Programista bez studiów? :o

0

Hmm jak ktoś boi się matmy/fizyki na studiach informatycznych to można trochę inaczej zdobyć wykształcenie tj. pójśc na dobre studia na uniwersytecie na kierunek nieinformatyczny, ale w trakcie studiów robić kursy informatyczne i szukać pracy w zawodzie informatyka lub coś związanego z IT.
Po studiach mgr dalej na podyplomowe np. na politechnice (już mniej matmy i fizyki, bardziej konkretne przedmioty). Jest to jakieś kompromisowe rozwiązanie. Tak czy siak czy jesteśmy na studiach informatycznych, czy nieinformatycznych, czy w ogóle bez studiów to ważna jest pasją i doświadczenie zawodowe.
Poza tym jest wiele dziedzin interdyscyplinarnych związanych z IT.

Ale to jest idiotyzm. Ja rozumiem, można nienawidzić matmy czy fizyki, głównie z powodu ich sposobu nauczania w formalnej edukacji, inaczej sprawa wygląda jak samemu z ciekawości się do tego podchodzi - zamiast liczyć durne całki z jakiś beznadziejnych funkcji trygonometrycznych czuje się że ta cała matma czy fizyka nas otacza i potrafi się jakimiś prawami to opisać - od liczenia są komputery albo matematycy którzy w tym siedzą, a uczenie liczenia kosztem rozumowania tworzy społeczeństwo debili. Jeżeli ktoś nie jest w stanie ZROZUMIEĆ (nie umieć liczy, tylko zrozumieć) tych przedmiotów i to sam w większości, to nie jest wystarczająco inteligentny i na cholerę mu pakować się w informatykę czy programowanie to nie wiem zupełnie.

Po co więc kombinować z tymi studiami jak koń pod górkę by mieć parę "szpanerskich" napisów w CV ?

Stefan Banach magistra nie miał (choć potem się doktoryzował), co jest idealnym przykładem, że rozwijać samemu się jak najbardziej można, a skoro ktoś nie potrafi, to kiepsko świadczy o jego inteligencji po prostu.

0

Dokladnie w 100% zgadzam sie z Laurearel .
Dodam tylko od siebie, cos co kiedys powiedziala nam matematyczna z LO. Mowila mniej wiecej tak:
"Matematyka na studiach ( informatyka ) to kosmos, ale ... studenci maja w sumie latwiej od Was [ i tu sie zaczela smiac ]"
chwilke pozniej dodala:
"No bo tak naprawdę student ma wiele drog do obliczenia danej rzeczy. To wszystko zalezy od jego checi i umiejetnosci. A Wy musicie liczyc jedna obrana droga i musicie ja umiec"

I tak fkatycznie jest :P Niekiedy po kole opowiadamy sobie od razu co jak komu wyszlo etc. To metod rozwiazania danego problemu jest tyle ile studentow dzielone przez 3 :P
A to tak mozna wyliczyc, a to tak, a to jeszcze inna metoda. I to jest fajne. Jakiejs rzeczy nie kumasz badz nie czujesz sie pewny w niej to liczysz inna metoda. Byc moze dluzsza i gorsza ale... skuteczna :)

I pod tym wzgledem studia sa fajniejsze od kazdej innej szkoly :P No i dodatkowo ma sie straszne checi do udzielania sie w dodatkowych zajeciach etc. Po prostu robi sie to co sie kocha :P

0

Żeby pracować jako zwykły programista nie potrzeba mieć studiów, jak się ktoś pasjonuje tym, oczywiście, że sobie poradzi. Na studiach nie ma tylko programowania, są różne działki informatyki, co też służy poszerzeniu horyzontów i rozwoju intelektualnemu, niektórym to nie pasuje.

Co do matematyki która dużej części osób jak widzę nie odpowiada to służy ona do rozwoju intelektualnego (nie ważne jaki jest to przedmiot), czasami nawet ucząc się nieprzydatnych rzeczy i jeżeli ktoś nie może sobie poradzić albo potrzebuje dużo czasu na naukę takich rzeczy to jest za słaby (nie mądry). Często jest też problem, że sami prowadzący są słabi albo zajęcia są prowadzone, w stylu zamień się w kalkulator i licz, co uważam też za bezsens, na porządnej uczelni takie coś się nie zdarza.

Student przez 5 lat swój czas może różnie wykorzystać i to jest kwestia bardzo indywidualna, czy ktoś się przykłada do projektów realizowanych, czy się rozwija, czy tylko zalicza wszystko na 3 żeby przejść na kolejny rok i czy ma możliwości tzn. kursy są w miarę dobrze prowadzone. Niektórym osobom studia pomagają opanować porządnie podstawy po czym już np. od 3 roku decydują się na studiowanie i jednoczesną pracę, co jest myślę dobrym rozwiązaniem jak się chce pracować jako np. programista. Niektórzy np. po 2 latach studiów uważają programowanie za nudne i rozwijają się w kierunku informatyki teoretycznej, po czym uważają, że jednak trzeba jakoś zarabiać pieniądze. Niektórzy zaliczają wszystko średnio nie pchając się do pracy. Niektórzy są po prostu ciency i do tego nic nie robią. Zatem osoba ze studiów może wynieść różną wiedzę, kwestia kto co oczekuje od studiów, życia i jak się do tego przyłoży. Jeżeli chodzi o rozwój intelektualny, uważam, że osoba bez dobrych studiów nie jest w stanie rozwinąć się mocno intelektualnie (nie mówię tutaj o nauce technologii czy technik programistycznych, a także o jakiejś zwykłej politechnice). I też wiemy, że do programowania nie potrzeba osoby mocno intelektualnie rozwiniętej.

0
Laurearel napisał(a)

Hmm jak ktoś boi się matmy/fizyki na studiach informatycznych to można trochę inaczej zdobyć wykształcenie tj. pójśc na dobre studia na uniwersytecie na kierunek nieinformatyczny, ale w trakcie studiów robić kursy informatyczne i szukać pracy w zawodzie informatyka lub coś związanego z IT.
Po studiach mgr dalej na podyplomowe np. na politechnice (już mniej matmy i fizyki, bardziej konkretne przedmioty). Jest to jakieś kompromisowe rozwiązanie. Tak czy siak czy jesteśmy na studiach informatycznych, czy nieinformatycznych, czy w ogóle bez studiów to ważna jest pasją i doświadczenie zawodowe.
Poza tym jest wiele dziedzin interdyscyplinarnych związanych z IT.

Ale to jest idiotyzm. Ja rozumiem, można nienawidzić matmy czy fizyki, głównie z powodu ich sposobu nauczania w formalnej edukacji, inaczej sprawa wygląda jak samemu z ciekawości się do tego podchodzi - zamiast liczyć durne całki z jakiś beznadziejnych funkcji trygonometrycznych czuje się że ta cała matma czy fizyka nas otacza i potrafi się jakimiś prawami to opisać - od liczenia są komputery albo matematycy którzy w tym siedzą, a uczenie liczenia kosztem rozumowania tworzy społeczeństwo debili. Jeżeli ktoś nie jest w stanie ZROZUMIEĆ (nie umieć liczy, tylko zrozumieć) tych przedmiotów i to sam w większości, to nie jest wystarczająco inteligentny i na cholerę mu pakować się w informatykę czy programowanie to nie wiem zupełnie.

Po co więc kombinować z tymi studiami jak koń pod górkę by mieć parę "szpanerskich" napisów w CV ?

Stefan Banach magistra nie miał (choć potem się doktoryzował), co jest idealnym przykładem, że rozwijać samemu się jak najbardziej można, a skoro ktoś nie potrafi, to kiepsko świadczy o jego inteligencji po prostu.

Hymm może źle się wyraziłem. Chodzi mi o to, że różne dziedziny wiedzy można połączyć :)
Poza tym można też pracować z inną dziedziną informatyki nie kończąc kierunku stricte informatycznego (np. praca na stanowisku administratora sieci komputerowej, serwisanta, wdrożeniowca, szkoleniowca itp)/

Fakt, faktem.. szkola czesto zniecheca do matematyki i fizyki. Tak byl w moim przypadku.

0

Studia to taka homeopatia . Jak bardzo głęboko wierzysz że czegoś uczą to czasem to działa. Niestety czym umysł bardziej logiczny tym gorzej działają.

Cytat Polaczka to łanie obrazuje:

Niemniej jeszcze raz powiem czy studia w czyms przeszkadzaja? Moga tylko pomoc.

1
pik napisał(a)

Często jest też problem, że sami prowadzący są słabi albo zajęcia są prowadzone, w stylu zamień się w kalkulator i licz, co uważam też za bezsens, na porządnej uczelni takie coś się nie zdarza.

Tzn. na jakiej?

Jeżeli chodzi o rozwój intelektualny, uważam, że osoba bez dobrych studiów nie jest w stanie rozwinąć się mocno intelektualnie

Możesz to powtórzyć, bo chyba nie doczytałem?

0

np. Informatyka na MIM UW albo Informatyka Analityczna na UJ

Podejrzewam, że inaczej rozumiesz słowo mocno intelektualnie, wiem nie można tego zdefiniować jednoznacznie.

0
AdamPL napisał(a)

Na PJWSTK absolwenci biologii uczą się programowania i baz danych bez podstaw z maty, fizy i nie jako narzędzia w procesie badawczym ale jako samodzielny przedmiot. Dodatkowo uczą się tego przedmiotu razem z kulturoznawcami i politologami... Naprawdę chciałbym to zobaczyć :D

  1. Podstawy matematyki, a zwłaszcza fizyki do programowania czy baz danych nie są potrzebne. (Zależy jeszcze jak te podstawy definiujesz, zakładam że akademicko.)
  2. Jakieś podstawy obu tych przedmiotów są na studiach I stopnia z biologii. (No i pewno bez ich znajomości trudno się na takie studia w ogóle dostać.)
  3. To jest oferta studiów II stopnia. Na takie studia każdy może iść po dowolnym kierunku, najwyżej będzie musiał uzupełnić brakujące przedmioty i nie jest to wymysł tej uczelni. Nawet po filozofii można iść na informatykę na polibudzie, kwestia chęci i wysiłku.
  4. PJWSTK zawsze jechała na "renomie", opartej głównie na słowie "japońska" w nazwie i wysokim czesnym (zawsze można się pochwalić, że ma się bogatszych rodziców niż koledzy).
  5. Niż demograficzny, coraz mniej chętnych na studiowanie na uczelniach prywatnych, więc trzeba się ratować, np. robiąc niby specjalną ofertę dla absolwentów kierunków, po których pracy raczej nie ma.
  6. I nie wiem, co się tak biologów uczepiłeś. Ze wszystkich przedmiotów z tej listy ten jest najbardziej ścisły. Bardziej martwiłbym się o politologów (kimkolwiek są). ;)
pik napisał(a)

np. Informatyka na MIM UW albo Informatyka Analityczna na UJ

Rozumiem, że te kadra na tych kierunkach jest zbiorem wyłącznie idealnych, genialnych, rzetelnych i wybitnych naukowców?

0

somekind poruszył bardzo ważny aspekt-niż demograficzny.
Coraz więcej uczelni będzie obniżać "progi" aby utrzymać (albo skompletować) cały rok.
Poza tym program matematyki w szkole średniej jest okrojny w stosunku do tego co było 10 lat temu...

0
pik napisał(a)

Często jest też problem, że sami prowadzący są słabi albo zajęcia są prowadzone, w stylu zamień się w kalkulator i licz, co uważam też za bezsens, na porządnej uczelni takie coś się nie zdarza.

Za bezsens? Nic tak nie rozwija umysłu jak rozwiązywanie zadań, jak Ty chcesz sobie później poradzić w pracy jako informatyk - programista bez znajomości całek? Będziesz musiał wyprowadzić jakiś wzór/algorytm cokolwiek z całek i powiesz swojemu pracodawcy, "Ja nie umiem tego, mnie uczyli że całki mogę sobie obliczyć na komputerze/kalkulatorze, a to jest tak skomplikowana, że mój kalkulator nie poradzi sobie"

A ja się teraz zapytam Ciebie odnośnie mojego kierunku, mechaniki, czy budownictwa jeśli szlag trafi całą elektronikę to jak będę miał cokolwiek zaprojektować? Wyliczyć jakąś wytrzymałość? Gdzie bez całek ani rusz... Nauka nie jest przewidziana tylko na rozwój technologi, ale również na czas gdy zabraknie tej technologi, Ty masz WYŻSZE wykształcenie.

A co do samego programisty bez wykształcenia, na pewno zdarzają się takie osoby, ale to są osoby które pewno i bez trudu zrobiłyby studia, ale na pewno jest niewiele takich osób.

AdamPL napisał(a)

Na PJWSTK absolwenci biologii uczą się programowania i baz danych bez podstaw z maty, fizy i nie jako narzędzia w procesie badawczym ale jako samodzielny przedmiot. Dodatkowo uczą się tego przedmiotu razem z kulturoznawcami i politologami... Naprawdę chciałbym to zobaczyć :D

hmm.. ja już nic w tym dziwnego nie widzę ;) zazwyczaj każdy kierunek ma jakiś specyficzny odmienny jeden przedmiot, tak jak ja na mechanice miałem Historię(boże... 6 razy to zdawałem), to jest chyba dla tzw rozwijania horyzontów.

0

A ja się teraz zapytam Ciebie odnośnie mojego kierunku, mechaniki, czy budownictwa jeśli szlag trafi całą elektronikę to jak będę miał cokolwiek zaprojektować? Wyliczyć jakąś wytrzymałość? Gdzie bez całek ani rusz... Nauka nie jest przewidziana tylko na rozwój technologi, ale również na czas gdy zabraknie tej technologi, Ty masz WYŻSZE wykształcenie.

[rotfl] D
Może kolejna teoria spiskowa ala Mariusz Jędrzejowski?

0

Nawiasem mówiąc wypowiedź Grzegorza Hubki to najlepszy przykład jak studia rozwijają D

0
Grzegorz Hubka napisał(a)

jak Ty chcesz sobie później poradzić w pracy jako informatyk - programista bez znajomości całek? Będziesz musiał wyprowadzić jakiś wzór/algorytm cokolwiek z całek i powiesz swojemu pracodawcy, "Ja nie umiem tego, mnie uczyli że całki mogę sobie obliczyć na komputerze/kalkulatorze, a to jest tak skomplikowana, że mój kalkulator nie poradzi sobie"

Ilu programistów potrzebuje całek w swojej pracy? 1%?

0
Grzegorz Hubka napisał(a)

A ja się teraz zapytam Ciebie odnośnie mojego kierunku, mechaniki, czy budownictwa jeśli szlag trafi całą elektronikę to jak będę miał cokolwiek zaprojektować? Wyliczyć jakąś wytrzymałość? Gdzie bez całek ani rusz...

Przed XVII wiekiem(początek właściwego rachunku różniczkowo-całkowego) jakoś ludzie potrafili machnąć stylowe budynki, które dotrwały do czasów współczesnych. Jesteś gorszy od tych neandertali? Przecież masz wyższe wykształcenie...

0
pik napisał(a)

Jeżeli chodzi o rozwój intelektualny, uważam, że osoba bez dobrych studiów nie jest w stanie rozwinąć się mocno intelektualnie.

Nie śledzę dokładnie wątku ale po przeczytaniu tego zdania w moim umyśle pojawiło się takie głupie, luźne skojarzenie:

Peace.

0
Bury pajac napisał(a)
Grzegorz Hubka napisał(a)

A ja się teraz zapytam Ciebie odnośnie mojego kierunku, mechaniki, czy budownictwa jeśli szlag trafi całą elektronikę to jak będę miał cokolwiek zaprojektować? Wyliczyć jakąś wytrzymałość? Gdzie bez całek ani rusz...

Przed XVII wiekiem(początek właściwego rachunku różniczkowo-całkowego) jakoś ludzie potrafili machnąć stylowe budynki, które dotrwały do czasów współczesnych. Jesteś gorszy od tych neandertali? Przecież masz wyższe wykształcenie...

Tylko szkoda, że w XVII wieku nie było takich budynków jak np Burji Dubai, samolotów, samochodów.

0

imho wiedza to jedno a umiejetnosc korzystania z niej to drugie

0
Grzegorz Hubka napisał(a)
pik napisał(a)

Często jest też problem, że sami prowadzący są słabi albo zajęcia są prowadzone, w stylu zamień się w kalkulator i licz, co uważam też za bezsens, na porządnej uczelni takie coś się nie zdarza.

Za bezsens? Nic tak nie rozwija umysłu jak rozwiązywanie zadań, jak Ty chcesz sobie później poradzić w pracy jako informatyk - programista bez znajomości całek? Będziesz musiał wyprowadzić jakiś wzór/algorytm cokolwiek z całek i powiesz swojemu pracodawcy, "Ja nie umiem tego, mnie uczyli że całki mogę sobie obliczyć na komputerze/kalkulatorze, a to jest tak skomplikowana, że mój kalkulator nie poradzi sobie"

Chyba nie zrozumiałeś, gdzie napisałem, że ogólne robienie zadań jest bezsensu? Robienie zadań schematycznych, gdzie znamy metodę tylko trzeba doliczyć się wyniku jest bez sensu. Rozwijające jest robienie ciekawych zadań a pomijanie szczegółów które każdy potrafi sobie dopracować.

somekind napisał(a)

Ilu programistów potrzebuje całek w swojej pracy? 1%?

Raczej takie coś się nie zdarza, co do ogólnej nauki całek to jak pisałem, nie chodzi tutaj o wiedzę a umiejętność nauczenia się tego. Ogólnie w takich matematycznych przedmiotach często chodzi o rozwój intelektualny, tzn. dostajesz jakiś model, jakieś reguły w nim i musisz coś pokazać, do tego potrzebny jest otwarty umysł. I osobę która potrafi się odnaleźć wszędzie, nawet w skomplikowanych matematycznych teoriach, gdzie dostanie definicje rzeczy potrzebnych, jest sprytna, potrafi szybko coś zauważyć, ogarnąć skomplikowany model uważam za inteligentną, oczywiście nie da się tego postawić jednoznacznie.

cepa napisał(a)

imho wiedza to jedno a umiejetnosc korzystania z niej to drugie

Dokładnie, cały czas do tego dążę, że nie tylko duża wiedza jest ważna.

0
somekind napisał(a)
pik napisał(a)

np. Informatyka na MIM UW albo Informatyka Analityczna na UJ

Rozumiem, że te kadra na tych kierunkach jest zbiorem wyłącznie idealnych, genialnych, rzetelnych i wybitnych naukowców?

Raczej tak, bardzo rzadko zdarzają się wyjątki.

0
  1. Podstawy matematyki, a zwłaszcza fizyki do programowania czy baz danych nie są potrzebne.

Matematyka, a w szczególności matematyka dyskretna i algebra to podstawa informatyki w ogóle, a programowania, algorytmiki i baz danych w szczególności. Programista bez podstaw matematycznych przypomina gadającą małpę. Wykonuje sekwencyjnie pewne czynności bez rozumienia istoty tego co robi. Taki programista dojdzie tylko do pewnego poziomu i go nie przeskoczy, ze względu na ograniczającą go niewiedzę. Najgorsze jest to, że taki ktoś nawet nie zdaje sobie sprawy, z tego że czegoś nie wie. Nie wie, że to co zrobił można zrobić lepiej, szybciej, wydajniej.

Nie chcę przez to powiedzieć, że dobrym programistą nie można być bez studiów. Spotkałem się już z osobami, które są dobre ale nie zdają sobie sprawy, że nieświadomie wykorzystują w swojej pracy matematykę, rozumieją istotę problemu, potrafią go rozwiązać ale nie potrafią tego nazwać. Stąd może się u nich wziąć przekonanie, że matematyka nie jest do niczego potrzebna programiście.

0

Co wy macie z tą matmą? Ja studia kończyłem jakiś czas temu i przez kilka lat pracy skorzystałem z dobrodziejstw matematyki wyższej tylko kilkukrotnie.
Powiem więcej, za każdym razem musiałem na nowo otwierać podręcznik do matmy, bo niewiele już pamiętam. Gdyby teraz ktoś dał mi do rozwiązania jakieś banalne zadanie z algebry, analizy czy logiki, pewnie rozłożyłbym ręce i od nowa musiał się tego uczyć.
Niewielu programistów korzysta z matematyki wyższej na codzień, a jak się czegoś nie używa to szybko się o tym zapomina.

0

Tak, odnośnie tego co ja pisałem, programiście nie jest potrzebna abstrakcyjna matematyka (poza małymi wyjątkami) ani ogromne zdolności intelektualne.

0

@AdamPL nie wiem może ja po prostu nie zwracam na to uwagi bo nigdy nie miałem problemu z matematyką (poza prawdopodobieństwem :p) ale tak naprawdę jakiekolwiek wzory matematyczne były mi potrzebne przy grafice oraz przy co bardziej pojebanych zestawieniach :). Całek, pochodnych, nie mówiąc już o tym czego uczą (uczyli? nie wiem co jest teraz na studiach a co w średniej) na studiach nie potrzebowałem użyć ani razu - może taka branża ...
A programiście dużo bardziej o matematyki przydaj się tak naprawdę umiejętność logicznego myślenia, dzielenia problemu na mniejsze i abstrakcyjnego myślenia!

0

Trochę zależy od branży. Z kumplem robimy soft do symulacji układów elektronicznych i tam bez rachunku różniczkowo-całkowego, grafów, transformaty Laplace'a, pokaźnej części algebry liniowej to w ogóle lepiej nie podchodź... To co jest na studiach, to i tak tylko podstawy są i zdecydowanie za mało aby zrobić coś, co sensownie działa. Podejrzewam, że goście, którzy robią soft np. do projektowania konstrukcji mostów mają podobnie.

0
Krolik napisał(a)

Trochę zależy od branży. Z kumplem robimy soft do symulacji układów elektronicznych i tam bez rachunku różniczkowo-całkowego, grafów, transformaty Laplace'a, pokaźnej części algebry liniowej to w ogóle lepiej nie podchodź... To co jest na studiach, to i tak tylko podstawy są i zdecydowanie za mało aby zrobić coś, co sensownie działa. Podejrzewam, że goście, którzy robią soft np. do projektowania konstrukcji mostów mają podobnie.

nawet i gorzej, MES'u na studiach informatycznych prawie nie uswiadczysz a ksiazki o tym to intelektualna masakra ;D

0

Podejrzewam, że goście, którzy robią soft np. do projektowania konstrukcji mostów mają podobnie.

Goście, którzy robią soft do konstrukcji mostów to zazwyczaj z wykształcenia inżynierzy Fizyki/Budownictwa itd.
Szybciej kogoś takiego nauczy się programowania niż programisty, który twierdzi że matma się nie przydaje i już nic nie pamięta ze studiów.
Niestety.

0

Dlatego są informatyki stosowane np. na wydziale fizyki czy whatever

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1