuś bez studiów już może być gorzej.

Jak ma związek nauka frameworków ze studiami?
Tak mógł napisać tylko ktoś, kto na studiach nie był, albo nie rozumie do czego one służą.

Poza tym osoba bez studiów wykonuje mniej zajęć niż ta na studiach. na studiach nie tylko trzeba liczyć całki i pochodne, ale wiele też ciekawych projektów można wykonać.

Projekty i tak robi się w domu, więc co za różnica, czy robi się w domu projekt dla siebie czy na studia?

Studia nie są po nic. Student poszerza swą wiedzę i zdobywa nowe doświadczenia, które osobą bez studiów są najczęściej obce.

Jedyne doświadczenie, które można zdobyć na studiach, a którego nie mogą zdobyć niestudiujące osoby, to załatwianie spraw w dziekanacie. :)

Mało ludzi bez studiów ma pojęcie o wielu zagadnieniach omawianych na zajęciach, a owe pojęcia wcale nie są takie niepotrzebne.

Podaj konkretny przykład. Przynajmniej będzie można zweryfikować, czy wiesz, o czym piszesz.

Nie ukrywajmy - żadna osoba po studiach nie krzyczy, że studia jej się nie przydały.

To, że Ty takiej nie znasz, nie znaczy, że tak nie jest. Wielu absolwentów mówi otwarcie o tym, że studia się w pracy nie przydają.

0

Studia, a liceum to dwie różne bajki. Można mieć 40% z rozszerzenia z matmy, a na studiach bez problemu radzić sobie z analizą czy algebrą. Nie ma reguły, jak ktoś chce to mu się uda. Do maja jest czas, żeby nadrobić zaległości i dobrze napisać maturę.
Studia to już inna kwestia, część przedmiotów można by spokojnie odrzucić i zająć się czymś bardziej kreatywnym (np. samemu się doszkalać mając więcej na to czasu).

0

Właśnie, to jedynie przesłanka. Niektórzy idą na studia, bo taka moda, albo rodzice im kazali.

A niektórzy zostają w domu i nie idą na studia bo są zbyt leniwi i mają za małą wiedzę.

Siłą rzeczy mają wiedzę? Bo ktoś im ją na siłę do łba włożył? Egzaminy wysępione na czwartej poprawce na 3 albo ściągane, projekty na laborki kupione, sprawozdania i kolosy na podstawie materiałów z zeszłych lat - myślisz, że taki ktoś ma wiedzę?

Temat swojej pracy inżynierskiej trzeba opracować bardzo dokładnie i na ten temat ma się dość dużą wiedzę.
Poza tym po 3 latach studiów siłą rzeczy COŚ zostaje w głowie nawet tak topornym osobnikom jak to opisałeś.

Jak ma związek nauka frameworków ze studiami?
Tak mógł napisać tylko ktoś, kto na studiach nie był, albo nie rozumie do czego one służą.

Na studiach trzeba nauczyć się dużo trudniejszych spraw niż freamworki, a osoby nie idące na studia najczęściej tylko na tym się skupiają.

Projekty i tak robi się w domu, więc co za różnica, czy robi się w domu projekt dla siebie czy na studia?

Są osoby, które tylko mówią, że się robi, lecz tego nie wprowadzają w życie. Poza tym na studiach jak ktoś dobrze potrafi się zakręcić, są dużo ciekawsze projekty niż "domowe".

Jedyne doświadczenie, które można zdobyć na studiach, a którego nie mogą zdobyć niestudiujące osoby, to załatwianie spraw w dziekanacie

Teraz to Ty mówisz tak jakbyś nie studiował. Same studia nie mają dać nam doświadczenia zawodowego, ale doświadczenie w obyciu się pewnymi narzędziami informatycznymi itd. To często dużo ważniejsze od typowego mielenia zawodowego.

Podaj konkretny przykład. Przynajmniej będzie można zweryfikować, czy wiesz, o czym piszesz.

Metody numeryczne, interfejsy sieciowe, bazy danych, Architektura systemów komputerowych, Systemy operacyjne, Układy elektroniczne i technika pomiarowa, Sztuczna inteligencja
Te zagadnienia można spokojnie opracować sobie w domu, ale większość tego nie robi, a jedynie krzyczy, że tak zrobić można. Zrobić można wszystko, ale idąc na studia automatycznie jesteśmy skazani na to, iż pewne zagadnienia z tych tematów zostaną w naszej głowie. Efekt jest taki, że mamy większy zakres umiejętności ogólnie w informatyce niż osoby bez studiów, którym się nie chciało popracować w domu nad tymi zagadnieniami.

To, że Ty takiej nie znasz, nie znaczy, że tak nie jest. Wielu absolwentów mówi otwarcie o tym, że studia się w pracy nie przydają.

Skąd stwierdzenie "wielu". Masz jakieś statystyki. Ja nie znam ani jednej, a Ty piszesz "wielu". Widocznie znasz ludzi, którzy nic nie wynieśli ze studiów. Ja znam zaś osoby, które ową wiedzę ze studiów wprowadzili w życie i ją wykorzystują.

Studia w niczym nie przeszkadzają, a skoro tak to czemu ich nie ukończyć?

0

. Panu inżynierowi z pewnością nie sprawi dużych problemów nauka kolejnych freamworków natomiast komuś bez studiów już może być gorzej. Osoba bez studiów po prostu jest najczęściej bardziej ryzykowna i zawsze przegra na polu walki z osobami po studiach. Szczególnie jeśli tych ludzi jest więcej.

Proszę potwierdzić to faktami.

Laurearel zresztą zabłysnął na forum matematyka.pl ze swoim "geniuszem"

Dyskutują z ludźmi poziomu miodzia trzeba się zniżyć. Zdarza się.

Nie rozumiem tylko, do czego dąży Pan npc. Pomijajac tamto nieszczęśliwe forum, którego poważnie traktować się nie da i celem był zdecydowanie flame dla innych userów, moje zdanie jest jasne: chcesz studiować - studiuj, chcesz pracować - pracuj, chcesz włóczyć się po świecie - rób to bez wachania. I niech nikt nie wtrąca się w Twoje sprawy. Czy studia mają sens to pytanie do każdego z osobna. Każdy ma ileś tam lat życia i gospodaruje je jak sam uważa za słuszne, raczej jak już lepiej jak osoba która nie wie, jak chcesz żyć, szukała na to pytanie odpowiedzi a nie szła za tłumem. Jeżeli ktoś natomiast stwierdzi, że chce iść "standardową ścieżką", za reszetą - spoko, nie ma żadnego problemu. Raczej byłbym skłonny powiedzieć, że studia nie są jedyną ścieżką w życiu do osiągnięcia szczęścia czy sukcesu, a to pojęcia względne.

W tym poście tylko określam to co wcześniej napisałem może trochę bardziej porywczo - nie mieszać się w cudze sprawy, nie dyktować komuś co ma robić (właśnie dlatego pojechałem tak z flame'a na forum matematyki kiedyś, bo tam straszne było parcie na pewne 'lepsze' ścieżki), czy oceniania czyiś decyzji. Mam nadzieję że odpowiedź Cię satysfakcjonuje :)

Tymczasem kończąc dyskusję - żegnam Państwa.

0

Jak zwykle utworzyły się dwa skrajne obozy - jedni mówią, że ludzie bez studiów nie mają szans, drudzy że studia w ogóle się nie przydają. Prawda leży po środku - studia się przydają, jeżeli człowiek wie jak z nich skorzystać (a taką wiedzę nabywa się w pracy lub przy poważniejszych projektach, tak więc studia zaoczne lub praca na pół etatu na dziennych to dobra opcja). Z drugiej strony są pracodawcy, którzy zatrudniają ludzi bez studiów i płacą im znacznie więcej niż w takich "zajebiaszczych" korporacjach jak Comarch. A to że pracodawca woli kogoś po studiach, bo wtedy ma gwarancje że gość jest bardziej ogarnięty to jakiś nonsens. Po pierwsze ktoś po studiach wcale nie musi być ogarnięty, jak sobie całe studia przebimbał. Po drugie czy ktoś się nadaje do pracy nie jest ciężko sprawdzić podczas godzinnej rozmowy kwalfikacyjnej albo zadając kandydatowi niewielkie zadanie programistyczne do domu.

0
npc napisał(a)

Temat swojej pracy inżynierskiej trzeba opracować bardzo dokładnie i na ten temat ma się dość dużą wiedzę.

Ech, idealiści. :)

Pracę inżynierską można kupić i niczego nie trzeba dokładnie opracować. Można ją też napisać metodą Kopiego-Pasta z innych prac. Promotor, który ma 50 dyplomantów puści, recenzentowi nie będzie się chciało czytać i przejdzie. A zresztą, praca typu "Analiza porównawcza strukturalnych i obiektowych metod projektowania systemów" nawet nie wymaga żadnych krętactw, będzie słaba z założenia.

Poza tym po 3 latach studiów siłą rzeczy COŚ zostaje w głowie nawet tak topornym osobnikom jak to opisałeś.

Chyba adresy sklepów monopolowych. ;)

Na studiach trzeba nauczyć się dużo trudniejszych spraw niż freamworki, a osoby nie idące na studia najczęściej tylko na tym się skupiają.

Gdybyś napisał, że osobie po studiach łatwiej się nauczyć jakiejś metody matematycznej czy algorytmu, bo ma do tego podstawy, a ktoś bez studiów zazwyczaj nie, to bym się z Tobą zgodził. Ale Ty napisałeś o frameworkach, czyli narzędziach z gruntu nieskomplikowanych, których nie trzeba zrozumieć, a jedynie przeczytać dokumentację i używać. Do tego nie trzeba nawet skończyć gimnazjum.

Są osoby, które tylko mówią, że się robi, lecz tego nie wprowadzają w życie.

Nie pisałem o mówieniu, że się robi, tylko o robieniu. Nie ma różnicy, czy robisz dany projekt z własnej woli nauki, czy na uczelnię. Nauczysz się tyle samo.

Same studia nie mają dać nam doświadczenia zawodowego, ale doświadczenie w obyciu się pewnymi narzędziami informatycznymi itd.

A jakie narzędzia informatyczne poznasz na studiach, których nie możesz poznać w domu?

Zaletami studiów mogą być np.:

  • motywacja (nie każdy potrafi się uczyć sam);
  • kontakt z innymi studentami (współzawodnictwo - dodatkowa motywacja, uczenie się od kolegów);
  • kontakt z naukowcami (jeśli wykładowcy są dobrzy, to z wykładu można dowiedzieć się więcej niż z książek).

Ale nie to, że automatycznie każdemu coś zostaje w głowie, przez co jest lepszy od kogoś, kto studiów nie skończył. Ani nie poznanie narzędzi, które można samemu poznać w domu. Ani konieczność robienia projektów czy pisania pracy dyplomowej, bo w tym czasie można naprawdę ciekawszych rzeczy uczyć się samemu.
To tylko powielanie jakichś dziwnych stereotypów, które może miały rację bytu 20 lat temu, gdy na studia szło 5 a nie 80 procent maturzystów.

Efekt jest taki, że mamy większy zakres umiejętności ogólnie w informatyce niż osoby bez studiów, którym się nie chciało popracować w domu nad tymi zagadnieniami.

Problem w tym, że mówimy o osobach, którym chce się pracować w domu.

Jak się człowiek przykłada do studiów, to zapewno zdobędzie wiedzę i umiejętności. Ale to wynika z jego pracy, a nie tylko z faktu, że jest studentem!

Skąd stwierdzenie "wielu". Masz jakieś statystyki. Ja nie znam ani jednej, a Ty piszesz "wielu". Widocznie znasz ludzi, którzy nic nie wynieśli ze studiów.

Nie mam statystyki, po prostu spotkałem się z wieloma takimi opiniami, także na tym forum.

Ja znam zaś osoby, które ową wiedzę ze studiów wprowadzili w życie i ją wykorzystują.

Również znam takie osoby. Ale to nie jest zaprzeczenie tego, że wielu osobom ta wiedza się nie przydaje.

Studia w niczym nie przeszkadzają, a skoro tak to czemu ich nie ukończyć?

Jeśli ktoś nie widzi w nich sensu, nie ma czasu, albo uważa, że lepiej się nauczy sam, to po co ma tracić czas?

0

Ale Ja lubię do poduszki czytać takie tematy, od razu się lepiej zasypia :)
Też dodam coś od siebie a co! Flame to flame!.

Spójrzmy na to wszystko z innej strony. Weźmy sobie np osoby trenujące sztuki walki. Tam mamy pasy/stopnie (powiedzmy odpowiednik tytułu inż mgr etc).
Jak widzimy gościa z czarnym paskiem, to w każdym razie widać że spędził X lat na tych treningach i za coś to dostał. Widzimy gościa z zielonym pasem - mistrzem nie jest, ale na pewno coś umie i na pewno Mnie poprawi :P W każdym przypadku goście mają dość specyficzną wiedzę, pewnie i zdrowie i są to osoby raczej zrównoważone psychicznie :D A kontakt z takimi ludźmi na pewno pomoże mi we własnych rozmyślaniach i wniesie coś do mojego rozwoju.
A czy umieją się bić? Co powiedzieć o 50 letnim dziadku z jakimś stopniem uzyskanym 20 lat temu jak był młody, który teraz ćwiczy bo go to interesuje albo tylko dlatego żeby nie skapcieć w zbyt młodym wieku?

Z drugiej strony czy osoby które na takowe zajęcia z utytłanym mistrzem nigdy nie uczęszczały są od razu popychadłami? Pewnie znajdzie się niejeden zachlany kibol, który tym wszystkim powyżej wpier*li z palcem w dupie po czym pójdzie pić dalej :D a za nim połowa dzieciaków z osiedla żeby być takim samym twardzielem jak on :P

0

Ech, idealiści. :)

Pracę inżynierską można kupić i niczego nie trzeba dokładnie opracować. Można ją też napisać metodą Kopiego-Pasta z innych prac. Promotor, który ma 50 dyplomantów puści, recenzentowi nie będzie się chciało czytać i przejdzie. A zresztą, praca typu "Analiza porównawcza strukturalnych i obiektowych metod projektowania systemów" nawet nie wymaga żadnych krętactw, będzie słaba z założenia.

W ten sposób można wszystko zrobić. Można dać łapówkę, można nasłać zbira, można... i tak w nieskończoność. A może zamiast doszukiwać się fałszu i oszustw zauważyć, że większość tego nie robi?
Może warto zauważyć, że na dobrej uczelni takie coś nie przejdzie?

Chyba adresy sklepów monopolowych. ;)

To jest absurdalny stereotyp i naprawdę nie mam pojęcia skąd on się wziął. Być może na Waszych uczelniach studenci dawali w gałę ostro, ale u mnie nie było ani jednej imprezy. Ani to dobrze, ani to źle, niszczy to jednak ten stereotyp, że studenci tylko się bawią i piją. Niestety, na zabawy i picie nie było czasu bo trzeba było szybko się uczyć.
Znów zapewne dużo zależy od uczelni.

Gdybyś napisał, że osobie po studiach łatwiej się nauczyć jakiejś metody matematycznej czy algorytmu, bo ma do tego podstawy, a ktoś bez studiów zazwyczaj nie, to bym się z Tobą zgodził. Ale Ty napisałeś o frameworkach, czyli narzędziach z gruntu nieskomplikowanych, których nie trzeba zrozumieć, a jedynie przeczytać dokumentację i używać. Do tego nie trzeba nawet skończyć gimnazjum.

No tak w sumie masz rację.

Nie pisałem o mówieniu, że się robi, tylko o robieniu. Nie ma różnicy, czy robisz dany projekt z własnej woli nauki, czy na uczelnię. Nauczysz się tyle samo.

Problem w tym, że osoby nie idące na studia najczęściej nie robią w domu nic co wpływałoby na ich rozwój osobisty w pozytywny sposób. Są oczywiście wyjątki, ale to tak samo jak ze studentami.
Idąc na studia chcąc nie chcąc musisz coś robić, a nie idąc zależy to tylko od danej osoby. Z dwojga złego jeśli mamy dwóch leni i jeden jest na studiach, a drugi nie, to ten na studiach będzie musiał przynajmniej na jakiś czas przyswoić sobie wiedze z danego materiału, zaś ten drugi leniuch nawet nie będzie miał pojęcia, że pewne zagadnienia w informatyce istnieją.
Właśnie tak - studia często pokazują pewne zagadnienia do których nigdy byśmy nie zajrzeli bo nawet nie mielibyśmy pojęcia, że istnieją.

A jakie narzędzia informatyczne poznasz na studiach, których nie możesz poznać w domu?

No cóż u nas był chociażby Oracle, który jak wiadomo kosztuje dużo kasy.
W domowych warunkach albo ktoś by piracił, albo sporo zapłacił za korzystanie z tego narzędzia.

Ale nie to, że automatycznie każdemu coś zostaje w głowie, przez co jest lepszy od kogoś, kto studiów nie skończył. Ani nie poznanie narzędzi, które można samemu poznać w domu. Ani konieczność robienia projektów czy pisania pracy dyplomowej, bo w tym czasie można naprawdę ciekawszych rzeczy uczyć się samemu.
To tylko powielanie jakichś dziwnych stereotypów, które może miały rację bytu 20 lat temu, gdy na studia szło 5 a nie 80 procent maturzystów.

Wszystko zależy od człowieka. Często się słyszy, że studia zabierają czas, ale to bzdura niesamowita. Ja na studiach chodziłem sobie jak wizytator. Wystarczy mieć gadane i się umówić jak człowiek dorosły z profesorem, że "Czy mógłbym tylko przyjść na egzamin?". Nikt problemów nie robił (za wyjątkiem analizy matematycznej) i np:
w poniedziałku szedłem tylko od 11 do 13
we wtorki miałem wolne
w środy od 14 - 16
w czwartki jedynie najdłużej od 9 - 14
w piątki wolne.
I gdzie tu jest brak czasu na własny rozwój?
Tyle książek i tyle rzeczy ile zrobiłem na studiach nie zrobiłem jeszcze nigdzie indziej.
To straszna głupota mówiąc, że studia zabierają czas. One zabierają tylko czas ludziom, którzy nie są dojrzali i dorośli. Nie wiedzą jak pogadać w sposób odpowiedzialny z profesorem i z nim się dogadać.

Rezultat? Studia zaliczone plus rozwój osobisty. To dużo lepsze niż sam rozwój osobisty i to na pewno w mniejszym stopniu niż mając zakres wiedzy nabyty ze studiów.

Problem w tym, że mówimy o osobach, którym chce się pracować w domu.

Jak się człowiek przykłada do studiów, to zapewno zdobędzie wiedzę i umiejętności. Ale to wynika z jego pracy, a nie tylko z faktu, że jest studentem!

No tak, ale to oczywiste. Nikt leniąc się sukcesu nie osiągnie.

Nie mam statystyki, po prostu spotkałem się z wieloma takimi opiniami, także na tym forum.

Na forum zdarzają się wypowiedzi studentów uczących się w gimnazjum :)

Również znam takie osoby. Ale to nie jest zaprzeczenie tego, że wielu osobom ta wiedza się nie przydaje.

Zależy wszystko od człowieka. Jeśli wiedza nabyta na studiach informatycznych, informatykowi się nie przydaje, a komuś innemu tak to według mnie coś jest nie tak z tym jego "osobistym rozwojem".

Jeśli ktoś nie widzi w nich sensu, nie ma czasu, albo uważa, że lepiej się nauczy sam, to po co ma tracić czas?

Studia to nie strata czasu.

0
npc napisał(a)

Studia to nie strata czasu.
studia dzienne w kierunki informatycznym niestety są stratą czasu. Byłem, widziałem zmieniłem i jestem zadowolony. W tygodniu praca = zdobywanie doświadczenia. Choćbyś się spiął nie wiadomo jak bardzo nigdy po studiach dziennych nie uzyskasz takiego doświadczenia jak po dobrze zorganizowanym czasie (czyli praca w tygodniu) w trakcie studiowania zaocznego. To jest kompromis. Rozwijasz się zawodowo, a i na studiach usłyszysz wzmianki, które jeśli cie zainteresują rozwiniesz we własnym zakresie.

0

Tak jak napisałem, ja nie miałem akurat problemu z dziennymi i czasem, ale z pewnością zaocznie łatwiej to pogodzić tak jak piszesz.
Zazwyczaj tak jest, że studia zaoczne są dla tych co pracują, więc jest to chyba optymalny wybór dla tych co chcą rozwijać się plus zdobywać doświadczenie zawodowe.

0
na_dziennych napisał(a)
npc napisał(a)

Studia to nie strata czasu.
studia dzienne w kierunki informatycznym niestety są stratą czasu. Byłem, widziałem zmieniłem i jestem zadowolony. W tygodniu praca = zdobywanie doświadczenia. Choćbyś się spiął nie wiadomo jak bardzo nigdy po studiach dziennych nie uzyskasz takiego doświadczenia jak po dobrze zorganizowanym czasie (czyli praca w tygodniu) w trakcie studiowania zaocznego. To jest kompromis. Rozwijasz się zawodowo, a i na studiach usłyszysz wzmianki, które jeśli cie zainteresują rozwiniesz we własnym zakresie.

Jeżeli myślisz że na dziennych ludzie nie pracują w zawodzie, to się grubo mylisz. Większość moich znajomych już przed 3 rokiem zaczęła pracować i dalej pracują, mowa oczywiście o pracy w zawodzie z jakim wiążą swoją przyszłość, a nie help desku. A Ty raczej na pierwszym roku od razu w zawodzie też nie zacząłeś pracować, chyba że Twoim marzeniem był help desk, to może i tak.

0

Jak już pisałem, żeby studia się przydały trzeba wiedzieć jak z nich skorzystać. W poprzedniej pracy był gość, który skończył 2 kierunki (jeden to był techniczny kierunek na wydziale PWr gdzie jest hardcorowe nastawienie na matematykę - jeszcze większe niż na uniwerku). W pracy pisaliśmy dispatchera sieciowego, no i był problem z optymalizacją parametrów. Problem był już dawno rozwiązany przez jakiegoś researchera z Bell Labs, to było z teorii kolejek (nawiasem mówiąc rozwiązanie było na tyle skomplikowane, że nikt kto nie siedzi w tym dziale nie ma szans, żeby to policzyć). Niestety kolega z pracy nawet nie miał pojęcia w jakim dziale szukać rozwiązania. Tyle o przydatności studiów jak się nie wie jak z nich skorzystać.

0
npc napisał(a)

W ten sposób można wszystko zrobić. Można dać łapówkę, można nasłać zbira, można... i tak w nieskończoność. A może zamiast doszukiwać się fałszu i oszustw zauważyć, że większość tego nie robi?

Większość nie, ale jakie to ma znaczenie?
Ty napisałeś, że każdy po studiach ma wiedzę "siłą rzeczy",że ukończenie studiów świadczy o umiejętnościach i zdolnościach. Ja tylko piszę, że nie zawsze jest to prawdą.

Może warto zauważyć, że na dobrej uczelni takie coś nie przejdzie?

Sorry, miałem w pracy kolegę po najlepszej uczelni. I co? I g**no. Nie dość, że kod poprawiać po nim musiałem, to nie potrafił mi nawet wyjaśnić czym jest sieć neuronowa, a pisał o nich pracę magisterską.

u mnie nie było ani jednej imprezy.

No, i jak tu ma nie być stereotypów o nudnych informatykach? ;)

Z moich obserwacji wynika, że studenci, którzy więcej imprezują, mają gorsze oceny. Nie zgadzasz się z tym?

Znów zapewne dużo zależy od uczelni.

Uczelnia broni, uczelnia radzi, uczelnia nigdy cię nie zdradzi!
Nie od uczelni, tylko od studenta. To nie uczelnia się uczy, ani nie imprezuje za kogoś, to wybór studenta.

Problem w tym, że osoby nie idące na studia najczęściej nie robią w domu nic co wpływałoby na ich rozwój osobisty w pozytywny sposób.

Tak, masz rację. Ale to są właśnie te osoby, o których ja nie piszę.

No cóż u nas był chociażby Oracle, który jak wiadomo kosztuje dużo kasy.
W domowych warunkach albo ktoś by piracił, albo sporo zapłacił za korzystanie z tego narzędzia.

Albo po prostu ściągnął wersję XE. Albo miał najbardziej wypasioną z możliwych wersję w pracy.

Wszystko zależy od człowieka. Często się słyszy, że studia zabierają czas, ale to bzdura niesamowita. Ja na studiach chodziłem sobie jak wizytator. Wystarczy mieć gadane i się umówić jak człowiek dorosły z profesorem, że "Czy mógłbym tylko przyjść na egzamin?". Nikt problemów nie robił (za wyjątkiem analizy matematycznej) i np:

Wykłady raczej obowiązkowe nigdzie nie są, więc po co w ogóle się umawiać? :)

Nauka matmy, fizyki i różnych innych przedmiotów, które trafiają się na studiach zajmuje czas, który można byłoby wykorzystać na naukę programowania - to fakt.

Zależy wszystko od człowieka. Jeśli wiedza nabyta na studiach informatycznych, informatykowi się nie przydaje, a komuś innemu tak to według mnie coś jest nie tak z tym jego "osobistym rozwojem".

Po prostu rynek pracy ma wymagania niekompatybilne z umiejętnościami studentów. Zazwyczaj oparty jest na frameworkach, a nie na matmie.

Studia to nie strata czasu.

Dla Ciebie nie, dla mnie nie, ale mam tyle wyobraźni, żeby wiedzieć, że dla kogoś mogą nią być.

A informatyka, to akurat taka dziedzina nauki, że materiały dydaktyczne do wszystkiego są w internecie, więc jeśli ktoś nie jest tak leniwy jak ja, może się wszystkiego sam nauczyć.

0

@dotnetomaniak, a gdzie pracują, w Comarch-u? <rotfl>

@aurel, 5 rok?, przecież to już jest magisterka!, dziwie się, że tylko 1/3 grupy... a w zasadzie się nie dziwie, po studiach dużo sie nie zmieni...

0
fcsk napisał(a)

@dotnetomaniak, a gdzie pracują, w Comarch-u? <rotfl>

@aurel, 5 rok?, przecież to już jest magisterka!, dziwie się, że tylko 1/3 grupy... a w zasadzie się nie dziwie, po studiach dużo sie nie zmieni...

Widać masz pojęcie o studentach dziennych jak przeciętny polak o programowaniu. Czy Comarch jest jedyną firmą która zatrudnia programistów? Bo chyba nie.

0
dotnetomaniak napisał(a)

Czy Comarch jest jedyną firmą która zatrudnia programistów? Bo chyba nie.

pl.wiktionary.org/wiki/sarkazm

dotnetomaniak napisał(a)

Widać masz pojęcie o studentach dziennych jak przeciętny polak o programowaniu.

oświeć mnie.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1