Wątek zablokowany 2015-07-01 01:48 przez somekind.

Magister czy inżynier

0

Tak sie zastanawiam, czy lepiej robić tytuł inżyniera czy może magistra?
Jak później ze znalezieniem jakiejś pracy? Jak z zarobkami?
Czy to aż taka duża różnica?

Pozdrawiam i z góry dzieki za odpowiedzi

0

Inżynier - to brzmi dumnie :)

0

A znaczy tyle, że jesteś informatycznym robolem, który śrenio potrafii myśleć. Trochę przesadzam ala to mniej więcej oddaje co może robić inżynier. Sam jestem na studiach 2 stopniowych, inżynierskich i szczerze mówiąc żałuje, że nie poszedlem na jakiś uniwerek na magisterskie.

0

Oj sporo przesadzasz. Tytul jak tytul. Sa tacy, ktorzy sa klasa sama w sobie, z tytulem czy bez, sa tacy, ktorzy dyplomem moga sie podetrzec...

Faktem jest jednak, ze magister jest tytulem wyzszym, wiec w wiekszosci przypadkow jednak o czyms swiadczy.

0
ktos_tam__ napisał(a)

Inżynier - to brzmi dumnie :)

A magister inżynier jeszcze dumniej ;)

Różnica jest taka, że inżynier to tytuł zawodowy, a magister naukowy :)

0

Jeśli chodzi o zatrudnienie, w Polsce inżynier to 'jeden z wielu', a magister to ktoś kogo się szuka. Widuję ostatnio z resztą coraz częściej oferty, w których nie pisze się już wymaganego wyższego wykształcenia, a wręcz wymagany stopień magisterski.

Jednak za granicą jest trochę inaczej: bachelor (odpowiednik inżyniera/licencjata) to ktoś kogo się szuka, a master (magister) to ktoś chętnie pożądany, ale nie zawsze jest się w stanie mu zaoferować odpowiednią płacę. Z tego co obserwuję, jeśli praca wymaga wykształcenia wyższego, to rzadko minimum jest master, na ogół bachelor.

0

wesoledi, ale co za problem? Najlepiej zrobić mgr inż. i po problemie.

0

Różnica jest taka, że inżynier to tytuł zawodowy, a magister naukowy :)

I tu akurat się mylisz. Najniższym stopniem naukowym jest doktor.

CyberKid napisał(a)
ktos_tam__ napisał(a)

Inżynier - to brzmi dumnie :)

A magister inżynier jeszcze dumniej ;)

Magistrów jest teraz jak "mrówków". Dumnie to brzmi: "prof. dr hab. inż." przed nazwiskiem...

0
Krolik napisał(a)

Różnica jest taka, że inżynier to tytuł zawodowy, a magister naukowy :)

I tu akurat się mylisz. Najniższym stopniem naukowym jest doktor.

Aż musiałem zajrzeć do wikipedii. Dziwne, bo całkiem niedawno (nie pamiętam już gdzie) przeczytałem w dość wiarygodnym źródle, że magister to stopień naukowy :P

0

z tego co mi na socjologi (nie wiem po co mi ten przedmiot na moim kierunku, ale pomijajac to..) wpajal pewien doktor to jak sie ma inz. przed nazwiskiem to budzi wiekszy respekt u nas w Polsce, z tego co gostek na angielskim mowil to za granica (tu: Anglia) ogol wyzej wyksztalconych zatrzymuje sie (jak juz Szczawik wspomnial) na licencjacie (tam chyba nie ma jako takiego odpowiednika 'naszego' inzyniera) a magistra robi mniej wiecej tyle ludu co u nas doktora..
a co do podstawowego pytania to najlepiej (tez juz ktos wspominal) "mozna g.. robic i niezle zyc" (ale spotkalem sie z opinia ze najwiecej bedzie sie umiec po jednolitych studiach, a nie rozbitych na dwa stopnie..). Wydaje sie mi ze sam inż. to jednak za malo, juz lepiej miec samego mgr'a..

0
klajter napisał(a)

z tego co mi na socjologi (nie wiem po co mi ten przedmiot na moim kierunku, ale pomijajac to..) wpajal pewien doktor to jak sie ma inz. przed nazwiskiem to budzi wiekszy respekt u nas w Polsce, z tego co gostek na angielskim mowil to za granica (tu: Anglia) ogol wyzej wyksztalconych zatrzymuje sie (jak juz Szczawik wspomnial) na licencjacie (tam chyba nie ma jako takiego odpowiednika 'naszego' inzyniera) a magistra robi mniej wiecej tyle ludu co u nas doktora..
a co do podstawowego pytania to najlepiej (tez juz ktos wspominal) "mozna g.. robic i niezle zyc" (ale spotkalem sie z opinia ze najwiecej bedzie sie umiec po jednolitych studiach, a nie rozbitych na dwa stopnie..). Wydaje sie mi ze sam inż. to jednak za malo, juz lepiej miec samego mgr'a..

Wydaje mi się, że socjologia to bardzo interesująca nauka, i na pewno niejeden program(czy gra) wychodząca na rynek jest poddawany/poddawana socjologicznej obróbce.

Co do jednolitych studiów magisterskich- takie pozostana niedlugo historią. Wszędzie (poza medycyna, weterynaria i prawem itp) będą studia trzy-stopniowe. Tzn. :
1-go stopnia (licencjat lub inżynier)
2-go stopnia (magisterskie)
3-go stopnia (doktoranckie)
Jest to jeden z elementów procesu Bolońskiego.

Licencjat (łac. licentiatus) – w Polsce, tytuł zawodowy nadawany absolwentom uczelni wyższych, poświadczający wykształcenie wyższe zawodowe. Tytuł ten jest odpowiednikiem dawnego bakałarza.

W uczelniach teologicznych Kościoła katolickiego licencjat to stopień pośredni między magistrem a doktorem. Posiadacz używa tytułu "mgr lic.".[potrzebne źródło]

Historycznie tytuł bakalaureat był najniższym stopniem naukowym nadawanym przez uczelnie europejskie od XIII wieku. W dawnej Polsce było to popularne określenie nauczyciela szkoły elementarnej. Obecnie tytuł ten jest nadawany w krajach anglosaskich (ang. bachelor).

W średniowieczu bakałarz uprawniony był do wykładania na uniwersytecie. W Niemczech tytuł ten jest nadal używany na fakultetach ewangelicko-teologicznych, gdzie jest równy tytułowi doktora. Nadal podobne znaczenie tytuł ten ma w wielu krajach skandynawskich. Odchodzi jednak się od tradycyjnego nazewnictwa w ramach procesu bolońskiego. Z kolei we Francji tytuł baccalauréat jest przyznawany absolwentom liceów i jest odpowiednikiem polskiej matury.

Etymologia: w średniowiecznej łacinie baccalaureatus z baccalaureus (przemiana pod wpływem łac. bacca – jagoda i laureus – wawrzyn) starszy student. Bakałarz od baccalarius – rolnik dzierżawca, młody kancelista lub kleryk, starszy student.

Magister (z łac. nauczyciel), mgr, tytuł zawodowy nadawany przez wyższe uczelnie po ukończeniu studiów drugiego stopnia (dawniej: magisterskich studiów uzupełniających), a w przypadku niektórych kierunków (farmacja, prawo, psychologia) - studiów jednolitych drugiego stopnia (dawniej: studiów jednolitych magisterskich) oraz wcześniejszym złożeniu i obronie pracy magisterskiej.

Tytuły równorzędne tytułowi magistra, a więc: lekarz, lekarz dentysta, lekarz weterynarii nadawane są po ukończeniu kierunków, odpowiednio: medycyna, stomatologia, weterynaria, które to kierunki faktycznie są studiami magisterskimi. Jest to odstępstwem od Deklaracji Bolońskiej, która stanowi że po ukończeniu studiów magisterskich absolwent otrzymuje tytuł magistra.


Tytuł zawodowy - system certyfikatów i tytułów, które otrzymują osoby, które (przynajmniej teoretycznie) dowiodły, że posiadają określony zasób wiedzy i umiejętności potrzebnych do wykonywania danego zawodu.

Tytułów zawodowych nie należy mylić z tytułami naukowymi, które są dowodem posiadania określonego poziomu wiedzy i ogólnie rozumianych zdolności intelektualnych i nie dają zwykle (oprócz stanowisk szkolnych i akademickich) żadnego formalnego prawa do wykonywania określonego zawodu.

Tytułów zawodowych istnieje cała mnogość a ich hierachia wygląda różnie, w różnych grupach zawodowych. W Polsce, w niektórych grupach zawodowych (technicy, lekarze, rzemieślnicy) istnieją ustawowo zadekretowane nazwy i hierarchie tych stopni, podczas gdy w innych nie ma takich systemów.


Tytuł naukowy (tytuł naukowy profesora) - nadawany przez Prezydenta RP osobie, która uzyskała już stopień naukowy doktora habilitowanego, ma osiągnięcia naukowe lub artystyczne znacznie przekraczające wymagania stawiane w przewodzie habilitacyjnym oraz posiada poważne osiągnięcia dydaktyczne, w tym w kształceniu kadry naukowej. Wyjątkowo może być nadany osobie ze stopniem doktora, o wybitnych osiągnięciach naukowych lub artystycznych.

Tytuł naukowy profesora potocznie określany jest jako tzw. profesor belwederski (nazwa pochodzi od byłej siedziby Prezydenta RP, w której nadawano tytuły naukowe). Inne określenia dla tytułu naukowego to profesura, ale także profesor tytularny.

Mam nadzieje,ze moja wypowiedź troche rozjasni sprawe.

Nalezy sobie jednac dac sprawe,ze najlepsze studia czy jednolite,czy 2-stopniowe nie zrobia z kogos dobrego fachowca jesli sam nie bedzie na to pracowal...
Zreszta teraz 80% ludzi studiuje,a kiedys niewielki odsetek, co nie znaczy ze teraz ludzie nagle w wiekszej liczbie sa mądrzejsi.

0
pl.wikipedia.org napisał(a)

Licencjat (łac. licentiatus)...

;)

LOSMARCELOS napisał(a)

Nalezy sobie jednac dac sprawe,ze najlepsze studia czy jednolite,czy 2-stopniowe nie zrobia z kogos dobrego fachowca jesli sam nie bedzie na to pracowal...
Zreszta teraz 80% ludzi studiuje,a kiedys niewielki odsetek, co nie znaczy ze teraz ludzie nagle w wiekszej liczbie sa mądrzejsi.

Fakt. Dlatego rozwala mnie podejście niektórych: po co mi studia, skoro mamy tylu bezrobotnych magistrów?

0

Hmm, dzieki za odpowiedzi.
Obecnie robie mgr.. ale zastanawialem sie czy to dobry wybor, czy nie lepiej zrobic inzyniera, skonczyc szybciej, i miec spokoj, szybciej znalezc sobie robote (wariant optymistyczny) i sobie zaczac dorabiac, a mgr by sie zrobilo najwyzej jako uzupelnienie majac juz jakies wlasne srodki do zycia.
Bo kwestia sa tez niestety koszty studiowania, a z tym roznie niestety bywa.
A patrzac tez co to sie dzieje... i po znajomych, inzyniezy (a takze ludzie z zawodowki) wcale tak zle nie maja w kwestii zarobkowej.
(Choc wiadomo, kokosow sie nie zbije, a mgr sie przydaje dla wiekszej płacy :) )

0

A co za problem studiowac i juz pracowac?

0

Nie wiem czy tak mgr inż przyda sie do większej płacy.
W Lublinie mgr po 800 zl zarabiaja. A czesto kierownikiem jest osoba po LO bez matury, ale mająca stanowisko dzięki znajomosciom albo bedaca po kluczu partyjnym.
Zapraszam na wschod polski :)

0

Tutaj raczej na mysli mamy informatykow, nie 'kierownikow' czegokolwiek. No chyba, ze kierownikow projektu :P

0
Ajjj napisał(a)

Nie wiem czy tak mgr inż przyda sie do większej płacy.
W Lublinie mgr po 800 zl zarabiaja.

Mgr blockers ?? [rotfl]

0
CyberKid napisał(a)
Ajjj napisał(a)

Nie wiem czy tak mgr inż przyda sie do większej płacy.
W Lublinie mgr po 800 zl zarabiaja.

Mgr blockers ?? [rotfl]

Heh to nie jest śmieszne.Sam mieszkam w Lublinie,pracowalem jako informatyk-serwisant-900 zl na reke.
Pozniej jako programista- w umowie mialem 2500 brutto- dostalem 1300 brutto, facet oszukal,zlikwidowal firme

0

Aha- kolega w Lublinie w banku jako admin, dostawal 1400 zl na reke. Teraz pracuje w UK jako kierowca, dostaje 1400 ale funtów.Dorabia na robieniu stron www.

0
Lublinianin napisał(a)

pracowalem jako informatyk-serwisant-900 zl na reke.

O ile dobrze mi się wydaje, to do serwisowania komputerów wystarczy technik informatyk, czyli wykształcenie średnie, a nie wyższe z tytułem magistra.

Lublinianin napisał(a)

Pozniej jako programista- w umowie mialem 2500 brutto- dostalem 1300 brutto, facet oszukal,zlikwidowal firme

A co to ma do studiów magisterskich?

Co do kolegi administratora, to czasem tylko tak dumnie się to nazywa. Co było jego obowiązkiem?

0

Czyli wychodzi na to, ze nie ma roznicy?

johny_bravo napisał(a)

A co za problem studiowac i juz pracowac?

Na studiach dziennych to moze byc klopot :)

0
wesoledi napisał(a)

Czyli wychodzi na to, ze nie ma roznicy?

johny_bravo napisał(a)

A co za problem studiowac i juz pracowac?

Na studiach dziennych to moze byc klopot :)

Jeżeli pracujesz w zawodzie, to nie ma kłopotu. Szczególnie jak jesteś na prywatnej uczelni ;) Poza tym w innej pracy zawsze możesz jechać na 1/2, 1/3 etatu. Jeszcze lepiej jak jesteś na prywatnej uczelni, bo nie musisz mieć wysokiej frekwencji. U mnie na roku co druga osoba pracuje, a studiuję na dziennych.

0

Jak masz zlecenia, to nie ma klopotu - doba ma 24h, zajecia trwaja zazwyczaj nie dluzej niz 8h. Ja chodzilem na 80% i pracowalem. Jak pracujesz na 1/4 czy 1/3 etatu to mozesz zazwyczaj pracowac po poludniu, itp. To nie jest taki wielki problem jak sie wydaje, chociaz od spania mozna sie odzwyczaic ;)

0

E no panowie... bez przesady. Uwazam, ze w wiekszosci wypadkow mgr w naszej branzy jest tytulem zbednym. Sam mam inzyniera, pracuje w zawodzie od dwoch lat, a caly czas dostaje propozycje z ofertami pracy i to za zdecydowanie bardziej konkretne pieniadze.

No ale prawda jest taka, programowac uczylem sie sam, ani studia inzynierskie, ani magisterskie raczej by mnie tego pozadnie nie nauczyly, bo ani na jednych ani na drugich nawet dziennie nie starczylo by czasu by kogos tylko na zajeciach nauczyc pozadnie programowac.
Spojrzmy na to z innej strony. Obecne technologie tak szybko sie zmieniaja ze zaczynajac studia mgr to czego sie uczymy to za 5lat jest juz przestarzale. Inzynierka zaoczna jest zatem wrecz idealnym rozwiazaniem - 3,5roku a i pracowac mozna (przez pierwsze pol roku pracy z reguly uczysz sie tyle praktycznych rzeczy co przez 3lata studiow), a prawdziwe tytuly to sie zdobywa z roznymi certyfikatami.

0
wasiu napisał(a)

Obecne technologie tak szybko sie zmieniaja ze zaczynajac studia mgr to czego sie uczymy to za 5lat jest juz przestarzale.

Czy w ciągu ostatnich 5 lat:

  • zasada działania bramek logicznych w komputerach się zmieniła?
  • poziomy energetyczne elektronów w krzemie w mikroprocesorze opisuje się innymi równaniami?
  • wymyślono nowe metody sortowania?
  • IPv6 ogarnął cały świat, brakuje adresów i już zaprojektowali IPv25, który za rok go zastąpi?
  • schedulery systemów operacyjnych zostały przyspieszone 10 krotnie?
  • systemy baz danych potrafią wyszukiwać w czasie szybszym niż O(const)?
  • wymyślono rewolucyjną technikę programowania (której nie miał LISP), która powoduje, że 5-latki programują systemy operacyjne?
  • pojawiły się jakieś przełomowe osiągnięcia w dziedzinie sztucznej inteligencji?

Sens posiadania mgr jest głębszy niż umiejętnosć zakodowania czegoś w języku ABC oraz wyklikania formatki w edytorze XYZ. Studia mgr zaczynałem 7 lat temu. Większość wiedzy, która tam zdobyłem się nie zdezaktualiazowała. I wykorzystuje ją cały czas. Też za konkretne pieniądze.
Jeśli byłoby inaczej, to by znaczyło, że coś słabe te studia...

0

Zgadzam sie w pelni z Krolikiem. Technologie technologiami, ale zasady na ktorych te sie opieraja pozostaja te same. Petle, warunki, funkcje w programowaniu zawsze beda obecne. Zmienne nawet jak w jezyku nie istnieja (jezyki funkcyjne) to idea programowania pozostaje taka sama. Jezyki moga roznic sie skladnia, roznymi rozwiazaniami (garbage collector lub jego brak), szybkoscia pisania i wykonania kodu. Ale siadajac do projektu robimy zawsze to samo - projektujemy podobnie - nieistotne jakim jezykiem pozniej bedzie to napisane. Dowodem jest istnienie np. UML, gdzie technologie na etapie projektowania nie maja zadnego znaczenia.

Magisterka nie jest po to, zeby nauczyc sie dodatkowych 3 jezykow programowania, tylko zeby dowiedziec sie jak to wszystko dziala. Jak wejdzie nowa rewolucyjna technologia odwracajaca swiat do gory nogami to ludzie z solidna wiedza zdobyta miedzy innymi dzieki studiom wylapia elementy powtarzalne - takie, ktore juz ktos gdzies wykorzystal i tak naprawde sa dobrze znane. Im bedzie duzo latwiej przejsc niz komus dla kogo taki np. AJAX to nowy jezyk programowania...

0

Czyli jak widze nie ma jednoznacznej odp :)

W inzynierce kusi mnie wlasnie fakt szybkiego ukonczenia studiow, i tego, ze bedzie mozna podjac jakas prace.. a dodatkowy tytul by sie zdobylo kiedys rpzy okazji, moze i zaocznie.
Ale ponoc magisterka daje lepsze efekty pozniej, w kwestiach zarobkowych i pozycji w jakiejs firmie :)

Czyli trzeba sie bedzie jeszcze nad tym zastanowic :)

0

O rany!
Taki problem to nie problem...
Robiąc inż mozesz pozniej zrobic mgr
Bedziesz miec mgr inz. :)
A na jednolitych samego mgr...
Zreszta to nie jest najwazniejsze... W firmach teraz kazdy ma wyzsze... Wazne co umiesz, czy wykonujesz zadania,jaki układ masz z szefem,zarządem...
Moj kolega nie mam matury, a pracuje jako webmaster... Ma 23 lata, na reke ma 2500 bez matury.
Jak na wschod polski to duzo. Wiekszosc moich znajomych ma 1200 ne reke po studiach.
zapraszam do Bialegostoku

0

Ej panowie... przesadzacie troche. Inzynierka zaoczna 3,5roku, dzienna 4lata. Magister dzienny 5lat... czy naprawde uwazacie ze ten rok, poltora tak wiele zmienia w kwestii patrzenia na swiat programisty? Owszem... zmienia jak sie pojdzie do pracy i uczy praktycznych rzeczy kazdego dnia. A spojrzmy prawdzie w oczy, przez ten ostatni rok i tak az tyle zajec nie ma, chyba ze dopchaja jakies naprawde zbedne rzeczy. Bramki logiczne i inne... owszem - podstawy podstawami, ale tego uczysz sie na pierwszych latach studiow, niewazne czy inzynierskich czy magisterskich...

Roznice widze to po swoich znajomych. Ja zrobilem inzynierke i poszedlem do pracy, oni mgr niedawno bronili (lub beda)... w rozmowie wychodzi, ze taka osoba np o kontroli wersji to moze i slyszala ale z uzywaniem to juz nieco gorzej... o pisaniu specyfikacji czy innych dokumentacji to juz zupelnie nie wspominajac... jak i wielu wielu innych z codziennosci zycia programisty...

Podstaw nauczymy sie jak najbardziej na inzynierce! Na magisterke moze kiedys przejde jak bede mial za duzo czasu i pieniedzy to sie dla rozrywki... ale na pewno nie teraz, gdy zdecydowanie wiecej sie ucze, zdecydowanie lepiej sie bawie i hmm... jeszcze za to mi placa :)

0

Wasiu - masz racje jesli chodzi o praktyke - studia tego nie zastapia. Tylko, ze my nie mowimy, zeby wyjsc z magisterki zielonym jak ufoludek i radosnym jak ptak szukac pracy ;) Praktyka jest bardzo wazna i zawsze taka bedzie. Ale teoria swoja droga, bo bez niej czasem sie po prostu nie da rozwijac (jak sie nie wie, ze cos istnieje, to trudno sie rozwijac w tym kierunku). Inna sprawa, ze dla jednym te 1,5 roku bedzie wazne, a dla innych strata czasu. Zalezy od podejscia i od czlowieka.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1