Czy nowa matura z fizyki (po 2006) ma być łatwiejsza?

0

Nie jestem dobry z fizyki, ale potrzebuje na studia. Matematykę napisałem dobrze, więc 60% z fizyki by mi stykło. Robię sobie próbne arkusze i tak się zastanawiam, czy to przypadek, że te po 2006 są dużo łatwiejsze i że nie wiedząc za dużo stykło mi z jednego 70%? Boję się, że powrócą te z dawnych lat xD To tak ma być teraz, że jest łatwiej, czy to przypadek?

0

Nie łaska sprawdzić zakres materiału obowiązujący na maturze te x lat temu i obecnie? Są chyba informatory maturalne z poprzednich lat.

0

te po 2006 wg mnie nie są latwiejsze tylko bardziej standardowe dzieki czemu wiecej osob potrafi je zrobic

0

Wszystkie matury z roku na rok są łatwiejsze, nie bardzo zresztą wiem czemu ;]

0

Bo jest system Boloński i mamy w UE być mądrzy (tj. tytularni)

0

Bo MEN chce sie pochwalic wynikami, wiec obniza progi, zamiast uczyc myslec.

0

Progi są dostosowywane do poziomu zdających. Coraz młodsi = coraz głupsi i nikt mnie nie przekona, że tak nie jest. Widzę wyraźny spadek poziomu swojego rocznika (pierwszy rocznik gimnazjum) w porównaniu do tych rok starszych. Młodsi ode mnie są już delikatnie głupsi, ale to widać.

Oczywiście zaraz jakiś pacan mi napisze żeby nie uogólniać.

0

Ale matura w tym roku z takiej np. matematyki była trudniejsza niż w 2008, 2009...

0

No to nie pokazujcie mi tych z 2008 i 2009 :-D

Trend ogólnie jest opadający.

0

matematyki nie ma co porownywac bo w tym roku po raz pierwszy jest obowiazkowa. ale i tak nie uwazam zeby byla trudniejsza. nie znalazłem zadnego mocno niestandardowego zadania

0
aigimig napisał(a)

matematyki nie ma co porownywac bo w tym roku po raz pierwszy jest obowiazkowa. ale i tak nie uwazam zeby byla trudniejsza. nie znalazłem zadnego mocno niestandardowego zadania

To ze spodniami mnie rozjebało.
Dalej przestałem czytać, bałem się, że zawału dostanę.

0

Matury, jak i testy gimnazjalne są łatwiejsze z roku na rok, i jak ktoś wspomniał wcześniej średnia inteligencja społeczeństwa wiekowo, się obniża, im młodsi tym mniejsza zdolność do logicznego myślenia, dobrze więc, że jest matura z matematyki, ale ten poziom nie sądzę by coś tu wiele pomógł, a jako, że jest obowiązkowa to siłą rzeczy musiała być łatwiejsza.
Sam chciałbym pisać taką maturę, i to nie tylko z matmy ale i z fizy.

Szkoda tylko, że uczelnie też prze to obniżają swoje progi.
Obecnie studenci trzecioroczni, różnica "tylko" 2 lat, widać jak wielkie mają problemy by zrozumieć proste procesy, metody, by coś zapamiętać (no dobra, na Polibudzie może faktycznie typowych kujonów nie ma, no ale parę wzorów, czy tego jak się cos mierzy można zapamiętać).
Dobrze, że są jeszcze ludzie inteligentni, którzy potrafią się wybić, pokazać swój intelekt i potencjał.

Strach pomyśleć kto za paręnaście-dziesiąt lat będzie budował nam np. mosty.
Albo wybitne jednostki które naprawdę maja coś w głowie, albo np. mosty będą jednorazowego użytku :)

0

To ja wprowadzę trochę optymizmu w temat:)

To prawda że jak w pewnych rocznikach tendencja jest spadkowa (obejmuje to mnie i wiele roczników przed i po) ale ja bym tak nie dramatyzował. Ostatnio widziałem zadania mojego brata z podstawówki, mogę śmiało powiedzieć że są znacznie trudniejsze od tych które my robiliśmy w tym wieku. Wręcz trochę z trudne na ten wiek, szczególnie wiedząc jak wygląda szkolnictwo w Polsce...

Co do tego wspaniałego poziomu sprzed X lat... Ostatnio rozmawiałem z jednym absolwentem politechniki i mogę delikatnie powiedzieć że jego wiedza jakoś mnie nie zaszokowała, pomimo znacznie starszego wieku.

Co do samego szkolnictwa w Polsce. Nauczyciele często mają uczniów w d*pie i/lub sami nic nie umieją. Przykłady?? Nauczyciel baz który przez całą lekcje jedzie wszystko słowo w słowo z książki, nauczycielka angielskiego która nic nie tłumaczy (kto wie co umie) robi błędy w zadaniach i tłumaczy uczniowi jaki to jest głupi a po sprawdzeniu klucza okazuje się że miał racje...

Co do studiów wyższych, to sam nigdy nie chodziłem (jestem jeszcze za młody), ale miałem przyjemność być na kilku wykładach. Czego oczekiwać po osobach, którym działanie timera i program do migotania diody tłumaczona na zasadzie "Więc jeśli zmienicie to tutaj na coś takiego, to dioda zacznie migać".

No ale nie dziwi mnie że tak to wygląda. W końcu Ci zdolni ambitni ludzie z wyższym wykształceniem idą pracować w szkołach za 1/10 tego co mogli by zarobić normalnie??

No ale mówiłem o optymizmie, którego było niewiele. Ten spadek poziomu w cale nie jest taki wielki jak mogło by się wydawać czytając niektóre komentarze. W dużej mierze wynika z tego że im my jesteśmy starsi, tym osoby młodsze od nas wydają się głupsze. Ciekawe co dzisiaj powiedzieli byście o sobie sprzed 15 lat??

0

Ktoś kiedyś powiedział, że mądrych ludzi na świecie jest tyle samo cały czas (no nie wnikamy do prehistorii) a, że cały czas ludności nam przybywa to i coraz bardziej są zauważalni inni. Druga sprawa, że Europa to szczypta ludzi na tym Świecie (tu znów nieścisłość :) ).

Więc nie ma co lamentować może wykształci się inne podejście do życia. Już dziś coraz częściej się zastanawiamy co jest lepsze czy rozwiązanie analityczne czy numeryczne (które kiedyś było czymś pomocnym a dziś większość dziedzin na tym bazuje) - uprzedzam to napisane ogólnikowo wiadomo o co chodzi.

0
wesoledi napisał(a)

Matury, jak i testy gimnazjalne są łatwiejsze z roku na rok, i jak ktoś wspomniał wcześniej średnia inteligencja społeczeństwa wiekowo, się obniża, im młodsi tym mniejsza zdolność do logicznego myślenia

Może podasz nam adres do statystyk na których się opierasz?
Jeszcze 30 lat temu, człowiek z maturą mógł bez problemu dostać dobrą pracę za biurkiem. Tylko nieliczni mieli maturę, a jak ktoś miał studia to mógł uchodzić za autorytet. A dziś wielu absolwentów z magistrem w kieszeni ma problem ze znalezieniem pracy za biurkiem. Kiedyś matura więcej znaczyła niż dziś znaczą studia, ale też znacznie mniej osób miało maturę niż dziś i dlatego interesuje mnie na czym się opierasz twierdząc, że inteligencja społeczeństwa wiekowo się obniża?

0
Igor1981 napisał(a)
wesoledi napisał(a)

Matury, jak i testy gimnazjalne są łatwiejsze z roku na rok, i jak ktoś wspomniał wcześniej średnia inteligencja społeczeństwa wiekowo, się obniża, im młodsi tym mniejsza zdolność do logicznego myślenia

Może podasz nam adres do statystyk na których się opierasz?
Jeszcze 30 lat temu, człowiek z maturą mógł bez problemu dostać dobrą pracę za biurkiem. Tylko nieliczni mieli maturę, a jak ktoś miał studia to mógł uchodzić za autorytet. A dziś wielu absolwentów z magistrem w kieszeni ma problem ze znalezieniem pracy za biurkiem. Kiedyś matura więcej znaczyła niż dziś znaczą studia, ale też znacznie mniej osób miało maturę niż dziś i dlatego interesuje mnie na czym się opierasz twierdząc, że inteligencja społeczeństwa wiekowo się obniża?

Będąc jeszcze w erze szkolnictwa podstawowego i średniego zauważyłem jedną szczególnie bijacą mnie po oczach kwestię, połączenie biologii, geografii i fizyki w jeden przedmiot zwany 'przyroda', jak niby zmieścić program 3 przedmiotów w jednym i do tego generalnie rzadziej w tygodniu, no coż, nie da sie, stąd moja opinia, że jednak poziom edukacji sie zmniejsza, a to sie niestety przekłada na inteligencję. Nie zgodzę się też z kolegą wyżej, żeby matma w podstawówce jest trudniejsza, myślę, że jest łatwiejsza gdyż materiał jest rozciągnięty strasznie a trudniejsze rzeczy obcięte na rzecz nauki ich w gimnazjum z czego i tak 1,5 roku nauki tam to powtórka z podstawówki. (ponoć, nie wiem, może jeszcze są, ale ponoć w gimnazjach nie ma juz nawet układów z dwoma niewiadomymi??)
Z liceów zniknęły całki, pochodne mało kto rozumie nawet na kierunkach matematycznych, gdyż są ledwie liźnięte, podobnie np z granicami, wiem, bo udzielam pierwszoroczniakom i licealistom/technikom korków, widzę, jaki tam jest poziom i często w myślach łapie się za głowę.
Fakt, kolesiom za biurkami, czy kasjerkom, sprzątaczkom całki i pochodne się nie przydają, ale od tego są właśnie kierunki humanistyczne, niech sobie tam siedzą i dodają cyferki, ale nawet takie osoby powinny mieć pojęcie jak wygląda trójkąt i ile wynosi przekątna w kwadracie.
Wbrew pozorom matma sie przydaje, ot nawet chociażby przy kupowaniu sera w biedronce :P

A co do samych testów, przeglądam je, porównuje ze swoimi jakie mi było dane pisać.
Jedynie co sie trzyma na poziomie, i oscyluje wokól tego samego poziomu to matura z polskiego.

Co do tego wspaniałego poziomu sprzed X lat... Ostatnio rozmawiałem z jednym absolwentem politechniki i mogę delikatnie powiedzieć że jego wiedza jakoś mnie nie zaszokowała, pomimo znacznie starszego wieku.

To zależy też od dziedziny, Informatyka jest dość młodą dziedziną, i różne pokolenia uczą sie jednocześnie, nie dziwi mnie więc, że absolwent Politechniki ma podobny poziom wiedzy co Ty np z C++ czy baz danych, Ty w tym siedzisz, ciekawi Cie to, jesteś w tym dobry, na pewno przyda CI sie to na studiach, ale wiedz, że obecna wiedza może być już też przestarzała.
Są dziedziny których wiedzę i umiejętności nabywa się z wiekiem i doświadczeniem, a są takie, że wystarczy sie z czyms zaznajomić by być na czasie, jak np nowe języki programowania.
Często sposób myślenia, struktury i sposób pisania programów jest taki sam.

Co do samego szkolnictwa w Polsce. Nauczyciele często mają uczniów w d*pie i/lub sami nic nie umieją. Przykłady?? Nauczyciel baz który przez całą lekcje jedzie wszystko słowo w słowo z książki, nauczycielka angielskiego która nic nie tłumaczy (kto wie co umie) robi błędy w zadaniach i tłumaczy uczniowi jaki to jest głupi a po sprawdzeniu klucza okazuje się że miał racje...

No są i tacy, ale są też tacy którzy czują powołanie, i potrafią nawet w ferie przyjść, i pomóc uczniom, nadgonić materiał czy zrobić coś ponadprogramowego.
Ale od tego są też książki i teraz też internet by się też samemu czegoś dowiedzieć.
A co do samych nauczycieli i konsultacji, jak nie ten, to jest inny, który może chętniej cos wytłumaczy i pomoże.
W liceum miałem 3 informatyków, od humanisty-cieniasa, do wymiatacza. Wystarczy wyczaić ich, i podejść, na pewno sie ucieszy jeden, że może pomóc.
Ale podobnie jak na studiach, dobrze przyjść już z jakimś swoim materiałem, pokazac, że się coś (z)robiło.

Co do studiów wyższych, to sam nigdy nie chodziłem (jestem jeszcze za młody), ale miałem przyjemność być na kilku wykładach. Czego oczekiwać po osobach, którym działanie timera i program do migotania diody tłumaczona na zasadzie "Więc jeśli zmienicie to tutaj na coś takiego, to dioda zacznie migać".

Uroki wykładów :)
Dlatego mało kto na nie chodzi, ale taki sposób prowadzenia tych wykładów, nie znaczy, że profesor czy inny doktor to tępak, po prostu im sie nie chce któryś raz w tygodniu przez ileś lat ciaglę tego samego tak samo tłumaczyć, tymbardziej, że większość i tak ich nie słucha, bądź w ogóle nie przychodzi. Na konsultacjach i prywatnie większość wykładowców jest całkiem spoko i umieja przedstawić sporą wiedzę.

0

Wesoledi napisał:

Nie zgodzę się też z kolegą wyżej, żeby matma w podstawówce jest trudniejsza, myślę, że jest łatwiejsza gdyż materiał jest rozciągnięty strasznie a trudniejsze rzeczy obcięte na rzecz nauki ich w gimnazjum z czego i tak 1,5 roku nauki tam to powtórka z podstawówki. (ponoć, nie wiem, może jeszcze są, ale ponoć w gimnazjach nie ma juz nawet układów z dwoma niewiadomymi??)
Z liceów zniknęły całki, pochodne mało kto rozumie nawet na kierunkach matematycznych, gdyż są ledwie liźnięte, podobnie np z granicami, wiem, bo udzielam pierwszoroczniakom i licealistom/technikom korków, widzę, jaki tam jest poziom i często w myślach łapie się za głowę.

Układy rownan z dwoma niewiadomymi za moich czasow jeszcze byly, gimnazjum skonczylem 4 lata temu(wiec nie az tak dawno). Zarowno gimnazjum jak i moje klasa nie byly jakies wybitne na tle rocznika - szkola dobra, ale bez szalu, klasa na tle szkoly... w sumie tez ok, ale bez rewelacji.
Granice sa w programie rozszerzonym chyba pod koniec drugiej klasy o ile mnie pamiec nie myli, pochodnych teoretycznie w programie nie ma, ale u mnie babka zrobila jakies tam podstawy.
Z tym combosem fizyka+biologia+chemia=przyroda to w 100% sie zgadzam - bezsens. W klasach 1-3 jeszcze ok, ale potem powinno byc rozdzielone, bo potem skutki sa takie ze w gimnazjum zaczyna sie fizyka i ludzie nie daja sobie rady z najprostszymi pi3rdolami(ach to automatyczne cenzurowanie postow na 4p ;P ).

No są i tacy, ale są też tacy którzy czują powołanie, i potrafią nawet w ferie przyjść, i pomóc uczniom, nadgonić materiał czy zrobić coś ponadprogramowego.
Ale od tego są też książki i teraz też internet by się też samemu czegoś dowiedzieć.
Mysle, ze to nawet nie jest kwestia powolania, ale po prostu checi. Mialem w lo babke od fizyki, ktora tlumaczyla naprawde przecietnie, ale zawsze jak ktos cos potrzebowal,czegos nie rozumial nie bylo problemu wystarczylo pojsc powiedziec co i jak i zawsze pomagala. W 3 klasie raz w tygodniu byly dodatkowe zajecia dla zdajacych maturke z fizyki, za ktore od szkoly ani od uczniow nigdy nie dostala ani grosza, przez chyba pierwszy tydzien ferii codziennie 3h dodatkowych zajec, rowniez w ramach wolontariatu. I w ten prosty sposob brak talentu do nauczania nadarabiala umiejetnosciami - widac da sie bez "powolania".

Jeszcze co do wykladow na studiach - jezeli wyklady sa nieobowiazkowe(u mnie na uczelni(a moze tylko na wydziale? kierunku?) na pierwszym roku teoretycznie wszystkie zajecia sa obowiazkowe :/ ) to ilosc osob jest wymiernikiem tego na ile oplaca sie chodzic na wyklad. Jezeli na wyklad przychodzi 30 osob, a na kierunku jest 200 to te liczby mowia same za siebie.

0
cyriel napisał(a)

No są i tacy, ale są też tacy którzy czują powołanie, i potrafią nawet w ferie przyjść, i pomóc uczniom, nadgonić materiał czy zrobić coś ponadprogramowego.
Ale od tego są też książki i teraz też internet by się też samemu czegoś dowiedzieć.
Mysle, ze to nawet nie jest kwestia powolania, ale po prostu checi. Mialem w lo babke od fizyki, ktora tlumaczyla naprawde przecietnie, ale zawsze jak ktos cos potrzebowal,czegos nie rozumial nie bylo problemu wystarczylo pojsc powiedziec co i jak i zawsze pomagala. W 3 klasie raz w tygodniu byly dodatkowe zajecia dla zdajacych maturke z fizyki, za ktore od szkoly ani od uczniow nigdy nie dostala ani grosza, przez chyba pierwszy tydzien ferii codziennie 3h dodatkowych zajec, rowniez w ramach wolontariatu. I w ten prosty sposob brak talentu do nauczania nadarabiala umiejetnosciami - widac da sie bez "powolania".

Tak, oto mi chodziło właśnie, ja niestety się przyznam, że u nas też całek nie było już (rok wyżej były), ale udało nam sie przekonać nauczycielkę, by nas tego nauczyła, w programie czasu nie było, ale 2 tygodnie ferii, po 2h sporo nam pomogły, i od razu tez pochodne stały się jasne, podobnie jak i fizyka.
A i na fizie koleś po zajeciach robił nam też przedmaturalne zajęcia dodatkowe.
Jak ktos chce, to potrafi, da radę. Gorzej jak nauczyciele robia to by odpukać swoje i do domu.

Jeszcze co do wykladow na studiach - jezeli wyklady sa nieobowiazkowe(u mnie na uczelni(a moze tylko na wydziale? kierunku?) na pierwszym roku teoretycznie wszystkie zajecia sa obowiazkowe :/ ) to ilosc osob jest wymiernikiem tego na ile oplaca sie chodzic na wyklad. Jezeli na wyklad przychodzi 30 osob, a na kierunku jest 200 to te liczby mowia same za siebie.

Hehe, dokładnie, ale też jest to często odpowiednik sposobu prowadzenia wykładu.
Bo jeśli koleś opowiada ciekawie, też z odrobiną humoru, to przyjdzie więcej osób niż na bardzo ważny przedmiot opowadany jakby koleś sam spał dyktując każdy kolejny niezrozumiały slajd z gradientami i innymi dziwactwami matematyki.
U mnie teoretycznie wykłady też są obowiązkowe (nie wiem jak na młodszych rocznikach w systemie bolońskim), ale prawda jest taka, że 75% roku i tak sobie nic z tego nie robiło, chodziło sie tylko/głownie na ćwiczenia i laborki.

0

Zgadzam się z tym, że młodsze pokolenia są coraz głupsze. Oczywiście jest to uogólnienie, bo w każdej grupie znajdą się jednostki "wybitne".

Natomiast to, co robi MEN to jest wyrządzanie krzywdy tym ludziom. Bo zamiast się uczyć, coś poczytać, to siedzą całe dnie przed kompem i grają.

MEN nie powinien ułatwiać zadań.
Owszem, polonista nie napisze dobrze matury z matematyki takiej, jaka była kilka lat temu. Więc albo rezygnujemy z obowiązkowej, albo tutaj robimy wyjątek i dajemy taką, jaka jest teraz.

0

usunąć maturę, wprowadzić egzaminy wstępne na studia, z wymaganą wiedzą :

  • okołoprzedmiotówą (w przypadku informatyki tj. matematyka)
  • przedmiotowa (test podstawowej wiedzy o przedmiocie, np. informatyki)
  • język obcy
  • wiedza ogólna (w tym przede wszystkim zakres zagadnień z takich przedmiotów jak wos, historia, geografia, PO (tak, nawet ja ze wstydem przyznaję, że nie znam podstaw pierwszej pomocy (jak masa ludzi nawet z wyższym wykształceniem), bo wszyscy, od podstawówki, przez gimnazjum po liceum i nawet studia, mają głęboko w dupie to, i jak robią, to na odczepnego. Obiecuję poprawę :) ).

Bo z jednej strony mamy owszem, "pseudo-chómanistów", w rzeczywistości ciemną masę, która nie potrafi zrozumieć paru prostych, choć często czasochłonnych rzeczy, z drugiej masę ograniczonych studentów nauk technicznych, którzy np. po za komputerem i nauką nie ma o świecie pojęcia. Na miano osoby wykształconej trzeba sobie zasłużyć, trzeba mieć pojęcie o świecie, nie tylko o wąskiej specjalizacji w której się interesujemy.

Matura to syf. Dobrze pisze ją ten, kto przez 3 lata dzielnie będzie kuł schematy (oczywiście są wyjątki, ale nie ukrywajmy - ta matura to kucie schematów pod klucz), poniekąd studia podobnie, natomiast obleje ktoś, kto by bez problemu zrobił całą z odpowiednimi notatkami. Mówicie co chcecie, ja uważam że w pewnych naukach owszem trzeba mieć wiedzę by wykorzystać ją w odpowiednim momencie, natomiast w niektórych powinno być przede wszystkim stawiane na kreatywność i umiejętność wykorzystania informacji (np. matematyka, na której owszem są karty wzorów, ale są one gó*** warte, bo jest na niej masa zbędnych śmieci, i mało potrzebnych rzeczy).

0

@Laurael - pokręcony ten Twój pomysł.
Studia są od wiedzy specjalistycznej, dlaczego przy dostawaniu się na nie wymagać wiedzy ogólnej?
Od wiedzy ogólnej jest szkoła średnia i to ona powinna ją weryfikować właśnie egzaminem dojrzałości.
Z kolei nielogiczne jest to, co odbywa się teraz. Ukończenie szkoły średniej i pójście na studia to dwa zdarzenia niezależne, a obecnie matura pełni funkcję egzaminu wstępnego na uczelnię.

0

gdyby była szkoła średnia - okey. Wtedy ten test dla każdego absolwenta jej powinien być zwykłą formalnością ; )
Ja rozumiem przez słowo [b]wykształcony[/b] osobę która rzeczywiście na to miano zasługuje - pewnie jest to dzisiaj raczej mniejszy procent absolwentów uczelni.
Jeżeli ktoś zajmuje się jedną konkretną dziedziną, i tylko nią, lepiej tu pasuje [b]wyspecjalizowany[/b] - i z tym się w pełni bym zgadzał. poza tym to słowo to nie wcale gorsze znaczenie słowa wykształcony - jeżeli ktoś jest specjalistą w danej dziedzinie, to to się bardzo ceni. Osoba wykształcona dla mnie musi być naturalnie inteligentna, rozumieć świat który go otacza, itp. Osoba wyspecjalizowana może być wykształcona, ale nie musi. Z drugiej strony pamiętajmy, że osoba wykształcona często musiała dużo poświęcić czasu na swoje kształcenie (zazwyczaj również dodatkowo w jakiejś konkretnej dziedzinie) i student który przejechał 5 lat na jabolu i zaliczając od sesji do sesji mając reszte generalnie gdzieś nie bardzo ma się do osoby która całe życie się doskonali i zdobywa wiedzę z różnych zakresów.

Skoro uczelnia ma robić ludzi wykształconymi - świetnie, ale niech to robi. A na razie mamy w najlepszym wypadku ludzi wyspecjalizowanych, choć po przeczytaniu wielu opinii narzekających pracodawców w internecie na absolwentów, z tym "wyspecjalizowanych" można polemizować.

Na miano wykształocnego trzeba sobie latami ciężkiej pracy i nauki zaslużyć. Tak uważam, nie koniecznie musicie się z tym zgadzać ; )

Pozdrawiam !

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1