Do dośw.zawodowo programistów: opinia ws. pomysłu na kariere zawodową,studia.

0

Witam wszytkich,jest to mój pierwszy post na tym forum. Będzie on może nieco obszerny ale waga problemu jest dla mnie kolosalna.

Jako że załoga tego forum to ludzie doskonale obyci w tej branży, chciałbym poprosic o pomoc dotyczącą mojej przyszłej kariery zawodowej.

Aktualnie mieszkam w małym miescie w wielkopolsce,jestem w klasie maturalnej, klasa mat-inf-geo, swą przyszłośc wiązalem zawsze z informatyką.W samo programowanie jednak bawie sie od niedawna(pol roku),jest to w szczerze mowiąc głównie pochłanianie wiedzy z książki w tym momencie "szkoła programowania c" Stephena Praty w wolnym czasie, znam też calkiem Turbo Pascala,ktorego pierwsze linijki pokazal nam wychowawca na informatyce, pozniej juz w domu sie doksztalcalem. Jest to bardzo niewiele. Sprawia mi to jednak wielka przyjemnośc,wiedza przychodzi mi bez oporów, bardzo żałuję,że zacząłem się zajmowac tą gałęzią informatyki dopiero teraz. Nie chciałbym się przecenic, wiem,że to co umiem to maly procent tego,co będę musiał dopiero solidnie praktykowac,żeby nazwac się programistą. Stoję jednak przed wyborem w życiu, matura za 2 miesiące gdzieś, a sytuacja finansowa rodziny pogarsza sie. Miałem zamiar wybrac sie na dzienne na informatyke stosowana do Torunia na UMK,gdzie jest to nawiasem mowiąc kierunek zamawiany,ciekawie wygladajacy, miasto tanie dosc. Ale że mysle ze bez praktyki w zawodzie informatyka i z samym papierkiem raczej ciezko(uczelnie opuszczaja przeciez czesto barany bez doswiadczenia)boli mnie wizja zarobków w branży IT w kujawsko pomorskiem oraz ilosc ofert - wypada jako jedna z najgorszych w kraju no i odstraszylo mnie to.

Teraz głowna mysl:Nie wiem, czy dam rade, ale bardzo chciałbym wybrac nieco inną, o wiele konkretniejszą drogę, spróbowac zarobic na chleb jako programista. Zastanawiam się czy moja nowa wizja przyszłości ma sens. Wszystko przez to ze zabralem sie za to tak pozno (tak mysle ze pozno). Zamierzałbym pójśc na studia zaoczne np. na WIT w Warszawie(szkola cieszy sie stosunkowo dużą możliwością zdobycia wiedzy praktycznej przydatnej w przyszłej pracy nawet i kodera. Tak, wiem że szkoła może mi tylko poszerzyc horyzonty bym wiedział co katowac sam w domu nocami,ale dobre i ta opinia), ponadto jest całkiem wysoce prawdopodobne, że będę mógł mieszkac w mieszkaniu po mojej siostrze za wyjatkowo tanio jak na warszawe 400-500zl/mc, znaleźc prace, nie zwiazana raczej z przyszłym zawodem bo takiej od razu nie dostane,zeby odciazyc rodziców w jak najwiekszym stopniu, jesli nie by wychodzic na zero.Jeśli bardzo bardzo przyłoże sie, a mam do tego serce, nie chwaląc się myśle ze i predyspozycje, to czy po roku studiów byłbym w stanie poświecic przed pracodawcą ciekawym portfolio(w ogole po takim czasie bylbym wstanie napisac cos ciekawego?), angielskim który poziom oceniam na calkiem dobry (próbna matura poziom podstawowy 92%,próbna ustna 90%, niemiecki 94% ale tego chyba w Polsce nie biora pod uwage co?), bylbym wstanie zostac zatrudniony jako początkujący programista? czytałem, ze pracodawcy chetnie zatrudniaja studentow, ktorym moga placic mniej, powierzają im zadania nie trudne, obarczone małą odpowiedzialnością, ale bedące częścią projektu. Dla takiego początkującego programisty jest to za to masarycznie szybki progres, bo pracuje w grupie z doswiadczonymi programistami, do tego zarabia jakieś niewielkie ale jednak pieniądze. Mam przed sobą 4 miesiące wakacji,podczas których mam zamiar oddac sie pasji,potem,zaczynajac studia i jakas prace,mialbym mozliwosc robic to w wolnym czasie. Niby duzo czasu, ale z drugiej tez malo..Jestem gotów na wszelkie Wasze słowa krytyki, pomożcie, skrytykujcie, albo pochwalcie, powiedzcie co sadzicie na ten temat?? Wasza opinia jest dla mnie cenna jak złoto.
Dzięki z góry, pozdrawiam!
Mateusz

0

WIT to generalnie dobra szkoła, nic zresztą dziwnego, ma mocne zaplecze. Sam bym ją wybrał. :)
Ale jakie portfolio chcesz pokazać po roku studiów (jak rozumiem zaocznych?) i jednoczesnej pracy? Jesteś pewien, że znajdziesz czas na swoje projekty? Zwłaszcza, że pierwszy rok to matma i inne rzeczy niekoniecznie związane z programowaniem.
Myślę, że w Twojej sytuacji (brak programistycznego doświadczenia przed studiami) lepsze byłyby studia dzienne. Albo może w ogóle ich brak tylko nauka i zdobywanie doświadczenia w domu.

0

Tego właśnie sie obawiam, ze w takim ukladzie mogę nie zdążyc nabrac tego doswiadczenia.Ale mowi sie tez, ze tak na prawde na tych studiach programowania to nikt sie jeszcze nie nauczyl, jedynie podstawy, a tak to pokazanie nowych horyzontow, technologii,algorytmow, o ktorych wczesniej moglbym dowiedziec sie chyba przez przypadek. Nasuwa sie tu z kolei pytanie czy dzienne studia moga zahamowac moj rozwoj w tym jednym kierunku przez nawal nauki i do tego koniecznosc pracy jednoczesnie? w roboczy pracowac i to pogodzic to masakra i wtedy praca to juz chyba nie wiem, jako kelner w weekendy w dobrej restauracji i liczyc na napiwki ;d. Istnieje jeszcze taka opcja, ze moge mieszkac tu gdzie mieszkam, studiowac zaocznie na WIT, pracowac tu jakos, a caly czas w domu pracowac nad projektami. Ale ja nie chce w tej dziurze mieszkac:D

0

IMHO doucz się na tyle, żeby złapać jakąś programistyczną pracę a potem możesz zacząć studiować zaocznie. Czyli na początek kształcenie się na własną rękę, bez studiów + jakaś praca na pół etatu jeżeli chcesz odciążyć rodziców.
Jeżeli zaczniesz studiować zaocznie i pracować na pełny etat w obcym mieście to będziesz miał mało czasu na własny rozwój.

0

Studia to fajna rzecz w tym zawodzie. Same z siebie wiele wbrew pozorom nie dają, ale stwarzają okazje. Dają pomysły na projekty, dają znajomości w branży. Masz na roku np. kilkadziesiąt osób, które też chcą być programistami -- w naturalny sposób ich poznajesz. To może potem procentować. Znajomi mogą Ci dać cynk jeśli chodzi o zlecenia czy miejsce w pracy. Do dobrej firmy praktycznie nie ma szans, by dostać się po samej znajomości -- to zresztą byłoby okropieństwo i z definicji pogarszałoby status firmy -- ale to, że pracujący gdzieś programiści polecają swoich znajomych i dają ich pod dokładny obstrzał (testy rekrutacyjne bywają... dogłębne, za przeproszeniem) jest fajnym i obopólnie korzystnym zjawiskiem.

Sam papierek zwykle niewiele znaczy, ale fakt faktem, że studentów przyjmuje się chętniej. Dyplom ukończenia niezłej szkoły nigdy zaś nie zawadzi (ale w dobrych firmach często to olewają i nie traktują jako coś decydującego).

Co do wczesnego dorabiania to możesz rozważyć np. branżę, w której ja sam pracuję. Branżę webową. W Twoim przypadku na początku może to być tworzenie witryn www. W zakresie low-endowym miejsc pracy jest mnóstwo, chętnych też. Wymagań wielkich nie mają. Zarobki są słabe, chyba najsłabsze jak dla programisty, ale hej... są. I możesz się do takiej firmy dostać nawet na pierwszym roku studiów. Ew. możesz robić zlecenia. Stawki nie będą wielkie, bo i wiele prawdopodobnie nie będziesz wart (jak będziesz, to szybko dasz radę podbić stawki). Zawsze jednak lepsze to niż np. zwykła, studencka praca typu rozdawanie ulotek czy robienie w KFC lub McDonaldzie. Żadna praca nie hańbi, ale jeśli chciałbym być programistą np. C#, to wolałbym już robić tanie i niezbyt górnolotne strony www niż dorabiać w studenckiej pracy poza branżą. Tym bardziej, że jakbyś się zakręcił, to i mógłbyś trafić na firmę robiącą witryny w C#/.NET. Zwykle w low-endowych ofertach przejawia się PHP, ale... Praca z bazą danych tak czy tak Ci się przyda. Poćwiczenie programowania strukturalnego czy obiektowego też.

Jeśli chodzi o języki, to bierna znajomość angielskiego jest absolutnie przydatna i wręcz wymagana prawie wszędzie. Musisz umieć czytać specyfikację po angielsku. To minimum.

Niemiecki... Jeśli coś z niego umiesz i nie odstrasza Cię ten język, to go utrwalaj. To myślenie długofalowe, ale ucz się na cudzych błędach. Np. moich ;). W liceum miałem świetnego, świetnego nauczyciela od niemieckiego. Mi ten język nigdy nie leżał i nie miałem wielkiego zapału, ale ten nauczyciel i tak mnie nauczył solidnych podstaw. Oczywiście, przez studia zupełnie nie korzystałem z języka niemieckiego i teraz jestem dupa wołowa, a nie szprehacz. W Niemczech tymczasem jest sporo bardzo ciekawych ofert dla programistów. Trafia się praca niezła i dobrze płatna. I to w dużych ilościach. Więc np. bezpośrednio po studiach mógłbyś wyjechać sobie do Niemiec. I ponownie: nie na studencki zmywak czy sezonowe zbieranie warzyw, tylko na dobrą, specjalistyczną pracę.

Pomimo niewielkiego doświadczenia i niezbyt lekkiej sytuacji, Twój post sugeruje, że faktycznie możesz wyjść na ludzi ;). Tzn. na dobrego programistę. Ciężko takim zostać, ale sam fakt, że to wiesz i że jesteś gotów iść tą drogą (ze wszystkimi tego konsekwencjami) jest dużym plusem. Znam trochę osób, które także miały np. ciężką sytuację materialną i musiały trochę pozapieprzać, a osiągnęły bardzo wiele -- np. weszli na podium w międzynarodowych zawodach i świetnie radzą sobie w pracy.

0

Dzięki za Wasze wypowiedzi.
bswierczynski, Twój pomysł z dorabianiem w branży webowej bardzo mi się podoba.W zasadzie zarabiałem juz nieco w ten sposób, ale to były strony dla małych firm znajomych rodziców za marne 100zl (ale chociaz umiejetności sobie utrwalałem).
Proponujesz więc studia dzienne w połączeniu z taką pracą- kto wie, może i nawet nie miałbym tragicznej sytuacji finansowej, czasu na samorozwój miałbym wystarczająco, bo jako programista móglbym zaczac przecież znacznie pózniej spokojnie np na 3 roku jak by się udało, nie marnowalbym czasu na prace w zawodzie niezwiazanym z moim... czy dobrze mysle?Problem tylko taki, ze nie wiem czy mam szanse dostac się na studia dzienne w Warszawie, gdyż na maturze nie zdaje fizyki ani informatyki.Sama matematyka rozszerzona(probna 60%) i podstawową(jak na razie 94%,86%), geografia roz.(50%) nie zagwarantują mi miejsca na dziennych panstwowych. Fizy nie wybralem z myślą o UMK:/ A dzienne np na WIT? czy zarobiłbym na stronkach tyle by przezyc w takim ukladzie w Warszawie? Ciężką mam rozkminę:/

Co do niemieckiego, to też właśnie słyszałem,że mają tam straszne zapotrzebowanie na takich specjalistów. Nie mam zamiaru zapomniec tego ani angola, bo ogólnie ich nauka to troche moje hobby,mam też częsty kontakt ze znajomymi w Niemczech,których poznałem na wymianie szkolnej(mam w planach jeszcze nauke czeskiego,ale troche czarno to widzę,jeśli mam zaangażowac się w co innego na maksa,wiec moze daleka przyszlosc:)).

0x200x20, Twojej propozycji troche do końca nie sklejam, miałbym siedziec w Warszawie, złapac jakąś pracę i nie zawracając sobie głowy studiami najbliższy rok akademicki wykorzystac na samokształcenie się,tak? Aż w końcu będąc gotów podjąc jakąś programistyczną pracę zacząc też studiowac.. Myśle,że pomysł bswierczynskiego jest nieco trafniejszy, ale może spróbujesz trochę uszczegółowic swój pomysł?

0

po prostu studia informatyczne to tak jak nauka seksu bez seksu, i tak sie musisz wszystkiego nauczyc sam a pozniej mozesz jakies dodatkowe ciekawostki zobaczyc na studiach

0

Ja do tej pory nie spotkałem programistów, którzy nie studiowali informatyki. Ludków IT tak, czyli od adminów do ludków zmienijących tusz/toner i kładących kabelki pod sieć.
Dobre bezpłatne publiczne studia informatyczne są dobre dlatego, że dostają się tam bardzo dobrzy ludzie (jeśli chodzi o uzdolnienia mat-inf), bo utarło się że są to studia najlepsze i dlatego wszyscy tam walą, a odsiew jest duży, już na etapie przyjmowania - proste. Nie znaczy to że szkoły prywatne są gorsze, ale trafiają tam ludzie, którzy nie dostali się na publiczne lub w ogóle nie podchodzili, bo nie czuli się na siłach, więc nie ma za bardzo z kim rywalizować. Studia dzienne na pewno dają więcej niż zaoczne, bo poświęcasz więcej czasu na nie, więcej laborek, napisanego kodu. A obcowanie z niezłymi wymiataczami dopinguje cię żeby być też wymiataczem :)
I nie zgodzę się że studia nic nie dają. Można dyskutować czy pewne przedmioty się przydają czy nie. Oczywiście bez pracy własnej same studia nic nie dadzą. I oczywiście że na studiach dowiesz się o wierzchołku wierzchołka góry lodowej i o reszcie trzeba samemu doczytać. Ale nie mówcie mi że samouk programista sam z siebie zainteresuje się jakimiś bardziej złożonymi zagadnieniami. Zazwyczaj ludzie kończą na tym co potrzebne im w pracy, a często nie są to zaawansowane rzeczy. Poza tym studia zmuszają do czytania, wysłuchiwania, zapoznawania się z sformalizowanymi zagadnieniami. Literatura specjalistyczna, sktypry wykładowców, dokumentacja. Dzięki temu pewne aspekty poznaje się lepiej i człowiek uczy się uczyć.
Miałem okazję poznać kilku programistów po różnych szkołach prywatnych i z całym szacunkiem, ale jak się chciało żeby coś było zrobione dobrze, trzeba było zrobić to samemu!
reebshot pomyśl nad wzięciem kredytu studenckiego. Jeśli wyrośniesz an dobrego programistę (czy inna specjalizacja IT), to myślę że szybko po studiach zarobisz i spłacisz taki kredyt. Oczywiście to nie znaczy że nie możesz gdzieś jeszcze dorabiać, ale na pewno na pierwsze 2-3 lata studiów da ci to komfort spokojniejszego studiowania i będziesz miał czas żeby przykładać się do zajęć oraz porobić jakieś swoje projekty. Na/po trzecim roku na jakiś targach pracy możesz dorwać ciekawe praktyki lub nawet robotę.
W większości dużych firm w wawie gdzie pracowałem, czy pracowali znajomi, z którymi wymieniało się poglądy, dało zaobserwować się jedno, że większość programistów to ludzie po: PW, UW, WAT, PJWSTiK, AGH. Nie mówię że jedyni, ale większość wymiataczy to ludzie z tych uczelnii.
I nie mówcie że dobra uczelnia w ogóle się nie liczy. Bo jak firma ma do wyboru pogobnych gości z mniej niż 2 lata doświadczenia, a jeden jest z renomowanej uczelini to raczej wezmą tego (oczywiście jeśli oczekiwania finansowe podobne, bo to też często dla firmy decydujące kryterium :D). Oczywiście jak masz już 2 lata lub więcej doświadczenia (sensownego), to nikt cię o uczelnię nie spyta (oczywiście jeśli widzą że w ogóle taki punkt w twoim CV jest :)).

0
massther napisał(a)

Dobre bezpłatne publiczne studia informatyczne są dobre dlatego, że dostają się tam bardzo dobrzy ludzie (jeśli chodzi o uzdolnienia mat-inf), bo utarło się że są to studia najlepsze i dlatego wszyscy tam walą, a odsiew jest duży, już na etapie przyjmowania - proste.

zart sie ciebie kolego trzyma :D

0

0x200x20, Twojej propozycji troche do końca nie sklejam, miałbym siedziec w Warszawie, złapac jakąś pracę i nie zawracając sobie głowy studiami najbliższy rok akademicki wykorzystac na samokształcenie się,tak? Aż w końcu będąc gotów podjąc jakąś programistyczną pracę zacząc też studiowac.. Myśle,że pomysł bswierczynskiego jest nieco trafniejszy, ale może spróbujesz trochę uszczegółowic swój pomysł?

Nie w Warszawie tylko tam gdzie mieszkasz, wtedy odpadają koszty wynajmowania mieszkania.
Pomysł bswierczynskiego jest lepszy o ile stać Cię na to.

0
0x200x20 napisał(a)

0x200x20, Twojej propozycji troche do końca nie sklejam, miałbym siedziec w Warszawie, złapac jakąś pracę i nie zawracając sobie głowy studiami najbliższy rok akademicki wykorzystac na samokształcenie się,tak? Aż w końcu będąc gotów podjąc jakąś programistyczną pracę zacząc też studiowac.. Myśle,że pomysł bswierczynskiego jest nieco trafniejszy, ale może spróbujesz trochę uszczegółowic swój pomysł?

Nie w Warszawie tylko tam gdzie mieszkasz, wtedy odpadają koszty wynajmowania mieszkania.
Pomysł bswierczynskiego jest lepszy o ile stać Cię na to.

no własnie,dlatego taki plan jak Twoj caly czas też jest w zanadrzu.

OK, myślałem o tym wszystkim sporo, dochodze do pewnych wniosków i tradycyjnie pytam Was o zdanie:
-nie jest to najbardziej istotne, do jakiej szkoły trafimy na studia dzienne*, i tak na pewno nie trafie takie na których poziom jest najwyższy (do takiej nie dostane sie z racji nie zdawanej przeze mnie fizyki)by miec tez troche wiecej luzu = sporo czasu na samorozwój.

-praca jeśli da rade to w branży webowej, najlepiej w połączeniu z weekendowym kelnerowaniem w lepszych restauracjach, na II roku może uda mi sie złapac praktyki jako programista, a moze nawet za jakies sianko marne?jak nie to zostaje studencka praca McDonalds itp, by tylko wyjsc jakos z kasą na zero.

-moze I-III dzienne, potem zaoczne + praca na caly etat w zawodzie?

*Co do szkoły, szukam tu i tam, zetknąłem się z modelem szkoły,która jest podpisywana rekami i nogami pod takimi komentarzami:(SGGW ogolnie to jest)

"Informatyka na SGGW jest śmiesznie prosta. Nic nie robisz cały rok (no czasem trzeba jakąś wejściówkę zaliczyć albo jakiś program napisać) potem uczysz się dwa tygodnie przed sesją jak trudniej albo w trakcie sesji jak łatwiejsza.

Analizy i algebry trzeba się usiąść i nauczyć. Jest to myślę, standardowy kurs matematyki na kierunku ścisłym, może delikatnie okrojony, żeby nie zabić tych biednych studentów. Przy progu 60% to niestety cudów nie ma z matmą.

Jest bardzo dużo czasu na własny rozwój i takie tam (chociaż najczęściej potem się nie chce; -) ).
Wykładowcy są mocno szczęśliwi gdy przyjdzie ktoś kto ROZUMIE to co oni do owego kogoś mówią co oczywiście pozwala lepiej zaliczyć.

Nie ma się czego bać, bez bólu można przejść przez studia za wiele nie pracując. Oczywiście czasem trzeba w końcu COŚ zrobić, ale z reguły robisz to w noc przed oddaniem.

Dr. Jakubiec to zdaje się jeden z dwóch czy trzech informatyków jakich spotkacie na pierwszych latach (reszta to fizycy). I pomijając fakt, że lubi się czepiać (no taki ma sposób bycia trzeba olać, bywają gorsi) jest ogarnięty z tego co mówi i robi. I każdy rocznik zachodzi mu za skórę bo.. nie ucząc się oczekuje zaliczenia.

Wykładowcy olewają studentów tylko dlatego, że studenci jeszcze bardziej olewają wykładowców nie ucząc się zatwardziale.

Jak się dostałeś to musisz się bardzo postarać, żeby odpaść.

Jedyne trudne egzaminy (nie licząc matmy) to spotkałem póki co u Dziekana Bilskiego. Robi egzaminy rodem z polibudy. Bez kucia nie zaliczysz :-) A, że prowadzi wartościowe przedmioty to przynajmniej tyle dobrze.

Podsumowując. Nauczysz się wszędzie - to prawda. Niemniej na PW/UW wymogą, żebyś nauczył/a się więcej. Na SGGW to musisz się rozwijać samemu i mieć jasną wizję co chcesz robić bo potem będziesz wkładał kable w switch'e za 2,5k netto/m-c.

Tyle."

Co sądzicie? Zajebistego papierka mial nie bede, ale czy takie studia nie przyczynia sie do tego ze bede mial mozliwosc by lepiej skupic sie na zdobywaniu doswiadczenia?

0

Osobiście aktualnie jestem w I klasie Technikum Informatycznego w jakiejś dziurze. Programowania uczy typiara od matmy jednak matematyki nauczyć umie nawet dobrze lecz z programowaniem sobie po prostu nie radzi trzeba próbować samemu.
Sam myślę o zostaniu programistą.
Czytam sporo tematów podobnych do twojego.

Tak więc ja uważam, że jeśli będziesz miał na swoim koncie jakieś wartościowe projekty czyli jakieś programy, które wymagają tej umiejętności programowania i papierek z ukończonych studiów informatycznych to prace znajdziesz a czy się w niej utrzymasz to zależy od ciebie.

Mi z matmy idzie słabo tak samo z fizyki a programowania uczę się na własną rękę po szkole.
Nie wiem jak jest z matmą i fizyka już w zawodzie programisty czy jest wymagana w jakiś mocny sposób czy da rade pisać poważne projekty bez tej znajomości matmy/fizy na ten poziom max. średni?

0

Znajomość matematyki nie jest konieczna. Ale konieczne są inne umiejętności z matematyką związane:

  • myślenie
  • myślenie analityczne
  • umiejętność rozwiązywnia problemów
  • myślenie abstrakcyjne
  • szybkie uczenie się i umiejętność zrozumienia dość skomplikowanych i czasem enigmatycznych rzeczy
    Jeśli ktoś ma problem z matematyką na poziomie gimnazjum / początku liceum to nie czarujmy się, ale tych punktów nie spełnia...
0

Sam studiuje na SGGW, obecnie 4 rok (1 rok mgr na specjalizacji Information Systems in Management). Co mogę powiedzieć. Jest to wymarzony kierunek dla kogoś ,kto całkiem ogarnia matme i chciałby iśc do pracy/robic wlasne projekty w czasie studiów. Informatyka i programowanie przynajmniej u mnie stoją raczej na niskim poziomie, z racji ,ze na ten kierunek idzie duzo dziewczyn, które potem nic nie ogarniają i trzeba do nich poziom obniżać. Są oczywiscie wyjątki ,ale ogólnie jak chcesz skonczyc studia dzienne bez większego wysiłku jak na PW/UW/WAT to zapraszam na sggw. Gdybym miał iść jeszcze raz na studia to znów wybrałbym SGGW ,ale tym razem bym się bardziej skupił na pracy i projektach niż na obijaniu. Pojdziesz na taki WAT , bedziesz się męczył 3-4 lata , papierek może troche lepszy dostaniesz ,ale wątpie byś znalazł czas na prace i własne projekty. Jeśli chodzi o umiejętności potrzebne w zawodzie ,to np. jak chcesz programować w .NETcie to na sggw jest tego naprawde sporo (więcej niż na WAT) ,więc nie jest wcale powiedziane ,że inne uczelnie Ci bardziej pomogą. No i można ,też iść na taki WIT o ile masz kasę i sampozaparcie, bo tak chodzić,żeby chodzić i dorabiać w branzy spoza IT mija się z celem.

Sorry jeśli post zbyt chaotyczny,ale nie czytałem całego tematu.

0

A i jeszcze jedno . Nie wiem ,kto pisał o prof. Jakubcu ,ale u mnie na roku raczej się z niego śmieją i mało uważa go za dobrego ćwiczeniowca. O ile pamiętam on też jest fizykiem. Dużo lepsi są wykładowcy ,którzy zmigrowali do nas z polibudy jak dr Kruk, Kurek, Jodłowski, gdyby prowadzili większość przedmiotów ,a grupy były bardziej ambitne ,to naprawdę możnaby byłoby się sporo przydatnych rzeczy nauczyć.

0

Lamson, dzięki - dobrze wiedziec. Kto wie, moze rzeczywiście zdecyduję się na SGGW. Muszę się jednak upewnic, czy w ogóle stac mnie na studia w Warszawie, ile jestem w stanie zarobic studiując dziennie i pracując choc przez pierwsze 2-3lata, czy jestem w stanie w ogóle wyjśc na zero z kasą.

ace4ur, często bywa tak,że jak sie idzie z gimnazjum do liceum/technikum to jest troche przepaśc z materiałem, ale ucz sie systematycznie to dasz radę z matmą, wg. mnie każdy jest w stanie się jej nauczyc, chocby kosztem innych przedmiotów. Dobrze jest po prostu przemóc się i cwiczyc dużo matmy bo trenuje się umiejętności takie jak wymienione wyżej przez Shaloma.Co do fizy, jest wymagana na wielu uczelniach przy rekrutacji na kierunek informatyka, ale często też starcza sama matematyka. Zależy jaka uczelnia, to musisz sobie obczaic.

0
reebshot napisał(a)

-moze I-III dzienne, potem zaoczne + praca na caly etat w zawodzie?

Sporo osób (w tym i ja) tak robi. Wydaje mi się sensowne spędzić parę lat ucząc się i jednocześnie nie pracując, tylko dokształcając się samemu.

Wydaje mi się ponadto, że praca nie w zawodzie jest jedynie stratą czasu.

A może mieszkanie w Warszawie wynająć i za te pieniądze (+ ewentualnie kredyt) utrzymywać się na czas studiów gdzie indziej?

0
somekind napisał(a)

A może mieszkanie w Warszawie wynająć i za te pieniądze (+ ewentualnie kredyt) utrzymywać się na czas studiów gdzie indziej?

Ja tego mieszkania nie mam do wynajecia, ja moge miec opcje je wynając za te ok 500zl/mc. Chyba, że źle to zdanie rozumiem:p ?

Myśle ogólnie że jest też opcja, że w wakacje przeciez mogę wyjechac do Niemiec ze znajomymi do roboty, ponadto I roku zawsze cos dorobic i w ten sposób zapracowac spokojnie na 1 rok studiów. W drugim, przy sprzyjających wiatrach juz kombinowac coś w zawodzie,a jak nie da rady to trudno, starac się chociaz w branży webowej i dorobic w tej kiczowatej pracy nie w zawodzie.. O stypendium naukowe na pewno bardzo trudno, wiec też nie ma co na nie liczyc.

0

Zdanie dobrze rozumiesz, po prostu pomyślałem, że możesz zrobić z mieszkaniem co zechcesz.

Nie wiem jak jest ze stypendiami naukowymi na SGGW, ale wiem, że na prywatnych uczelniach nieraz pozwalają na studiowanie praktycznie za darmo (ale oczywiście od 2 roku).

Wyjazd za granicę nie jest głupi, mam znajomego, który wyjeżdża co roku na wakacje do Holandii i potem z tej kasy utrzymuje się cały rok na studiach na PWr.

0

Dobra somekind ,ale też nie mów o stypendiach naukowych jakby to było coś co sobie można po prostu przyjsci i wziąć. Znam troche osób naprawde inteligetnych ,które miały stypendium, jednak większość zdobyła je napawdę sporym wkładem. Pamietajcie ,że stypendium nie zależy od poziomu nauczania , trzeba po prostu być w tym top 20% na roku ,a czy semestr jest łatwy czy ciężki ,to też nie ma dużego znaczenia, jeśli są lepsi od Ciebie... Jeśli jednak czujesz się naprawde dobrze z matmy, to możesz sobie na 1 roku wyrobić stypendium ,a od drugiego szukać pracy i troche olać studia :)

0

Somekind, rzeczywyście może nie dokońca precyzyjnie ująłem to zdanie dot. mieszkania. Siostra konczy studia, a ja zaczynam, więc mógłbym wynajmowac to trafione przez nią tanio mieszkanie gdy ona już się wyprowadzi i zając w nim jej miejsce;).

Lamson, ale czy nie czasem takie stypendia nie są przyznawane dopiero od drugiego roku? Tak czy siak na takie stypendium nie można liczyc ze się dostanie je na pewno, jednak jakby sie dostało to byłoby na prawde wielkie ułatwienie.

0
Lamson napisał(a)

Pamietajcie ,że stypendium nie zależy od poziomu nauczania , trzeba po prostu być w tym top 20% na roku ,a czy semestr jest łatwy czy ciężki ,to też nie ma dużego znaczenia, jeśli są lepsi od Ciebie...

A to też zależy, są wydziały na których są większe zakresy, są wydziały na których stypendia przyznaje się od średniej bez względu na liczbę osób, które ją osiągnęły.

0

nie czytałem wszystkich postów bo mi się nie chciało zwyczajnie :P
ale powiem tak: studiowałem przez rok informatykę, zaocznie na WIT, szkoła może i dobra, z niektórych przedmiotów poziom taki jak na polibudzie czy uniwerku, szkoła bardzo droga, 650 zł miesięcznie wychodzi 2600 zł semestr (lub 2400 zł jednorazowo), nauka? myślałem, że się pochlastam, dobrze, że byli dość w porządku ludzie i pomagali. Postudiowałem rok, połowy nie zaliczyłem bo tempo i rygor zajęć (po 12 h w soboty i niedziele co 2 tyg.) to mała przesada, przeniosłem się do gorszej szkoły, ale za to jestem zadowolony i teraz żałuję, że od początku tak nie zrobiłem.
Na WIT wydawać by się mogło, że zostają najlepsi, tylko teraz gdy kontaktuję się z kolegami stamtąd to dowiaduję się, że na naszym roku z 8 grup, w których było po 17-20 osób zostało po 5-6, max 8 osób, matematyka na drugim roku to jest ponoć jakiś istny kosmos... aż mnie zatkało gdy kumpel opowiedział, że ludzie, którzy są wręcz pro z matmy/programowania, teraz dają sobie tak cienko radę, że być może przyjdzie im powtarzanie semestru.
Podsumowując: jeśli uważasz się na prawdę za mistrza, który mógłby spokojnie studiować na PW, ale się nie dostałeś czy też z innych względów to WIT jest jak najbardziej dla Ciebie, natomiast w każdym innym wypadku odradzam. Mentalnie można tam polec po 2-3 zjazdach, szczególnie, że ja obecnie też jestem z poza wawy i aby dojechać na godzinę 8 wstawałem o 4 no nic, to normalka, ale w takim stanie nie da się uczyć, ledwo z łóżka wyrwany, wpadasz do szkoły a tu 3-4 kolosy. Niektórzy wykładowcy są lajtowi i można banglać, ale z większości jest oporowo, nawet gdy zabraknie Ci 0,5 pkt. to czeka Cię poprawka, która kosztuje 50 zł... o programowaniu nie wspomnę, bo ja znając C/C++ (nie jestem pro ekspertem, ale jednak), nie miałem nawet nic do powiedzenia na zaliczeniu, jak zresztą większość na roku. Kończąc infę na WIT masz inżyniera, w głowie może też zostaje, ale np. ja kończąc gorszą szkołę, gdzie jest mniej zajęć i tępo jest ok, też będę miał inżyniera, a dodatkowo mnóstwo czasu w trakcie studiów na pracę nad swoimi projektami, pracą zarobkową no i jakimś relaksem.

0

lolku, tempo, nie tępo. :(

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1