Smutna edukacja

0

Niedziela, około 19:30. Od studentki informatyki dostałem następujący kod:
http://privatepaste.com/8578600a2f

No dobra, to że studenci nie potrafią czytać to jeszcze nie jest nic dziwnego. Po chwili zauważam pewną niepokojącą rzecz. Wcięcia wyglądają rodem jak z DevC++. O co może chodzić?!

<ja> Wiesz, że używasz edytora, który jest starszy od dinozaurów, ostatnio aktualizowany był 5 lat temu i jest tak naszpikowany błędami że nie da się w tym pisać normalnego kodu?
<x> Takiego używamy na zajęciach.
<ja> A co to za uczelnia?
<x> UP [Uniwersytet Pedagogiczny]

Ochujałem. Tyle dziś się mówi o nawiedzonych nauczycielach informatyki, którzy produkują skrzywionych uczniów zamkniętych w światku archaicznego IDE, bez jakichkolwiek nawyków pisania dobrego, czytelnego i wydajnego kodu. Jak widać, to też ma swoją przyczynę.

Obecnie nauczycielami są największe matoły, które nie miały szans zaczepić się na dobrej komercyjnej posadzie. Oto Polska edukacja :|
Kiedy cholerni ludzie oduczą się używać największego gówna w branży? :|

DevC++ na instalkach - około 5700 pobrań w tym miesiącu.

0

<ort>Nie którzy</ort> nauczyciele umieją fajnie uczyć i zależy im na naszej wiedzy ;)
Mówię o technikum na profilu technik-informatyk ;)

0

Polecam zobaczyć jak wygląda edukacja na Stanfordzie. Ostatnio Stanford wypuścił serię interaktywnych kursów online - całkowicie bezpłatne i co ciekawe - uczniowe Stanforda przerabiają dokładnie ten sam materia te same zadania itdł. Przykładowo http://jan2012.ml-class.org/ na dole lista pozostałych kursów, w których można wziąć udział. Ja właśnie skończyłem ml-class.org . Generalnie to przywraca wiarę w edukację niestety nie tą polską.

0

Stary u mnie na AGH uczy się studentów 3 roku obsługi Lotus Notes'a, jak tworzyć spotkania, jak tworzyć listy pocztowe itd. Tego DevC++ już nawet jestem w stanie zrozumieć :P

0

Wiesz ... może na UP tak jest, wiem, że podobnie jest na PWSZ. Ja jednak uczę się na PWr i sorry, ale wykładowcy i prowadzący ( a przynajmniej 90% z nich) to ludzie z wyższej półki, którzy niejednokrotnie pracowali a teraz oddali sie nauce, pracują komercyjnie, lub będą pracować (doktoranci). Na niektórych kursach narzucano nam środowiska, jednak wynikało to z technologi jakich używamy. Przez ten czas używałem VS9, NetBeans, gcc, make, vim, gas, nasm, octave, matlab, svn, latex nawet musiałem ( z wielką przyjemnością ) nauczyć się skryptów w linuksie i CUDA C . Czasami, nawet prowadzący zachęcali do wybierania tego co nam pasuje. Na algorytmach nawet nie było mowy o jakiejś technologi, języku, czy narzędziach... no był wyjątek - zakazali nam używać javy i C# bo jak to okreslił prowadzący - jak ktoś nie umie w tym pisać to przy każdym uruchomieniu będzie miał inny czas wykonania, niezależnie od wybranego algorytmu. Uważam, że PWr jest dobrą uczelnią z dobrą kadrą, jakich w Polsce uczelni wiele. Jednak jak sam wspomniałeś Uniwerek Pedagogiczny - pokaż mi pedagoga który umie programować... To uczelnia z innym profilem, i tutaj to "programowanie" jest na odczep się i prowadzone przez taniego - i pewnie z tego względu nie za dobrego faceta, który zatrzymał się i tylko odtwarza to czego go nauczyli jak taśme. Podobnie jest na PWr na niektórych humanach, jednak ratuje to fakt, że przynajmniej kadra filozoficzna jest aktywna naukowo i wykłada na innych uczelniach więc ma w sobie ikrę i profesjonalizm. Co do takich pedagogicznych bzdur to właśnie jest prowadzone na zasadzie wspomnianego programowania na UP. Jak się dowiedziałem, co mają na statystyce na SWPS to się uśmiałem, bo sam realizuję statystykę dla inżynierów i takie coś co tam mieli.... śmiech ... ale znów - inny profil, oni nie będą liczyć sprawności żarówek i opracowywać heurystycznych algorytmów czy całkować numerycznie. Może i masz rację, że to smutne, bo jednak jak czegoś uczymy to już róbmy to na dobrym poziomie, jednak jak widać tak nie jest, jednak nie należy uogólniać, bo wiele uczelni wyłamuje się z tego schematu.

0

Wiesz ... może na UP tak jest, wiem, że podobnie jest na PWSZ. Ja jednak uczę się na PWr i sorry, ale wykładowcy i prowadzący ( a przynajmniej 90% z nich) to ludzie z wyższej pułki, którzy niejednokrotnie pracowali a teraz oddali sie nauce, pracują komercyjnie, lub będą pracować (doktoranci).

haha.
Zaraz się zaczną wpisywać geniusze twierdzący jaki to ich uczelnia jest zajebczasta. Akurat studiowałem na PWr EKA (i nadal niestety studiuje, pół roku zostało do obębnienia) więc prosze nie wmawiaj ludziom jacy tam są ludzie z wyższej półki. Co najwyżej nie są jakoś bardzo żenujący.
A przy Stanfordzie czy MIT rankingi polskich uczelni to jest jak kłótnia bandy niedorozwojów który ma wyższe IQ.

0

Fakt, do zachodu to nam brakuje. Nie zaprzeczysz, jednak, że takiego Biernata to zagiąć się nie da. Jeszcze kilku takich sie znajdzie. Serio w porównaniu z fachowcami z PWSZ to jest całkiem spoko. Zdarzają się ludzie , jak słynny gość z którym się pokłóciłem, o to, że nie zgodziłem się z jego zdaniem iż " komunikaty powinno się wypisywać cerr, logi cout, a błędy clog, ponieważ cerr nie da się przekierować i ZAWSZE jest skojarzone z ekranem". Po tym jak zademonstrowałem jak przekierowałem cerr do pliku to mnie zlinczował, że jak to nie zgadzam się z jego królewską profesurą ! Zawsze można wszak coś uciąć, coś przylutować i jest ! Wmawiał mi nawet że użyłem niestandardowej biblioteki którą gdzieś tam wynorałem ... jak i zagroził, że jak pójdę do pracy i pracodawca zauważy iż nie wypisuje komunikatów strumieniem błędu to mnie zwolni ... jak jesteś na INF to go znasz, pięknie wymawia angielskie słówka ;p Tak zdarzają się tacy, ale to margines. Pewnie na tym UP ten informatyk był takim marginesem i reszta kursów była na wysokim poziomie realizowana.

0

A to niby na PW nie prowadzi się już zajęć w DevC++?

0

Nie, [CIACH!] ! Koniec z dyskusjami poraz 100 na ten sam temat .... Dopiero ze szpitala wyszedłem, nie mam sie denerwować i święta idą ... Oficjalnie nie będę sie odzywał, we flameach linuksowo-windowsowych, politycznych, edukacyjnych, czy tłumaczyć po raz enty na jaką stronę wejść żeby nauczyć sie c ... Jak będę próbował to proszę mnie opierdolić. Przynajmniej do połowy lutego ...

0
lukas_gab napisał(a)

Oficjalnie nie będę sie odzywał, we flameach linuksowo-windowsowych, politycznych, edukacyjnych

A nieoficjalnie?
Liczymy na Ciebie. :*

0

Jakim prawem narzekacie na edukację w POlsce?! Jesteście proPiSowiskimi oszołomami i musicie się leczyć, najlepiej sposobem dr somekinda LEWATYWĄ!

0

Dziękuję za docenienie, a raczej przecenienie, bo nie jestem jeszcze doktorem, i nawet nie zmierzam w tym kierunku. Akurat doktorów na tym forum jest za dużo.

1

A swoją drogą, jak edukacja nie ma być smutna skoro w końcu, po latach MEN przyznał, iż dotychczasowy sposób egzaminowania/nauczania uczniów to kompletna porażka? I likwiduje się szkoły, przedszkola i MDKi byle tylko spiąć budżet po 'euro' szaleństwach. Kiedy z drugiej strony podczas egzaminu za biurkiem siedzi zabetonowana kadra do której niewiele dociera (z podejsciem z cyklu: jak twoja karta upadnie na biurko to zdasz-jak nie to powodzenia na innej uczelni--> co nas interesuje czy udało nam się konkretną wiedzę przekazać), a sam student to tylko kolejna cyferka w statystykach uczelni...
Wczoraj widziałam filmik promujący moja uczelnie i jestem wielce zniesmaczona. Albo to jakiś inny uniwersytet sie promuje, albo UAM wszedł na wyższy poziom abstrakcji. Więc mi smutno tym bardziej, dajcie budyń :<

0

Macie tą publiczną edukację. Barany rządowe, na których rodzice nie mają wpływu, tworzą metody i programy nauczania. Konsekwentnie zrównują poziom. A że łatwiej równać do dołu niż do góry, to mamy tak jak mamy.

0

Mówiąc serio studia w Polsce stały się środkiem do celu jakim jest kariera i dobra pensja. Niemal dla nikogo studia, a właściwie samorozwój, nauka i pogłębianie wiedzy nie są już celem samym w sobie. Gdyby studentom zależało na poziomie nauki jaki jest im serwowany przez uczelnię, to zajęcia z DevC++ nie miałyby racji bytu. Teraz wszystkim zależy na papierku, a nie jakości wykładanej wiedzy. Winne tej sytuacji są urzędy oraz firmy, które wymagają od kandydatów do pracy przede wszystkim ukończonych studiów, a nie wiedzy i umiejętności. Jeżeli nawet jakaś firma zatrudnia osoby bez studiów, to nie jest skłonna zapłacić tyle co magistrowi, uzależniając pensje od wewnętrznych regulaminów biorących pod uwagę uzyskane kwalifikację, a nie wiedzę.

Wg mnie nie ma się czym martwić, pracodawcy mają dokładnie to co chcą - magistrów, a nie fachowców.

0

Według mnie jeżeli chodzi o uczelnie wyższe, to nie jest tragicznie. Mnie na przykład programowania uczył profesor, który pisał duże projekty w intelu a jak mu się znudziła taka droga to poszedł uczyć na uczelnie.. Czasami widzę jakiegoś profesora i zadaję sobie pytanie skąd on się tam wziął, ale z drugiej strony za piękne oczy na pewno nie siedzi w tym a nie innym miejscu. Tragedia za to jest w liceach i Technikach. Aż mi się śmiać chcę jak sobie przypomnę co nie których nauczycieli (chociaż jeżeli chodzi o matematykę, to zawszę trafiałem na ludzi z powołaniem)

0

Jak to nie ma się czym martwić? Nie ma dobrych szkół w Polsce do wyboru jeśli chodzi o IT. A może ja o takich nie wiem? Laborki/ ćwiczenia na WMiI UJ kuleją totalnie wg mnie, bo ograniczają się tylko i wyłącznie do pisania samych programów, zamiast pobawić się też czasem jakimś wysokiej klasy sprzętem. Profesorowie/ doktorki upierdalają ludzi za idiotyzmy, typu nie wykucie na pamięć regułek, a innowacjami się praktycznie nie zajmują (a jeśli już to źle planują takie przedsięwzięcia). Kto ma w końcu biznes w Polsce zakładać? Przybysze z Keplera 22-b?

Jeśli chodzi o infę z obecnym polskim programem nauczania to sądzę iż nie ma sensu uczyć się tutaj dłużej niż trzy lata. W trzy lata spokojnie można nauczyć się teorii, do której samemu mogłoby się mieć mało samozaparcia (zwłaszcza, że na studiach można liczyć na pomoc kolegów), natomiast zajęcia praktyczne na uniwerkach to raczej strata czasu.

Rząd po prostu skazuje obywateli, którzy wychowali się w kraju na murzynienie i tyle.

0

Dlatego w USA to konsorcjum kilkudziesięciu firm poszukujących fachowców, a nie państwo założyło MIT. Jeżeli w Polsce będzie zapotrzebowanie na fachowców lepszych niż dostępni w tej chwili, to będzie również zapotrzebowanie na lepsze uczelnie. Teraz najwyraźniej większości firm wystarczają klepacze, których produkują polskie uczelnie.

0

Niektórzy mają po prostu gdzieś ten system i uczą się na własną rękę. Zobacz sprawę cepy i innych, którzy wypowiadali się w jego temacie. Gość najgorzej nie ma...

0

A jak ktoś nie chce zagrzebywać się w klepaniu mocno szablonowych stronek w PHP? Polskie uczelnie raczej nie udostępniają kursów tak jak Stanford czy MIT. A teoria po angielsku nie staje się wcale łatwiejsza.
Choć w sumie chyba trochę przesadzam. Skrypty niektórzy profesorkowie udostępniają, popularne książki też potłumaczone. Uczelniom w sumie zostaje tylko plus w postaci pomocy kolegów i chlania wódy w akademikach. Nie zmienia to jednak faktu, że nasze publiczne uczelnie w obecnym stanie to kosztowna i mało sensowna szopka. No i tego, że jednak licealiści w ogólności mają nadzieję, że jednak te polskie uniwerki cały czas rzetelnie pracują na swoją renomę.

0

Jak to czytam, to brzmi to jakby 95% osób z tego forum była tak zdolna, że po prostu należą im się bóg wie jakie sprzęty do nauki.. A tak w ogóle o jakie "wysokiej jakości sprzęty" wam chodzi? Co takiego chcielibyście mieć, czego obecnie nie ma? I nie krytykujcie mnie, tylko odpowiedzcie, najzwyczajniej co takiego chcielibyście na uczelniach.

0

Hmm, mogliby np jakieś FPGA zamówić. Samemu dla siebie się nie opłaca (w ogóle to jest kosmiczny koszt dla studenta), a z drugiej strony nie trzeba mieć tego non stop przy sobie, żeby sobie stworzyć własny procesor.
Na moim wydziale kupiono podobno jakieś mocno zaawansowane sprzęty sieciowe, które siedzą w kącie. Można by popróbować robić jakieś architektury sieciowe, systemy peer-to-peer, etc Jest też dużo sprzętu komputerowego, który leży praktycznie odłogiem, a nie są to stacje klienckie na których można by prowadzić zajęcia.

0

Mój wykładowca od prg. opowiadał nam o Polibudzie w Dreznie. Podobno stoi tam Corvetta i twoim zadaniem jest napisanie softu do chip tuningu, po czym sprawdzasz na hamowni ile wyciągnąłeś.. Właściwie to smutne,że my nie mamy takiej szansy, bo nauka zamiast "konieczna" stałaby się przyjemna. Nawet takie głupie lego mindstorm, potrafiłoby wnieść dużo radości na zajęciach. Właściwie, to jeżeli chodzi o sprzęt to JUŻ(znaczy, że zmieniłem zdanie) się zgadzam, mamy duże braki. A jeżeli chodzi o wykładowców, to co mogę powiedzieć. Nie uważam ich za debili, po prostu sami nie mają sprzętu żeby wyjść poza ramy.My też go nie mamy i z poza nich raczej nie wyjdziemy(przynajmniej większość z nas)

0

Porównajmy sobie wiek i wigor profesorów na polskich i amerykańskich uczelniach. W Stanach profesorowie mają często mniej niż 40 lat, a w Polsce same stare dziady. Taka jakaś jest u nas mentalność. Migalski opisał swoje doświadczenia w wywiadzie: http://wiadomosci.dziennik.pl/opinie/artykuly/136278,migalski-jestem-dojna-krowa.html

0

Przecież to chyba zależy od kierunku. Ja bawiłem się zarówno FPGA jak i Mindstorms a także innymi rzeczami (procesory DSP, inne platformy mobilne, PLC), bo jestem na automatyce i robotyce. Nie wiem po co miałoby to być na kierunku informatyka? Jeżeli chcecie się tym bawić to zamiast marudzić idźcie do odpowiedniego laboratorium na odpowiednim wydziale, zapiszcie się do koła naukowego czy coś... A propos auta na wydziale, to mamy tylko koło z ABS. :-P

Dodam, że studiuję na normalnej państwowej Polibudzie Śląskiej. Zapewne wszędzie tak jest...

0

U mnie na uczelni też wielokrotnie trafiałem na doktorków, którzy są nie na czasie.

Dziadek, który na studiach magisterskich pokazuje nam jak się pisze iloczyn kartezjański z Turbo Pascal'u 7.0, normalnie na projektorze - jak już facet lubi Pascal'a to mógłby sobie urządzić bezbolesną migrację do Free Pascal'a, czy Delphi :/

Drugi gostek popisuje się jaki to z niego "czysty informatyk", a inni na katedrze informatyki to "doktorzy elektroniki itp.". A kiedy przychodzi co do czego, to największy z niego lamer. Kazał np. studentom przerabiać projekt pod Visual Studio 2005, kiedy oddali mu w VS2008 tylko dlatego, że zasiedział się w 2005.

Inny prowadzi z nami programowanie funkcjonalne w wymarłym SML i twierdzi, że to najlepszy język na świecie. Cytat ze strony http://successor-ml.org/index.php?title=Main_Page wyraża sporo:

Standard ML, being incapable of evolution, is dead

Jest OCAML, jest Pure, można w innych poznanych językach stosować elementy programowania funkcjonalnego, a my musimy się uczyć zdechłego języka :/

Mamy teraz wykłady z gostkiem, z którym mieliśmy zajęcia na drugim semestrze studiów inżynierskich... Tragedia, facet ma tą samą gadkę na każdym przedmiocie, który prowadzi... np. filozofuje o tym, że 2+2 jest równe 4 tylko w konkretnym przypadku, bo w jakiejś algebrze, którą on zna może być inaczej w zależności od współczynnika q, ble, ble ble :D

Słyszałem, że na biotechnologii kolega miał 2 semestry, na których coś programowali, i używali tam Turbo Pascal'a... Dev C++ to przy tym luksus :D

I jeszcze wszyscy prowadzący na wstępnych wykładach kiedy pokazują jakieś aplikacje, to nie chwalą się swoimi osiągnięciami, tylko pracami studentów... (jakieś projekty, prace dyplomowe itp.). Może dlatego, że ostatnio nic nie robili? Powinno się wprowadzić na informatyce obowiązek odnawiania doktoratu co 5 lat z naciskiem na użycie nowych technologii. A nie... zrobił ktoś raz doktorat i ma dożywotnio tytuł.

0

Mi się wydaje, że te kursy Stanforda które podlinkowałem wcześniej mają szanse wprzeć tradycyjną edukacje albo przynajmniej trochę osłabić jej pozycje w PL. Dlaczego tak może się stać:

  • kursy są darmowe, a ten w którym brałem udział reprezentował znacznie wyższy poziom niż większość kursów jakie miałem na uczelni
  • kurs jest online - wykłady możesz obejrzeć kiedy chcesz, test napisać kiedy chcesz i zadania programistyczne rozwiązać kiedy chcesz (wszystko odbywa się w cyklach tygodniowych więc ma się tydzień czasu na to)
  • forma samych zadań programistycznych była świetna - dostawało się framework z częściowo rozwiązanym zadaniem i trzeba było dopisać kilka fragmentów kodu. Przez to trzeba było najpierw zrozumieć napisany kod (przyswaja się dobre praktyki) i jeszcze dopisać swój. A same zadania były mega ciekawe. Na kursie z Uczenia Maszynowego np w jednym tygodniu pisaliśmy system rozpoznawania pisma siecią neuronową, a następnych filtr spamu przy użyciu SVM. Takie rzeczy w PL to się piszę najczęściej na inżynierkę/magisterkę, w najlepszym przypadku na projekt semestralny a nie na jednotygodniowe zadanie.
  • na koniec dostaje się certyfikat, że ukończyło się kurs i z jaką oceną
  • na stronie kursów jest forum, gdzie można zadawać pytania wykładowcy oraz wymieniać się wiedzą z pozostałym uczestnikami kursu (zajebiste doświadczenie, pogadać z pasjonatami dziedziny z całego świata)

I mała ciekawostka na koniec: kurs sztucznej inteligencji (ai-class.org) prowadził Peter Norvig (jak ktoś nie wie, to jest to Chief of Research w Google). Po skończonym kursie najlepsi dostali zaproszenie na rozmowe do google :]

0

Generalnie, informatyka jest dziedziną, że jak sam się nie przyłożysz i nie nauczysz, to nie masz co liczyć na uczelnię, tam tylko wałkują po milion razy jak się robi pętle i pokazują Ci tryliard różnych języków, żebyś mógł sam, "świadomie" podjąć decyzję z którym z nich chciałbyś się zapoznać bliżej.

0

Mój wykładowca od prg. opowiadał nam o Polibudzie w Dreznie. Podobno stoi tam Corvetta i twoim zadaniem jest napisanie softu do chip tuningu, po czym sprawdzasz na hamowni ile wyciągnąłeś.. Właściwie to smutne,że my nie mamy takiej szansy, bo nauka zamiast "konieczna" stałaby się przyjemna. Nawet takie głupie lego mindstorm, potrafiłoby wnieść dużo radości na zajęciach. Właściwie, to jeżeli chodzi o sprzęt to JUŻ(znaczy, że zmieniłem zdanie) się zgadzam, mamy duże braki.

A na PG na bioinżynierii był taki projekt - dostajesz szczura z chipem w mózgu i masz napisać soft, który spowoduje, że po naciśnięciu strzałki w lewo szczur pójdzie w lewo, a po naciśnięciu w prawo pójdzie w prawo.

Ja na swoją uczelnię nie narzekam, bardzo lubię, sprzęt całkiem nowoczesny (co prawda jeszcze Visty a nie siódemki, ale to szczegół), programujemy głównie w VS2008 (poza tym że ma się dużą dowolność w wyborze środowiska, a na kompach w labie jest chyba wszystko, łącznie z borlandem i devc++).
Dodatkowo na katedrze sieci są niemalże sami wybitni wykładowcy (znaczy tacy, na których wykłady chodzi na piątym roku > 10 osób :P), laboratoria ciekawe, sprzęt sprawiający dreszcze (dawali nam do zabawy np. routery ATM albo APki WiMaxowe... gdyby nie uczelnia pewnie bym nigdy na oczy nie zobaczyła routera ATM...).

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1