Pracodawca a szkoła średnia

0

cześć

czy pracodawcy (na stanowisko programisty) patrzą na skończoną szkołę średnią? jestem teraz w LO jednak mam możliwość podjęcia pracy programisty (do tego wybrałem bardzo ciężką pod względem poziomu nauki szkołę, nie ma na nic czasu) i zastanawiam się nad przeniesieniem do liceum zaocznego.

mam zamiar iść na studia i przygotowywać się z matmy do matury. ciekawi mnie tylko, czy pracodawca/HR widząc w CV liceum zaoczne krzywo patrzy na takiego kandydata i od razu filtr->CV do kosza. Ale dodajmy, ze mialbym wtedy juz doświadczenie zawodowe - co wydaje mi sie jest chyba lepsze niz samo skonczone LO po ktorym nie ma się przecież nic?

Niby dobre LO, dobra szkola ale.. i co z tego?! I tak liczą się studia i matura (zeby sie na owe dostac), poza tym skad pracodawca moze wiedziec co jaka szkoła sobą reprezentuje? No moze, jesli mieszkalbym w jakims mniejszym mieście gdzie jest mniej szkol, ale w Warszawie? Chociaz w sumie wiadomo, ze w liceach zaocznych jest niski poziom...

Chodzi mi o okres, w ktorym nie bylbym jeszcze na studiach (bo wiadomo, jak w CV uczelnia wyższa to szkola średnia schodzi zapewne na dalszy plan)

pzdr

0
  1. Nie, zresztą kto wpisuje LO do CV? Chyba tylko osoby które kończyły jakieś bardzo renomowane i chcą sie tym pochwalić.
  2. Wszystko fajnie, tylko że na pracę będziesz mial jeszcze kupę czasu, a jeśli porządnie nie nauczysz się matmy w liceum i porządnie nie zdasz matury to potem czekają cię pewnie jakieś lipne studia (lub po prostu cię ze studiów wywalą jak sobie nie będziesz radził).
0
  1. to mnie nieco pocieszyłeś. tylko że zanim zostane studentem nie bede mial żadnej szkoly, a chyba nie zostawię pustej rubryki Edukacja? Wtedy (na początku) chyba bede musial wpisac te liceum zaoczne? Czy myslicie, ze mozna wtedy ten punkt w ogole pominac? nie wygląda to wtedy kiepsko? (jak bym np. po gimnazjum skończył edukację ;) )

  2. o to się akurat nie martwię. mam zapał i w miarę lubię i ogarniam matmę. ogólnie poziom w szkole jest wysoki z wielu bzdurnych (dla mnie) przedmiotów, a z matmy mamy kiepskiego nauczyciela... więc za wiele chyba nie stracę.

PS. jakie wykształcenie ma się po liceum zaocznym? z maturą normalnie średnie pełne, tak? chcę sie upewnic.

0

Nikt nie patrzy na LO, liczy sie doswiadczenie, ewentualnie studia, jak doswiadczenia brak. A niepelnego sredniego nie ma. Jest matura albo nie.

0

czyli myslicie, ze oplaca mi sie przeniesc do liceum zaocznego? chetnie wyslucham tez zdania innych osob

mialbym wtedy juz doswiadczenie zawodowe i moglbym skupic sie tylko na tym, co mnie interesuje i sie przyda na maturze/studiach (matma i fizyka) a nie na zakuwaniu z geografii czy biologii.

jesli naprawde liceum zaoczne nie ujmuje niczemu w CV/dla pracodawcy to.. chyba sie oplaca?

0

a tak swoja droga, w CV zamiast pisac Liceum Ogolnoksztalcące dla Dorosłych nr X mogę napisać samo Liceum Ogólnokształcące nr X? (dodam, ze koliduje to z normalnym LO nr X...). Chodzi mi o to, czy pracodawcy mogą sobie sprawdzić czy faktycznie chodzilem do tej szkoly albo sprawdzić sobie czy nie kłamię z nazwą?

wydaje mi sie, ze wszyscy raczej olewają takie sprawdzanie , wiec co szkodzi mi trochę zmienic [usunac info o tym ze to szkola zaoczna]?

czy moze na rozmowie przynosi sie pracodawcy jakis papierek/świadectwo zeby potwierdzic dane nt edukacji?

i jak to jest tyle ze w kwestii studiow? czy sprawdzaja jakos ze faktycznie jestem studentem tej a tej uczelni? nie zebym mial zamiar wpisywac sobie jakies uczelnie :-D pytanie z ciekawosci.

0

W CV lepiej nie wpisywać tego, czego nie możesz udowodnić. Niekiedy HRy się nudzą i jak wyjdzie coś takiego to z dużą dozą prawdopodobieństwa wylecisz na zbity pysk, a i o liście referencyjnym będziesz mógł pomarzyć.

Ja ci radzę skończyć normalne liceum, dać sobie spokój z pracą w tym momencie, dobrze przykuć do matury (no chyba, że zaoczne studia też cię interesują?). Wcale nie jest tak prosto dostać się na informatykę na UW czy PW. Ewentualnie jak chcesz zobaczyć jak wygląda praca w firmie i mieć coś tam, co będziesz mógł wpisać do CV to będziesz miał 4-miesięczne wakacje. Ja tak zrobiłem i nie narzekam, gdyby nie to, że studia dzienne i praca 20 godzin tygodniowo, nawet jeżeli jest to klepanie kodu, strasznie wyniszczało mój organizm (wychodzenie o 7, powrót 21 dzień w dzień) to i dalej bym pracował.

No i ja ze swojej strony nigdy bym nie zamienił na nic dziennych studiów i liceum ze względu na rozrywkowe aspekty :).

0

no tak, tylko zwroc uwage ze z matmy to ja sie średnio z moją nauczycielką przygotuję. o rozszerzonej to nawet nie wspomnę - realizujemy poziom podstawowy. wiec tak czy siak czeka mnie intensywna nauka w domu. studia myślę o dziennych wlasnie ze wzgledow rozrywkowych. teraz jestem w LO i ciezko tu jest wiec i z rozrywkami ciezko...

0

Jak Ci w LO ciezko, to na studiach lzej bynajmniej nie bedzie...

0

+1
jeśli trudność sprawia ci jakaś licealna geografia czy biologia to chyba nie zdajesz sobie sprawy z tego jakich abstrakcyjnych cudów na studiach trzeba się nauczyć ;)

A nauka samodzielna jest potrzebna zawsze. Tobie sie wydaje ze można się do matury porządnie przygotować w szkole? Musiałbyś mieć chyba ze 2x tyle godzin matmy żeby w ogóle o tym mysleć. Kup zbiór pana Kiełbasy do matury z matmy, zrób te 2k zadań i gwarantuje ci > 90% z matury ;)

0

w szkole nie mam problemow, wszystkie przedmioty zaliczam. jak chcę się czegoś nauczyć to się nauczę. kwestia w tym, ze jesli mogę pracować (zdobywac doswiadczenie i zarabiac lepsze pieniadze) i uczyc sie tylko tego co lubie i bedzie mi potrzebne (matma, fiza) a nie rzeczy, ktore w przyszlosci nie beda mi zawodowo przydatne jak np. biologia (inna sprawa, ze jako takie ogolne pojecie o roznych rzeczach warto posiadac chociazby zeby poszerzac tzw horyzonty ;)) to wole chyba liceum zaoczne. zastanawiam sie tylko czy to sie pozniej na mnie nie odbije pod wzgledem glownie zawodowym (bo w przypadku mojej szkoly zasada normalne LO -> lepiej zdana matura z matmy tak jak mowilem sie nie sprawdza, wiec wzgledami studiow sie raczej mniej przejmuje)

PS. mam kilka ksiazek do matmy, na wlasna rękę pochodne liczylem i proste calki wiec mysle ze jak przysiade i poswiece odpowiednio duzo czasu to do matury sie dobrze przygotuje. poza tym, bede mial wiecej czasu na matme niz w obecnym LO gdzie malo czasu jest na wszystko gdzyz codziennie jest kilka duzych sprawdzianow

PS2. mialem wlasnie zamiar kupic niedlugo Kielbase ;) I 5 tomow fizyki PWN'u

dzieki za odp. i pzdr

0

Tak Ci się tylko wydaje. Lepiej zostań w LO, baw się,a nie myśl w ten sposób o przyszłości, bo wszystko spi##$#
LO->studia dzienne. Lepiej się wyszaleć, niż później żałować, że się życie przesiedziało przed kompem...

0

hehe, wlasnie takie odpowiedzi mnie zawsze zastanawiaja :) mowi sie ze LO jest dobre bo jest ciągła zabawa imprezy. a tymczasem u mnie jest od groma nauki przez co mam mało czasu na życie towarzyskie. a imprezy imprezami, nie muszę być w LO żeby na nie chodzić przecież ;)

0

Dlatego ja się też cieszę, że chodziłem do średniego LO (III LO im. gen. Sowińskiego na Rogalińskiej na Woli, a ty gdzie chodzisz, że ciebie tak cisną?), teraz chodzę na średnią uczelnię (SGGW, mam na roku jedynego gościa, który sobie bez problemów radzi z analizą i algebrą, jest ze Staszica) i lepszych znajomych nie mógłbym sobie znaleźć. I to najlepsi są ci poznani w gimnazjum (plusem dużego miasta jest to, że nikt właściwie nie wyjeżdża ;)) i liceum. Patrzę niekiedy na niektórych studentów informatyki i żal mi ich jest, bo chodzą tacy ponurzy i jedyna rzecz, która ich cieszy to nowa gra czy karta graficzna.

0
Shalom napisał(a)

Tobie sie wydaje ze można się do matury porządnie przygotować w szkole?

Uczęszczałem do średniego liceum w małej, podwarszawskiej miejscowości, miałem raczej słabą i niekumatą nauczycielkę. Matmy miałem 3h normalnie i dodatkowe 3h w trzeciej oraz 4h w czwartej klasie. Nigdy nie uczyłem się poza domem (nie licząc prac domowych), a z matury miałem 27pkt.
Więc myślę, że się da.

0

@up 27/50?
Przepraszam, ale ja osobiście 54% nie nazwałbym dobrym przygotowaniem. Na wielu Uczelniach taki wynik z kolokwium czy egzaminu to 2.0, na pozostałych to jest ledwie 3.0

0

27/30
Ja jestem z tych czasów, kiedy matura to były zadania, a nie teścik.
Jeden punkt więcej i byłoby celująco ;(

0

A to mea culpa ;)
Tylko że to też trochę inna bajka bo niestety z roku na rok poziom nauki w szkołach spada. Wystarczy porównać sobie zakres materiału.
To jest dość zabawne że ja na 1 semestrze studiów korzystałem z książek z których mój ojciec uczył się w liceum ;]

0

Jezeli w szkole masz matme/fizyke na dobrym(nie jakims super - po prostu dobrym) poziomie to dobre zdanie matury nie jest jakims wielkim problemem - trzeba po prostu zrobic duzo zadan z poprzednich lat z matur i dopelnic podobnymi zadaniami z w przypadku matematyki: kielbasy i np tej ksiazki - http://alejka.pl/matematyka-probne-arkusze-maturalne-poziom-podstawowy-i-rozszerzony-2.html a w przypadku fizyki z.... nie wiem jakiej ksiazki ;P Zadan na maturach przewaznie sa dosc podobne do tych z poprzednich lat - np na rozszerzonej matmie prawie zawsze jest zadanie typu "Dany jest punkt a o wspolrzednych x,y i promieniu r. Prosta k przechodzi przez punkt b o wspolrzednych innyX, innyY i jest styczna do okregu. Znajd rownanie prostej i punkt stycznosci". W tym roku tez bylo :) Na fizyce - opor, czesto(ale nie zawsze) cos z fizyki wspolczesnej(dylatacja czasu i takei tam), efekt fotoelektryczny tez sie czasem zdarza... jest jeszcze troceh zagadnien/typow zadan ktore sa wlasciwie zawsze - wystarczy przejrzec arkusze z poprzednich lat zeby szybciutko zauwazyc co najbardziej lubia osoby ukladajace mature :) Ogolna zasada jest prosta - robisz arkusz, jak czegos nie rozumiesz siadasz do ksiazek/neta czytasz co i jak i wracasz do zadan. Nastepnym razem juz wiesz o co chodzi w tego typu zadaniu. Sporym ulatwieniem jest to, ze na maturze masz karte wzorow :)
Jezeli juz teraz wiesz, ze w szkole sie do matury nie przygotujesz to postaraj sie narzucic sobie jakis system pracy(tak wiem, ze jeszce kupa czasu do matury i ze sie nie chce :)) - przerabiaj tygodniowo/miesiecznei okreslona ilsoc materialu. A i jeszcze jedno - jezeli masz pewnosc, ze nie bedziesz zdawac matury z biologii, chemii, historii itp to odpusc sobie te przedmioty - byle do przodu ;) Ja w liceum nie przywiazywalem wagi do ww przedmiotow, bo od poczatku wiedzialem co bede zdawal na maturze i nie zaluje :)

0

Ja zawsze myślałem, że jakbym był szefem firmy, to patrzyłbym tylko na doświadczeni i umiejętności.

Prawda jest jednak w tym kraju taka, że czytając CV HR/szefowie patrzą na wykształcenie, wiesz czemu? W niektórych firmach na rozmowach szuka się haczyków, "o ma pan tylko inżyniera, to ja nie mogę dać panu tyle samo, co mgr. inż.", jak byłem studentem, to "studentom płacimy tyle i tyle" (co mnie wkurzyło, bo praca taka sama, jak "normalnych" programistów).

Ostatnio na rozmowie spytali się mnie, o co chodzi z moim studiami - zrobiłem cztery lata inż, potem rok przerwy, żeby odsapnąć i teraz kończę 2 lata mgr "to pan sobie nie radził?".

poza tym inna rzecz, większość z ludzi na tym forum zaczynała przygody z programowaniem już w podstawówce (niektórzy w przedszkolu :D) i wątpię, żeby w LO/technikum już mieli pracę. Albo żeby rzucali naukę dla pracy.

poza tym nie powiedziałeś co to za praca, w czym programujesz, czy jesteś faktycznie tak genialny, że duża firma jest w stanie cie zatrudnić i dostaniesz za to dobą kasę? Mieszkasz w Wawie, dostaniesz (nie wiem, ile będę strzelał) 12tyś zł brutto?

Jeśli jest to firma pokroju ja i szwagier i szukają naiwnego, co będzie programista od czyszczenia drukarek i od czasu do czasu coś będziesz w htmlu robił, za kieszonkowe, to naprawdę nie warto rzucać szkoły i rozmieniać się na drobne. Skończ LO, zdaj maturę, idź na studia, tam będą na pewno praktyki w porządnych firmach, często też są ogłoszenia o prace, wiadomo, pierwsza praca nie jest tak super płatna itp. itd, sam w pierwszej firmie zarabiałem grosze, ale po roku możesz poszukać czegoś innego.

Naprawdę zastanów się najpierw czy warto.
Pozdrawiam.

0

Wiesz Black, jak ktoś szuka haka to go znajdzie u każdego kandydata.
Mi jeden managierek powiedział, że moje roczne doświadczenie się nie liczy ponieważ przez ten czas studiowałem i pracowałem a to się nie liczy i może mi zapłacić jak bym miał 0 doświadczenia (nawiasem mówiąc b. dobrze znana firma norweska z filią we Wrocławiu).
Takie firmy po prostu trzeba omijać szerokim łukiem bo pewnie współpraca nie będzie przyjemnością.

0

Niektórzy tutaj strasznie tą matmę demonizują... ja tam uważam, że jak się rozumie matematykę to się specjalnie uczyć nie trzeba. Przydaje się może trochę mechanicznej wprawy w zadaniach, tylko po to żeby być szybszym i tyle.

@rnd
w sumie jak popatrzę u mnie w firmie na studentów którzy jednocześnie u nas pracują, to widzę, że mniej się od nich wymaga, maja mniej odpowiedzialności itp.. Może twój managierek miał podobne doświadczenia i stąd taki osąd, niekoniecznie błędny :)

0

Wiesz, niestety ostatnio nie ma zbytnio wyboru.

Natomiast raz miałem taką akcje z firmą niemiecką, która zajmuje się dostarczaniem prądu.

My dajemy studentom 2000zł brutto miesięcznie, pół roku szkolenia w Niemczech, za które jest umowa lojalnościowa i umowę na 3lata.

Czytaj, nawet jak skończysz studia, to po trzech latach możemy gadać o podwyżce, a jakbyś chciał wcześniej odejść to musisz zapłacić za koszty szkolenia.

0

w sumie jak popatrzę u mnie w firmie na studentów którzy jednocześnie u nas pracują, to widzę, że mniej się od nich wymaga, maja mniej odpowiedzialności itp.. Może twój managierek miał podobne doświadczenia i stąd taki osąd, niekoniecznie błędny

Pewnie sporo zależy od firmy. Ode mnie szef wymagał tyle samo co od innych pracowników po studiach i bez doświadczenia więc w moim przypadku było to dosyć niesprawiedliwy osąd.
Poza tym naprawde uważasz, że doświadczenie studenta, który jest bardziej ulgowo traktowany jest nic nie warte i gość umie tyle samo co ktoś z doświadczeniem równym 0?

0
somekind napisał(a)

27/30
Ja jestem z tych czasów, kiedy matura to były zadania, a nie teścik.

Ja też, a miałem max 50pkt ;-)

0
several napisał(a)
somekind napisał(a)

27/30
Ja jestem z tych czasów, kiedy matura to były zadania, a nie teścik.

Ja też, a miałem max 50pkt ;-)

Poszedłeś 2 lata wcześniej do szkoły, a na maturze Twoje zadania były punktowane po 16,667pkt?

0

@up: Wybacz, popierdzieliło mi się coś, właśnie sprawdziłem na świadectwie :-P Ku Twojej większej satysfakcji przyznam się że miałem 22pkt ;-P

0

@rnd
nie uważam, ze doświadczenie studenta który pracował jest równe doświadczeniu studenta który nigdy nie pracował, ale uważam, że często, nie zawsze, doświadczenie takiego studenta jest mniej warte niż kogoś kto pracował jako nie student, na pełnych prawach i obowiązkach.

U mnie studenta się nie wzywa w niedzielę, czy w nocy żeby coś natychmiast poprawiał itp, nie stawia się go na prawdziwym placu boju :) a tam właśnie najwięcej doświadczenia można zdobyć.

0

A mi te pół roku pracy, które zacząłem jeszcze PRZED studiami dały baaardzo dużo. Co jak co, ale wiedzę ogólną, praktyczną z informatyki mam bardzo dużą i w takim charakterze (helpdesk) zostałem przyjęty do pracy. Przez miesiąc oprócz odbierania telefonów i pomagania przez VNC (co też było ciekawym doświadczeniem), latałem pomagając różnym osobom, a najmilej wspominam asystowanie adminowi sieciowemu. Godziny w serwerowni dały mi wiedzę odpowiednią do postawienia serwera i skonfigurowania go na różnych systemach, a gdy nadeszła ta twoja "sytuacja kryzysowa" i podczas braku prądu padły wszystkie serwery przez źle skonfigurowany UPS, a w firmie z działu IT byłem wyjątkowo tylko ja (jakieś ważne spotkanie po za miastem), udało mi się przywrócić cały system dla centrali i 90 oddziałów (mając na plecach 50 osób i setki telefonów) w pół godziny.

Gdy później odpowiednie osoby dowiedziały się, że potrafię programować, trafiłem do działu marketingu, gdzie wdrażałem kampanie reklamowe. Tych było sporo, włącznie z mailingami do milionów ludzi i reklamy telewizyjne, więc nie można powiedzieć, że nie miałem na barkach sporej odpowiedzialności. Każda minuta niedziałającej kampanii to gruba kasa w plecy. I tak, gdy coś padło, tak, dostawałem telefon w niedzielę i trzeba było (na szczęście przez VPN) coś naprawić.

Oprócz tego, gdy przypominałem swoje początki w firmie, moje zachowania wobec innych pracowników, musiałem wyglądać idiotycznie :). Moje pytania również, ale teraz wiem jak działa firma, poszczególne procesy, w tym rachunkowe, po co i jak rozmawia się z zarządem, jak wyglądają zamówienia i tak dalej, i tak dalej...

A te 2k zł brutto dla studentów z umową na 3 lata to chyba jakiś żart :). Rozumiem, że na początku taka osoba jest wręcz ciężarem, ale później...

0

U mnie studenta się nie wzywa w niedzielę, czy w nocy żeby coś natychmiast poprawiał itp, nie stawia się go na prawdziwym placu boju a tam właśnie najwięcej doświadczenia można zdobyć.

No widzisz. A ja na równych prawach trzaskałem emergency zarówno w sobotę jak i w święta czasem po 20h na dobe na równi z innymi członkami zespołu.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1