Polski Uniwersytet Wirtualny itp.

0

Witam. Ciekaw jestem co myślicie o takiej formie nauczania? Jak odnoszą się do tytułów zdobywanych tą drogą pracodawcy? Czy ktoś z was studiował, studiuje lub zna kogoś kto kończy(ł) taką uczelnię? Czy takie wykształcenie nie jest uważane za gorsze od tradycyjnego?
Pytam bo za pewien czas będę musiał podjąć decyzję o wyborze uczelni, a nie wiem czy jest sens brać pod uwagę taką formę edukacji.

Polski Uniwersytet Wirtualny - http://www.puw.pl/

0

Jakiś czas temu zainteresowałem się takimi studiami...z tego co wyczytałem, to materiał ten sam co na normalnych studiach...jeździ się jedynie na kolokwia i egzaminy...więc nie widzę powodu, dla którego takie studia miały by być traktowane inaczej od zwykłych ;)
//studiowałbym na takich na pewno..gdyby tylko jakaś uczelnia we Wrocławiu to prowadziła... no bo jednak dojazd do Warszawy, Łodzi, czy innego miasta to dla niektórych problem..w tym dla mnie :) to tak btw.
IMO jeśli ktoś z wykładów niewiele wynosi (czyt. woli uczyć się sam z książek/neta/sth to jest to idealne rozwiązanie...bo czas, którego nie traci się na dojazdy można lepiej spożytkować :)

pzdr.

0

Studia to i tak pic na wodę a na takich przynajmniej czasu na wykłady nie tracisz.

0
reg_expr napisał(a)

Studia to i tak pic na wodę

frezer?

Jeśli chodzi o mnie to opcję internetowego studiowania wybrałbym tylko w wypadku gdybym na prawdę nie miał czasu (nawet na studiowanie zaoczne). Nie chodzi tu o respektowanie uczelni przez potencjalnych pracodawców tylko o życie towarzyskie, w którym także można podłapać pare kontaktów, które będą może i nawet bardziej znaczące niż nasze umiejętności ;)

0

Jeżeli chodzi o życie towarzyskie to rzeczywiście można spotkać parę fajnych ludzi. Ale fajni ludzi nie tylko są na studiach. A jeżeli chodzi o umiejętności praktyczne to na mojej uczelni marnie to wygląda (a nie jest to słaba uczelnia). Pewnie zrobiłbym więcej samemu w domu a tak to musze chodzić na wykłady, z których i tak nie korzystam.
I nie musisz mnie zaraz od frezerów wyzywać :P

0

To był żart sytuacyjny ;) Jeżeli Cię uraziłem to przepraszam.

U mnie też w zasadzie poziom nie jest zbyt wysoki (mimo iż uczelnia także ponoć jedna z lepszych) ale co wyższe wykształcenie, to wyższe wykształcenie. Zresztą na studiach nie uczysz się tylko tego co jest związane z Twoją specjalizacją ale do tego masz zajęcia z matematyki, języków obcych itd.

Mimo tego IMO niskiego poziomu u mnie na roku sporo ludzi ma problemy z informatycznymi przedmiotami i może właśnie z powodu takich osób poziom jest taki a nie inny. Chociaż czasem zastanawiam się jak to jest, że wykładowca UJ, a nasz wykładowca od ASD, może wmawiać, że wskaźniki są dwu bajtowe, a porównywanie wartości zmiennych na poziomie asm odbywa się poprzez wrzucenie wartości obu zmiennych do rejestrów, a następnie porównaniu ich ;)

Tak czy owak niski (jak dla nas) poziom nauczania to dobra sprawa. Bo dostajemy wyższe + czas wolny od nauki, który można odpowiednio spożytkować.

0

Hehe ja się ostatnio z gościem od programowania kłóciłem, że łańcuch można utworzyć tak: char* a = "txt"; zamiast dynamicznej alokacji :)
A, że poziom ostro zaniżają ludzie, którzy <ort>w ogóle</ort> nie powinni się znaleźć na informatyce to święta prawda. Poziom z programowania mam żałosny, ale i tak większość krzyczy, że jest strasznie ciężko, no i co wykładowca ma zrobić? W końcu nie może uwalić 90% roku. Być może właśnie dlatego takie internetowe studiowanie jest lepsze. Wysyłają Ci materiały a Ty masz się nauczyć. Nikt nie każe na wykłady chodzić, nikt nie puszcza list obecności, które potem osssstro komplikują zaliczenie.

0

hm, nie wiedziałem że coś takiego jest
jak sobie kiedyś takie coś marzyłem to teraz jak jest to nie chciałbym iść bo ... musieliby wszyscy studiować w ten sposób, jeżeli nie - to sam jako pracodawca bym chyba gorzej patrzył na osoby po takich studiach

0
Adamo napisał(a)

sam jako pracodawca bym chyba gorzej patrzył na osoby po takich studiach

Dlaczego? Materiał ten sam, wykładowcy Ci sami, egzaminy te same (ofc już w budynku uczelni a nie via net)..
No i dzięki temu widać ile student sam się nauczył...i jak spożytkował czas, który mu dano.
Więc o co chodzi? ;]

pzdr.

0

Pozostaje jeszcze kwestia 'motywacji'. Czy dasz rade sam, bez 'bata nad glowa' posiedziec systematycznie nad nauka. Bo jednak wspomniane juz listy zmuszaja do pojscia na wyklad czy cwiczenia, a jak juz sie tam jest to zeby nie tracic czasu to sie slucha, a np. w moim przypadku samodzielna nauka (w sesie zeby sie zmusic i siasc nad ksiazkami w domu, kiedy mam czas) to jednak jest problem..

PS: chyba byl juz podobny temat tu, nie jestem pewien ale cos sie mi kojarzy..

0

klajter napisał:

Pozostaje jeszcze kwestia 'motywacji'. Czy dasz rade sam, bez 'bata nad glowa

Jak ktoś nie chce się uczyć to żaden bat nie pomoże.

reg_expr napisał:

Hehe ja się ostatnio z gościem od programowania kłóciłem, że łańcuch można utworzyć tak: char* a = "txt"; zamiast dynamicznej alokacji :)
A, że poziom ostro zaniżają ludzie, którzy ort! nie powinni się znaleźć na informatyce to święta prawda. Poziom z programowania mam żałosny

Doskonale wiem o co Ci chodzi :-/ Na studiach też jest taki poziom?

Adamo napisał:

to sam jako pracodawca bym chyba gorzej patrzył na osoby po takich studiach

Możesz uzasadnić, dlaczego?

0
jrCoder napisał(a)

Na studiach też jest taki poziom?

Poziom jak poziom..jeśli chodzi Ci o to czy wykładowca "zawsze ma rację" to w większości przypadków tak...ja np. przy zaliczeniu przekazałem tablicę dwuwymiarową do funkcji przez wskaźnik na wskaźnik...a mój wykładowca stwierdził, że to nie zadziała ;-P bo trzeba określić przynajmniej jeden wymiar, więc.. ;)

0

nevermind

a sobie tak teraz pomyślałem - można studiować na takich studiach z anglii ? czy raczej nie bo zbyt często trzeba by przylatywać do polski ?

0

Adamo napisał:

można studiować na takich studiach z anglii ? czy raczej nie bo zbyt często trzeba by przylatywać do polski ?

W Anglii (i nie tylko) też są studia on-line.

0
ktos_tam__ napisał(a)

..jeśli chodzi Ci o to czy wykładowca "zawsze ma rację" to w większości przypadków tak...ja np. przy zaliczeniu przekazałem tablicę dwuwymiarową do funkcji przez wskaźnik na wskaźnik...

czy dobrze rozumiem, że dla:

int funkcja(int** parametr);

uda mi się napisać body tej funkcji takie że funkcja zwróci mi ilość pól macierzy określonej przez parametr?

Pytanie pozornie jest z innej bajki: wydaje mi się, że dobrze się wpisuje w dyskusję o jakości "nauczania" i "pobierania nauk" na polskich uczelniach. Z własnego doświadczenia wiem, że wykładowca ma powody do tego, żeby "mieć rację", a wszystkie odstępstwa od tego potwierdzają tą regułę.

0

Ja tam uważam, że akurat z tymi wykładowcami, to jest jakaś ściema. Z każdym jakoś się dogadywałem i każdy potrafił się przyznać do błędu, oczywiście pod warunkiem, że nie krzyczało się jak kretyn w środku wykładu: "tam Pan błąd masz, ja jestem mądry, Pan jesteś głupi - patrzcie wszyscy na mnie - ja mam rację, a on nie ma".

dopisane @ktos_tam__:

a mój wykładowca stwierdził, że to nie zadziała [...] więc..

więc zostajesz po wykładzie, ćwiczeniach, idziesz na konsultacje. I gadasz jak z człowiekiem, a nie obrażasz się na cały świat, albo co jeszcze gorsze - kłócisz się na zasadzie "działa, bo działa". przekazywanie tablicy przez ** jest

  1. niebezpieczne
  2. NIE ZADZIAŁA dla tablic statycznych - kompilator bez rzutowania tego nie przełknie. A rzutowanie int[5][5] na int** jest nieprawidłowe.
0

Czesto jest tez tak, ze pewne kwestie sa przez wykladowcow pomijane, zeby nie zaciemniac sytuacji. Cos o tym wiem, bo prowadze aktualnie szkolenia licealistow z zakresu php i mysql. Chcialoby sie na poczatku powiedziec wszystko o np. php, ale wiem, ze jak wyskocze na jednym wykladzie z petlami, funkcjami, klasami, itp. to nic nie zostanie zrozumiane. Dlatego tak czesto mozna uslyszec u wykladowcow tekst: 'tak naprawde, to tak sie nie robi' albo 'tak naprawde mozna to zrobic tez inaczej' - dlatego, ze nie wspomina sie o tym wczesniej, zeby nie macic.

Jedno jest pewne - w ogromnej liczbie wypadkow prowadzacy zajecia to nie sa osoby losowe - z jakiegos powodu zostaly wybrane i bardzo rzadko sie zdarza, zeby nie mieli kompetencji. Inna sprawa jest czy ktos jest obdarzony talentem pedagogicznym czy nie...

0

Trochę odbiegamy od głównego tematu ale skoro już mowa o kompetencjach osób prowadzących wykłady/lekcje...

OK na studiach to się zgodzę, że "byle kto" nauczać nie może ale w szkołach średnich bywa z tym różnie, wiem z własnego doświadczenia. Nauczyciel z wykształceniem mechanicznym (mgr inż.) uczy w tej samej szkole baz danych, programowania, oprogramowania biurowego, technologii informacyjnej... Tak być nie powinno!

0

Na studiach są dwa typy wykładowców:

  1. Wykładowcy, którzy pracują w firmach, a wykładają tylko przy okazji
  2. Wykładowcy, którzy siedzą na uczelni i podobno mają jakieś prace naukowe

Typ pierwszy zna praktykę, wie o czym mówi, bardzo rzadko popełnia błędy - do tych mam szacunek.
Typ drugi siedzi wyłącznie w teorii, która często ma się nijak do praktyki. Dobrze jeżeli jest to typowo teoretyczny przedmiot jak matematyka czy fizyka - wtedy bardzo często są to dobrzy wykładowcy, dla których nie ma pracy w zawodzie, więc wybierają pracę naukową.
Natomiast jeżeli, ktoś siedzi wyłącznie na uczelni, i próbuje nauczać przedmiotu typowo praktycznego (jak programowanie) to najczęściej nie reprezentuje sobą zbyt wysokiego poziomu.

0
jrCoder napisał(a)

Adamo napisał:

można studiować na takich studiach z anglii ? czy raczej nie bo zbyt często trzeba by przylatywać do polski ?

W Anglii (i nie tylko) też są studia on-line.

no i co z tego ? chodzi mi raczej o to żeby nie być na studiach na które idąc się jest starszym od większości studentów na ostatnim roku

0

Adamo napisał:

no i co z tego ? chodzi mi raczej o to żeby nie być na studiach na które idąc się jest starszym od większości studentów na ostatnim roku

Yhmmm tylko jak ja to miałem wywróżyć z poprzedniego postu? Nieważne. Na naukę nigdy nie jest za późno :-) Tak na serio to skoro masz pracę (zakładam, że dobrze płatną skoro opłaci Ci się wyjeżdżać do Anglii) to sprawę zdobywania wykształcenia masz na razie z głowy.

regular napisał:

Na studiach są dwa typy wykładowców:

  1. Wykładowcy, którzy pracują w firmach, a wykładają tylko przy okazji
  2. Wykładowcy, którzy siedzą na uczelni i podobno mają jakieś prace naukowe

No właśnie, typ pierwszy jest szczególnie cenny. Niestety najczęściej jak ktoś ma dobrą pracę nie ma już czasu lub/i chęci na prowadzenie wykładów.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1